– Pan Saunders czeka na panią. Jest w bibliotece.
Jeremy Saunders był ubrany w brunatną aksamitną marynarkę. Siedział ze skrzyżowanymi nogami na bujanym fotelu przy kominku. Spod mankietów granatowych spodni wystawały ciemnoniebieskie skarpetki. Miał wyjątkowo regularne rysy i piękne siwe włosy, układające się w fale. Tusza i podpuchnięte oczy zdradzały skłonność do alkoholu.
Wstał, przytrzymując się krzesła.
– Panna Traymore! – Miał tak wymodulowany glos, jakby pobierał lekcje pięknej dykcji. – Przez telefon nie mówiła pani, że jest pani tą Patricią Traymore.
– Co to za różnica? – uśmiechnęła się Pat.
– Niech pani nie będzie taka skromna. Pani jest młodą damą, która robi program o Abigail. – Wskazał jej krzesło naprzeciwko swojego. – Napije się pani Krwawej Mary?
– Dziękuję.
Karafka była już opróżniona do połowy. Pokojówka zabrała jej płaszcz.
– Dziękuję, Anno. To wszystko na razie. Może później panna Traymore zechce towarzyszyć mi w lekkim lunchu. – Jego głos zabrzmiał jeszcze bardziej absurdalnie, gdy mówił do służącej, która właśnie wyszła z pokoju. – Możesz zamknąć drzwi, Anno, jeśli sobie życzysz! – zawołał. – Dziękuję ci, kochanie. – Kiedy drzwi się zamknęły, Saunders westchnął. – Dziś już nie ma dobrej służby. Z przyjemnością wspominam czasy, kiedy Francey Foster zarządzała kuchnią, a Abby podawała do stołu. – Zdawał się rozkoszować tym wspomnieniem.
Pat nie odpowiedziała. Było coś złośliwego w tym człowieku. Usiadła, wzięła drinka i czekała. Saunders uniósł brew.
– Nie ma pani magnetofonu?
– Mam, ale jeśli pan nie chce, nie będę go używać.
– Ależ wręcz przeciwnie. Chcę, aby każde moje słowo zostało uwiecznione. Może kiedyś zostanie stworzona biblioteka imienia Abby Foster, proszę mi wybaczyć, senator Abigail Jennings. Ludzie będą mogli nacisnąć guzik – i słuchać mojego opowiadania o jej raczej niespokojnej młodości.
Pat sięgnęła w milczeniu do torebki i wyciągnęła magnetofon oraz notes. Nagle nabrała pewności, że nie usłyszy nic, co nadawałoby się do wykorzystania.
– Obserwował pan karierę pani senator – zasugerowała na początek rozmowy.
– Z zapartym tchem! Pełen jestem najwyższego podziwu dla Abby. Odkąd skończyła siedemnaście lat i zaproponowała pomoc swojej matce w wypełnianiu obowiązków związanych z prowadzeniem domu, zdobyła moje wielkie uznanie. Jest niezwykła.
– Czy pomaganie matce jest czymś niezwykłym? – spytała cicho Pat.
– Oczywiście, że nie. Jeśli chce się pomóc – matce. Ale zupełnie co innego, gdy oferuje się pomoc dlatego tylko, że młody potomek Saundersów wrócił do domu z Yale. To nadaje rumieńców całej sytuacji, prawda?
– Ten młody potomek to pan? – Uśmiechnęła się z niechęcią. Jeremy Saunders miał ironiczny, wyrażający dezaprobatę dla wszystkich i samego siebie sposób bycia.
– Zgadza się. Czasami przeglądam jej zdjęcia, ale im nigdy nie można wierzyć. Abby zawsze była bardzo fotogeniczna. Jak wygląda w rzeczywistości?
– Jest absolutnie piękna – odrzekła.
Saunders robił wrażenie rozczarowanego. Pewnie chciałby usłyszeć, że pani senator musi sobie zrobić operację plastyczną twarzy, domyśliła się Pat. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić, aby jej rozmówca zrobił na Abigail tak duże wrażenie, nawet kiedy była bardzo młoda.
– A co słychać u Toby'ego Gorgone'a? – spytał Saunders. – Czy ciągle bawi się w straż przyboczną i niewolnika Abby?
– Toby pracuje u niej – odrzekła Pat. – Jest oczywiście bardzo do niej przywiązany, a ona chyba wiele mu zawdzięcza.
Straż przyboczna i niewolnik, pomyślała. Dobre określenie stosunku Toby'ego do Abigail Jennings.
– Podejrzewam, że nadal jedno troszczy się o drugie.
– Co chce pan przez to powiedzieć?
Jeremy machnął ręką, jakby chciał cofnąć te słowa.
– Naprawdę nic takiego. Pewnie opowiadał pani, jak uratował Abigail od kłów psa, którego trzymał nasz dziwaczny sąsiad.
