Ross MacDonald - Błękitny młoteczek

Здесь есть возможность читать онлайн «Ross MacDonald - Błękitny młoteczek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitny młoteczek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitny młoteczek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prywant detektyw, Lew Archer, otrzymuje typowe zlecenie: ma odnaleźć obraz skradziony z zamożnego domu Biemeyerów. Obraz jest dziełem kalifornijskiego malarza, który rozgłos i sławę zdobył dopiero po swym tajemniczym zniknięciu. W trakcie poszukiwania zaginionego arcydzieła wychodzą na jaw tajemnice bohaterów. Archer stopniowo rozwiązuje zagadkę. Reakcją na jego działania jest seria makabrycznych zbrodni.

Błękitny młoteczek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitny młoteczek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zacząłem się zastanawiać, czy jest alkoholiczką, i doszedłem do wniosku, że zapewne moje podejrzenia są słuszne.

– Dlaczego pan na mnie tak patrzy? – spytała. – Czy wyglądam śmiesznie? Czy widzi pan w moich oczach coś dziwnego?

– Nie. Skądże?

– Więc proszę się na mnie tak nie gapić.

– Przepraszam. Zresztą muszę już iść.

– Interesuje się pan tą panną Siddon, co?

– Owszem, interesuję się. Czyta pani w myślach.

– Znam mężczyzn – powiedziała. – Czy ona nie jest trochę za młoda dla pana?

– Być może. Kiedy tu przyszła?

– Nie patrzałam na zegarek. Był wczesny wieczór.

– Jak panią znalazła?

– Zadzwoniła do… – Gwałtownie zamknęła usta. Po krótkim, pełnym napięcia milczeniu, podjęła przerwaną wypowiedź: – Nie mam pojęcia.

– Zaczęła pani mówić, że telefonowała do kogoś.

– Tak mówiłam? Zatem wie pan więcej niż ja. Chyba myślałam o czym innym. Skoro musi pan już iść, to nie zatrzymuję pana. Proszę tylko postawić butelkę w takim miejscu, żebym mogła po nią sięgnąć, dobrze?

Dotknęła białą, pomarszczoną dłonią blatu stolika, który stał obok jej fotela.

– Jeszcze nie wychodzę – powiedziałem.

– Wolałabym, żeby pan poszedł. Jestem bardzo zmęczona. Zresztą powiedziałam panu wszystko, co wiem.

– Bardzo w to wątpię, panno Mead. Kiedy byłem w Arizonie, poznałem przypadkiem szereg bardzo interesujących faktów. Na początku lat czterdziestych pani syn William został zamordowany przez nieznanego snrawcę i porzucony na pustyni.

Jej twarz zmieniła się i pobladła.

– Juanita Grimes zawsze dużo gadała.

– Nie była moim głównym źródłem informacji. Morderstwo pani syna było i jest powszechnie znanym faktem. Rozmawiałem z człowiekiem, który znalazł jego ciało i prowadził dochodzenie w tej sprawie. Z szeryfem Brothertonem.

– I co z tego?

– Czy nie chce się pani dowiedzieć, kto zabił pani syna?

– Teraz to już wszystko jedno – powiedziała. – Co za różnica? On nie żyje. Nie żyje od przeszło trzydziestu dwóch lat.

– Ale moim zdaniem człowiek, który go zabił, żyje ladal.

– Skąd pan wie?

– Czuję to przez skórę. Zresztą mam również liczne poszlaki. Zginęli dalsi ludzie: Paul Grimes, Jacob Whitmore. I mężczyzna, którego szczątki wykopano dziś w oranżerii Richarda Chantry.

Chciała coś powiedzieć, ale udało jej się wydobyć głos dopiero przy drugiej próbie.

– Jaki mężczyzna?

– Nie został jeszcze zidentyfikowany, ale to tylko kwestia czasu. Dwadzieścia pięć lat temu pojawił się w domu państwa Chantry z jakąś kobietą i małym chłopczykiem. Między nim a Chantrym doszło do kłótni, potem do bójki. Według wersji, która do mnie dotarła, upadł, uderzył się w głowę i umarł. Państwo Chantry zakopali go.

– Czy wie pan to od pani Chantry? – spytała.

– Między innymi.

Otworzyła szeroko oczy, przy czym jej twarz jakby skurczyła się i zmalała.

– Co jeszcze panu powiedziała?

– To chyba byłoby wszystko. Czy jeszcze coś więcej powinna powiedzieć?

– To ja pana o to pytam.

– A ja podejrzewam, że właśnie pani zna odpowiedź. Dlaczego Jack Biemeyer kupił pani ten dom w Kanionie Chantry’ego?

– Bo go o to poprosiłam.

– Jack Biemeyer nie jest aż tak hojny.

– Dla mnie wtedy bywał. – Lekki rumieniec napłynął do jej twarzy, osiadając na kościach policzkowych. – Przyznaję, że z wiekiem nie zmienił się na korzyść. Ale ja też nie.

