• Пожаловаться

Jerzy Edigey: Sprawa dla jednego

Здесь есть возможность читать онлайн «Jerzy Edigey: Sprawa dla jednego» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Детектив / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Jerzy Edigey Sprawa dla jednego

Sprawa dla jednego: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sprawa dla jednego»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zapadł zmierzch. Tego dnia wcześniejszy niż zazwyczaj, bo chociaż minęła dopiero połowa września, było chłodno, a czarne chmury wędrowały po niebie. Kilka razy dobrze popadało, lecz teraz, wieczorem, jezdnie i chodniki obeschły. Przy tak niepewnej pogodzie nikt bez wyraźnej potrzeby nie wychodzi z domu. Nic więc dziwnego, że na ulicy Wilczej, nawet na jej najruchliwszym odcinku, tym pomiędzy Marszałkowską a Kruczą, było dość pustawo.

Jerzy Edigey: другие книги автора


Кто написал Sprawa dla jednego? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Sprawa dla jednego — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sprawa dla jednego», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Coś pan? Stojanowski miał twardą rękę, ale jak kogoś wyrzucił z brygady, to zawsze miał rację. A dla takiego obiboka żadna różnica, gdzie pracuje. Wyleli go stąd, poszedł do budownictwa mieszkaniowego. Teraz taki brak ludzi, że nawet jak widzą faceta, który dwadzieścia razy w roku zmienił pracę, także go przyjmą. A betoniarze wcale inżyniera nie oglądali. On się kłócił z kierownikiem i personelem technicznym. Do betoniarek nie zaglądał, nie miał tam czego szukać.

– A może to formiarze nawalali robotę? Jeżeli źle zrobili szalunki, mogło to wpływać na wiązanie się betonu.

– Oni swoje robili. Im także zależało na zarobieniu paru groszy więcej.

– A jednak ktoś inżyniera zamordował?

– Na pewno nikt z naszej budowy. Głowę mogę dać. Zresztą, panie poruczniku, po co?

Na to pytanie i Ciesielski nie umiał odpowiedzieć.

Kazimierz Fajęcki reprezentował zupełnie inny typ robotnika niż stary betoniarz. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Wybitnie przystojny i z jakąś wrodzoną elegancją. Nawet kombinezon leżał na nim inaczej niż na innych. On także na samym początku rozmowy zastrzegał się, że nic nie wie.

– Chciałbym przede wszystkim wyjaśnić pewne fakty – powiedział porucznik. – Dlaczego w połowie czerwca wasza brygada, zwykle przekraczająca bardzo wysoko dzienną normę nagle opuściła się w pracy?

– Myśmy się nie opuścili. Szalunki były na czas. To tamci od Niwińskiego źle kładli beton. Dlatego się nie wiązał i nie dawało się zdjąć formy.

– Oni mówią, że pracowali dokładnie tak samo jak przedtem. A winę widzą po waszej stronie.

– Stojanowski był człowiekiem lubiącym dobrą robotę. Sam ją sprawdzał. Jeżeli zauważył najmniejszą niedokładność, trzeba było poprawić. Plan dla niego niewiele znaczył. Grunt, żeby wszystko było w porządku. Przecież nie zdarzyło się przez te lata, które z nim przepracowałem, aby osobiście nie sprawdził zbrojenia i szalunków.

– To i tych, którzy nakładają beton w formy także kontrolował?

– Sprawdzał.

– Więc to nie ich wina. Może cementu?

– Tak też i inżynier myślał. Odgrażał się, że tych złodziei z wytwórni betonu odda w ręce milicji. Ale potem zrobił jakieś analizy i okazało się, że oni są w porządku.

– To co było powodem, że beton nie wychodził z formy?

– To forma nie schodziła z betonu – poprawił Fajęcki. – Trzymało jak przylepione. Dopiero na piąty czy na szósty dzień dało się zdejmować.

– Przecież na budowie fachowców nie brak. Każdej specjalności. Co mówili?

– Jak to zwykle z fachowcami. Jedni tak, drudzy siak. Każdy zwalał na inny dział. Wytwórnia betonu, że nieakuratnie rozprowadza się beton w formach. Tamci znowu na nas, a my na resztę.»

– A inżynier Stojanowski?

– Jak już mówiłem, groził tym z wytwórni milicją. Potem posyłał próbki betonu i cementu do analizy. Miał w jakimś instytucie znajomka i prosił go o pomoc. Sam słyszałem, jak rozmawiali przez telefon. Tamten inżynier zapewniał, że wszystko jest według normy.

– A Stojanowski?

– Inżynier pracował w tym tutaj barakowozie. – Fajęcki pokazał ręką. – Jako majster stale tutaj do niego przychodziłem, więc słyszałem, że dzwonił także do tej spółdzielni, w której poprzednio pracował, a która nam dostarcza wiksilu. Stojanowski myślał, że jeżeli cement w porządku, to może z tym wiksilem coś nie tego i właśnie to powoduje, że beton źle spływa w formy i później nie można tych form zdjąć.

– A co na to ci ze spółdzielni? – Porucznik wiedział, że w tej chwili rozstrzygną się losy jego nowej hipotezy śledczej.

– Tłumaczyli, że u nich z wiksilem w porządku. Stojanowski mówił im, żeby przeprowadzili analizę wiksilu i obiecywał, że sam też taką analizę zrobi.

