Roman Jonasz - Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy

Здесь есть возможность читать онлайн «Roman Jonasz - Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"…Najbardziej wstrząsająca, bardzo pouczająca i rozbijająca mity książka, w której były ksiądz-Roman Jonasz, na kanwie własnych przeżyć, opisuje prozę kapłańskiego życia- pełnego intryg, skandali, ludzkich słabości i upadków. Nie księża są tu jednak piętnowani, ale błędny system który ich deprawuje…"

Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ta żeńska wspólnotowość, tak jak w przypadku seminariów czy zakonów męskich, owocuje w naturalny sposób współżyciem homo – seksualnym, a w tym przypadku – lesbijskim. Na podstawie szczerych rozmów z Anią oraz kilkoma innymi siostrami (z których dwie opuściły klasztory), a przede wszystkim licznych spowiedzi – mogę stwierdzić, iż miłość lesbijska jest tak powszechna w zakonach żeńskich, jak homoseksualizm w seminariach, czyli na porządku dziennym. Niektóre starsze opiekunki dziewcząt już na początku, w nowicjacie upatrują sobie ładniejsze „sztuki” – faworyzują je, a następnie uwodzą. Te, które nie chcą się „kochać” z grubymi, starymi babami nie mają łatwego życia. Bywa i tak, że po paru podłożonych „świniach” muszą opuścić zakon. Dziewczyny zresztą, po jakimś czasie, zaczynają same onanizować się w parach. I jest to, w tych warunkach zupełnie zrozumiałe i naturalne.

Ania, która przeszła szkołę życia zakonnego, nie odnalazła w swoim młodym życiu szczęścia, ani we własnej rodzinie, ani w środowisku Kościoła. Uciekając przed ojcem pijakiem i zbirem trafiła do (zdawało się jej) bezpiecznego miejsca. Zapragnęła tam poświęcić swoje życie Bogu i zakonowi. Dlaczego jej się nie udało? Dlaczego nie udaje się to większości dziewcząt i chłopców dokonujących takiego jak ona wyboru?

Z jednej strony gubi ich przerost własnych, wyidealizowanych ambicji. Nie biorą poprawki na swoją ludzką ułomność i naturę, która wcześniej czy później zacznie domagać się swoich praw. Chwała im za to, że (przynajmniej niektóre) chcą dążyć do doskonałości, na tym polega przecież charakter ich powołania – pójścia za Chrystusem. Jest to też niekwestionowany środek do osiągnięcia pełnego z Nim zjednoczenia. Jednakże to udaje się tylko bardzo nielicznym. Gdyby tak nie było, litanię do wszystkich świętych odmawiałoby się kilka dni. Stworzenie raju na ziemi jest z przyczyn oczywistych niemożliwe. Myśląc o raju mam na myśli świat bez zła i ludzi bez grzechu. Nie samo dążenie do doskonałości – świętości jest jednak niewłaściwe, ale warunki w jakich się to odbywa. I to jest ta druga, gorsza strona medalu. Można by powiedzieć ogólnie, iż brak normalności nie sprzyja świętości. Zbyt mocne i destruktywne jest zderzenie młodzieńczych ideałów, uskrzydlonych nadprzyrodzonym powołaniem, z grzeszną ludzką naturą uwikłaną nieludzkim systemem. Zupełne odżegnanie się i wyrzeczenie naturalnych, ludzkich potrzeb oraz zachowań, nieodłącznie związanych z funkcjonowaniem organizmu każdego człowieka, takich jak: płciowość; posiadanie rodziny, dzieci, własnego domu – jest w 99 skazane na porażkę. Co więcej – żyjąc w taki sposób (walcząc z naturą) wypacza się i niszczy podstawy swojego człowieczeństwa. Zatraca się bezpowrotnie zdolność postrzegania i rozumienia świata oraz innych, normalnych ludzi. Służba Bogu i Kościołowi zamiast doskonalić – zubaża, deformuje i gubi powołanych. Człowiek musi się najpierw w pełni zrealizować, aby być w pełni człowiekiem; dawać siebie innym ludziom i osiągnąć na tej ziemi choć namiastkę szczęścia.

Obserwując ludzi Kościoła – księży, zakonników i zakonnice – widzimy jak mało jest w ich życiu autentycznej i spontanicznej radości, szczerych spojrzeń, a jak wiele smutku i zgorzknienia, topionego często w alkoholu i…narkotykach. Ci biedni ludzie są doskonałymi pozorantami, ale ci, którzy wiedzą o ich zranionej naturze mogą czytać jak w otwartych księgach – co naprawdę dzieje się w ich duszy. Dziwactwa, fanaberie i zboczenia są niestety niezawinionym atrybutem większości z nich. Jeśli decydują się na odstępstwa od złożonych ślubów i wybierają podwójne życie – deprawują samych siebie, gorsząc przy okazji ludzi świeckich. Księża są jednak w nieco lepszej sytuacji. Reguły nakazujące braciom i siostrom zakonnym trwanie (często latami) w tych samych, mniej lub bardziej zamkniętych wspólnotach, w tym samym gronie osób – przyczyniają się do wywoływania u nich zachowań agresywnych i antywspólnotowych.

