Gemma Halliday - Zabójstwo na wysokich obcasach

Здесь есть возможность читать онлайн «Gemma Halliday - Zabójstwo na wysokich obcasach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zabójstwo na wysokich obcasach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zabójstwo na wysokich obcasach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Maddie Springer nie widziała swojego ojca od czasu, gdy wyjechał do Las Vegas z show girl o imieniu Lola.Jest więc zupełnie zaskoczona, kiedy odtwarza z automatycznej sekretarki jego rozpaczliwą prośbę o pomoc – przerwaną hukiem wystrzału. Maddie nie zastanawia się długo: wyrusza do Miasta Grzechu. I od razu wpada w tarapaty. Nic jednak nie przeszkodzi jej w poszukiwaniach ojca – nawet płatny zabójca na usługach mafii. Zwłaszcza że w Las Vegas pojawia się dobrze jej znany najseksowniejszy gliniarz z L.A…

Zabójstwo na wysokich obcasach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zabójstwo na wysokich obcasach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Eee. Zdaje się, że pomyliłam drzwi – wyjąkałam. Zmrużył małe oczka.

– Pomyliłaś drzwi?

– Przepraszam, eee, chyba wypiłam dziś o jednego drinka za dużo. – Podniosłam się z trudem. Nawet nie musiałam udawać, że się potykam, kiedy rzuciłam się do drzwi damskiej toalety.

Zamknęłam się w kabinie i usiadłam, głęboko oddychając. Aua. To bolało. Ostrożnie dotknęłam palcami nosa. Miałam nadzieję, że nie jest złamany. Policzyłam do dziesięciu i wyszłam z kabiny, żeby przyjrzeć się obrażeniom w lustrze. Nos był czerwony, ale nie krwawił. Nie był też jakoś strasznie spuchnięty. No może trochę, ale na pewno nie jak bania. Wyjęłam z torebki korektor, żeby zatuszować zaczerwienienie, jednocześnie rozmyślając o tym, co przed chwilą usłyszałam.

Mały i przerażający facet był wściekły na Larry'ego. Tylko dlaczego? Czy miało to coś wspólnego ze strzałem z zeszłego piątku? Nagle przyszła mi do głowy straszna myśl. Może to nie do Larry'ego strzelali, tylko on strzelał? Może to dlatego Monaldo był taki wkurzony. Trudno mi było sobie wyobrazić, jak odstrojona Lola celuje w Monalda na oczach jego goryla, ale musiałam przyznać, że nie było to niemożliwe.

Kiedy zadbałam już o swój potłuczony nos, schowałam korektor do torebki i ostrożnie wyjrzałam na korytarz. Pusto. Zauważyłam, że Gąsienica i Pan Straszny stoją przy barze. Szybko wyszłam z łazienki i przemknęłam na drugą stronę korytarza. Zamknęłam oczy, w duchu zmówiłam szybką modlitwę do nieznanego świętego, który jest patronem dopuszczających się włamania z wtargnięciem w słusznej sprawie, i otworzyłam drzwi do biura. W środku nikogo nie było.

Rzuciłam bezgłośne „dzięki” w stronę sufitu, weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi.

Okej, może włamywanie się do biura nie było najmądrzejszym pomysłem. Może było nawet głupie. Ale ponieważ nic lepszego nie przyszło mi do głowy, zrobiłam to, co zrobiłam. Sama nie wiedziałam, czego szukam. Może broni, pisemnego oświadczenia, że to Monaldo zepchnął Harriet z dachu albo szczegółowej rozpiski, w jaki sposób zamierzali… (w tym momencie przeszły mnie ciarki) „zająć się” Larrym. Zdaje się, że przede wszystkim szukałam jakiejś wskazówki, dlaczego współlokator Larry'ego wylądował w kostnicy i dlaczego chłopak rzeczonego współlokatora wymachiwał ludziom przed nosem pistoletem. (Przyznaję, że jakaś część mnie szukała też tabliczki z napisem „Honorowy Członek Mafii”).

Pośrodku gabinetu stało biurko, przed nim dwa fotele, a za nim wygodne krzesło biurowe. Z boku znajdowała się biblioteczka, na ścianie zdjęcia i zezwolenie na handel alkoholem, a dalej trzy szafki na dokumenty. Całość wyglądała jak typowe biuro. Zaczęłam od szafek na dokumenty. Niestety, były zamknięte. Zabrałam się do szuflad biurka, w których znalazłam gumki recepturki, spinacze i świńskie pisemko. Nic, co mogłoby mnie naprowadzić na jakiś trop. Dowiedziałam się tylko, że Monaldo lubi duże kobiety o obfitych kształtach.

Następnie wzięłam się za biblioteczkę, wyciągając na chybił trafił podręczniki pracownika, segregatory i książki. Nie znalazłam niczego podejrzanego. Spojrzałam na wiszące na ścianie zdjęcia. Na większości Monaldo uśmiechał się szeroko, obejmując ramieniem różnych ludzi – przeważnie facetów w garniturach. Nie kojarzyłam żadnego z nich, ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. Ponieważ o wiele częściej oglądam Kroniki Seinfelda niż wiadomości, mężczyźni ci mogli być zarówno politykami, jak i byłymi donami. Jedyną osobą jaką rozpoznałam, był Larry, wystrojony w różowy, obcisły kostium ozdobiony pawimi piórami. Spojrzałam na jego buty. Srebrne sandałki z zapięciem w kształcie motyla. Boże. Nic dziwnego, że ludzie biorą mnie za drag queen.