– Kiedy to było? Pamięta pan?

– Inżyniera zabili chyba we wtorek? Prawda?

– Tak. Czternastego września. To był wtorek.

– A rozmawiał w sobotę. To pamiętam dobrze, bo tego dnia wcześniej kończyliśmy, a przez ten cholerny beton musiałem aż do wieczora sterczeć na budowie. Była chyba dziesiąta, jak inżynier z nimi rozmawiał.

– Co na to odpowiedzieli?

– Z tego co zrozumiałem, mówili, że sami wykonają analizę i zatelefonują do inżyniera, gdyby coś u nich nawalało.

– I zadzwonili?

– Nie wiem. Ale ja nie siedzę w barakowozie, a pracuję na placu. Mogli i telefonować. Stojanowski nic mi o tym nie wspominał.

– A potem, po śmierci Stojanowskiego, wydajność znowu wzrosła?

– Tak, w jakiś tydzień po jego pogrzebie. Byłem na cmentarzu. Na drugi dzień zdejmowaliśmy formy, chociaż stały cztery dni, a nie pięć czy sześć jak poprzednio. Później było jeszcze lepiej. Wystarczyło trzy dni na związanie betonu. I tak idzie do tej pory.

– Niech pan się zastanowi i przypomni sobie. Może wydajność wzrosła wtedy, kiedy skończył się stary zapas wiksilu i spółdzielnia przysłała wam nowy transport?

Majster coś sobie obliczał w pamięci. – Ma pan rację – odpowiedział z wielkim zdziwieniem – tak było. Kiedy przywieźli nowy zapas, mieliśmy na składzie parę beczek. Więc tych nowych samochód nie zawiózł do magazynu, lecz od razu na plac do szalunków. Dopiero kiedy przywieźli następny ładunek, inżynier Wolski, który jest kierownikiem po Stojanowskim, posłał go do magazynu.

– A ten stary zapas zużyliście? Te parę beczek, które zostały z czasów, kiedy Stojanowski jeszcze żył?

– Chyba nie. Bo jak do magazynu trafił nowy ładunek, to postawili bliżej drzwi i stamtąd najpierw się bierze.

– Pamięta pan, gdzie stały te stare beczki?

– Dlaczego nie? Przecież to zawsze ja odbieram wiksil z magazynu.

– Pokaże mi pan to miejsce?

– Jeżeli pan porucznik ciekawy…

– Nawet bardzo.

– To chodźmy.

W dużym blaszanym baraku służącym za podręczny magazyn materiałów wielkiej budowy było bardzo tłoczno i, powiedzmy delikatnie, panował niezbyt wielki porządek. Czy zresztą mogło być inaczej? Stale tu podjeżdżały ciężarówki pełne najrozmaitszych materiałów budowlanych, każdy się spieszył, aby jak najszybciej wyładować przywieziony przez siebie towar. A tymczasem inni już czekali, by pobrać z magazynu to, co im właśnie było potrzebne. Także nie chcieli czekać. Magazynier i jego pomocnicy dwoili się i troili, żeby pogodzić obie strony. A przecież wszystko trzeba było pokwitować, wciągnąć do księgi magazynowej. Także wydawane materiały należało zapisać. Wiadomo, magazynier odpowiada materialnie i za niedobory, i za nadmiar. A nadwyżki są dla niego bodaj jeszcze niebezpieczniejsze.

– Niech pan porucznik dobrze uważa, bo tu się można ładnie usmarować – ostrzegał Fajęcki, kiedy przeciskali się między stosami materiałów budowlanych.

Porucznik nie potrzebował ostrzeżenia. Pamiętał, gdzie się znajduje i że ma na sobie prawie nowe ubranie. Wreszcie dostali się na koniec magazynu. Tutaj w kącie stały dwie blaszane beczki.

– To będą te – pokazał Fajęcki – wtedy w magazynie było prawie pusto, więc cały transport trafił bardzo daleko. Te inne są przy wejściu, po prawej stronie. Dlatego zapamiętałem. Inaczej by się ich nie rozróżniło, bo spółdzielnia nie pisze daty na swoich wyrobach. To niepotrzebne, bo wiksil nie ma terminu ważności. Zresztą beczki u nas nigdy długo nie stoją. Zużywamy tego dużo. Ledwie nadążą z dostawami. Czasami to nawet mamy „na styk” – ostatnią beczkę kończymy, kiedy przywożą następne.

Andrzej Ciesielski otworzył teczkę, wyjął z niej dwie małe buteleczki i poprosił magazyniera, aby je wypełnił wiksilem pobranym kolejno z beczek. Napełnione butelki porucznik oznaczył numerem jeden i dwa.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sprawa dla jednego»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sprawa dla jednego» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Aleksander Bielajew: Wyspa zaginionych okrętów
Wyspa zaginionych okrętów
Aleksander Bielajew
Jerzy Edigey: Walizka z milionami
Walizka z milionami
Jerzy Edigey
Edigey Jerzy: Król Babilonu
Król Babilonu
Edigey Jerzy
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Галина Лозко
Отзывы о книге «Sprawa dla jednego»

Обсуждение, отзывы о книге «Sprawa dla jednego» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.