Roman Jonasz - Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy

Здесь есть возможность читать онлайн «Roman Jonasz - Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"…Najbardziej wstrząsająca, bardzo pouczająca i rozbijająca mity książka, w której były ksiądz-Roman Jonasz, na kanwie własnych przeżyć, opisuje prozę kapłańskiego życia- pełnego intryg, skandali, ludzkich słabości i upadków. Nie księża są tu jednak piętnowani, ale błędny system który ich deprawuje…"

Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zaczęła nawet powoli przyzwyczajać się do okoliczności i atmosfery, w jakiej odbywały się lekcje. Z niemałym zdziwieniem spostrzegła więc pewnego dnia, że jest sama ze swoim nauczycielem. Ten, ni mniej, ni więcej, tylko oznajmił na samym początku: „…Dzisiaj będziesz się uczyła gry na flecie” i…obnażył przed nią swoje genitalia. Chciał ją nakłonić do miłości francuskiej, a gdy się nie godziła zagroził, że powie jej rodzicom o…zaniedbywaniu przez nią lekcji. W tym czasie rodzice Grażynki byli wniebowzięci jej postępami w grze na instrumentach i „dozgonnie” wdzięczni kapłanowi, który „zaofiarował” się ją edukować. Z tym jej niekwestionowanym talentem wiązali nawet jakieś plany na lepszą przyszłość, również dla siebie. Po wielu prośbach, groźbach i perswazjach ze strony starego sutannowego świntucha, dziewczynka uległa. Kiedy było po wszystkim on, ośmielony stosunkowo łatwym łupem, zaczął pospiesznie zdzierać z niej ubranie i tym razem – już zupełnie wbrew jej woli – bestialsko ją zgwałcił. Na szczęście, a może raczej niestety, na ciele Grażynki

– poza intymnymi miejscami – nie było śladów przemocy. Jej wykręcone ręce, masa dorosłego mężczyzny, a przede wszystkim jego status pół – boga wystarczyły, aby zniewolić zastraszone dziecko.

Pobiegła z płaczem do domu. Było jej już wszystko jedno. Wykrzyczała zdezorientowanym rodzicom, że już więcej nie będzie chodziła ani na żadne lekcje, ani nawet do kościoła. „Zgwałcił mnie ksiądz! Słyszycie! KSIĄĄĄĄĄĄDZ!!!” – krzyczała na całe gardło. Odpowiedzią były najsilniejsze policzki jakie kiedykolwiek otrzymała

– i to w dodatku od matki. Ani ona, ani ojciec nie uwierzyli córce. Uważali, że: albo obrzydł jej kościół, co byłoby jawnym dowodem opętania przez szatana, albo też „z nygustwa nie chce jej się grać”. Obydwa powody były najzupełniej wystarczające, by dziewczyna

– po raz drugi tego dnia; tym razem przez własnych rodziców

– została sponiewierana, a przy okazji pobita i obsypana najgorszymi wyzwiskami – „…Co ci się pierdoli w tym głupim łbie, co ci się pierdoli!?” – wykrzykiwał ojciec. „…Masz dziwko talent to się ucz! Możesz być chlubą całej rodziny! Co ci zrobił ten wspaniały ksiądz, że tak go szkalujesz! Masz chodzić na lekcje, bo jak nie – to naprawdę skończysz na ulicy, ty mała diablico!!!”

Dziewczyna jednak zacięła się w sobie. Postanowiła nigdy więcej nie ulec księdzu, który tak „namiętnie” uczył ją grać na „różnych instrumentach”. Nie poszła na kolejną lekcję, a kiedy przypadkiem spotkała stęsknionego kapłana – na jego zaproszenie odpowiedziała zdecydowanie: „Ja ze spermą na nutach grała nie będę!” Duszpasterz prawdopodobnie przestraszył się hardej owieczki i dał za wygraną. Grażyna kontynuowała później naukę gry na prawdziwych instrumentach w szkole muzycznej, choć paradoksalnie uważa do dziś, że najwięcej nauczyły ją lekcje u księdza…

Wydawać by się mogło, że to już koniec dramatu dziecka, dziewczyny, wreszcie młodej kobiety, która przeszła już tak wiele upokorzeń i krzywd ze strony, z której się tego najmniej spodziewała. Przecież Kościół miał być dla niej ostoją szczęścia i radości; ukojeniem w najgorszych chwilach życia. A tymczasem kapłani tego Kościoła, w których wierzyła chyba nawet bardziej niż w samego Jezusa (bo oni byli Jego widzialnymi znakami), ci kapłani w najohydniejszy sposób zdeptali jej najświętsze ideały. Jej psychika, sfera uczuć i wiara w drugiego człowieka zostały na trwałe zwichnięte i podkopane.

