Wiktor Suworow - Złoty Eszelon

Здесь есть возможность читать онлайн «Wiktor Suworow - Złoty Eszelon» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Юмористическая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Złoty Eszelon: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złoty Eszelon»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Polityczne intrygi, niedomówienia i tajemnice poliszynela. Starcia komunistów z opozycją – powieść ciekawa, wciągająca i pełna autoironicznego humoru.

Złoty Eszelon — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złoty Eszelon», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Za wielkiego dyplomatę kapitana Dracza! Paul przełknął zawartość szklanki równie swobodnie jak Zubrow i Dracz, chuchnął i oświadczył:

– Rozchodzi się jak plotki po wsi! Dracz z zachwytu aż klasnął w dłonie.

– Popatrz no, Zubrow, jak on zaczął gadać! Co to jednak znaczy świeże powietrze i zdrowe warunki bojowe!

Paul skłonił się niczym oklaskiwany aktor i zapytał:

– Co widziałeś, kapitanie?

– Utworzyli coś w rodzaju republiki feudalnej. Dawniej wszędzie tu były łagry. Jakieś pół roku temu więźniowie się zbuntowali – wszyscy jednocześnie. Zwąchali się wcześniej i dokładnie tego samego dnia wyrżnęli ochronę. Kto chciał, pojechał do domu. Ale większość nie miała dokąd wracać, więc zostali, osiedlili się tutaj. Byłem na ich bazarze. Handlują kartoflami, suszonymi grzybami. Wysprycili się i pędzą gorzałę z soku brzozowego. W szklarniach hodują indyjskie konopie. Wszyscy chodzą w wojskowych szynelach i w dżinsach. Produkowano je w tutejszych łagrach, więc brali wprost z magazynów. Mnie kazali opłacić białą opaskę na rękaw – to coś w rodzaju wizy wjazdowej. Za przepuszczenie pociągu pobierają odpowiednią daninę, dlatego straciłem aż trzy godziny. Ich naczelnik od ceł prowadził akurat rozprawę sądową, musiałem czekać. Chciałem z początku rzecz przyśpieszyć za pomocą machorki, ale usłyszałem: „Nie da rady, to korupcja!”. Dlatego tyle czasu zeszło.

– Sąd z ławą przysięgłych – to dobrze. Humanitarnie – z przekonaniem wypowiedział się Paul niezbyt posłusznym językiem.

– Jeszcze jak! W mojej obecności sądzono akurat jednego podpułkownika z KGB, przysłuchiwałem się rozprawie. Kiedy tylko wybuchł bunt, facet ukrył się w jakimś bunkrze i siedział tam, dopóki żarcie się nie skończyło. A potem wylazł, ucharakteryzowany na więźnia politycznego – ofiarę komunistów. Wydziargał sobie na mordzie tatuaże – hasła wywrotowej treści. Ale był za głupi, nie pomyślał, a że robił je sobie w lusterku, wyszły w lustrzanym odbiciu. Przez to się wkopał. Wszyscy aż się pokładali ze śmiechu. A potem jak świadkowie zaczęli zeznawać, co facet wyprawiał – mówię wam, włosy człowiekowi dęba stawały. Nawet w złym śnie coś takiego się nie przyśni. Skazali go na najwyższy wymiar kary. Na katapultę.

– Na jaką znowu katapultę? – zainteresował się Zubrow.

– Już mówię. Łagry tu były ogrodzone nie tylko drutem kolczastym, ale i spiralami Bruna. Nazywają coś takiego wnykami. To rodzaj piłki laubzegowej, tylko cieńszej, skręconej w duże spirale. Jak w nie wpadniesz, nie idzie się wyplątać. No więc, więźniowie wszystkie te wnyki z okolicy skręcili razem do kupy, w jeden ogromny kłąb, ze dwadzieścia metrów wysoki i sto metrów średnicy. A obok, między dwiema brzózkami, zmajstrowali katapultę, jak do wypuszczania szybowca. Z tej właśnie katapulty wystrzelili kagebistę. Przeleciał sto metrów i trafił w sam środek wnyków. Zdrów i cały. Tyle że już się z nich nie mógł wyplątać. Widziałem, wisieli tam inni, których katapultowano wcześniej. Wolałbym tego nigdy nie oglądać… Czemu zamilkłeś, Paul? Widzisz, humanitaryzm i sprawiedliwość to, bracie, dwie różne rzeczy…

Nie wiadomo, jaką jeszcze refleksją zakończyłby Dracz swoją relację, gdyby nie fakt, że nagle dobiegł dźwięczny bas ze stacji:

– Ej, wy, w pociągu! Droga wolna! Kto chce, niech wychodzi pomodlić się przed podróżą!

Zubrow, Dracz i Paul, zaskoczeni, ruszyli przez wagony w kierunku lokomotywy. Szyny były już ułożone. W poprzek toru rozciągnięto w powietrzu różową wstążkę. Po obu stronach pociągu stali odprowadzający – w szynelach, z automatami, bez czapek. Wszyscy mieli bardzo godne miny. Na skrzynię ciężarówki na poboczu wdrapał się wysoki mężczyzna w worku. Potężnym, śpiewnym głosem zaintonował modlitwę:

– Ukaż, Boże, bolszewików, komunistów, komisarzy, donosicieli, łapsów i frajerów, co się za nimi ujmują! Powywieszaj ich, Panie, i wygub w swym nieskończonym miłosierdziu!

