Rodziewiczówna Maria - Między ustami a brzegiem pucharu

Здесь есть возможность читать онлайн «Rodziewiczówna Maria - Między ustami a brzegiem pucharu» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Мифы. Легенды. Эпос, literature_19, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Między ustami a brzegiem pucharu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Między ustami a brzegiem pucharu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opowieść o tym, jak Prusaka nauczyć porządku po polsku (z cyklu historii pisanych „ku pokrzepieniu serc”).Hrabia Wentzel Croy-Dülmen ma wszystko, czego może pragnąć młody mężczyzna: ogromny majątek, powodzenie u kobiet i z high life'u, i z półświatka, dobraną kompanię przyjaciół do wspólnych zabaw oraz zdrowie i urodę. Miary szczęścia absolutnego dopełnia całkowity brak nadzoru ze strony starszych.Jednak spotkanie z pewną tajemniczą, niewrażliwą na jego wdzięk i przymioty damą całkowicie odmieni jego życie, czyniąc mało wartościowym wszystko, co miał dotychczas, za to wyznaczając mu nowe, niełatwe do osiągnięcia cele.

Między ustami a brzegiem pucharu — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Między ustami a brzegiem pucharu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– No, tak, zapewne… są grzechy…

– Z tego wynikające. Słyszałem o tym. Otóż ja nie chcę mieć grzesznych stosunków. Nie chcę się starać, oświadczać, bo to, widzi ciocia, doprowadza do uścisku dłoni, do gorących spojrzeń, do pocałunków. Ergo 37 37 ergo (łac.) – więc, zatem. [przypis edytorski] , ja się boję żenić, bo to… niemoralne!

Miał minę mistyczno-zgorszoną.

Ciotka Dorota pokręciła głową.

– Ach! Boże! – westchnęła znowu.

– Zamiast wzdychać, proszę zajrzeć do listu majora. O żeniaczce nie warto myśleć, bo ja się pojedynkuję za parę godzin… i może być… caput 38 38 caput (łac. caput : głowa) – tu: koniec. [przypis edytorski] !

– Co ty?!… Jezusie, Mario! Znowu?!… Co miesiąc się bijesz… Ach, ja nieszczęśliwa! Co to będzie, co to będzie!

– Nic nie będzie! Na co ciocia wzywa imienia boskiego nadaremno! Wszakżem nie baran na rzeź. Czy mogę zapalić papierosa?

Nic nie odrzekła, bo zanosiła się od płaczu, lamentując przerywanym głosem.

Hrabia pokiwał głową.

– Otóż macie kobiety! I ciocia chce, żebym jeszcze drugą sprowadził do duetu! Jedna po siostrzeńcu, druga po mężu… ładny koncert!

Staruszka z żałości rozgniewała się.

– Tak, tak, kobiety! Gadaj to komu innemu. Masz mnie za tak naiwną! Wiem wszystko! Może to nie o jedną z tych bezecnic stawiasz życie na kartę! Gdzie gromy niebieskie na te szkaradnice, Magdaleny, Samarytanki! Czemu ich nie pławią i nie palą, nie piętnują żelazem! Sodoma, Gomora!

– Gwałtu! Z cioci byłby istny Torquemada 39 39 Torquemada, Tomás (1420–1498) – dominikanin, w latach 1483–1498 generalny inkwizytor w Hiszpanii, królewski spowiednik; jako najbardziej rozpoznawalny urzędnik świętej inkwizycji, stał się synonimem bezwzględności, z jaką działała ta instytucja kościelna. [przypis edytorski] ! Aż mnie dreszcz chwyta!

Hrabia się śmiał z całego serca, ale panna Dorota puściła wodze swej boleści i oburzenia.

– Zginiesz przez nie, jeśli się nie upamiętasz 40 40 upamiętać się – dziś: opamiętać się. [przypis edytorski] , nie ożenisz, nie będziesz domu pilnował! Okropność! Zabiją cię!

– Ciocia mnie ma za niepospolitego gamonia! Nie myślę ginąć za byle co! Ale kiedy ciocia mi wymyśla, to zmykam. Sądziłem, że znajdę pochwałę i zachętę, a tu łzy! Fe, ciociu, c'est mauvais genre 41 41 c'est mauvais genre (fr.) – to w złym stylu. [przypis edytorski] !

Wstał i pochylił się nad jej ręką.

– No, zgoda! Proszę się rozchmurzyć. Biję się nie o żadną Samarytankę, jak to ciocia nazywa, ale o to, że Wilhelm Wertheim nazwał mnie Metysem i polskim warchołem! Co, jest racja? Za to go rozpłatam jak szczupaka, daję słowo honoru! Niech ciocia spyta kapitana Assenberg, jak się fechtuję! To zabawka dla mnie.

Staruszka otarła łzy i spojrzała mu w oczy.

– Gdy twój ojciec… świeć, Panie, jego duszy… powziął ten szalony projekt, jam go błagała na klęczkach, by zaniechał. Nic nie pomogło. Oczarowali go w Polsce. To kraj wpół dziki. Mają tam gusła, rzucają uroki, dają pić zioła jakieś! Słyszałam o tym od poważnych ludzi. Czarna magia, szatańskie sprawki! Szatan opętał biednego Ralfa! Przeczuwałam nieszczęście! Spełniło się! Ty pokutujesz! Ach, te Polki! Major Koop zawsze mi powtarza: „Wentzlowi nikt nie ufa, boją się sprzeniewierzenia i odstępstwa. Dlatego nie wzywają go na żadną posadę, obserwują go i czekają”. Ach, żebyś się ożenił z córką księcia H., nieufność by znikła!

