Ross MacDonald - Błękitny młoteczek

Здесь есть возможность читать онлайн «Ross MacDonald - Błękitny młoteczek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitny młoteczek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitny młoteczek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prywant detektyw, Lew Archer, otrzymuje typowe zlecenie: ma odnaleźć obraz skradziony z zamożnego domu Biemeyerów. Obraz jest dziełem kalifornijskiego malarza, który rozgłos i sławę zdobył dopiero po swym tajemniczym zniknięciu. W trakcie poszukiwania zaginionego arcydzieła wychodzą na jaw tajemnice bohaterów. Archer stopniowo rozwiązuje zagadkę. Reakcją na jego działania jest seria makabrycznych zbrodni.

Błękitny młoteczek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitny młoteczek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie wiesz, gdzie jest mój wóz?

– Stoi z drugiej strony. Zostaw go tam na razie. Odwiozę cię do domu.

– Nie jadę do domu. Muszę napisać ten artykuł.

Spojrzałem uważnie na jej twarz. Wydawała się nienaturalnie jasna, jak żarówka elektryczna, która za chwilę się przepali.

– Chodźmy na krótki spacer. Ja też mam robotę, ale może trochę poczekać.

Szła obok mnie pod drzewami, opierając się lekko o moje ramię. Stara ulica wydawała się w porannym świetle piękna i elegancka.

Opowiedziałem jej zapamiętaną z dzieciństwa bajkę. Był czas – jak powiadała – kiedy kobiety i mężczyźni związani byli ze sobą ściślej niż bliźnięta i dzielili tę samą powłokę cielesną. Powiedziałem jej, że kiedy oboje zeszliśmy się w moim motelowym pokoju, czułem, że jesteśmy sobie właśnie tak bliscy. A kiedy zniknęła z pola widzenia, miałem wrażenie, że utraciłem część siebie samego. Ścisnęła mnie za ramię.

– Wiedziałam, że mnie znajdziesz.

Obeszliśmy wolno czworobok ulic, jakbyśmy otrzymali ten poranek w darze i szukali miejsca, w którym moglibyśmy go spędzić. Potem zawiozłem ją do miasta i zjedliśmy razem lunch w kafeterii „Tea Kettle”. Byliśmy poważni i zadowoleni, jak dwoje ludzi odprawiających jakiś rytuał. Widziałem, że jej twarz i całe ciało znów nabierają życia.

Podwiozłem ją pod redakcję. Wbiegła po schodach, spiesząc do swej maszyny.

40

Wróciłem na posterunek policji. Na parkingu stała furgonetka koronera, a na korytarzu wpadł na mnie wychodzący z gabinetu Mackendricka Purvis. Był czerwony z podniecenia.

– Ustalono już ponad wszelką wątpliwość, czyje to kości.

– Gdzie?

– W szpitalu dla inwalidów Skyhill, w Valley. Leczył się tam przez wiele lat po wojnie. Nazywał się Gerard Johnson.

– Jak?

– Gerard Johnson. Był ciężko ranny na Pacyfiku. Musieli właściwie posklejać go z kawałków. Wypisano go ze szpitala mniej więcej dwadzieścia pięć lat temu. Miał przyjeżdżać regularnie na okresowe badania, ale nie pojawił się więcej. Teraz wiemy dlaczego. – Z zadowoleniem wciągnął głęboko powietrze. – Nawiasem mówiąc dziękuję ci za tę wskazówkę. Przypomnij mi o tym, kiedy będę mógł coś dla ciebie zrobić.

– Możesz zrobić coś dla mnie zaraz.

– W porządku. – Purvis wydawał się lekko zaniepokojony. – Zrobię, co zechcesz.

– Lepiej zanotuj sobie.

– Strzelaj – powiedział, wyjmując służbowy notes i długopis.

Strzeliłem do odległego celu.

– Gerard Johnson miał w wojsku przyjaciela nazwiskiem William Mead. Mead został zamordowany w Arizonie w lecie 1943 roku. Zna tę sprawę szeryf Brotherton z Copper City. To on znalazł zwłoki Meada na pustyni i odesłał je do Kalifornii, gdzie miały zostać pogrzebane. Chcę się dowiedzieć, na jaki adres je wysłał i gdzie odbył się pogrzeb. Może trzeba będzie wykopać te zwłoki i zbadać je.

Purvis podniósł wzrok znad notesu i zmrużył oczy, oślepiony blaskiem słońca.

– Ale co chcesz badać?

– Przyczynę śmierci. Tożsamość. Wszystko, co się da. I druga sprawa. Mead miał żonę. Dobrze byłoby ją odszukać.

– Masz poważne wymagania.

– Prowadzimy śledztwo w poważnej sprawie. Mackendrick siedział sam w gabinecie. Był ponury i roztrzęsiony.

– Gdzie pański więzień, kapitanie?

– Prokurator okręgowy zawiózł go do aresztu w gmachu sądu. Lackner poradził mu, żeby udawał niemowę. Pozostali członkowie rodziny też nabrali wody w usta. Miałem nadzieję, że zamknę dziś śledztwo.

– Może jednak nam się to uda. Gdzie jest Fred i jego matka?

