Artur Baniewicz - Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej

Здесь есть возможность читать онлайн «Artur Baniewicz - Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Старинная литература, на русском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Cóż, najważniejsze, że pomyłka nie wchodziła w rachubę. Ci amatorzy nie zmienili ani wozu, ani nawet tablic. Inna sprawa, że wiele by im to nie dało. Na ślad forda trafił dzięki informacjom Skarpety i późniejszym doniesieniom policji, ale nim dogonili wóz, rozpłynął się gdzieś między Przemyślem a Ustrzykami. Gdyby nie namiar lokalizatora.

Wyłączył ekran, zamknął laptopa i rzucił na tylne siedzenie.

– Cwane ustrojstwo – pokręcił głową Bogdan. – Jak to właściwie działa? Fordziak był czysty; sam widziałem, jak go nasi majstrowie sprawdzali.

– Czary – uśmiechnął się pod nosem Adamek.

– Potem coś podczepiliście?

– Czary – powtórzył. Pruszków miał forsę, dojścia, kolosalne możliwości. Nie zaszkodzi, jeśli dorzuci do tego lekki kompleks w stosunku do supertechniki UOP-u. Majstrowie będą sobie nad tym łamać głowę, ale wątpliwe, by któryś wpadł na pomysł, że sztuczka polegała na odwróceniu problemu. Nie po samochodzie do Dembosz, tylko po Dembosz do samochodu. Inna sprawa, że trzeba mieć łeb jak beczkę, by tydzień wcześniej przewidzieć, iż tydzień później taka siksa może być potrzebna i nieuchwytna zarazem. Pułkownik przewidział – i pożyczył wojsku odpowiednio spreparowanego laptopa. Pewnie nie tego jednego, i pewnie nie o panienkę chodziło – ale szczęście uśmiechnęło się do przezornych, jeden egzemplarz dostał się panience i nawet teraz, gdy Bauer znokautował wszystkie wróżki i analityków, nadal istniały spore szanse wygrania całej partii.

– Jeszcze nigdy nie rżnąłem porucznika. – Bogdan wrócił spojrzeniem ku drzwiom klatki schodowej.

– Najpierw Drzymalski – mruknął Adamek. – Przyjemności potem.

* * *

Wizytówkę na drzwiach zastąpiła po amatorsku wymalowana tabliczka „RTV, naprawa, od 8.00 do 18.00”. Dzwonek nie działał. Za drzwiami panowała cisza. Na tyle głęboka, że w chwilę po pukaniu Izy Kiernackiemu udało się wyłowić odgłos elektrycznego silniczka.

Siedzący na wózku mężczyzna miał hippisowskie, opadające na ramiona włosy i jakieś czterdzieści lat, choć nie wyglądał na tyle. Zwłaszcza teraz, z nieco maślanymi oczami i garniturem wyszczerzonych radośnie zębów.

– Jaka miła odmiana po tych cholernych białych myszkach! Obywatel porucznik z ekstralaską! Delirka roku!

Kiernacki zerknął na dziewczynę. Była zaskoczona, ale – o dziwo – chyba pozytywnie. Cóż: nieodparty czar Długiego.

– Czołem, obywatelu poruczniku. – Wyciągnął rękę i czekał cierpliwie, aż tamten przełoży butelkę z prawej do lewej, a potem kieliszek z lewej w jakąś kieszeń fotela. – Laska ma na imię Iza. I też jest porucznikiem. Chociaż nie obywatelem.

Uścisnęli sobie dłonie. Kiernacki omal nie skończył ze zmiażdżonymi palcami. Z dłonią Izy Długi obszedł się delikatniej: unosząc ją do ust. Była wyraźnie zmieszana, ale nie protestowała.

– Że też tego nie doczekałem – jęknął gospodarz. – Takie widoki w koszarach… To pani jest ta ładna psychiczna? – Nie skojarzyła dostatecznie szybko, więc wyjaśnił: – Słuchałem radia. Dobrzy byliście. Nawet ty, Kwiczoł.

Głowa dziewczyny gwałtownie odwróciła się w stronę Kiernackiego. Nie patrzył jednak na nią, a w dół, na wózek.

– Możemy wejść? – zapytał cicho.

– Pod warunkiem, że się ze mną napijecie. Abstynenci nie są mile widziani.

Iza na twarzy miała już maskę, ale nadal wpatrywała się w Kiernackiego. Niby w żaden szczególny sposób, jednak było to znaczące, biorąc pod uwagę, że miała przed sobą w jednej osobie kalekę, obcego i kogoś wypraszającego ją za drzwi.

– Kwiczoł? – uniosła brwi.

– Stare dzieje – mruknął. – W szkole byłem trochę pyzaty.

– Nie piję. – Odwróciła w końcu twarz, posyłając Długiemu jeden ze swoich ładniejszych uśmiechów. – Mówiłam przecież.

– Zwłaszcza na służbie? – zapytał niedbałym tonem.

Zawahała się, ale nie poszukała wzrokiem pomocy Kiernackiego.

– Nie jestem tu służbowo.

– Nie? To fajnie. – Gospodarz przeciągnął niespiesznym spojrzeniem po jej sylwetce. – Widok munduru budzi we mnie bolesne wspomnienia. Jeśli chce się pani do nas przyłączyć, trzeba będzie mnie szybko upić albo coś z tym zrobić.

