Witold Gombrowicz - Pornografia

Здесь есть возможность читать онлайн «Witold Gombrowicz - Pornografia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pornografia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pornografia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pornografia jest dziełem wielkim. Żadna lektura ani żadna interpretacja nie jest w stanie wyczerpać jej sensów, stanowi tylko formę zbliżenia, formę wydobycia tych znaczeń, ujęć, symboli, które wydają się najdonoślejsze. Wielkie dzieło przerasta bowiem to, co jest w stanie o nim powiedzieć czytelnik i interpretator gdyby tego nie czyniło, nie byłoby wielkim dziełem. A Gombrowiczowska Pornografia jest nim niewątpliwie. z posłowia Michała GłowińskiegoNa podstawie powieści Witolda Gombrowicza powstał film w reżyserii Jana Jakuba Kolskiego.Chciałem być wierny książce, szedłem za literkami. Bez rezultatu. Gombrowicz nie jest filmowy. Ale kiedy zdobyłem się na bezczelność wobec autora, ta powieść zaczęła się przede mną otwierać jak żywy człowiek. (Jan Jakub Kolski)

Pornografia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pornografia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czyż mogłem oczekiwać, że Fryderyk dojrzy coś z tego, czy to w ogóle nie było tylko zawstydzającym złudzeniem moim? Tak schodził dzień. Zmierzch. Podano kolację. Skupiliśmy się znowu przy stole w skąpym świetle jedynej lampy naftowej i przy zamkniętych okiennicach, drzwiach zabarykadowanych, zjedliśmy kwaśne mleko z kartoflami, pani Maria końcami palców dotykała kółka od serwety, Hipolit wlepił nabrzmiałe oblicze w lampę. Było zacisznie – choć za ścianami, które nas chroniły, poczynał się ogród pełen niewiadomych szelestów i powiewów, dalej zaś pola zdziczałe wojną – rozmowa ucichła i patrzyliśmy w lampę o którą ćma kołatała. Karol w kącie, gdzie było dość ciemno, rozbierał i czyścił latarnię stajenną. Wtem ona nachyliła się aby zębami przegryźć nitkę, bo szyła sobie bluzkę – i wystarczyło tego nagłego nachylenia i skurczenia z zębami, a już w kącie zakwitł, rozżarzył się Karol, choć ani drgnął. Ona, odłożywszy bluzkę, położyła rękę na stole i ta ręka leżała jawnie, nienagannie, pod każdym względem przyzwoita, pensjonarska zresztą, własność mamy i papy – ale jednocześnie była to ręka obnażona i zupełnie goła, goła nagością nie ręki, lecz kolana dobywającego się spod sukienki… i właściwie bosa… i tą ręką po pensjonarsku wyuzdaną ona go drażniła, drażniła w sposób „głupio młody" (trudno inaczej to nazwać) ale zarazem brutalny. A brutalności towarzyszył śpiew niski, cudowny, który lśnił gdzieś w nich, czy naokoło nich. Karol czyścił latarnię. Ona siedziała. Fryderyk układał gałki z chleba.

Drzwi na werandę zabarykadowane – okiennice wzmocnione żelaznymi sztabami -

zaciszność nasza przy lampie, przy stole, spotęgowana groźbą nieokiełznanej na zewnątrz przestrzeni – przedmioty, zegar, szafa, półka, zdawały się żyć własnym życiem – w tej to ciszy w cieple, ich wczesna cielesność także wzmagała się, nabrzmiała instynktem i nocna, stwarzając sferę własnego podniecenia, zamknięty okręg. Aż zdawało się, że pragną przywabić ciemność tamtej, zewnętrznej pasji krążącej po polach, że jej potrzebują… choć byli spokojni, może nawet senni.

Fryderyk powoli gasił papierosa o spodek nie dopitej szklanki z herbatą i gasił długo, bez pośpiechu, ale pies zaszczekał gdzieś na gumnie – wtedy ręka jego zdusiła niedopałek. Palcami wysmukłymi pani Maria obejmowała swe wiotkie, delikatne palce, jak się obejmuje jesienny liść, jak się wącha zwiędnięty kwiat, Henia poruszyła się… Karol przypadkiem także się poruszył… ruch, wiążąc ich z sobą, trysnął, rozszalał się nieznacznie i jej kolana białe rzuciły (chłopca)

na kolana ciemne, ciemne, ciemne kolana nieruchome w kącie. Czerwonobrunatne Hipolita łapska, nabite mięsem, wtrącające w przedpotopowość, także znajdowały się na obrusie i musiał je znosić, bo należały do niego.

– Chodźmy spać – ziewnął. I szepnął: – Chodźmy spać.

Nie, to było nie do zniesienia! Nic, nic! Nic, tylko moja, żerująca na nich pornografia! I wściekłość moja na ich bezdenną głupotę – ten szczeniak głupi jak but, ta geś-idiotka! – bo tylko głupotą można było wytłumaczyć, że nic, nic, nic!… Ach, gdyby mieli o parę lat więcej! Ale Karol siedział w swoim kącie, ze swoją latarnią, ze swymi chłopakowatymi rękami i nogami – i nic nie miał do roboty, oprócz latarni, skupiony na niej, zakręcający śrubki – i cóż, że kąt był upragniony, drogocenny, że tam kryło się najwyższe szczęście tam, w tym Bogu niedorozwiniętym!… on śrubki zakręcał. A Henia, przy stole drzemiąca, z rękami znudzonymi… Nic! Jak to 26 być mogło? A Fryderyk, Fryderyk, co wiedział o tym Fryderyk, gaszący papierosa, bawiący się gałkami chleba? Fryderyk, Fryderyk, Fryderyk! Fryderyk, siedzący tutaj, umieszczony przy tym stole, w tym domu, na tych polach nocnych i w tym kłębowisku pasji! Ze swoją twarzą, która była jedną wielką prowokacją, ponieważ nade wszystko wystrzegała się prowokacji. Fryderyk!