– Puściłem ich do domu. Prokurator nie chce zgłaszać przeciw nim aktu oskarżenia, przynajmniej na razie. Pełni swą funkcję od niedawna i nadal się uczy. Jego zdaniem możemy zarzucić tej Johnson tylko tyle, że żyła z Richardem Chantry, przedstawiając go jako swego męża, a to nie jest przestępstwo.

– Chyba, że pomagała mu ukryć morderstwo.

– Ma pan na myśli morderstwo prawdziwego Gerarda Johnsona?

– Zgadza się, kapitanie. Jak pan wie, Purvis ustalił, że prawdziwym Johnsonem był ten mężczyzna w brązowym ubraniu, którego zwłoki zakopano w oranżerii pani Chantry. Wygląda na to, że Chantry zabił Johnsona, przywłaszczył sobie jego nazwisko i zamieszkał z jego żoną i synem.

Mackendrick w zamyśleniu potrząsnął posępnie głową.

– I ja tak myślałem. Ale właśnie sprawdziłem dane tego Johnsona w biurze prokuratora okręgowego i w tym szpitalu Skyhill. Nie był żonaty i nie miał syna. Cała cholerna rodzina została po prostu wymyślona.

– Łącznie z Fredem?

– Łącznie z Fredem. – Mackendrick musiał zauważyć, że skrzywiłem się boleśnie, bo dodał: – Wiem, że ma pan osobisty stosunek do Freda. Może dzięki temu wyobrazi pan sobie, co przeżywam w związku z Chantrym. Naprawdę podziwiałem tego faceta, kiedy byłem młodym policjantem. Wszyscy w mieście go podziwiali, nawet ci, którzy nie widzieli go na oczy. Teraz muszę im oznajmić, że był półobłąkanym pijakiem, a do tego mordercą.

– Jest pan absolutnie pewny, że Johnson to Chantry?

– Najzupełniej. Niech pan pamięta, że znałem go osobiście. Byłem jednym z nielicznych wybranych. Zmienił się oczywiście, cholernie się zmienił. Ale to ten sam człowiek. Poznaję go, a on o tym wie. Ale do niczego nie chce się przyznać.

– Czy próbował go pan skonfrontować z jego prawdziwą żoną?

– Oczywiście. Pojechałem do niej dziś z samego rana, żeby wszystko omówić. Ale dała już nogę, chyba na dobre. Opróżniła swój sejf bankowy i kiedy widziano ją ostatnio, pędziła autostradą na południe. – Mackendrick spojrzał na mnie posępnie. – To częściowo pańska wina, bo uparł się pan, żeby przedwcześnie ją przesłuchiwać.

– Być może. Ale ponoszę też część winy za wyjaśnienie całej sprawy.

– Nie jest jeszcze wyjaśniona. Oczywiście, mamy Chantry’ego. Ale pozostało jeszcze wiele spraw nie wyjaśnionych. Dlaczego przybrał nazwisko Johnson, nazwisko człowieka, którego zabił?

– Żeby ukryć fakt, że prawdziwy Johnson zniknął. Mackendrick potrząsnął głową.

– Wydaje mi się to bezsensowne.

– Zabójstwo Johnsona też nie miało większego sensu. Ale popełnił to morderstwo i ta kobieta wiedziała o tym. Wykorzystała tę świadomość, by zapanować nad nim całkowicie. Był właściwie więźniem w domu na O1ive Street.

– Ale dlaczego jej na nim zależało? Przyznałem, że nie mam pojęcia.

– Może łączył ich kiedyś jakiś związek. Powinniśmy rozpatrzyć i taką możliwość.

– Łatwo panu mówić. Johnson nie żyje od dwudziestu pięciu lat. Ta kobieta odmawia zeznań. Chantry również.

– Czy mogę spróbować skłonić go do mówienia?

– To nie zależy ode mnie, Archer. Sprawa wygląda poważnie, więc prokurator okręgowy przejął całe śledztwo. Chantry jest najsławniejszym człowiekiem, jaki mieszkał w tym mieście. – Zaczął powoli uderzać pięścią w blat biurka, jakby grał marsza żałobnego. – Jeżu, jak nisko upadł ten facet.

Wsiadłem do samochodu i przejechałem kilka ulic dzielących mnie od gmachu sądu. Jego prostokątna, biała wieża z zegarem była najwyższą budowlą wzniesioną w centrum miasta. Pod czterema wielkimi tarczami zegarowymi biegła galeryjka widokowa, otoczona barierą z czarnego kutego żelaza.

Stała na niej akurat jakaś rodzina turystów; mały chłopiec oparł brodę o barierę, spojrzał w dół i zaśmiał się do mnie przyjaźnie. Odwzajemniłem jego uśmiech.

Był to chyba ostatni uśmiech, na jaki zdobyłem się tego popołudnia. Niemal przez dwie godziny wyczekiwałem na korytarzach urzędu prokuratora okręgowego. Udało mi się w końcu go zobaczyć, ale nie doszło do rozmowy. Przez poczekalnię przemknął szybko młody człowiek o bystrym spojrzeniu; miał wielkie czarne wąsy, które zdawały się nieść go naprzód, jakby były skrzydłami jego ambicji.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitny młoteczek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitny młoteczek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Błękitny młoteczek»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitny młoteczek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x