Gemma Halliday - Zabójstwo na wysokich obcasach

Здесь есть возможность читать онлайн «Gemma Halliday - Zabójstwo na wysokich obcasach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zabójstwo na wysokich obcasach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zabójstwo na wysokich obcasach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Maddie Springer nie widziała swojego ojca od czasu, gdy wyjechał do Las Vegas z show girl o imieniu Lola.Jest więc zupełnie zaskoczona, kiedy odtwarza z automatycznej sekretarki jego rozpaczliwą prośbę o pomoc – przerwaną hukiem wystrzału. Maddie nie zastanawia się długo: wyrusza do Miasta Grzechu. I od razu wpada w tarapaty. Nic jednak nie przeszkodzi jej w poszukiwaniach ojca – nawet płatny zabójca na usługach mafii. Zwłaszcza że w Las Vegas pojawia się dobrze jej znany najseksowniejszy gliniarz z L.A…

Zabójstwo na wysokich obcasach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zabójstwo na wysokich obcasach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To znowu ty. Czego chcesz? – zapytał spiętym, nosowym głosem.

– Chciałabym z tobą chwilę porozmawiać. Martwię się o Larry'ego. Maurice patrzył to na mnie, to na Danę. W końcu wzruszył z rezygnacją ramionami i odsunął się na bok, żeby nas wpuścić.

Natychmiast stało się jasne, kto urządzał dom w Henderson. W saloniku stały takie same, kwieciste meble. Tyle że w małym mieszkanku Maurice'a duże meble z jaskrawymi obiciami wydawały się strasznie stłoczone i nie na miejscu. Przyszło mi do głowy, że Maurice jest gospodynią domową bez domu.

Tak samo jak w Henderson, tak i tu było nieskazitelnie czysto, a powietrze pachniało płynem do mycia szyb i potpourri. Z sypialni wyskoczył mały piesek, którego widziałam u Larry'ego, i zaczął biegać wokół naszych nóg. Parę razy piskliwie zaszczekał i tak wachlował do mnie ogonem, jakbym była co najmniej bekonową wróżką. Muszę przyznać, że był całkiem słodki. O ile akurat nie obśliniał moich butów.

– Jaki śliczny piesek! – wykrzyknęła Dana, schylając się, żeby go pogłaskać. – Jak się wabi?

– Queenie – odrzekł Maurice, parę razy pociągając nosem. – Należała do Hanka.

Maurice wziął Queenie na ręce i gestem zachęcił nas, żebyśmy usiadły na obitej perkalem sofie. Sam przycupnął na fotelu od kompletu, w jednej ręce ściskając zmiętą chusteczkę, a w drugiej psa. Maurice był niziutkim facetem, zaledwie kilka centymetrów wyższym ode mnie, ale odniosłam wrażenie, że od wczoraj jeszcze się skurczył, jakby powoli uchodziło z niego życie.

– Przykro mi z powodu Hanka – powiedziałam szczerze. Maurice skinął głową, przyciskając chusteczkę do kącika oka.

– Był dla mnie wszystkim – zapiszczał. – Gdybym tylko wiedział, że jest nieszczęśliwy… – Urwał, przygryzając wargę. Jego oczy wypełniły się łzami.

– Przykro mi – powiedziałam jeszcze raz, niezręcznie poklepując go po ręce. – Długo byliście razem?

– Trzy lata. – Maurice westchnął, wycierając nos w chusteczkę. – Od kiedy zacząłem tańczyć. Hank wziął mnie pod swoje skrzydła i nauczył wszystkiego, co sam umiał. – Maurice przełknął głośno ślinę.

– A więc ty też występujesz? – zagadnęłam. Skinął głową. – W El Cortez.

To wyjaśniało jego kiepskie zarobki. El Cortez jest najstarszym kasynem w Vegas, o czym dobitnie świadczy ich klientela. Sami osiemdziesięcioletni emeryci, co raczej nie idzie w parze z wysokimi napiwkami.

Starając się nie wyobrażać sobie Maurice'a w piórach i szpilkach, zadałam następne pytanie. To, na które bałam się poznać odpowiedź.

– Maurice, muszę wiedzieć, co dokładnie Hank i jego przyjaciele robili dla Monalda?

Maurice utkwił wzrok w wytartym oliwkowym dywanie. (Najwyraźniej wynajmujący nie mogli wybrzydzać).

– Już ci mówiłem, wszyscy tańczymy.

– To dlaczego ty mieszkasz w takiej klitce, a Hank i Larry mogli sobie pozwolić na dom w Henderson? – zapytała Dana, mrużąc oczy.

Maurice zacisnął usta, odruchowo głaszcząc Oueenie po głowie.

– Hank lubił wydawać pieniądze – wyjaśnił, unikając kontaktu wzrokowego. Nachyliłam się do niego.

– Chciałeś, żebym przekazała Monaldowi, że to już koniec. Co miałeś na myśli?

Maurice spojrzał na mnie, a potem na Danę, ale nadal milczał.

– Proszę? – jęknęłam błagalnie. – Nie chcę, żeby mój tata skończył tak, jak Hank.

Zadziałało. Poddał się, wzdychając żałośnie.

