Korczak Janusz - Kiedy znów będę mały

Здесь есть возможность читать онлайн «Korczak Janusz - Kiedy znów będę mały» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Мифы. Легенды. Эпос, literature_20, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kiedy znów będę mały: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kiedy znów będę mały»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cudownie by było stać się znowu dzieckiem… Bohaterowi tej książeczki się to udaje: odzyskuje rodziców i radość z biegania, chodzi do szkoły i odbiera świat emocjonalnie jak w dzieciństwie.Janusz Korczak w tej niezwykłej opowieści przypomina, jak mocno dzieci czują, jak głęboko przeżywają świat – i jak łatwo ich uczucia zranić. Przedszkolaki i uczniowie zawierają przyjaźnie i sojusze, a nawet zakochują się, muszą też sami radzić sobie z wrogami, mocno współczują bohaterom książek i bezdomnemu psu, silnie odczuwają każdą niesprawiedliwość i zniewagę. Dziecięcy świat tylko z pozoru wydaje się prosty i wesoły.

Kiedy znów będę mały — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kiedy znów będę mały», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Wpadłeś na kierownika. Kazał ci pewnie przyjść z matką?

Nie pozwolą człowiekowi być smutnym. Tak długo będą leźli, aż ze smutnego zrobi się zły.

Pierwszemu odpowiadam spokojnie. Drugiemu zniecierpliwiony:

– Odejdź.

Trzeciemu:

– Odczep się!

Czwartego odpycham.

Teraz podchodzi Wiśniewski. Już rano nazwał mnie tajemniczym i wariatem. A teraz chce, żebym mu opowiadał.

– No co? Czego płakałeś? Bardzo cię zrugał? Trzeba było powiedzieć, że pchnęli.

– Jak chcesz, to sam sobie kłam – mówię.

I zaraz pożałowałem.

– Ooo, jaki prawdomówny! Patrzcie, chłopcy, Prawdziwca znalazłem!

Chcę odejść, a on zatrzymuje.

– Poczekaj, czego się tak spieszysz?

Nie puszcza, idzie obok i poszturchuje.

Wziąłem i odepchnąłem. A on jeszcze więcej.

– Tylko się znowu tak nie pchaj, bo to nie twoja szkoła. Myśli, że jak go pani pochwaliła, że zrobił jeden błąd, to mu się już wolno rozbijać.

W pierwszej chwili nawet nie wiedziałem, co wygaduje. Potem dopiero zrozumiałem.

Już podchodzę do drzwi, a on nie puszcza.

– Małe dzidzi – mówi. – Spłakał się dzidziuś. Popłakała się panieneczka.

I brudną łapą chce mnie po twarzy.

Już się zamachnąłem. A on silny, ten Wiśniewski. Ale taki już byłem zły, że wszystko jedno: co będzie, to będzie. Jakby się bójka zaczęła, i on by też dostał.

A teraz pytam się, co by powiedział kierownik, gdyby przypadkiem przechodził i zobaczył. Rozumie się, ja winien. Przecież już raz zwojowałem, teraz znów. Już mnie będzie pamiętał. Niech się potem coś stanie, zaraz będzie mnie podejrzewał.

Bom 7 7 bom łobuz – dziś: bo jestem łobuzem. [przypis edytorski] łobuz:

– Już ja ciebie znam. Już ty nie pierwszy raz.

Kiedy byłem nauczycielem, przecież tak samo mówiłem.

Ale na szczęście pani wchodzi do klasy, żeby sprawdzić, czy wyszli.

– Wyjdźcie, chłopcy! Idźcie sobie polatać.

A on, ten bezwstydny, jeszcze się skarży:

– Proszę pani, chciałem wyjść, a on mnie nie puszcza.

Takie poczułem do niego obrzydzenie, że tylko splunąć.

– No, idźcie już, idźcie!

Przymrużył jedno oko, tak jakoś usta wykrzywił i jak błazen, szeroko rozstawiając nogi, wyszedł, a ja za nim.

Na podwórko już nie wychodzę, tylko czekam, żeby się pauza skończyła.

Podchodzi Mundek. Popatrzał chwilę – i cicho:

– Nie chcesz wyjść się pobawić?

Mówię:

– Nie.

Znów postał, popatrzył, czy chcę z nim rozmawiać.

Ten co innego; mówię mu: tak i tak.

– Nie wiem, czy mi przebaczył.

Pomyślał chwilę.

– Musisz się przepytać. W złości tak powiedział. Wejdź do kancelarii – pewnie zapomniał.

I były rysunki.

Pani mówi, żeby każdy rysował, co chce: liść jaki albo zimowy krajobraz, albo co chce.

Biorę ołówek: co by tu narysować?

A nigdy się nie uczyłem. Jak byłem duży, też nie bardzo umiałem. W ogóle za moich czasów niedobre były szkoły. Surowo było i nudno. Nic nie pozwalali. Tak było obco, zimno i duszno, że kiedy się później śniła, zawsze się spocony budziłem i zawsze szczęśliwy, że sen, a nie prawda.

– Nie zacząłeś jeszcze? – pyta się pani.

– Myślę, jak zacząć.

A pani od rysunków ma jasne włosy i miły uśmiech. Spojrzała mi w oczy i powiada:

– No, myśl sobie, może co ładnego wymyślisz.

I sam nie wiem dlaczego, ale powiedziałem:

– Narysuję szkołę, jaka była dawniej.

– A ty skąd wiesz, jaka była?

– Ojciec mi opowiadał.

Musiałem skłamać przecież.

