• Пожаловаться

Wojciech Cejrowski: Gringo Wśród Dzikich Plemion

Здесь есть возможность читать онлайн «Wojciech Cejrowski: Gringo Wśród Dzikich Plemion» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Wojciech Cejrowski Gringo Wśród Dzikich Plemion

Gringo Wśród Dzikich Plemion: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gringo Wśród Dzikich Plemion»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

,,Gringo… to książka podróżnicza pełna przygód i zaskakujących zwrotów akcji. Autor – Wojciech Cejrowski, znany z niezwykłego poczucia humoru -po raz kolejny wprowadza nas w odległy, tajemniczy i całkowicie obcy współczesnemu europejczykowi świat indiańskich wierzeń i obyczajów. Na szczególną uwagę zasługują zamieszczone w książce zdjęcia ukazujące najbardziej egzotyczne zakątki świata i barwne wizerunki ich dzikich mieszkańców. Lektura tej ksiażki całkowicie pochłania czytelnika przenosząc go w ginący klimat pierwotnych kultur i plemiennych obyczajów.

Wojciech Cejrowski: другие книги автора


Кто написал Gringo Wśród Dzikich Plemion? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Gringo Wśród Dzikich Plemion — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gringo Wśród Dzikich Plemion», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I oto jesteśmy w samym sercu Darien, przed obliczem Najwyższych Wodzów Kuna i pytamy, czy biurokraci w Panama City to podłe złodzieje przeżarte korupcją?

Ta historyjka nie była specjalnie wyszukana ani elegancka, ale trafiła na swój czas i na podatny grunt spiskowej teorii dziejów. W efekcie ocaliła nam życie .

* * *

Następnego dnia Wezyr w obecności starszyzny plemiennej podyktował mi krótki list plemienia Kuna do rządu Rzeczypospolitej, w którym zawiadamiano, że rząd w Panamie to banda złodziei, którym nie należy ufać! I pod żadnym pozorem posyłać pieniędzy!!!

Potem przez godzinę wymienialiśmy szczere kurtuazje, a na koniec Blondynka i ja dostaliśmy Indiańskie atrybuty władzy i szlachectwa – drewniane berła, zwane po hiszpańsku bastónami Nie były wprawdzie wykonane z Drzewnych Dusz, a tylko z najszlachetniejszego gatunku mahoniu, ale i tak wyglądały pięknie: proste pałki po około pół metra wysokości, zwieńczone rzeźbami.

Dla Blondynki wyrzeźbiono postać ludzką niosącą na plecach inną postać ludzką. Dla mnie zaś – postać ludzką z wielką jaszczurką siedzącą jej na ramionach. (Wyjaśniono mi, że jaszczurka to indiański symbol przebiegłości i sprytu.)

Powiedziano nam, że taki bastón stanowi dla ludu Kuna odpowiednik piernacza – listu żelaznego – kiedykolwiek postanowimy wrócić na te tereny, wystarczy, że w dowolnej wiosce pokażemy jeden z nich, a wszystkie drzwi staną przed nami otworem.

Na koniec przydzielono nam dwóch przewodników na dalszą drogę do Kolumbii. (Dla wszystkich było oczywiste, że z tym trefnym listem do rządu RP nie powinniśmy wracać przez Panamę.) Wkrótce potem ruszyliśmy w drogę.

– Problemy zostały za plecami. Teraz już będzie z górki – tak sobie myślałem. No ale skąd miałem wiedzieć, że najgorsze dopiero przed nami.

BIEGUN DŻUNGLI

Darien to odpowiednik Himalajów. Tyle że w Himalajach idzie się najpierw długo pod górę, a z powrotem długo w dół. Natomiast w Darien idzie się 100 metrów w górę, a potem 100 metrów w dół i tak wiele, wiele razy od świtu do nocy. Gdyby zsumować wszystkie te małe górki, na które trzeba się wspiąć, to by nam się uskładał Mt. Everest.

Powietrze w Darien też przypomina himalajskie – jest tak samo rozrzedzone. W Himalajach zimną pustką, która wraz ze wzrostem wysokości zajmuje coraz więcej przestrzeni między cząsteczkami tlenu, a w Darien gorącą wilgocią. Często odnosiłem wrażenie, że w poszczególnych łykach powietrza więcej jest wody niż tlenu.

To rodziło problemy natury higienicznej: Po kilku dniach wszystko nam porosło kożuchem pleśni, której nie sposób było wyplenić. Od tropikalnego gorąca pocił się człowiek niesamowicie. Ubranie i cały bagaż przesiąkły wilgocią, która nigdy nie wysychała. Było ciepło, a w gąszczu na dnie dżungli także mroczno. W tych warunkach grzybki rosły jak na drożdżach.

Mimo że wlewaliśmy w siebie całe wiadra płynów, groziło nam odwodnienie. Picie w czasie marszu nie miało najmniejszego sensu – każdy łyk wody natychmiast wypływał przez skórę. Zamiast przynosić ochłodę, jedynie moczył ubranie.

Natomiast picie wieczorem, w czasie odpoczynku, kończyło się u mnie wymiotami. Nie chodziło o żadne brudy ani pasożyty w wodzie – była czysta – po prostu żołądek jej nie przyjmował. Chyba go przeziębiłem pijąc zbyt łapczywie z chłodnego źródełka na pierwszym nocnym postoju.