Minęło kilka lat. Grażyna zaczynała się powoli usamodzielniać. Po dwóch głębokich ranach, których doznała, postanowiła sobie solennie, że będzie żyła życiem „normalnej dziewczyny” – z dala od obłudnego Kościoła i niewyżytych kapłanów, nawet wbrew rodzicom. Nie było to jednak takie proste. Jeśli chciała mieszkać z nimi pod jednym dachem musiała przynajmniej chodzić na lekcje religii, Msze Święte w niedziele i święta, a czasem nawet pomagać matce w sprzątaniu i dekorowaniu świątyni kwiatami. Czas szybko mijał dziewczynie na wytężonej, pilnej nauce i jej życiowej pasji – muzykowaniu. Kilku chłopców, którzy „wystartowali” do pięknej „laski”, dostało już na wstępie bezapelacyjne „kosze”. Grażyna nie potrafiła nawet wyobrazić sobie, że może kogoś pokochać, obdarzyć zaufaniem; a już na pewno nie widziała siebie dotykającą czy dotykaną przez jakiegokolwiek mężczyznę. Bała się nawet myśleć o tym. Czasami jednak, widząc swoje zakochane koleżanki, mimo woli brała to pod uwagę, ale takie myśli były jej wstrętne.

Przyszła matura i nadzieja na realizację kolejnego wielkiego pragnienia, które kiełkowało w niej od paru lat. Ambitna i zdolna dziewczyna postanowiła zostać lekarką. Co więcej, zdała celująco wszystkie egzaminy na wyższą uczelnię medyczną i otrzymała indeks. Kiedy wydawało się, że wreszcie spełni się jedno z jej marzeń i zacznie żyć tak, jak chce – na jej drodze po raz kolejny stanęli zacofani, apodyktyczni rodzice. Kategorycznie zażądali, aby poszła na którąś z uczelni katolickich. Uważali, iż skoro dostała się na medycynę, to jest na tyle zdolna, aby „wystartować” na KUL lub ATK w Warszawie i ukończyć katolicki uniwersytet, co było szczytem ich marzeń. Nawiasem mówiąc dobrze, że nie wypchnęli ją na siłę do zakonu. Dziewczyna nie miała wyboru – szantażem było wstrzymanie wszelkiej pomocy finansowej, gdyby – „przyśniło jej się iść na lekarkę…”. Wbrew sobie, z wielkim bólem zmuszona była oddać indeks, chociaż nie wyobrażała sobie i do dzisiaj nie wyobraża innej pracy dla siebie, jak tylko praca lekarza. Zdała pomyślnie na katolicką uczelnię i wkrótce, realizując marzenia rodziców, została katolicką studentką. Jej losy ponownie zostały związane z kręgiem ludzi Kościoła, choć na pewno ona sama nie sądziła wówczas, iż będzie to związanie tak silne i nieodwołalne – determinujące całe jej dalsze życie.

Jako studentka nawiązała szereg znajomości z rówieśnikami, wśród których był także jeden chłopiec. Byli przyjaciółmi i nic poza tym. Ważne było to, że Grażyna dzięki Tomkowi zaczynała bardzo powoli odzyskiwać zaufanie do płci przeciwnej, a dzięki temu również odnajdywać się w nowym środowisku. Tomek bywał dość częstym gościem u niej w domu, jako że mieszkał niedaleko.

Pewnego dnia chłopak przyprowadził ze sobą kolegę, który przedstawił się jako Antek. Był to bardzo wysoki i dość przystojny młody mężczyzna, na wygląd o kilka lat starszy od Grażyny. Dziewczynie nowy znajomy właściwie od razu przypadł do gustu. W czasie pierwszego spotkania zachowywał się bardzo taktownie; był ujmująco grzeczny i miły. Patrzył tylko może zbyt pożądliwym wzrokiem w jej duże, brązowe oczy. Po jakimś czasie Antek przyjechał sam z Opola, gdzie – jak mówił – pracował. Jego wizyty stawały się coraz częstsze. Zaczęli ze sobą oficjalnie chodzić, a Grażyna poczuła, że chyba po raz pierwszy w życiu kogoś pokochała. Antek, wyraźnie powściągliwy

– gdy dziewczyna sprowadzała rozmowy na jego temat – zapewniał gorąco o swojej miłości i bezgranicznym oddaniu. Był bardzo zazdrosny i podejrzliwy – „…to z miłości…” – mawiał. Z jakiegoś powodu nie mógł spotykać się z nią w niedziele, ale zaklinał za to w licznych listach: „Do Ciebie Kochanie mógłbym biec z Opola po torach, żeby Cię móc znów uwielbiać!” Uwielbiał bawić się jej długimi, gęstymi włosami i szeptać namiętnie do ucha: „…Moja czarna madonno…” Chodzili ze sobą przez parę miesięcy i – jak to zwykle bywa

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»

Обсуждение, отзывы о книге «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x