Rzecz oczywista, czarowna informacja zostaje udzielona w chwili, kiedy na jakiekolwiek przeciwdziałanie jest już za późno. Mężczyzna ugruntował w sobie poglądy, udeptał porządnie i wybetonował. Bomby trzeba… Nieszczęsna kobieta bez bomby może najwyżej wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy i z tej przyczyny nie powinno się zostawiać im zbyt wiele czasu. Byka za rogi trzeba brać wcześniej.
Wzięcie byka za rogi polega na zadaniu właściwego pytania we właściwym momencie i z właściwym naciskiem. Na takie pytanie otrzymujemy odpowiedź i bodaj nam przedtem język odpadł.
W głębi duszy pewna, co usłyszę, wciąż jednak z resztkami ledwo zipiącej nadziei, w obłoku woni gęsich wątróbek, właściwe pytanie zadałam, odpowiedź uzyskałam i nareszcie mogłam ucieszyć się, że już nie jestem oszukiwana, oraz przystąpić / \ do wylewania łez.
Oburzający był fakt,
że on swoje wątróbki spożył.
Z apetytem.
W żadnym absolutnie wypadku nie należy popełniać błędu z wyborem chwili dla tego byka.
Niepomiernie zdenerwowana kobieta, węsząc nieszczęście, zajmuje się wyłącznie swoimi wątpliwościami, obawami, nadziejami, niepokojami, trzęsą się jej ręce, rozlatują szare komórki i wzdrygają rozmaite organa wewnętrzne, racjonalna myśl natomiast nie ma do niej dostępu. W szczytowej fazie skomplikowanych doznań przestaje panować nad sobą, dociera do kresu wytrzymałości, bielma dostaje na oczach i szczękościsku, i taki właśnie moment służy jej eksplozywnie do chwytania byczych rogów. W najmniejszym stopniu nieprzygotowana na cios, bez pojęcia o tym, co ma nastąpić dalej, niezdolna do niczego, traci grunt pod nogami i popada w rozpacz.
No i na co jej te kwiaty?
Jednostka jako taka rozsądna i przezorna zaczyna od pogawędki ze sobą. Zastępuje podejrzanego mężczyznę, przyjmuje ewentualność najgorszą i nastawia się na klops radykalny. Na przykład:
Ona : Słuchaj, kochanie, chciałabym z tobą porozmawiać.
On : (milczy)
Ona . Słuchaj, kochanie, czy możemy porozmawiać?
On : Hmmmmm.
Ona : Słuchaj, kochanie…
Żeby nie tracić niepotrzebnie czasu i nie marnować całego dnia na pogawędkę ze sobą, z wysiłkiem usuwa z umysłu fanaberie upartego głąba i przechodzi od razu do kolejnej fazy, kiedy on już wreszcie odłożył gazetę i z wyrazem twarzy:
a. męczeńskim,
b. wściekłym,
c. kamiennym i nieodgadnionym,
d. obłudnie życzliwym,
e. podejrzliwie wrogim,
f. buntowniczym,
zaczął wydawać z siebie dźwięki ludzkiej mowy.
Ona : Panuje między nami nieprzyjemna atmosfera
i jakiś taki jesteś dla mnie niemiły. O co chodzi?
On . O nic.
Ona : Jak o nic, to dlaczego jesteś niemiły?
On : Nie jestem.
Ona . Owszem, jesteś. Mam wrażenie, że przestałeś mnie kochać.
On : (milczy i gapi się w okno)
Ona . Mówię do ciebie! Może byś cos odpowiedział?
On : Co mam odpowiedzieć?
Ona : (Zgrzytając w duchu zębami. Pogawędka ze sobą ma także i tę dobrą stronę, że można zgrzytać czym się chce, fizycznie i na zewnątrz)
Słuchaj,
czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz?
Czy tobie na mnie zależy?
On : (w naturze przenigdy by się tak szybko nie ugiął, ale w pogawędce ze sobą przeskakujemy uciążliwy fragment)
Ona : Mów wyraźnie! Pytam cię! Kochasz mnie jeszcze, czy nie?!
On : (z determinacją wyrywa jej tego byka i sam go chwyta za rogi)
Nie!
Ona : Jak to, nie…?
On : (już odblokowany, bo najgorsze ma za sobą)
Tak to. Pytasz, czy cię kocham,
no więc ci mówię, że nie.
To chyba widać?
Nie kocham cię.
Przestałem cię kochać.
Ona . Czy to ma znaczyć, że już ci wcale na mnie nie zależy?
On : Istotnie. To właśnie ma to znaczyć.
Ona : (Przerywa na chwilę pogawędkę ze sobą, bo zaczyna ją dławić. Łapie dech, ociera łzy, opanowuje wstrząs i podejmuje kwestię)
To co będzie?
Masz zamiar się ze mną rozstać?
On : Tak. Przemyślałem wszystko i uważam, że tak będzie najlepiej.
Rozstaniemy się kulturalnie i pozostaniemy w przyjaźni.
Ona : (w pogawędce ze sobą zastanawia się i przyjmuje wariant drugi, gorszy)
On … rozstaniemy się i niech cię więcej nie widzę na oczy. Zapomnij, że w ogóle istniałem.
Ona : (Po namyśle przyjmuje wariant trzeci, jeszcze gorszy, żeby się uodpornić na wszystko)
On . Już dawno patrzeć na ciebie nie mogę! Wynoś się, odczep się, zejdź mi z oczu!
Znienawidziłem cię śmiertelnie! Niedobrze mi się robi, jak gębę otwierasz!
Ona : (W obliczu wielkich emocji doznaje pewnej ulgi. Eksplozja uczuć, obojętne jakich, jest bliska jej duszy)
Doskonale. Pójdę sobie. Gdzie mam się udać?
On : Gdzie ci się żywnie podoba. Nic mnie to nie obchodzi. Najlepiej do diabla.
Ona : Czy będziesz mi płacił alimenty?
On . Zwariowałaś?
Niby dlaczego miałbym płacić?
Młoda, zdrowa baba,
weź się do roboty!
Ona : (Ogłuszona nieco rozwojem sytuacji w pogawędce ze sobą, zaczyna się gwałtownie zastanawiać, co właściwie powinna zrobić i gdzie się podziać. Kiełkuje w niej bunt i popiskują czynniki racjonalne)
O nie! Do roboty mogę się wziąć, proszę bardzo, ale nigdzie nie idę! To ty się wyniesiesz! Najlepiej do tej baby, dla której mnie porzucasz, łajdaku!
On : (W pogawędce ze sobą nie sposób przewidzieć, co teraz zrobi i powie. Zapewne odruchowo zaprzeczy babie, ale nie ma to najmniejszego znaczenia. Kontynuacja pogawędki napotyka trudności)
Ziarno już jednakże zostało zasiane i całe jestestwo kobiety przygotowuje się do zniesienia klęski. Czynniki racjonalne ruszyły i zaczęły odwalać robotę. W dodatku on się zachował tak obrzydliwie, że rozstanie wydaje się wręcz pożądane, a tę jakąś babę niech diabli wezmą i szlag trafi.
Читать дальше