Maszerowaliśmy po kilkanaście godzin dziennie, wciąż w górę i w dół, w górę i w dół po błotnistych ścieżynkach. Podziwiałem Indian za ich zdolność odróżniania ścieżki wydeptanej przez zwierzęta od tras dla ludzi. Powiedzieli mi, że nie ma czego podziwiać, bo nie odróżniają. Kiedy ścieżka jest wyraźna po prostu nią idą, byle się kierunek zgadzał. A jak czasami zabłądzą, to zygzakują w lewo i w prawo, aż trafią na kolejną ścieżkę.

* * *

Marsz przez Darien wspominam jako najgorszy w moim życiu. Nic go nie przebiło. Żadna inna dżungla nie dała mi się tak we znaki, jak ten niepozorny, mało znany kawałek tropikalnego lasu.

Najpierw okazało się, że ze względu na stromizny i błoto trzeba odciążyć Blondynkę. W jej plecaku i tak było niewiele: absolutne minimum odzieży, sprzęt fotograficzny, magnetofon, do tego hamak, latarka, nóż i zapas baterii – nic, co dałoby się wyrzucić. Rozłożyliśmy to na trzy kupki. Obaj przewodnicy wzięli rzeczy najcięższe, ja najcenniejsze.

Ryzykowaliśmy, że jeśli potknę się i zjadę po błocie i korzeniach, to stracimy za jednym zamachem oba aparaty fotograficzne – mój i Blondynki – ale jednocześnie mieliśmy pewność, że plecak ze sprzętem nie wyląduje gwałtownie na ziemi, kiedy Indianie rzucą się do kolejnego pościgu za jakimś zwierzęciem. Robili to kilka razy dziennie.

Wyglądało to tak: kupa bagażu przytroczona do człowieka przede mną nagle rozsypywała się na pojedyncze pindelki i z mokrym mlaśnięciem wbijała w błoto. Zanim ostatnie pakunki docierały na ziemię żadnego z naszych przewodników już nie było w zasięgu wzroku. Jeszcze przez kilkanaście sekund słyszeliśmy, jak gnają przez zarośla. Potem przez pół godziny, czasem dłużej, czekaliśmy w ciszy, nasłuchując, czy któryś wraca.

Rozmyślałem wtedy, co by było, gdyby nie wrócili?

…?…

…??…

…???…!!!

Teoria na ten temat mówiła tak: Trzeba iść cały czas w dół, aż do jakiegoś strumienia. Potem dalej, z nurtem, bo nad strumieniami leżą wioski, a gdybyśmy żadnej nie znaleźli, to i tak w końcu woda doprowadzi nas do morza. Obojętne, czy to będzie wybrzeże karaibskie, czy Pacyfik, po plaży dojdziemy jakoś do Panamy albo Kolumbii. Niestety ta teoria nie wspominała ani słowem o posiłkach.

Ale właśnie wrócili nasi przewodnicy i przynieśli upolowane prosiątko pekari, więc ten problem został chwilowo rozwiązany.

* * *

Z dnia na dzień szło mi coraz gorzej. Ciężko znosiłem ostre podejścia podobne do wchodzenia po drabinie zrobionej z korzeni wlepionych w błotnisty stok. Miejscami wlokłem się w górę na czworakach – inaczej nie dawałem rady.

Naszego przewodnika pogryzły veinticuatro – „calowy” – ogromne jadowite mrówki długości dwudziestu czterech milimetrów.

Przez kilkanaście minut wył z bólu i nie mógł iść. Łydka spuchła mu wyraźnie. Już do końca drogi lekko utykał.

Blondynka radziła sobie najlepiej. Szła za moimi plecami i w najgorszych momentach podpierała mi plecak, żebym się nie zwalił na grzbiet. Czyżby jej bastón (przedstawiający człowieka z drugim człowiekiem na plecach) stanowił wróżbę?

Wieczorem, kiedy ja leżałem bez sił na gołej ziemi paliła przy mnie ognisko, żebym choć trochę wysechł.

W butach miałem kompletne bagno i zgniliznę. Kiedy je zdejmowałem, moje stopy były pomarszczone od wilgoci i bielusieńkie, tak że aż świeciły pośród nocy. (W tamtych latach nie chodziłem jeszcze po dżungli na bosaka – tak jak Indianie – dzisiaj owszem, i nie mam już podobnych problemów ze stopami. Czasem tylko jakiś…aał… kolec albo kiszony liść.)

* * *

Przestałem reagować na upływ czasu i ukąszenia insektów. Zaciąłem się w sobie i parłem do przodu. Krok za krokiem, każdy z nich biorąc pojedynczo, jak osobne przedsięwzięcie.

Nawet nasi przewodnicy byli wyraźnie zmęczeni. Na ostatnim postoju zostawili część swoich rzeczy – żeby mieć mniej do dźwigania.

W pewnym momencie, po kolejnym ostrym podejściu, powiało świeżym powietrzem i zaświeciło słońce. Weszliśmy na jakąś przełęcz. To było najcudowniejsze miejsce na ziemi.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gringo Wśród Dzikich Plemion»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gringo Wśród Dzikich Plemion» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Carlos Fuentes: Gringo Viejo
Gringo Viejo
Carlos Fuentes
Wojciech Kuczok: Gnój
Gnój
Wojciech Kuczok
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Wojciech Kuczok
Eric-Emmanuel Schmitt: Małe zbrodnie małżeńskie
Małe zbrodnie małżeńskie
Eric-Emmanuel Schmitt
Wojciech Zukrowski: Stone Tablets
Stone Tablets
Wojciech Zukrowski
Отзывы о книге «Gringo Wśród Dzikich Plemion»

Обсуждение, отзывы о книге «Gringo Wśród Dzikich Plemion» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.