– Chciałbym ci pomóc, ale przysięgam, że nie wiem, w co się wplątali. – Zrobił minę porzuconego psa. – Nikt nie chciał mi niczego powiedzieć.

– Ale w coś się wplątali, tak? – Maurice przytaknął.

– Wiem tylko, że wykonywali na boku jakąś robotę dla Monalda. Ale przysięgam, że nie wiem, o co chodziło. Próbowałem wyciągnąć to od Hanka, ale on… – Głos mu się załamał. – Ostatnio nam się nie układało.

– Ooo? – Dana też się nachyliła. Maurice utkwił wzrok w dłoniach.

– Jakieś trzy miesiące temu, Hank zaczął dłużej zostawać w pracy. Do tego wychodził o różnych dziwnych porach, wtedy kiedy wiedziałem, że nie występuje. Zapytałem, go, co jest grane. Z początku mnie zbył. Ale pewnej nocy zobaczyłem jak wychodzi z gabinetu Monalda. Przyparłem go do muru, bo… – Zaczerwienił się. – Pomyślałem, że może on i Monaldo mają romans. Kiedy wrócił do domu, oskarżyłem go o zdradę i się pokłóciliśmy. Powiedział, że wykonuje jakąś ważną robotę dla Monalda. On, Larry i Bobbi. Nie chciał powiedzieć mi nic więcej. A następnego dnia kupił mi to na zgodę.

Maurice wyciągnął ręce. Z rękawów jego znoszonej marynarki zamrugały do nas diamentowe spinki do mankietów. I nie były to jakieś podróbki z kanału z zakupami, ale najprawdziwsze afrykańskie diamenty. W dodatku duże.

Dana zagwizdała z uznaniem.

– Ile karatów?

– Dwa. Każdy.

Dana znowu zagwizdała.

Maurice uśmiechnął się smutno. Do jego oczu ponownie napłynęły łzy.

– Hank potrafił być bardzo hojny.

– Larry siedział w tym razem z nim, tak? – Pomyślałam o poobijanym volvo, którym odjechał mój ojciec. Wcale nie sprawiał wrażenia kogoś, kto śpi na forsie.

Maurice wzruszył ramionami.

– Pewności nie mam. Myślałem, że tak, ale… – Urwał, znowu wbijając wzrok w dywan.

– Ale? – ciągnęłam go za język.

Wykręcał rękami chusteczkę, aż w powietrzu zaczęły fruwać małe białe strzępki bibuły, za którymi zaczęła uganiać się Queenie.

– Jakieś dwa tygodnie temu siedzieliśmy w domu z Hankiem, kiedy przyszedł Larry. Był zdenerwowany. Poprosił Hanka na stronę. Nie słyszałem, o czym mówili, wiem tylko, że się kłócili. Jedynym słowem, jakie zrozumiałem, było „Monaldo”. Potem Larry wsiadł do samochodu i odjechał.

Nic dziwnego, w końcu mówiliśmy o moim ojcu.

– Hank bardzo się tym zdenerwował – ciągnął Maurice. – Nawet kupił broń. – Skrzywił się. – Nie cierpię broni. Kiedy zapytałem Hanka, po co mu to świństwo, odparł, że ostrożności nigdy za wiele. Po odejściu Hanka – Maurice stłumił szloch – wziąłem pistolet i pojechałem do Larry'ego, żeby dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Chciałem wiedzieć, o co im wtedy poszło i czego Hank bał się tak bardzo, że potrzebował broni. Uznałem, że… mam prawo wiedzieć, dlaczego odebrał sobie życie. – Maurice rozszlochał się w chusteczkę.

Przypomniała mi się wczorajsza rozmowa z Ramirezem i żałowałam, że nie mogę powiedzieć Maurice'owi, iż wiele wskazuje na to, że to Monaldo odebrał Hankowi życie. Zamiast tego, zapytałam;

– I co na to Larry? Maurice pociągnął nosem. – Nic. Powiedział, że nie może o tym mówić. Że nie chce nikogo więcej narażać. Powiedziałem, że trochę już na to za późno. I wtedy zjawiłaś się ty.

Mowa o beznadziejnym wyczuciu czasu.

Stawało się coraz bardziej oczywiste, że Larry wplątał się w coś bardzo niebezpiecznego. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie nadszedł czas, by poprosić Ramireza o pomoc. Mogłam sobie zgrywać dziewczynę Bonda, ale nawet ja nie byłam na tyle naiwna, żeby wierzyć, iż sama zdołam obronić Larry'ego przed mafią.

– Maurice, czy mówi ci coś nazwisko Marsucci? Spojrzał na mnie obojętnie.

– Nie. Ale co rusz dowiaduję się o nowych rzeczach, które ukrywał przede mną Hank. – Wyglądał, jakby znowu miał się rozpłakać.

– A co z Bobbim? – Zmieniłam temat, żeby powstrzymać potop. – Słyszałam, że od jakiegoś czasu nie pokazuje się w klubie. Widziałeś go może?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zabójstwo na wysokich obcasach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zabójstwo na wysokich obcasach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zabójstwo na wysokich obcasach»

Обсуждение, отзывы о книге «Zabójstwo na wysokich obcasach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x