– Przypuszczam, że Biemeyer zakupił dla pani ten dom w imieniu całej rodziny Chantrych. A może oni dali go pani w prezencie, za jego pośrednictwem?

– Dlaczego mieliby to robić?

– Żeby zapewnić sobie pani dyskrecję w sprawie morderstwa pani syna.

– Śmierć Williama była faktem ogólnie znanym. Komu mogło zależeć na dyskrecji?

– Jego mordercy. Przypuszczam, że był to Richard Chantry. Natychmiast po tym zabójstwie przeniósł się z Arizony do Kalifornii i nigdy już tam nie powrócił. Śledztwo przeciwko niemu zostało umorzone, o ile w ogóle je wdrożono. Jeśli miała pani jakieś podejrzenia, zachowała je pani dla siebie.

Potrząsnęła głową.

– Nie zna mnie pan. Kochałam mego syna. Kiedy pokazali mi ciało Williama, o mało sama nie umarłam. I niech pan nie zapomina, że on też należał do tej rodziny. Felix Chantry był jego ojcem. Między Williamem a Richardem nie było żadnego konfliktu.

– Więc dlaczego Richard wyjechał z Arizony zaraz po śmierci Williama?

– Nie wiem. Może bał się, że też zostanie zamordowany.

– Tak twierdził?

– Nigdy z nim o tym nie rozmawiałam. Nie widziałam go nawet od tamtej pory.

– Od śmierci Williama?

– Zgadza się, Nie widziałam go od trzydziestu dwóch lat. A od dwudziestu pięciu nikt nie wie, co się z nim dzieje. I dopiero dziś dowiedziałam się od pana, dlaczego. – Poruszyła się niespokojnie i zerknęła na stojącą obok butelkę. – Jeśli zamierza pan zostać jeszcze chwilę, może pan nalać mi następnego drinka. I sobie również.

– Nie, dziękuję. Mam jeszcze tylko kilka pytań i dam pani spokój. Podobno pani zamordowany syn zostawił po sobie żonę i małe dziecko.

Wyraz jej oczu zmienił się, jakby spoglądała daleko w przeszłość.

– Chyba tak.

– Czy to znaczy, że nie jest pani pewna?

– Mówiono mi o nich. Nigdy ich nie widziałam.

– Dlaczego?

– Nie wynikło to z mojej woli. Po prostu oboje zapadli się pod ziemię. Słyszałam plotki, że ta kobieta, wdowa po Williamie, wyszła za kogoś innego i dała chłopcu jego nazwisko.

– Zna pani to nazwisko?

– Niestety nie. Nigdy się ze mną nie kontaktowali.

– Myśli pani, że kontaktowali się z Richardem Chantry?

– Skąd mogę wiedzieć? – powiedziała, odwracając głowę.

– A ta kobieta i chłopczyk, którzy przed dwudziestu pięciu laty odwiedzili dom Richarda Chantry… czy mogła to być wdowa po Williamie i jej syn?

– Nie mam pojęcia. Wydaje mi się, że próbuje pan połączyć dość odległe sprawy.

– Muszę tak robić. Rozwiązanie leży w odległej przeszłości. Czy domyśla się pani, kim mógł być ten mężczyzna, którego zabito i pochowano w oranżerii?

– Nie mam zielonego pojęcia.

– Czy mógł to być pani syn William?

– Chyba pan oszalał. William został zamordowany w Arizonie w roku 1943, czyli siedem lat wcześniej.

– Widziała pani jego zwłoki?

– Tak.

– Podobno były dosyć zmasakrowane? Czy była pani w stanie rozpoznać go z całą pewnością?

– Tak. Byłam. Mój syn William umarł trzydzieści dwa lata temu.

– Co zrobiono z jego zwłokami, kiedy pani je zidentyfikowała?

– Nie jestem pewna.

– To dziwne.

– Czyżby? Jak pan wie, miał w Kalifornii żonę. Żądała, żeby jego ciało zostało odesłane do niej i tam pochowane. Nie miałam nic przeciwko temu. Człowiek umarły odchodzi na zawsze. Nie ma żadnego znaczenia, gdzie się go w końcu pochowa.

Mówiła oschłym, obojętnym tonem, ale miałem wrażenie, że świadomie gwałci własne uczucia. Jakby czytając w moich myślach, dodała:

– Kiedy umrę – chyba już niedługo – chcę, żeby spalono moje ciało i rozsypano prochy na pustyni, w pobliżu Tucson.

– Niedaleko Lashmana?

Spojrzała na mnie z irytacją i jakby pewnym zainteresowaniem. – Cholernie dużo pan wie.

– A pani cholernie mało chce mi powiedzieć, Mildred – odparłem. – Gdzie w końcu pochowany został William?

– Podobno gdzieś w Kalifornii.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitny młoteczek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitny młoteczek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Błękitny młoteczek»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitny młoteczek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x