Jak wiadomo, siostry zarabiające pieniądze na różne sposoby, mają obowiązek oddawać je do wspólnej kasy. Potem (w zależności od indywidualnych potrzeb), zgłaszają się po nie do przełożonej, najczęściej żebrząc o każdy grosz. Aby dostać cokolwiek muszą solidnie umotywować swoją potrzebę, a i tak zawsze mogą odejść z kwitkiem. Protekcjonizm sióstr przełożonych przy rozdzielaniu pieniędzy i wzajemna zazdrość z tym związana, wyjątkowo nie sprzyjają budowaniu wspólnoty.

Znam osobiście historię zakonnicy, która została skierowana do domu z kilkoma siostrami szyjącymi alby i komże dla księży. Młodej siostrze wyjątkowo ciężko szło szycie, a jeszcze gorzej wyszywanie; miała z tym problemy już w nowicjacie. Nie mogła w żaden sposób nadążyć za starszymi koleżankami, które mogły już konkurować z przodownicami łódzkich prządek. W rezultacie dziewczyna zostawała daleko w tyle, wyrabiając najwyżej połowę normy. Doprowadzała tym faktem pozostałe siostry do białej gorączki – ubliżały jej od nygusów, zdzir, szmat itp. Przełożona postanowiła, iż „obibok” będzie jadł suchy chleb i popijał wodą do czasu, aż się nie weźmie uczciwie do roboty. Równocześnie, przy tym samym stole w jadalni, pozostałe przodownice opychały się szynkami. Siostra nie dostawała też żadnych pieniędzy ani podpasek, które dla całej grupy kupowała zawsze wyznaczona „tajniaczka” (robiła to bez habitu, za specjalną dyspensą przełożonej). W ten sposób dziewczyna przeżyła pół roku, po czym pewnego dnia zasłabła przy maszynie, nadrabiając w nocy opóźnienia. Z objawami krańcowego wyczerpania i anemii odwieziono ją do szpitala. Na szczęście przeżyła i jest obecnie wspaniałą katechetką w szkole.

Jak powszechnie wiadomo w świecie mężczyzn – kobiety bywają nadzwyczaj często cięte w języku i dokuczliwe w mowie. Zakonnice, które skazane są na wspólne, dożywotne „internowanie” – szkolą się w dwóch powyższych konkurencjach nadzwyczaj skutecznie. Można powiedzieć nawet, że języki ostrzą sobie nawzajem jeden o drugi. Jak żyję nie słyszałem bardziej zajadłych kłótni od tych, jakie prowadzą siostrzyczki.

W Seminarium Łódzkim, opiekując się księdzem infułatem Woronieckim, byłem mimowolnym świadkiem starcia się dwóch zakonnic. Jedna z nich, mała, przygarbiona staruszka, była uważana przez wszystkich kleryków za seminaryjną Matkę Teresę – łagodna, dobroduszna, zawsze uśmiechnięta i przyjacielska. Druga – co najmniej 50 lat młodsza od staruszki – od dwóch lat gotowała w naszej kuchni. Kiedy wszedłem cicho do mieszkania infułata, kobiety przebywały w ostatnim pokoju za przymkniętymi drzwiami. Mimo woli usłyszałem „wiązanki”, których nie powstydziłyby się najstarsze córy Koryntu z parku przed Dworcem Centralnym w Łodzi. Ich autorką był nie kto inny, tylko nasza Matka Teresa.

„Ty bezczelna pizdo, nie wiesz jeszcze gdzie jest twoje miejsce – zapierdalać przy garach, a nie mówić mi co ja mam robić. Ja ci kurwa pokażę!!!” – pruła się mała sekutnica.

Nie będę więcej obsmarowywał siostrzyczek. Cóż one same winne, że będąc normalnymi babkami żyją w nienormalnych warunkach, a inni ludzie wymagają od nich świętości? Opiszę tylko, jak zakończyła się moja rozmowa z Anią.

Dziewczyna, po tym jak wypłakała się na moim ramieniu, przylgnęła do mnie całym ciałem. Nie przeszkadzał w tym ani jej habit, ani moja sutanna. Całowałem jej łzy płynące po twarzy i mocno, bardzo mocno tuliłem – tak mocno, żeby starczyło jej…na resztę życia.

ROZDZIAŁ III NOCNE OBJAWIENIE

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»

Обсуждение, отзывы о книге «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x