Ciocia Dora, jak zając po wielu kluczach 42 42 po wielu kluczach – tu: po wielu uskokach na boki; po kluczeniu. [przypis edytorski] , wróciła do punktu, skąd wyszła.

– Nie boję się polskich czarów! – odparł hrabia, marszcząc brwi. – Nie pójdę śladem ojca! Co zaś do posad, jeśli mi przyjdzie ochota, nie ja, ale rząd będzie mnie prosił. O to może ciocia być spokojna.

– Więc pojedynek nieodwołalny? – szepnęła.

– Obydwaj nie należymy do tchórzów.

W tej chwili otworzyły się drzwi salonu; zajrzała posępna twarz Urbana.

– Konie podane!

– Co, już jedziesz? Ach, Boże, jakże mi straszno! Weź szkaplerzyk na piersi, chłopaku. Będę się dzień cały modliła za ciebie.

– Dziękuję! Nic mi nie będzie. Dziś wieczorem przyjdę do cioci na herbatę. Do widzenia!

Za drzwiami roześmiał się jak szalony.

– Co prawda, wolę pożegnanie z Aurorą; ta mi dopiero da szkaplerzyk!

Zamruczał, potem zbiegł szybko na dół, zatrzymał się, zwrócił się do lokaja i spytał lakonicznie:

Nun 43 43 nun (niem.) – więc; cóż więc. [przypis edytorski] ?

Urban się wyprostował jak we froncie.

– Kamienica przechodnia na dwie ulice, stróż spał noc całą, nikogo nie widział. Oto spis lokatorów.

Zum Teufel 44 44 zum Teufel (niem.) – do diabła [przypis edytorski] ! Co dalej?

– Baron Schöneich czeka na pana hrabiego.

– Weź szpadę i ruszaj na kolej; bierz bilety na stację Kirschmühl i czekaj na mnie.

– Słucham!

Baron Schöneich, kolega i przyjaciel Wentzla, przybył dość zdziwiony nagłym wezwaniem.

– Pewnie się bijesz? – zawołał na wstępie.

– Jakbyś zgadł.

– O co?

– O moją piętę achillesową vel 45 45 vel (łac.) – albo. [przypis edytorski] polską.

– Z kim?

– Z Wilhelmem.

– Głupstwo! Will pewnie był pijany, a ty, wiadomo, szukasz wrażeń. Czemuś mnie ominął na sekundanta? Wiesz, to obraza!

– Ty, poważny dyplomata! Dostałbyś jeszcze nosa od kanclerza. Zresztą, taki pojedynek… Jakbym z tą szafą wojował! Ech!

Schöneich pokręcił głową.

– Co prawda, tych pojedynków trochę za gęsto. Jesteś strasznie drażliwy, Wentzel. Na twoim miejscu ja bym, dla zatkania gęby natrętom, wszedł do izby 46 46 wejść do izby – tu: zostać posłem w parlamencie. [przypis edytorski] i urządził co dzień ruladę z Polaków. Masz porywającą wymowę.

– Ba, przy śpiewie, winie i kobietach, ale nie w waszym sejmie. Brr! Co tam za nudy!

– Ha, to urządź krucjatę na Poznań.

– Do diabła z konceptami! Powiedz choć raz co rozsądnego.

– Wstąp do służby.

– Na przykład do jakiej?

– Do dyplomacji. Jesteś na to stworzony.

– Skąd ten pewnik? – zaśmiał się Croy-Dülmen.

– Wyznaję, że to nie moje spostrzeżenie, ale Herberta. Wczoraj była mowa o ambasadorach u ministra W. Stary, jak go znasz, facecista 47 47 facecista (daw.) – żartowniś; por. facecja . [przypis edytorski] . „Poseł – powiada – powinien grać zawsze rolę kochanka. Kto się zna na galanterii i miłości, ten będzie doskonałym ambasadorem”. A na to Herbert: „Poślijcie do Francji Wentzla Croy-Dülmen: nie będzie strachu o Alzację i miliardy! On wam Galię w róże uwieńczoną przyprowadzi do stóp! Dacie mu za to, zamiast pensji i orderu, kotylion 48 48 kotylion – rozetka ze wstążki przypinana do stroju; tu: wianuszek. [przypis edytorski] z paryżanek”. Śmiano się z tego cały wieczór.

– Herbert rad by mnie się pozbyć z Berlina.

– No, sądzę, iż przede wszystkim z jednego pałacu Berlina. Biedaczysko schnie z zawiści.

Croy-Dülmen ruszył ramionami.

– On zawsze ma gust na cudze. Póki wolne i nieogłaskane, milczy; gdy kto wyróżni i zdobędzie, wydziera włosy i szaleje. Z taką taktyką niedaleko zajedzie. On mnie ambasadorem, a ja jego zrobiłbym wielkorządcą australijskich kolonii. Niech obdziera ludożerców!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Między ustami a brzegiem pucharu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Między ustami a brzegiem pucharu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Między ustami a brzegiem pucharu»

Обсуждение, отзывы о книге «Między ustami a brzegiem pucharu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x