Teraz następuje długa lista okolicznościowych pytań i odpowiedzi w rodzaju: „Jak się masz? Czy jesteś zdrów? Jak się czuje twoja rodzina? Czy wszyscy zdrowi? A dziadek? A babcia? A ciocia? A wujek?" – itd., itd., bo rodziny są tu liczne i rozgałęzione. Zwyczaj każe, żeby każdą z pomyślnych odpowiedzi kwitować kolejną kaskadą donośnego i żywiołowego śmiechu, która powinna wywołać podobną, a nawet jeszcze bardziej homerycką kaskadę u pytającego.
Często widzimy dwóch (albo więcej) ludzi stojących na ulicy i zanoszących się śmiechem. Nie oznacza to, że opowiadają sobie dowcipy. Oni się po prostu witają. Natomiast jeżeli śmiechy zamilkną- to albo zakończył się akt powitania i można przejść do meritum rozmowy, albo, zwyczajnie, spotykający się ucichli, żeby zmęczonym trzewiom dać przez chwilę odpocząć.
Kiedy już odbyliśmy z Kwesi cały huczny i wesoły rytuał powitania, zaczęliśmy rozmowę o królestwie Ashanti. Ashanti opierali się Anglikom do końca XIX wieku i tak na dobrą sprawę nigdy im się do końca nie poddali. A i teraz, w warunkach niepodległości, trzymają się oni na dystans od Nkrumaha i popierających go ludzi z wybrzeża, których kultury nie cenią sobie najwyżej. Są bardzo przywiązani do swojej przebogatej historii, swoich tradycji, wierzeń i praw.
W całej Afryce każda większa społeczność ma własną, odrębną kulturę, oryginalny system wierzeń i obyczajów, swój język i tabu, a wszystko to niezmiernie skomplikowane, arcyzawiłe i tajemnicze. Dlatego wielcy antropolodzy nigdy nie mówili „kultura afrykańska" czy „religia afrykańska", wiedząc, że nic takiego nie istnieje, że istotą Afryki jest jej nieskończona różnorodność. Widzieli kulturę każdego ludu jako świat odrębny, jedyny, niepowtarzalny. W ten też sposób pisali: E.E. Evans-Pritchard wydał monografię o Nuerach, M. Gluckman – o Zulu, G.T. Basden -o Ibo itd. Tymczasem umysł europejski skłonny do. racjonalnej redukcji, do szufladkowania i uproszczeń, chętnie wpycha wszystko co afrykańskie do jednego worka i zadowala się łatwymi stereotypami.
– Wierzymy – powiedział mi Kwesi – że człowiek składa się z dwóch elementów. Z krwi, którą dziedziczy po matce, i z ducha, którego dawcą jest ojciec. Silniejszym z tych elementów jest pierwiastek krwi, dlatego dziecko należy do matki i jej klanu – nie do ojca. Jeżeli klan żony każe jej zostawić męża i wracać do rodzinnej wioski, zabiera ona ze sobą wszystkie dzieci (bo żona co prawda mieszka w wiosce i w domu męża, ale jest tam tylko niejako w gościnie). Ta szansa powrotu do swojego klanu sprawia, że jeżeli mąż ją porzuci, kobieta ma gdzie się podziać. Może też sama się wynieść, jeżeli będzie on dla niej despotą. Ale są to sytuacje skrajne, bo zwykle rodzina jest silną i żywotną komórką, w której wszyscy mają zwyczajowo wyznaczone role i każdy zna swoje powinności.
Rodzina jest zawsze liczna – to kilkadziesiąt osób. Mąż, żona (żony), dzieci, kuzyni. Jeżeli jest to możliwe, rodzina zbiera się często i wspólnie spędza czas. Wspólne spędzanie czasu jest jedną z największych wartości, którą wszyscy starają się szanować. Ważne jest, by mieszkać razem albo blisko siebie: jest dużo prac, które można wykonać tylko zbiorowo – inaczej nie ma szansy na przeżycie.
Dziecko wychowuje się w rodzinie, ale w miarę, jak dorasta, widzi, że granice jego świata społecznego sięgają dalej, że obok żyją inne rodziny i że wiele tych rodzin razem stanowi klan. Klan tworzą ci wszyscy, którzy wierzą, że mieli wspólnego praprzodka. Jeżeli wierzę, że kiedyś ty i ja mieliśmy tego samego praprzodka – to należymy do jednego klanu. Z tego przekonania wynikają niesłychanie ważne konsekwencje. Np. mężczyźnie i kobiecie z tego samego klanu nie wolno mieć kontaktów seksualnych. Jest to objęte najostrzejszym tabu. W przeszłości za jego naruszenie oboje byli skazywani na śmierć. Ale i dziś jest to ciężkie wykroczenie, które może rozgniewać duchy przodków i ściągnąć na klan masę nieszczęść.
