– Chciał zabić Joego.
– Najwyraźniej mu się nie udało. Podobno Quinn ma szansę na przeżycie.
– Lepiej, żeby tak się stało.
– Straszysz mnie? Rozumiem twoje rozgoryczenie, ale powinnaś wreszcie pojąć, że nie wygrasz. Ilu ludzi musi jeszcze zginąć, Eve?
– Nie masz drugiego Fiske’a.
– Timwick kogoś znajdzie. Quinn jest teraz w wielkim niebezpieczeństwie. Żyje na kroplówkach, prawda?
Eve poczuła przypływ wściekłości.
– Nawet o tym nie myśl.
– Nie chcę o tym myśleć – rzekła Lisa ze znużeniem w głosie. – Sam pomysł sprawia, że robi mi się niedobrze, ale każę to zrobić, Eve. Tak jak kazałam zabić Kesslera. Tak jak każę zabić każdą bliską ci osobę. Musisz mi oddać czaszkę i wyniki badania DNA.
– Idź do diabła!
– Posłuchaj, Eve. Zastanów się. Czy warto?
– Chcesz powiedzieć, że jeśli oddam ci czaszkę, Joe będzie żył?
– Tak.
– Kłamiesz. Joe nie będzie bezpieczny. Mój Boże, zabiłaś nawet Scotta Marena, który podobno był twoim przyjacielem.
Zapadła chwila ciszy.
– To nie była moja decyzja. Dowiedziałam się po fakcie. Timwick wpadł w panikę i strzela na wszystkie strony. Wierz mi, że dopilnuję, aby Quinnowi nic się nie stało.
– Nie wierzę ci.
– Czego zatem chcesz, Eve? Co ci mogę dać?
– Chcę, żeby wszystko się wydało. – Eve zamknęła oczy i powiedziała coś, czego się nigdy po sobie nie spodziewała. – Chcę, żebyś nie żyła.
– Obawiam się, że nie masz takich możliwości.
– Nie chcę niczego innego.
– To nieprawda. Obawiałam się, że Fiske’owi powinie się noga i zastanawiałam się, co mogłabym ci zaproponować. I potem mi się przypomniało. Coś tak oczywistego. Wiem, czego chciałabyś bardziej niż mojej porażki.
– Nie ma niczego takiego.
– Ależ jest, Eve.
Kiedy Logan wrócił, Eve nadal wpatrywała się w telefon. Zatrzymał się kilka kroków przed nią i popatrzył przymrużonymi oczami.
– Czy to dzwoniła twoja matka? Jak się czuje Quinn?
– To była Lisa Chadbourne.
– I?
– Chce czaszkę.
– To coś nowego – powiedział ironicznie. – I dlatego jesteś taka zaszokowana?
– Tak – odparła, chowając telefon do torebki. – Dlatego? Groziła ci?
– Groziła Joemu i matce.
– Sama rozkosz.
– Nie jestem jednak pewna, czy potrafi zapewnić im bezpieczeństwo, nawet jeśli pójdę z nią na ugodę. Powiedziała, że Timwick wpadł w panikę i że straciła nad nim kontrolę, kiedy zabił Marena. To się może powtórzyć.
– A może to wszystko nieprawda i sama kazała go zabić.
– Może. Nie wiem. Teraz nie mogę się skupić.
„Jeśli pójdę z nią na ugodę”. Logan aż się wzdrygnął, kiedy dotarło do niego to, co powiedziała przed chwilą Eve.
– Ty rzeczywiście o tym myślisz – zauważył ze zdumieniem. – Co takiego ci powiedziała?
Eve milczała. Logan ukląkł koło niej.
– Powiedz mi – poprosił.
– Kręci mi się w głowie. Może później.
– Może?
– Chcę, żebyś zadzwonił do szpitala – zmieniła temat Eve.
– Żeby się dowiedzieć o stan Quinna? Twoja matka mówiła, że…
– Nie, chcę, abyś zadzwonił do dyżurki pielęgniarek i powiedział, że zamierzasz zabić Quinna.
– Co?
– Masz to wszystko przedstawić bardzo szczegółowo i obrzydliwie. Masz powiedzieć, że zamierzasz wślizgnąć się do szpitala w przebraniu pielęgniarza i odłączyć urządzenia Quinna. Albo zrobić mu zastrzyk, z którego już się nie obudzi. Chcę, żebyś mówił jak chory psychicznie morderca.
– Liczysz, że przekażą tę wiadomość gliniarzom, a oni dopilnują, żeby nic się nie stało.
– Sama bym zadzwoniła, ale mężczyzna jest zawsze bardziej przekonujący.
– Pozory mylą. Już dzwonię. Co robisz? Eve sięgała właśnie po torbę z czaszką.
