Gemma Halliday - Zabójstwo na wysokich obcasach

Здесь есть возможность читать онлайн «Gemma Halliday - Zabójstwo na wysokich obcasach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zabójstwo na wysokich obcasach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zabójstwo na wysokich obcasach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Maddie Springer nie widziała swojego ojca od czasu, gdy wyjechał do Las Vegas z show girl o imieniu Lola.Jest więc zupełnie zaskoczona, kiedy odtwarza z automatycznej sekretarki jego rozpaczliwą prośbę o pomoc – przerwaną hukiem wystrzału. Maddie nie zastanawia się długo: wyrusza do Miasta Grzechu. I od razu wpada w tarapaty. Nic jednak nie przeszkodzi jej w poszukiwaniach ojca – nawet płatny zabójca na usługach mafii. Zwłaszcza że w Las Vegas pojawia się dobrze jej znany najseksowniejszy gliniarz z L.A…

Zabójstwo na wysokich obcasach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zabójstwo na wysokich obcasach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bezdomna z dredami, (które nie miały nic wspólnego z seksowną fryzurą Lenny'ego Kravitza, były skołtunione i zapewne zamieszkane przez różnego rodzaju robactwo), siedziała na drewnianej ławce w rogu i mówiła sama do siebie. Obok niej siedziała ważąca ze sto kilogramów czarna kobieta, która wyglądała, jakby stoczyła trzy rundy z Oscarem de la Hoyą i przegrała. Ale jeśli to ona siedziała w areszcie, wolałam nie wyobrażać sobie, jak wygląda jej przeciwnik. Miała na sobie czerwoną minispódniczkę z lakierowanej, sztucznej skóry i poplamiony biały stanik. To wszystko. Starałam się na nią nie gapić, kiedy usiadłam po przeciwnej stronie celi, obok szczupłej kobiety w koszulce Motorhead, która zawzięcie drapała się po rękach, jakby gryzły ją niewidzialne robaki.

Po tym jak Magnum skuł mnie i wsadził na tył radiowozu (odpowiadając jedynie: „Proszę uważać na głowę” na moje dramatyczne: „Jak to pod zarzutem morderstwa, do cholery?”), zostałam przewieziona do aresztu okręgu Clark. Tu pobrano moje odciski palców (dzięki czemu miałam na bluzce nie tylko plamy z trawy ale i czarne smugi tuszu) i sfotografowano. Zostałam też przeszukana od stóp do głów przez kobietę, która do złudzenia przypominała Jima Belushi (okazało się, że ktoś potrzebował woskowania wąsika bardziej ode mnie). Potem zabrali mi torebkę, komórkę i, co najgorsze, buty, stwierdzając, że obcasy były dość wysokie, by kwalifikować się jako broń. W zamian dostałam niebieskie, papierowe kapciuszki i zostałam odprowadzona do celi.

Wszystko to razem było najbardziej żenującym wydarzeniem w moim życiu. Przebiło nawet bal walentynkowy w gimnazjum, podczas którego przeżyłam swój pierwszy francuski pocałunek, z Bennym Winetraubem. W czasie pocałunku sczepiły się nasze aparaty na zęby i dyrektor musiał dzwonić po ortodontę Benny'ego, żeby nas rozdzielił. W mojej klasyfikacji najbardziej krępujących momentów w życiu, wypadek z Bennym miał dziewięć punktów na dziesięć.

Trafienie do aresztu pod zarzutem morderstwa – trzydzieści pięć.

– Springer! – zawołała panna Belushi.

– Tak! – Zerwałam się tak gwałtownie, że moja drapiąca się koleżanka aż krzyknęła.

– Idziemy.

– Dzięki bogu – powiedziałam, kiedy otworzyła celę, wypuszczając mnie. – Mówiłam, że to jakieś wielkie nieporozumienie.

Belushi uśmiechnęła się złośliwie.

– To się jeszcze okaże.

Potem, ku mojemu rozczarowaniu, nie zaprowadziła mnie w głąb korytarza do pokoju, gdzie zostawiłam szpilki, tylko kilka drzwi dalej, do małego pomieszczenia z odłażącą, szarą farbą na ścianach i brzęczącymi jarzeniówkami na suficie. Były tam długi stół, cztery metalowe krzesła i ogromne lustro, ciągnące się na całej długości jednej ściany.

Oho. Oglądam Prawo i porządek, więc wiedziałam co to za pomieszczenie. To tu świecili przesłuchiwanym światłem po oczach i podawali napój po napoju, nie pozwalając skorzystać z toalety, aż ludzie nie wytrzymywali i przyznawali się do wszystkiego.

Zatrzymałam się w drzwiach.

– Czy nie przysługuje mi rozmowa telefoniczna? – zapytałam. Belushi się zaśmiała.

– Oglądasz za dużo telewizji. – Potem posadziła mnie przy stole z blatem z laminatu. – Napijesz się czegoś? – zapytała.

Przełknęłam ślinę. A nie mówiłam?

– Nie, dziękuję.

Wzruszyła ramionami i wyszła, zamykając za sobą drzwi.