– Dobrze – mówi pani – to będzie bardzo ciekawe.

Myślę:

„Uda się czy nie uda? Przecież chłopaki też niewielcy malarze”.

Rysuję niezgrabnie, ale nic – najwyżej będą się śmieli. Niech się śmieją.

Są obrazy, które się składają z trzech: jeden we środku, a dwa po bokach. Każdy inny, ale stanowią całość. Nazywa się tryptyk taki obraz.

Podzieliłem stronicę na trzy części. Na środku narysowałem pauzę. Jak chłopcy się gonią, a jeden coś zbroił, bo nauczyciel rwie go za ucho, a on się wyrywa i płacze. A ten go trzyma za ucho i taką jakby szpicrutą wali po plecach. Chłopak nogę podniósł w górę, zupełnie jakby wisiał w powietrzu. A inni patrzą: głowy pospuszczali, nic nie mówią, bo się boją.

To było we 8 8 we środku (reg. pot.) – dziś popr.: w środku. [przypis edytorski] środku.

Na prawo narysowałem klasę: jak nauczyciel daje linią łapy 9 9 dawać linią łapy – bić linijką w dłonie, kara stosowana dawniej w szkole. [przypis edytorski] . Tylko jeden lizuch 10 10 lizuch a. lizus (pot.) – ktoś, kto się „podlizuje”, czyli jest przesadnie miły wobec nauczycieli i innych osób, które mają nad nim władzę, od których zależy. [przypis edytorski] z pierwszej ławki się śmieje, a innym żal.

A na lewo dają już prawdziwe rózgi. Chłopiec leży na ławce, woźny trzyma za nogi. A nauczyciel kaligrafii, z brodą, podniósł rękę do góry i rózgę. Taki mroczny, jakby więzienny obraz. Takie ciemne tło dałem.

Na górze napisałem: „Tryptyk – dawna szkoła”.

Jak miałem osiem lat, ja do tej szkoły chodziłem. To była moja pierwsza szkoła początkowa 11 11 szkoła początkowa – dziś używana nazwa: szkoła podstawowa. [przypis edytorski] , nazywała się – przygotowawcza.

Pamiętam, jeden chłopiec dostał wtedy rózgi. Nauczyciel kaligrafii go bił. Tylko nie wiem, czy nauczyciel nazywał się Koch, a uczeń Nowacki, czy uczeń Koch, nauczyciel Nowacki.

Strasznie się wtedy bałem. Tak mi się jakby zdawało, że jak jemu skończą, to mogą mnie złapać. I wstydziłem się okropnie, bo go bili na goło. Wszystko mu poodpinali. I przy całej klasie, zamiast kaligrafii.

Brzydziłem się potem chłopca i nauczyciela. A potem, jak się tylko ktoś gniewał albo krzyknął, zaraz czekałem, że będą bili.

Ten Koch czy Nowacki nie był porządny. Kiedy był porządkowy, zamiast gąbkę zamoczyć pod studnią, wziął i na nią narobił. A potem jeszcze się chwalił, rozpowiedział wszystkim.

Nauczyciel wchodzi, każe tablicę wytrzeć, bo było namazane. Nikt nie chce. Więc się rozzłościł i sam bierze gąbkę. I nie wiem, czy się zaczęli śmiać, czy jak, dość, że powiedzieli. I za to dostał rózgi.

Byłem wtedy zupełnie mały i niedługo do tej szkoły chodziłem. A widzę wyraźnie, jakby wczoraj dopiero. I czuję tak samo wszystko. I rysuję, aż mi ołówek lata. Aż się dziwię.

Główki uczniów wychodzą małe, ale staram się, żeby każda była inna, żeby znać było grymas na twarzach. I żeby każdy był inny: jeden oparty, jeden przystanął. Siebie też narysowałem, ale nie w pierwszym rzędzie.

Rysuję, a uszy palą: tak gorąco, jakbym się gonił.

Rysowałem w natchnieniu.

Byłem już raz dorosły, więc wiem, co się nazywa natchnienie. Mickiewicz napisał w natchnieniu Improwizację . Prorocy kazali w natchnieniu.

Natchnienie – to kiedy trudna robota nagle robi się łatwa. I ogromnie przyjemnie wtedy rysować czy pisać albo tylko wycinać czy majstrować. Wszystko się wtedy udaje i nawet nie wie się, jak to się robi. Jakby samo, jakby ktoś za mnie robił, a ja tylko patrzę. A kiedy skończę, dziwię się, jakby była nie moja robota. I jestem zmęczony, ale zadowolony, że mi się dobrze udało.

I ja mam natchnienie, nie wiem wcale, co się wokoło mnie dzieje.

Zdaje mi się, że dzieci często robią w natchnieniu, tylko im przeszkadzają.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kiedy znów będę mały»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kiedy znów będę mały» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Janusz Korczak - Dziecko salonu
Janusz Korczak
Janusz Korczak - Sława
Janusz Korczak
Janusz Korczak - Trzy wyprawy Herszka
Janusz Korczak
Janusz Korczak - Uparty chłopiec
Janusz Korczak
Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki
Janusz Korczak
Janusz Korczak - Bezwstydnie krótkie
Janusz Korczak
Janusz Korczak - Bobo
Janusz Korczak
Korczak Janusz - Król Maciuś Pierwszy
Korczak Janusz
Korczak Janusz - Prawidła życia
Korczak Janusz
Korczak Janusz - Kajtuś Czarodziej
Korczak Janusz
Отзывы о книге «Kiedy znów będę mały»

Обсуждение, отзывы о книге «Kiedy znów będę mały» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x