Zaskoczył wszystkich, przeciągając palcem po okrytym drelichem udzie Izy. Dziewczyna znieruchomiała.

– Hej! – Kiernacki pospiesznie przywołał na twarz żartobliwy uśmiech, stając równocześnie między nią a fotelem na kółkach. – Ręce przy sobie. Chociaż tej mi nie odbijaj. – Spojrzał na Izę. – Zawsze kosił wszystkie dziewczyny; nie dało się z nim iść na imprezę. Jesteś bardziej zalany, niż myślałem, Długi.

– To chyba dobrze, prawda, pani porucznik? Pijanego łatwiej ciągnąć za język. A po to pani przyszła.

Zdziwiła ich obu, kiwając spokojnie głową.

– Pomyśleliśmy, że może nam pan pomóc. – Nieoczekiwanie wepchnęła się przed Kiernackiego. – To ważne. Dla nas obojga.

– Naprawdę? – Fotel, cofający się od pewnego czasu, znieruchomiał w miejscu, gdzie przedpokój skręcał w stronę maleńkiej kuchni. – To dlaczego jesteście nieuprzejmi?

Kiernacki pomyślał, że tych dwoje nie przypadnie sobie do gustu.

– Chodzi o to, że nie chcę pić? – na poły stwierdziła, na poły zapytała. – To była ta recepta na dziewczyny? Upić, a reszta pójdzie z górki?

– Iza! – syknął Kiernacki. Po czym potraktował ją równie bezceremonialnie, jak ona jego, biorąc za ramiona i przesuwając na koniec dwuosobowej kolejki do fotela. – Nie zwracaj na nią uwagi. Ma złe dni. Jak to baba.

– Aha – mruknął Długi. – Jasne. Nie chcę być niedyskretny, ale wiesz to z autopsji czy tylko wnioskujesz z przebiegu rozmów?

Kiernacki nie miał odwagi oglądać się za siebie. Spokojny głos Izy miło go więc zaskoczył.

– Z autopsji. Co pana jeszcze interesuje, panie Długi?

– Poważnie? – gospodarz patrzył na Kiernackiego. – Kręcicie ze sobą? – Kiernacki posłał mu zakłopotane spojrzenie. – No proszę. A miałeś bezwładność pancernika.

– Co to znaczy? – zainteresowała się Iza.

– Że zanim skręcił w stronę babki, którą mu wystawiałem, babka rodziła pierwsze dziecko innemu. Jak się pani udało tak szybko go złowić? Czyżby efekt starczego otępienia? Głupiejesz przy nastolatkach, Kwiczoł? Czy może to trwa dłużej, niż mi się wydaje?

Dopiero teraz Kiernackiemu przyszło do głowy, że może źle interpretować zachowanie tamtego. Trzeźwy to on nie był, ale…

– Od wtorku – mruknął, patrząc w zmrużone kpiąco oczy. – Od początku tej afery z Drzymalskim. A bo co?

– Nic. Tylko takie tempo… Niecały tydzień, i już z autopsji… Może dziewczyny są dziś szybsze niż za naszych czasów.

– Są – uprzedziła Kiernackiego Iza. – Szybkie, prostolinijne i bardziej gruboskórne. Jak to w kapitalizmie. Więc do rzeczy. Co mam zrobić, by raczył pan z nami pomówić? Stara przyjaźń, jak widzę, nie wystarcza.

– Z Kwiczołem będę gadał do upadłego. Czyli – uniósł napoczętą półlitrówkę – mniej więcej dotąd. – Palec zakreślił linię centymetr od dna. – Mnie już mało trzeba, a on jest cienias. Chyba że i w tym się podciągnąłeś, co?

– Niestety – uśmiechnął się blado Kiernacki. – Nie licz na mnie. Przynajmniej od nalepki w dół.

– No to pozostaje panna gruboskórna. Panna, mam rację?

– Długi – zaczął Kiernacki ostrzegawczym tonem.

– Czekaj – powstrzymała go. – Panna owszem, ale już nie nastolatka. Mogę mówić za siebie. A jak to aż tak pana rani, to wyjaśniam, że nie piję, bo miewam kłopoty z alkoholem. Chlałam jako dziecko, potem z tego wyszłam, potem na studiach omal nie zaczęłam, a teraz czasem popijam dla ratowania twarzy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Альфред Теннисон
Artur Baniewicz - Smoczy Pazur
Artur Baniewicz
Artur Baniewicz - Góra trzech szkieletów
Artur Baniewicz
Artur Baniewicz - Afrykanka
Artur Baniewicz
Artur Hermann Landsberger - Justizmord?
Artur Hermann Landsberger
Artur Brausewetter - Der Kampf mit den Geistern
Artur Brausewetter
Artur Hermann Landsberger - Lu, die Kokotte
Artur Hermann Landsberger
Artur Landsberger - Justizmord
Artur Landsberger
Arthur Symons - Poems in Prose
Arthur Symons
Отзывы о книге «Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej»

Обсуждение, отзывы о книге «Drzymalski przeciw Rzeczypospolitej» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x