Ostrożnie rozejrzałam się dookoła. Żadnych reflektorów. Żadnych kamer w rogu. Jedyną rzeczą, która wskazywała na to, że jestem w pokoju przesłuchań, było duże lustro weneckie. Przyznam, że byłam zaciekawiona. Jasne, setki razy widziałam lustra weneckie w telewizji, ale na żywo, ani razu. Podniosłam się i podeszłam do szklanej tafli, zastanawiając się, czy po drugiej stronie jest ktoś, kto mnie obserwuje.

– Halo? – szepnęłam, machając lekko do lustra. Nic. Podeszłam bliżej, mrużąc oczy, w nadziei, że może w ten sposób uda mi się dojrzeć coś po drugiej stronie. Dalej nic. Przyłożyłam nos do lustra i rozpłaszczyłam twarz. Nadal nic nie widziałam.

Niestety, akurat w tym momencie Belushi wróciła do pokoju. Słysząc otwierane drzwi, gwałtownie odskoczyłam od lustra.

– Co robisz? – zapytała.

– Nic. – Obciągnęłam rękaw, żeby zetrzeć z lustra ślad nosa.

– Aha – powiedziała. Uwierzyła mi tak samo, jak ja wierzyłam w to, że nikt nie obserwuje wszystkiego z sąsiedniego pomieszczenia. Wskazała na stół. Posłusznie usiadłam na jednym z metalowych krzeseł. Po chwili do pokoju weszli dwaj mężczyźni. Pierwszy był niskim facetem w brązowych spodniach i koszuli z krótkim rękawem, która wyglądała, jakby kupił ją w zestawie z darmowym etui na długopisy do kieszeni. Że swoją łysiną i wąsikiem przypominał detektywa Andy'ego Sipowicza z Nowojorskich gliniarzy. Był tak gruby, że ledwo zmieścił się w drzwi.

Nie przyglądałam się Sipowiczowi zbyt długo, bo moją uwagę przyciągnął jego barczysty kolega. Ramirez.

Nigdy wcześniej nie cieszyłam się tak na czyjś widok. Podbiegłabym i go uściskała, gdyby nie to, że spojrzał na mnie wyjątkowo złowrogo.

Ramirez i Sipowicz usiedli po drugiej stronie stołu. Otyły detektyw położył przed sobą notatnik z żółtymi kartkami w linie.

– Detektyw Romanowsky – przedstawił się z akcentem z Jersey. – Detektywa Ramireza już znasz. Musimy zadać ci parę pytań odnośnie do tego, co robiłaś w ciągu ostatnich dwóch dni. Ale zanim zaczniemy, może się czegoś napijesz?

– Nie! – wykrzyknęłam. Sipowicz aż podskoczył na krześle.

– Eee, to znaczy, nie, dziękuję. – Przygryzłam wargę, spoglądając na Ramireza. Chyba nie pozwoliłby, żeby zastosowali wobec mnie metodę „picie – zero łazienki”. Wpatrywałam się w jego twarz, szukając choć odrobiny sympatii czy wyrozumiałości, ale tylko patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem Tajemniczego Gliny.

– Zacznijmy od tego co robiłaś dzisiejszego popołudnia – powiedział Sipowicz, trzymając długopis nad notatnikiem.

Zaschło mi w ustach. Z trudem przełknęłam ślinę.

– Byłam na pogrzebie, a potem chciałam wpaść do salonu piękności. Naprawdę zamierzałam wyjechać z Vegas, przysięgam – powiedziałam, patrząc na pokerową twarz Ramireza.

Sipowicz uniósł brew.

– A więc, w chwili zatrzymania, zamierzałaś opuścić Vegas?

– Nie, zaraz. Wcale nie próbowałam opuścić Vegas. Przecież nie zrobiłam nic złego. Po prostu chciałam wyjechać. Z całkowicie czystym sumieniem, Okej, może czułam się trochę winna, bo okłamałam matkę na temat Palm Springs, ale to zupełnie inny rodzaj wyrzutów sumienia. Teraz będę musiała przez cały miesiąc chodzić do niej na kolacje, żeby jej to wynagrodzić i pozbyć się moralnego kaca. Ale to nie ma nic wspólnego z tym, że ktoś zginął, a ja nie chcę się przyznać. Nie żebym chciała się przyznać. Nie chcę. Bo nic nie zrobiłam. No i dlatego wcale nie uciekałam. Po prostu chciałam wyjechać. Powolutku. Nie uciekać.

Sipowicz uniósł drugą brew.

Spojrzałam na Ramireza i zapytałam zrozpaczona:

– Wierzysz mi, prawda?

Nadal siedział z nieodgadniona miną.

Skąd my to znamy. Zeszłego lata, kiedy wplątałam się w tamtą sprawę z zabójstwami, przez chwilę Ramirez myślał, że mogłam mieć z tym coś wspólnego. Na jego obronę, przyznam, że dziwnym trafem ciągle pojawiałam się w pobliżu trupów. Ale i tak bardzo mnie ubodło, że we mnie zwątpił, nawet jeśli tylko przez chwilę. Teraz, kiedy nasze języki tańczyły już ze sobą mambo, jego chłodne, powściągliwe spojrzenie bolało mnie jeszcze bardziej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zabójstwo na wysokich obcasach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zabójstwo na wysokich obcasach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zabójstwo na wysokich obcasach»

Обсуждение, отзывы о книге «Zabójstwo na wysokich obcasach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x