Obok Larry'ego stał drugi mężczyzna w różowym kostiumie, niższy i tęższy, z kręconymi blond włosami. Obejmował mojego ojca ramieniem. Zastanawiałam się, czy to nie przypadkiem nieszczęsny Hank. Stojący obok nich Monaldo szczerzył się do obiektywu, wskazując ręką neon z napisem „Victoria Club”.

Jako że patrzenie na zdjęcie mojego ojca w szpilkach i piórach zakłócało mój szczęśliwy pobyt w krainie zaprzeczenia, pokręciłam głową i skierowałam się do kosza na śmieci, którego jeszcze nie sprawdziłam. Druciany kosz stał w rogu gabinetu. Wysypujące się z niego śmieci, świadczyły o tym, że Monaldo nie jest fanatykiem porządku.

Zwykle nie grzebię w cudzych śmieciach. To niegrzeczne, wścibskie i obrzydliwe. Ale nie miałam wyboru. Ani czasu. Przerażający duet mógł wrócić w każdej chwili, żeby dalej kłócić się o to, jaki model cementowych butów zamówić dla Larry'ego. Zamknęłam więc oczy i zanurzyłam dłonie w śmieciach. Na szczęście nie trafiłam na nic oślizłego czy obrzydliwego. Głównie papiery, w tym rachunki. Szybko przeleciałam wzrokiem kilka pierwszych z góry. Nie było w nich nic niezwykłego. Wreszcie rozprostowałam kartkę z wydrukiem aukcji na eBayu. Jakaś tam aukcja nie zwróciłaby mojej uwagi, ale ta utworzona przez BobEDoll w zeszłą środę dotyczyła różowych czółenek Prady. Z wężowej skórki. Nówek, w pudełku, z woreczkiem do przechowywania. Czułam, jak w kąciku moich ust zbiera się ślina, kiedy zastanawiałam się, czy aukcja jeszcze trwa.

Zastanawiałam się, dlaczego właśnie Monaldo interesował się różowymi czółenkami (Był, co prawda, właścicielem klubu, w którym występowały drag queens, ale sprawiał wrażenie faceta, który woli kolekcjonować uzi niż damskie ciuszki), kiedy usłyszałam kroki na korytarzu. Odruchowo schowałam wydruk do torebki.

Drzwi się otworzyły.

– Co ty tu robisz, do diabła? – W progu stał Monaldo, a jego czarne oczy miotały błyskawice.

Zamarłam.

– Eee…, rety, to nie łazienka? – Przyznaję: szybkie myślenie w sytuacjach kryzysowych nie jest moją mocną stroną.

Zmrużył oczy, napinając mięśnie szczęki.

– Kim jesteś, do cholery? – zapytał. Biorąc pod uwagę wściekłość w jego oczach, mówił przerażająco spokojnie.

Przygryzłam wargę.

– Okej. Przyłapaliście mnie. Trudno. – Zaśmiałam się z wysiłkiem. – Powiem prawdę… – Myśl, Maddie, myśl. Co zabrzmi prawdopodobnie? – Jestem… z „LA. Informera”. Przygotowuję reportaże. Jak Mary Tyler Moore. Tyle że bez toczka, bo to już by była przesada. To znaczy, niektórym kobietom pasuje elegancja w stylu Jacqueline Kennedy, ale ja jestem bardziej jak Sarah Jessica Parker. No wiecie, zbzikowana na punkcie butów. Dlatego robię materiał o… – Znowu przygryzłam wargę, rozglądając się gorączkowo po biurze. Mój wzrok padł na zdjęcie Larry'ego w srebrnych sandałkach. – Butach! O obuwniczych gustach wśród transwestytów. To taki niedoceniany target, prawda? I pomyślałam sobie, że dobrze byłoby zamieścić kilka cytatów z pana w moim…

Przerwał mi, rycząc: – Wynocha!

Uznałam, że lepiej będzie go posłuchać. Przecięłam gabinet dwoma szybkimi susami. Wtedy Monaldo, który nadal stał w drzwiach, złapał mnie za rękę.

– Nie tak szybko.

Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, tak że jego bicie zlało się z rytmem klubowej muzyki, dudniącej z ukrytych głośników. Bałam się, że zaraz wyskoczy mi z piersi i zacznie pląsać po podłodze. Monaldo przeszywał mnie wzrokiem. Jego czarne oczy były dziwnie puste. Jeśli to prawda, że oczy są oknem duszy, przysięgam, że ten facet był jej pozbawiony. Tak mocno wbił palce w moją rękę, że aż jęknęłam. To wywołało sadystyczny uśmiech na jego twarzy.

Potem krzyknął przez ramię do jednego z ochroniarzy przy barze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zabójstwo na wysokich obcasach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zabójstwo na wysokich obcasach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zabójstwo na wysokich obcasach»

Обсуждение, отзывы о книге «Zabójstwo na wysokich obcasach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x