Ramirez spojrzał na mnie wzrokiem, który zatrzymałby szarżującego byka. Potem nalał sobie kolejny kieliszek.
– W porządku, Pani Detektyw – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Czego dowiedziałaś się od Maurice'a? Mów.
I powiedziałam. Opowiedziałam wszystko, czego dowiedziałam się od Maurice'a. O tym, że cała trójka wykonywała jakieś ekstra zlecenie dla Monalda. O kłótni Larry'ego z Hankiem, o tym, że Hank kupił sobie broń, i o tym, że Bobbi zniknął, a Larry wyjechał z miasta. Miałam właśnie zrelacjonować moje spotkaniu z kotami kurzu i butami Gąsienicy, kiedy wrócił kelner, by przyjąć nasze zamówienie.
Ramirez zamówił stek. Krwisty. Ja wahałam się między spaghetti marinara a lazanią z sosem śmietanowym, licząc na to, że im dłużej będę zwlekać, tym większa szansa, że Ramirezowi uda się zapanować nad złością… Nic z tego. Kiedy kelner zniknął, Ramirez utkwił we mnie nieodgadniona spojrzenie.
– Co? – zapytałam. Zmrużył oczy.
– Usiłuję zdecydować, czy lepiej wsadzić cię do pierwszego samolotu do LA., czy zabrać do siebie, związać i sprawić, żebyś zapomniała o całej tej sprawie.
Zamrugałam oczami.
– Czyja nie mam tu nic do powiedzenia? – Nachylił się do mnie z poważnym wyrazem twarzy.
– Maddie, ostatnią rzeczą jakiej chcę, to odebrać telefon z prośbą o zidentyfikowanie twojego ciała. A tak się może stać, jeśli nie zostawisz tej sprawy w spokoju. Dla ludzi pokroju Monalda skrzywdzić ciebie to jak zabić muchę. Nawet nie będą się nad tym zastanawiać. Proszę, wracaj do domu.
Przyznaję, że jego troska była wzruszająca.
– A co z Larrym? Nie mogę go zostawić na pastwę Monalda.
– A co konkretnie zamierzasz zrobić? Przecież nie jesteś nawet zdolna zdeptać pająka bez wpadania w panikę.
Powstrzymałam się od ciętej odpowiedzi, bo częściowo się z nim zgadzałam. To zupełnie nie była moja bajka. Za to Ramirez codziennie miał do czynienia z podobnymi sprawami…
– Ja nic nie chcę robić. Ale ty byś mógł. – Jego oczy zwęziły się jak u kota.
– Nie wiem, czy mi się to podoba.
– Mógłbyś załatwić Larry'emu program ochrony świadków albo coś.
– Co? Maddie, czy ty wiesz, o czym mówisz? Masz pojęcie, jak ciężko jest załatwić wiarygodnemu świadkowi udział w takim programie? A co dopiero facetowi, który być może coś wie i który być może wcale nie będzie chciał nam powiedzieć tego, co ewentualnie wie.
– Myślę, że może mu grozić niebezpieczeństwo.
– Myślisz, że może mu grozić.
– A co z Hankiem? – zapytałam. – Sam powiedziałeś, że to nie było samobójstwo.
Ramirez głośno westchnął.
– Słuchaj, dopóki twój ojciec sam się nie zgłosi, żeby zeznawać, nie mogę nic zrobić.
– Mówisz tak, bo chcesz, żebym wyjechała, prawda? – zapytałam, opierając dłonie na biodrach. – Starasz się mnie zniechęcić, żeby mieć mnie z głowy.
– Nie – odparł Ramirez, wyraźnie powstrzymując się przed rzuceniem kolejnego hiszpańskiego przekleństwa. – To samo powiedziałbym każdemu innemu zaniepokojonemu obywatelowi.
– Ale ja nie pytam cię jako obywatel, tylko jako twoja… – Urwałam, przygryzając wargę. Jako jego kto?
Ramirez uniósł brew, najwyraźniej ciekaw dalszego ciągu.
– Jako… dziewczyna, z którą jesteś na pierwszej randce. – Pokręcił głową.
– Przykro mi, Maddie, ale dopóki Larry sam się do nas nie zgłosi, mam związane ręce. Poza tym, gdziekolwiek jest, na pewno sobie radzi. Znam Larry'ego. Wiem, że potrafi o siebie zadbać.
Wpatrywałam się w niego zdumiona. Serce zaczęło mi szybciej bić.
– Chwileczkę… co to znaczy, że znasz Larry'ego?
– Spędziłem w Victoria Club ostatnie sześć tygodni, Maddie. Zdążyłem poznać pracowników.
