Adam Przechrzta - Chorangiew Michala Archaniola

Здесь есть возможность читать онлайн «Adam Przechrzta - Chorangiew Michala Archaniola» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Старинная литература, на русском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Chorangiew Michala Archaniola: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chorangiew Michala Archaniola»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Chorangiew Michala Archaniola — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chorangiew Michala Archaniola», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- No więc nie mogę zrozumieć, dlaczego pod paznokciami doktora Korpackiego, notabene bardzo krótko przyciętymi, niczego nie wykryto, a panie miały tam swoją krew i tkankę?

Zapadła cisza, dziekan z budzącą grozę powolnością odwrócił się do studentek.

- Czy ja dobrze słyszę? - odezwał się złowrogo.

- To… niemożliwe - wyjąkała brunetka.

- Ależ nie tylko możliwe, ale i pewne. Osobiście nalegałem, żeby jak najszybciej skończono te badania. Nie było to zresztą specjalnie skomplikowane, każde z was ma inną grupę krwi.

- On nas zmusił - wykrzyknęła studentka z podbitym okiem. - Zmusił nas, żebyśmy się podrapały! Ma nóż, wszyscy wiedzą, że ma nóż! - zawyła. - Nożem nas straszył! Nożem!

Brunetka pobladła jak ściana. Już nie była taka pewna siebie.

- Z zeznań osób czekających pod gabinetem wynikało, że byłyście w środku najwyżej minutę. Niby jak w tak krótkim czasie pan doktor miałby rozebrać was obie do bielizny i zmusić… - zaczął ze złością dziekan.

- Jesteśmy dwie - przerwała mu brunetka. - Dwie - zaznaczyła dobitnie. - A doktor jest jeden.

Rozwścieczony dziekan zerwał się zza stołu.

- Ja wam…

Rektor powstrzymał go ruchem dłoni.

- Doktorze Korpacki - powiedział znużonym tonem. - Proszę wyjaśnić tę sprawę. Natychmiast.

Wstałem, uśmiechnąłem się do studentek i poprawiłem krawat.

- Panie i panowie… - zagaiłem.

- Czego pan nie zrozumiał w słowie „natychmiast”? - zazgrzytał zębami rektor. - Bez popisów oratorskich, bez napawania się sytuacją, w sposób niebudzący wątpliwości. Natychmiast! - powtórzył.

- Minuta, góra dwie - poparł go Davidoff. - Albo osobiście dam ci takiego kopa, że się przesączysz przez dziurkę od klucza. Nie mam zamiaru siedzieć tu ani sekundy dłużej niż jest to konieczne - dodał, patrząc z obrzydzeniem na studentki.

- No dobrze - ustąpiłem. - Wiedziałem, że obie panie próbowały szantażu wobec innych wykładowców. Większość je pogoniła, ale nie wiadomo było, jak ta sprawa się skończy, bo one były ostrożne. Nawet gdyby któremuś udało się nagrać ich groźby, to bez problemu by się wybroniły, ponieważ nigdy nie mówiły wprost, o co chodzi. Oczywiście wszyscy zainteresowani wiedzieli w czym rzecz, bo wynikało to z kontekstu. Wobec tego przesunąłem termin swojego zaliczenia tak, aby wypadł wcześniej niż pozostałe. Wiedziałem też, że jeszcze w ogólniaku oskarżyły jednego z nauczycieli o molestowanie. Rzecz jasna kłamały.

- Co się z nim stało? - spytała Małgorzata.

- Pozbawiono go prawa do wykonywania zawodu - odparłem z goryczą. - W takich sytuacjach nauczyciel jest na z góry straconej pozycji.

- Skąd pan się o tym dowiedział? - spytał dziekan.

- Z Internetu, sprawa była swego czasu dość znana. - Machnąłem lekceważąco ręką. - Wystarczyło wrzucić w wyszukiwarkę ich nazwiska. Wracając do rzeczy… Zabezpieczyłem się przed ich wizytą, podejrzewałem, że spróbują czegoś podobnego.

Podszedłem do umieszczonego w rogu gabinetu odtwarzacza i włożyłem płytę z nagraniem, uruchomiłem telewizor.

- Czy to wystarczy jako dowód? - zwróciłem się do rektora minutę później.

- W zupełności - potwierdził. - Co do pań…

- Same odejdziemy z tej pieprzonej uczelni - zawołała histerycznie brunetka. - Nie wrobicie nas!

- Niezupełnie - uśmiechnąłem się do niej serdecznie. - Niezupełnie… Czy i co zrobi uczelnia to nie moja sprawa…

- Zrobi, oj, zrobi - zapewnił ponurym tonem dziekan.

- Ja natomiast jeszcze dziś skieruję skargę do sądu.

- Panie doktorze, może da się to jednak jakoś załatwić? My wszystko… Odwołamy wszystko… - Blondynka złożyła dłonie jak do modlitwy.

Przez chwilę mierzyłem ją beznamiętnym wzrokiem, wreszcie pokręciłem głową.

- Nie - powiedziałem. - Na tym etapie niczego już nie możecie zrobić, a ja nie biorę jeńców.