Heńce kleiły się oczy. Powiedziała dobranoc. A zaraz potem i Karol, zawinąwszy starannie śrubki w papier, poszedł do swojego pokoju na piętrze.

Wówczas spróbowałem wyrzec ostrożnie, spoglądając na lampę z jej turkoczącym królestwem insektów: – Sympatyczna parka!

Nikt nie odpowiedział. Pani Maria dotknęła palcami serwetki – Henia – rzekła -

jeśli Bóg da, na dniach się zaręczy.

Fryderyk, który wciąż przekładał gałki z chleba, zapytał nie przerywając tej czynności, z uprzejmym zainteresowaniem.

– Tak? Z kimś z sąsiedztwa?

– Owszem… Sąsiad. Wacław Paszkowski z Rudy. Niedaleko. Często do nas zagląda.

Bardzo porządny człowiek. Wybitnie porządny – zatrzepotała palcami.

– Prawnik, uważasz – Hipolit ożywił się – przed wojną miał otworzyć kancelarię… Zdolny chłop, poważny, tęgi łeb, ba, wykształcony! Jego matka wdowa, gospodaruje w Rudzie, majątek pierwsza klasa, sześćdziesiąt włók, trzy mile stąd.

– Świętych cnót kobieta.

– Ona właściwie z Małopolski wschodniej, Trzeszewska z domu, krewna Gołuchowskich.

– Heńka trochę młoda… ale o lepszego kandydata trudno. Mężczyzna odpowiedzialny, zdolny, wybitnie oczytany, intelekt, panie, pierwszorzędny, jak tu przyjedzie będziecie panowie mieli z kim pogadać.

– Niezwykle przemyślany. Zacny i prawy. Wyjątkowej czystości moralnej. Wdał się w matkę. Niezwykła kobieta, głębokiej wiary, święta prawie – niezłomnych katolickich zasad. Ruda to ostoja moralna dla wszystkich.

– Przynajmniej nie byle hołota. Wiadomo co i jak.

– Przynajmniej wiadomo komu córkę oddajemy.

– Bogu dziękować!

– Było nie było. Heńka dobrze za mąż wyjdzie. Było nie było – szepnął do siebie w nagłym zamyśleniu.

4.

Noc przeszła gładko, niedostrzegalnie. Na szczęście miałem osobny pokój, nie byłem więc narażony na znoszenie jego snu… Otwarte okiennice ukazały dzionek z obłoczkami w ogrodzie niebieskawym i zroszonym, a słońce niskie przeszywało z boku strzeliście i wszystko było jak ugodzone skosem, w geometrycznym i podługowatym rzucie – koń skośny, stożkowate drzewo! Dowcipne! Dowcipne i zabawne! Płaszczyzny pięły się pod górę, a piony były ukośne! W tym to poranku ja, rozgorączkowany i chory prawie od wczorajszych rozżarzeń, od owego ognia i blasku – bo przecież trzeba zrozumieć, że spadło to na mnie znienacka po.latach świńskich, zduszonych, wycieńczonych, szarych, lub wykrzywionych szaleńczo. W ciągu których zapomniałem prawie co to jest uroda. W ciągu których tylko trupi odór. A oto naraz zakwita przede mną możliwość gorącej idylli w wiośnie, z którą już się pożegnałem, i panowanie wstrętu ustępuje cudownemu apetytowi tych dwojga. Nie chciałem już niczego innego! Znudziły ITU się agonie. Ja, pisarz polski, ja, Gombrowicz, za tym pobiegłem błędnym ognikiem, jak za przynętą – ale co wiedział Fryderyk? Potrzeba upewnienia się, czy on wie, co on wie, co myśli, co sobie wyobraża, stała się wprost dręcząca, nie mogłem dłużej bez niego, czy też raczej z nim, ale niewiadomym! A pytać? Jak pytać? Jak to wyjęzyczyć? Raczej – pozostawić go sobie i śledzić – czy nie zdradzi się ze swym podnieceniem…

Okazja naraiła się, gdyśmy po podwieczorku zasiedli we dwóch na ganku – zacząłem ziewać, powiedziałem, że 28 prześpię się trochę, ale odszedłszy, zaczaiłem się za firankami salonu. Wymagało to pewnej… nie, nic odwagi… śmiałości… miało to przecież cechy prowokacji – a przecież on sam wiele miał wspólnego z prowokacją, była to więc niejako „prowokacja prowokatora". I to ukrycie się za firanką było z mej strony pierwszym wyraźnym zakłóceniem naszego współżycia, zapoczątkowaniem jakiejś nielegalnej fazy między nami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pornografia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pornografia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


J. Jance - Name Witheld
J. Jance
Witold Gombrowicz - Trans-Atlantyk
Witold Gombrowicz
Witold Gombrowicz - Opętani
Witold Gombrowicz
Witold Gombrowicz - Kosmos
Witold Gombrowicz
David. H. Lawrence - Pornografía y obscenidad
David. H. Lawrence
Sandra Orchard - Identity Withheld
Sandra Orchard
Józef Kraszewski - Litwa za Witolda
Józef Kraszewski
Отзывы о книге «Pornografia»

Обсуждение, отзывы о книге «Pornografia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x