– Chcę potrzymać przez chwilę Bena.
– Dlaczego?
– Nigdzie nie ucieknę. Chcę go potrzymać w rękach. Wszystko to razem bardzo mu się nie podobało.
– Może powinniśmy stąd odjechać. Musimy znaleźć jakiś nocleg – zaproponował.
– Wrócimy później do Gainesville. – Eve odwróciła głowę i spojrzała na torbę z czaszką. – Dzwoń do szpitala.
Sandra zadzwoniła do Eve o jedenastej wieczorem.
– Stan Joego się ustabilizował. Nadal jest krytyczny, ale lepszy niż przedtem.
– Kiedy będzie wiadomo coś pewnego? – zapytała Eve z nadzieją w głosie.
– Nie mam pojęcia. Może jutro rano. Jak się czujesz?
– Dobrze.
– Masz marny głos.
– Wszystko jest w porządku, mamo. Jesteś z Ronem?
– Tak. Mówi, że nie odejdzie ode mnie dalej niż na pół metra, dopóki cała sprawa się nie skończy. Uważa, że powinnaś się zgłosić na policję. Ja też tak myślę. Musisz to wyjaśnić.
Jak to łatwo brzmi – pomyślała ze zmęczeniem Eve. Złożyć wszystko w ręce policji i niech się tym zajmą.
– Zadzwoń, mamo, jak się czegoś dowiesz o Joem. I uważaj na siebie.
– Quinnowi się polepszyło? – spytał Logan.
– Trochę, nadal jednak nie wiadomo, czy przeżyje – powiedziała Eve, otwierając drzwi samochodu. – Idę na spacer nad staw. Nie musisz iść ze mną.
– Inaczej mówiąc, nie życzysz sobie mojego towarzystwa. Najwyraźniej nie masz nic przeciwko naszemu przyjacielowi – dodał, zerkając na torbę z Benem, którą Eve trzymała w ręce. – Przez cały wieczór nie odstawiłaś go ani na moment. Czy powiesz mi, dlaczego nie wypuszczasz go z ręki?
Eve sama nie wiedziała. Może miała nadzieję, że obecność czaszki pomoże jej znaleźć odpowiedź na pytanie. Odpowiedź, której tak bardzo potrzebowała.
– Chcę go mieć ze sobą.
– Dziwne.
– Nie słyszałeś? Nie jestem całkiem normalna.
– Bzdura. Jesteś jedną z najnormalniejszych osób, jakie znam.
– Spójrz tylko, z kim się zadaję. – Eve zeszła po zboczu, czując w ręce miękki dotyk skórzanej torby.
Pomóż mi, Ben – pomyślała. Jestem zagubiona i ktoś musi mi pomóc się odnaleźć.
Od dwóch godzin Eve siedziała pod drzewem, przytulając do siebie torbę jak dziecko. Logan nie mógł tego dłużej znieść. Wysiadł z samochodu i zszedł do niej.
– Wykazałem już dość cierpliwości i wyrozumiałości. Wytłumacz mi, co się dzieje. Słyszysz? Powiedz, co ci obiecała Lisa Chadbourne.
Eve milczała przez chwilę, a potem szepnęła:
– Bonnie.
– Co?
– Zaoferowała mi Bonnie. Obiecała, że ją znajdzie.
– Jak mogłaby to zrobić?
– Powiedziała, że każe na nowo otworzyć sprawę i wyśle na poszukiwanie tysiące policjantów i żołnierzy. Powiedziała, że się nad tym zastanowiła. Nie szukaliby Bonnie. To byłoby za bardzo podejrzane. Dla pozorów wybraliby jakieś inne, zaginione dziecko, ale poszukujący wiedzieliby, kogo naprawdę szukają. Bonnie.
– Wielki Boże!
– Powiedziała, że poszukiwania mogą nawet trwać latami. Obiecała, że sprowadzi Bonnie do domu.
– A ty masz jej tylko oddać czaszkę i wyniki badań DNA?! To oszustwo! Nigdy nie spełni obietnicy.
– Wyłącznie czaszkę. Powiedziała, że mogę wyjechać z kraju i zatrzymać wyniki badań, dopóki nie odda mi Bonnie.
– Kiepski punkt przetargowy. Nie dotrzyma słowa.
– Może dotrzyma – westchnęła Eve, zamykając oczy.
– Nie dopuszczę do tego.
– Posłuchaj, Logan – rzekła stanowczo Eve, otwierając oczy. – Jeżeli podejmę taką decyzję, ani ty, ani nikt inny mnie nie powstrzyma. Jeśli ktokolwiek na tym świecie jest w stanie znaleźć Bonnie, to tylko Lisa Chadbourne, o ile każe to zrobić. Czy wiesz, co to dla mnie znaczy?
Читать дальше