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Kląłem pod nosem, czytając list od znajomego antykwariusza. Kołybiew sprzedał ikonę wraz z zawartością jakiemuś kolekcjonerowi dewocjonaliów z Tajlandii. Zmiąłem ze złością kartkę i rzuciłem na dywan. Mimo intensywnych starań relikwia Michała Archanioła pozostawała nadal nieuchwytna. Stopniowo angażowałem się coraz bardziej w poszukiwania. Niespecjalnie interesował mnie mistyczny czy pseudomistyczny charakter tego przedmiotu, ale pozostawała fascynacja historyka: dotknąć czegoś, co prowadziło do walki tysiące wojowników, zetknąć się z legendą, chłonąć aurę artefaktu… Wiedziałem, że to strzęp materiału, ale nie miałem bliższego opisu. Jedyną znaną mi osobą, która widziała sztandar, był Dżuma. Wątpiłem, żeby stawił się na moje życzenie i odpowiedział na pytania dotyczące jego wyglądu. No i szczerze mówiąc, raczej niespecjalnie mi się spieszyło do rozmowy z bratem Anny. Nie jestem szczególnie bojaźliwy, ale ten facet przyprawiał mnie o dreszcze. Od pewnego czasu miałem sny związane z chorągwią. Widziałem sztandar z wyhaftowaną postacią Michała Archanioła, wskazującego mieczem wrogie zastępy, wzywającego do ataku. Postać z moich snów była dziwna, nie odpowiadała standardowym wyobrażeniom. Oblicze anioła bardziej przypominało twarz dowódcy, otwarte do krzyku usta, wymowny gest drugiej, niedzierżącej miecza dłoni znaczący tyle co: „Za mną!”. Generalnie anioły opisywane są jako byty będące jedynie emanacją woli Boga, nieustępliwe w wypełnianiu Jego planów, podróżujące poprzez czas i przestrzeń… A jednak te, zdawałoby się, żyjące w bezwzględnym posłuszeństwie istoty zbuntowały się. Kiedy Lucyfer wystąpił przeciwko Bogu, Michał miał po raz pierwszy poprowadzić wierne Jemu oddziały na wroga z okrzykiem: „Któż jak Bóg!”.

W malarstwie cerkiewnym Archanioł Michał jest przedstawiany w ramach typu ikonograficznego Deesis, co po grecku oznacza „błaganie”, albo jako Archistrateg - dowódca. Pokorna pozycja Michała w pierwszym typie ikon oznacza postawę służebną wobec Boga, a nawet człowieka. Potwierdza to wpleciona we włosy wstążka, nazywana po rosyjsku - toroki, będąca symbolem posłuszeństwa. Michał ubrany jest w purpurową dalmatykę, w ręku trzyma nie broń, a rabdos - cienką laskę symbolizującą władzę duchową. Jako Archistrateg odziany jest w krótki, żołnierski chiton i złocistą zbroję, w dłoni dzierży miecz. Mimo iż w jego włosach nadal widzimy toroki, to przedstawiony na tego typu obrazach Michał jest już zwierzchnikiem boskich hufców, dowódcą, archaniołem. W Biblii określenie „archanioł” występuje jedynie dwa razy, z imienia jako taki wymieniany jest tylko Michał. W księgach apokryficznych Michał przedstawiany jest jako druga osoba po Bogu, najwyższy sędzia, potężna moc, ten, który karze w imieniu Boga, lecz także okazuje miłosierdzie.

Pierwsza wzmianka o wsparciu walczących w obronie chrześcijaństwa żołnierzy przez Michała Archanioła pochodzi z siódmego wieku - Longobardowie, którzy zwyciężyli Saracenów pod Monte Gargano, swoje zwycięstwo przypisywali właśnie jemu. Czy mieli jakiś sztandar? Czy to właśnie on zawędrował później na Ruś? A może powstał dopiero w Rosji? Nie znałem odpowiedzi na te pytania, a bardzo chciałem je poznać. Sztandar Michała Archanioła opanował moje sny.

* * *

Odebrałem natychmiast, gdy zadzwoniła; trudno byłoby stwierdzić, że Koszka przemęcza mnie składaniem raportów. Czasem przez kilka dni nie mogłem się z nią skontaktować ani telefonicznie, ani przez Internet. Ostatnio dzwoniłem do dziewczyny codziennie, niestety, bezskutecznie. W swoim liście antykwariusz wspominał mętnie o jakimś dziwnym zdarzeniu, które mogło mieć związek z losami ikony. Niestety, kontakt z nim był jeszcze trudniejszy niż z Koszką, facet był nie tylko tradycjonalistą i informował mnie jedynie klasyczną pocztą, ale miał też autentyczną fobię na punkcie techniki. Na przykład przez telefon rozmawiał jedynie w sytuacjach przymusowych, dzwonić za niego musieli znajomi, on sam nie potrafił wprowadzić najprostszego numeru…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chorangiew Michala Archaniola»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chorangiew Michala Archaniola» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Chorangiew Michala Archaniola»

Обсуждение, отзывы о книге «Chorangiew Michala Archaniola» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x