– Tak, opowiadał.
– A czy wspomniał także, że dzięki niej miał niezbite alibi, że pewnej mocy nie urządził sobie przejażdżki „pożyczonym” samochodem?
– Nie mówił mi o tym, ale „pożyczanie” samochodów nie jest chyba ciężkim przestępstwem.
– Sprawa staje się poważna, kiedy wóz policyjny w pościgu za „pożyczonym” pojazdem powoduje śmierć matki z dwojgiem dzieci. Widziano, jak ktoś podobny do Toby'ego kręcił się koło tego samochodu. Ale Abigail przysięgała, że uczyli się wtedy angielskiego, tutaj, w tym domu. Jej słowo miało większą wagę niż zeznanie jakiegoś niepewnego świadka. Oskarżenie nie zostało wniesione i nigdy nie znaleziono złodzieja. Wielu ludzi uważało, że Toby mógł w tym maczać palce. Zawsze miał bzika na punkcie samochodów, a to był nowy sportowy wóz. Nic dziwnego, że chciał się przejechać.
– Sugeruje pan, że pani senator skłamała dla niego?
– Niczego nie sugeruję. Tutejsi ludzie jednak mają dobrą pamięć, a żarliwe świadectwo Abigail – złożone oczywiście pod przysięgą zostało urzędowo zarejestrowane. W rzeczywistości niewiele mogli Toby'emu zrobić, nawet gdyby jechał tym samochodem. Był nieletni, nie miał jeszcze szesnastu lat. Ale Abigail skończyła osiemnaście i krzywoprzysięstwo oznaczałoby dla niej więzienie. Zresztą równie dobrze Toby mógł ten wieczór spędzić grzecznie nad ćwiczeniami z imiesłowów. Czy zrobił postępy w gramatyce?
– Wydaje mi się, że mówi poprawnie.
– Chyba nie rozmawialiście zbyt długo. A teraz proszę mówić o Abigail. O fascynacji, jaką wzbudza wśród mężczyzn. Z kim się teraz spotyka?
– Z nikim – powiedziała Pat. – Z tego, co mi mówiła, zrozumiałam, że mąż był miłością jej życia.
– Może. – Jeremy Saunders dopił drinka. – Kiedy się pomyśli, że nie miała żadnej przeszłości: ojciec zapił się na śmierć, kiedy skończyła sześć lat; matka była szczęśliwa przy garach…
Pat postanowiła zastosować inną taktykę, aby zdobyć jakieś pożyteczne informacje.
– Może opowie mi pan o tym domu – zaproponowała. – W końcu Abigail tu się wychowała. Czy wybudowała go pańska rodzina?
Jeremy czuł się wyraźnie dumny i z rodziny, i z domu. Przez najbliższą godzinę, przerywając tylko po to, aby ponownie napełnić szklankę i zrobić nowego drinka, opowiedział całą historię Saundersów, poczynając od tego, że przybyli „wprawdzie nie na statku «Mayflower», choć jeden z Saundersów miał się udać w tę historyczną podróż, ale zachorował i przypłynął dopiero dwa lata później”, a kończąc na teraźniejszości.
– Tak więc – zakończył – ze smutkiem muszę powiedzieć, że jestem ostatni, który nosi nazwisko Saunders. – Uśmiechnął się. – Jest pani cudowną słuchaczką, kochanie. Mam nadzieję, że nie zanudziłem pani?
Pat odwzajemniła uśmiech.
– Nie, naprawdę nie. Rodzina mojej matki również osiedliła się w Stanach dawno temu i jestem z niej bardzo dumna.
– Musi mi pani opowiedzieć o swojej rodzinie – zaproponował uprzejmie Jeremy. – Proszę zostać na lunch.
– Bardzo mi miło.
– Wolę jeść tutaj. Jest dużo przytulniej niż w jadalni. Czy to pani odpowiada?
Bliżej do baru, pomyślała Pat. Miała nadzieję, że uda jej się jeszcze porozmawiać o Abigail.
Okazja się nadarzyła, kiedy Pat udawała, że małymi łyczkami popija wino, na które uparł się Jeremy. Jedli byle jak podaną sałatkę z kurczaka.
– Trzeba to zapić, moja droga – powiedział. – Jestem niespokojny, kiedy moja żona wyjeżdża; wtedy Anna rusza się jak mucha w smole. Nie tak matka Abby. Francey Foster była dumna ze wszystkiego, co przygotowywała. Z pieczywa, ciast, sufletów… Czy Abby gotuje? Nie wiem – odrzekła Pat. Zniżyła konfidencjonalnie głos. – Panie Saunders, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest pan wściekły na senator Jennings. Czy mam rację? Wydaje mi się, że kiedyś wiele dla siebie znaczyliście.
Читать дальше