Na czele klanu stoi wódz. Wybiera go zgromadzenie klanu, któremu przewodzi rada starszych. Starsi to szefowie wsi, wodzowie podklanów, funkcyjni wszelkiego rodzaju. Może być kilku kandydatów i wiele głosowań, bo ten wybór ma znaczenie: pozycja wodza jest ważna. Od momentu wyboru wódz staje się osobą świętą. Odtąd nie wolno mu chodzić boso. Ani bezpośrednio siadać na ziemi. Nie wolno go dotknąć ni powiedzieć o nim złego słowa. Że idzie wódz – widać z daleka po rozpiętym parasolu. Wielki wódz ma ogromny, zdobny parasol, który trzyma specjalny sługa; mniejszy wódz chodzi z normalnym parasolem kupionym u Araba na targu.
Wódz klanu to funkcja o wyjątkowym znaczeniu. Sednem wiary ludzi Ashanti jest kult przodków. Klan obejmuje ogromną liczbę istot, ale tylko część możemy widzieć i spotkać, tę część, która żyje na ziemi. Inni – większość -to przodkowie, którzy częściowo odeszli, ale w rzeczywistości nadal uczestniczą w naszym życiu. Patrzą na nas, obserwują nasze zachowanie. Są wszędzie, wszystko widzą. Mogą nam pomóc, ale mogą też ukarać. Obdarzyć szczęściem albo skazać na zagładę. Decydują o wszystkim. Dlatego utrzymanie dobrych stosunków z przodkami jest warunkiem pomyślności całego klanu i każdego z nas. A właśnie za jakość i temperaturę tych stosunków odpowiada wódz. Jest on pośrednikiem i łącznikiem dwóch integralnych części klanu: świata przodków i świata żywych. To on komunikuje żywym, jaka jest wola i decyzja przodków w danej sprawie, on również błaga ich o przebaczenie, jeżeli żywi naruszyli obyczaj lub prawo.
To przebaczenie można uzyskać, składając przodkom ofiary: kropiąc ziemię wodą lub winem palmowym, odkładając im jedzenie, zabijając owce… Wszystko to jednak może nie wystarczyć – przodkowie będą gniewać się dalej, co oznacza dla żywych ciągłe niepowodzenia i choroby. Największy gniew wywołują: kazirodztwo, zabójstwo, samobójstwo, napad, obrażanie wodza, czarownictwo.
– Samobójstwo? – zdziwiłem się. – Jak można ukarać kogoś, kto popełnił samobójstwo?
– Prawo nasze nakazywało obciąć mu głowę. Samobójstwo było złamaniem tabu, a naczelną zasadą kodeksu klanowego jest to, że każde przewinienie musi być ukarane. Jeżeli zdarzy się przewinienie, które nie spotka się z karą- klan pogrąży się w katastrofie, stanie w obliczu zagłady.
Siedzieliśmy na werandzie jednego z wielu tutejszych barów. Piliśmy fantę; firma najwyraźniej ma tu monopol na sprzedaż. Za kontuarem, oparłszy głowę na rękach, drzemała młoda barmanka. Było gorąco i sennie.
– Wódz – ciągnął Kwesi – ma mnóstwo innych obowiązków. Rozstrzyga spory i rozwiązuje konflikty, jest więc również i sędzią. Ważne, a na wsiach ważne szczególnie, jest to, że wódz przydziela rodzinom ziemię. Nie może on tej ziemi dać ani sprzedać, ponieważ ziemia jest własnością przodków. Oni są w niej, w jej wnętrzu. Wódz może ją tylko przydzielić pod uprawę. Jeżeli pole wyjałowieje, wyznaczy on rodzinie inny kawałek gruntu, a ten będzie odpoczywał, nabierał sił na przyszłość. Ziemia jest święta. Ziemia daje ludziom życie, a to, co daje życie, jest święte.
Wódz cieszy się najwyższym szacunkiem. Jest otoczony radą starszych i nie może zdecydować o niczym bez zasięgnięcia jej opinii i bez jej zgody. Tak rozumiemy demokrację. Rano każdy z członków rady odwiedza dom wodza, aby pozdrowić gospodarza. W ten sposób wie on. że rządzi dobrze i ma poparcie. Jeżeliby tych rannych wizyt nie było, znaczyłoby to, że stracił zaufanie i musi odejść. Stanie się tak wówczas, jeśli popełni jedno z pięciu przewinień. Są nimi: pijaństwo, obżarstwo, konszachty z czarownikami, zły stosunek do ludzi i rządzenie bez zasięgania opinii rady starszych. Musi też odejść, jeżeli oślepnie, zarazi się trądem lub postrada zmysły.
Читать дальше