Nie wiem, dlaczego nie wpadłam na to wcześniej, dlaczego dopiero teraz to do mnie dotarło. Poczułam się, jakbym dostała obuchem w głowę.
– Boże. Ty przez ten cały czas wiedziałeś o moim ojcu. Wiedziałeś, że nosi buty tancerki go – go i nic mi nie powiedziałeś?
Ramirez poruszył się na siedzeniu. Wyglądał nawet na trochę zmieszanego. Troszeczkę.
– Nic nie mówiłem, bo wiedziałem, że właśnie tak zareagujesz.
– To znaczy jak? – zapytałam, podnosząc głos. Najfajniejsza para na świecie znowu na nas spojrzała. – Proszę, powiedz mi, jak reaguję? Jakbym została okłamana? Jakby osoba, której powinnam móc ufać, ukrywała coś przede mną? Jakby wszyscy wiedzieli o szpilkowym fetyszu mojego ojca, oprócz mnie?
– Maddie…
– Żadne „Maddie”. – Uderzyłam dłonią w stół, tak, że najfajniejsza para podskoczyła na krzesłach. Teraz otwarcie się na nas gapili i pewnie obstawiali, kto wygra. – Od jak dawna wiesz?
Ramirez westchnął.
– Larry wspominał o córce, ale nie miałem stuprocentowej pewności, że chodzi o ciebie, dopóki nie usłyszałem tamtej wiadomości w twoim mieszkaniu.
– To było kilka dni temu! Nie mogę uwierzyć, że wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś. – Moje palce zacisnęły się na rączce noża. Musiałam mocno się hamować, żeby nie wbić go prosto w kłamliwe serce Ramireza.
– Maddie, pracuję pod przykrywką. Nie mogłem ci powiedzieć.
– Przykro mi, ale praca pod przykrywką nie usprawiedliwia bycia dupkiem. Cholera, Jack, nie wierzę, że to zrobiłeś. Okłamałeś mnie! – Zamilkłam na moment. – Ale zrobiłeś coś jeszcze gorszego. Powiedzieć ci co?
Ramirez zmarszczył nos. Widziałam, że wcale nie chce, żebym mu mówiła. Miał pecha, bo nie zamierzałam mu odpuścić.
Wstałam, rzuciłam nóż na stół i spojrzałam na niego z góry.
– Oficjalnie informuję, że zepsułeś naszą pierwszą randkę! – Ramirez pokręcił głową, ponownie wędrując wzrokiem w okolice mojego dekoltu. Potem z żałosnym westchnieniem zapytał:
– Nie da się jej powtórzyć, co?
– Zgadza się, stary.
Pierwsze co zrobiłam po powrocie do pokoju, to przeszukałam zapełniony na nowo minibar, skąd wzięłam miniaturową tequile i wielkiego snickersa. Chrzanić zdrowe odżywianie!
Wgryzłam się w orzeszki i nugat, cały czas zaciskając dłonie w pięści. Nie mogłam uwierzyć, że Ramirez nie powiedział mi o moim tacie! Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zrobić coś takiego? Tak, wiem, pracował pod przykrywką, bla, bla, bla. Słyszałam już tyle wymówek związanych z jego pracą, że starczy mi na całe życie. Tym razem przeholował. Jak można wiedzieć, że czyjś ojciec chodzi w szpilkach i nic nie powiedzieć? Jeśli ukrywał przede mną coś takiego, ciekawe o czym jeszcze mi nie powiedział? O żonie? O haremie długonogich dziewczyn, lecących na mafiosów? Że dorabia, reklamując bieliznę?
Właściwie nie miałabym nic przeciwko, gdyby to ostatnie było prawdą. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że nie ukrywa się tak ważnych rzeczy przed swoją dziewczyną.
Moja ręka ze snickersem zastygła w połowie drogi do ust. Zdaje się, że tak naprawdę, nie byłam jego dziewczyną. Do diabła, nie wyszła nam nawet zwykła randka. Spójrzmy prawdzie w oczy: jako para, byliśmy beznadziejni. Czemu zawsze, kiedy byliśmy razem, albo się kłóciliśmy, albo zdzieraliśmy z siebie nawzajem ubrania? Co było z nami nie tak, że nie mogliśmy po prostu zjeść razem kolacji?
Rozmyślałam nad tym, kończąc snickersa. Miałam ochotę na jeszcze jednego, ale zrezygnowałam. Nie chciałam, żeby Marco oskarżył mnie o rozciągnięcie sweterka. W zamian sprawdziłam wiadomości, dochodząc do wniosku, że dałam Ramirezowi dość czasu, by zostawił pełne skruchy przeprosiny.
Читать дальше