Przy tych słowach pociąg ruszył. Wszyscy milczeli. Tylko niezmordowany Paul domagał się niezwłocznego objaśnienia, co znaczy wyraz „frajer”.

Nowina rozeszła się po ambasadzie z szybkością pożaru w stepie. Mimo to Willie, chociaż bardzo się śpieszył na swoje stanowisko pracy, zdążył usłyszeć tylko końcówkę komunikatu agencji TASS:

„…cztery samoloty transportowe izraelskich sił powietrznych wtargnęły zdradziecko w radziecką przestrzeń powietrzną i bez pozwolenia wylądowawszy w rejonie Żmerynki, siłą zabrały na pokład około dwustu obywateli ZSRR pochodzenia żydowskiego, jakoby w celu ich ewakuacji z zagrożonego pogromem miasta. Agencja TASS została upoważniona do oświadczenia, że naród radziecki, do głębi oburzony bezczelnym aktem agresji syjonistów, nie zamierza przejść do porządku nad naruszeniem suwerenności swego terytorium. Wyskok reakcyjnej izraelskiej soldateski nie pozostanie bez odpowiedzi. Cały nasz kraj, wraz z postępową częścią społeczności światowej, żąda bezwarunkowo wydania z powrotem obywateli porwanych przez syjonistycznych zbrodniarzy oraz rekompensaty strat, jakie poniosło państwo radzieckie wskutek tej bandyckiej napaści.”

Wszyscy w ambasadzie z ożywieniem roztrząsali nowinę, usiłując odgadnąć, jakie kroki odwetowe podejmie Kreml, jeśli Izrael nie zwróci radzieckich Żydów. Napisanie sprawozdania należało jednak do obowiązków Willie’ego, co też uczynił z właściwą sobie dezynwolturą. Wieczorem zaś już jedynie dla własnej przyjemności myszkował po eterze, ciekaw, jakie będą komentarze na temat wyczynu Izraelczyków.

Najostrzej, nie wiadomo dlaczego, zareagowała Samarkanda, grożąc izraelskim agresorom świętą wojną. 4. Armia Uderzeniowa, która wycofała się akurat w okolice Pawłodaru, obiecywała zaprowadzić porządek na Bliskim Wschodzie, gdy tylko rozprawi się z basmaczami. Kaliningrad zapluwał się z wściekłości, oskarżając o wszystko rewizjonistów, pozostających w zmowie z syjonistami. Republika Nowogrodzka oświadczyła, że nie widzi żadnej różnicy pomiędzy etnicznym składem ludności Żmerynki i Izraela, chyba tylko taką, że w Żmerynce jest mniej muzułmanów. Zatem skoro na razie Izrael nie wysuwa żądania przyłączenia Żmerynki do swojego terytorium – nie jest więc konieczne, by Kreml wtrącał się w wewnętrzne sprawy narodu żydowskiego.

Bat’ko Saweła skierował do „panów generałów z Jerozolimy” oświadczenie, absolutnie w opinii Willie’ego nieoczekiwane i zaskakujące. Pogratulował mianowicie Izraelowi mądrej inicjatywy i doskonale przeprowadzonej operacji, zarzucał mu jednak niedostateczny rozmach w działaniu: Jak wy wże, chłopcy, zabirajete swoich żydiw, to i zabirajte usich, a jak wam transporta nie chwatit’, to ja pomożu…* [*Skoro już, chłopaki, zabieracie swoich Żydów, to weźcie wszystkich, a jeśli brakuje wam środków transportu, chętnie pomogę…].

W zakończeniu bat’ko Saweła powiadamiał Izrael, że po upływie tygodnia cała ludność żydowska na kontrolowanym przez niego terytorium zostanie zebrana w pobliżu lotniska wojskowego pod Hulajpolem (tu następowały koordynaty) w celu repatriacji na ziemię przodków. Bat’ko Saweła proponował przeprowadzenie akcji repatriacyjnej w trybie przyśpieszonym, obiecywał każdemu wyjeżdżającemu odprawę w formie kożucha oraz worka kaszy gryczanej i zapowiadał, że jeśli zagrożenie pogromem stanowi warunek sine qua non żydowskiej emigracji, jego chłopcy gotowi są ten warunek spełnić.

Lud pracujący Uralu zareagował w jeszcze bardziej niezrozumiały sposób – na znak solidarności z mieszkańcami Żmerynki ogłosił bezterminowy strajk.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Złoty Eszelon»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złoty Eszelon» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Wiktor Pielewin - Helm Grozy
Wiktor Pielewin
Margit Sandemo - Złoty Ptak
Margit Sandemo
Wiktor Suworow - Wybór
Wiktor Suworow
Lisa Jackson - Złoty Interes
Lisa Jackson
John Varley - Złoty wiek
John Varley
Wiktor Pielewin - Generation „P”
Wiktor Pielewin
Wiktor Suworow - Akwarium
Wiktor Suworow
Wiktor Suworow - Kontrola
Wiktor Suworow
Gomulicki Wiktor - Cudna mieszczka
Gomulicki Wiktor
Отзывы о книге «Złoty Eszelon»

Обсуждение, отзывы о книге «Złoty Eszelon» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x