* * *
Ale kogo tu pytać i jak rozpoznać, która informacja jest prawdziwa, a która tylko grzecznościowa?
Mam na to pewien sposób – coś w rodzaju gry psychologicznej.
Poszukuję zakochanych par, które wyszły sobie na randkę i się właśnie namiętnie całują (Na ulicach Ameryki Łacińskiej jest to zachowanie normalne i dość powszechne. Przy czym słowo „całują” należy traktować jedynie jako przybliżenie, bo oni to robią głównie za pomocą rąk zanurzonych głęboko pod ubraniem partnerki.) Podchodzę do takiej pary i jej bezczelnie przerywam.
– Perdón Przepraszam uprzejmie! Halo”! – czasami trzeba ich nawet szturchnąć, inaczej nie zwracają uwagi – Czy mogliby mi Państwo łaskawie powiedzieć gdzie jest… itd – pytam grzecznie.
A oni zawsze udzielają prawdziwej odpowiedzi Gwarantuję. Testowałem setki razy.
Dlaczego akurat zakochani nie kłamią?
Pewnie dlatego, ze jedno pragnie drugiemu zaimponować. Żadne nie chce wyjść na durnia, który nie wie, gdzie w jego mieście jest dworzec albo która to godzina. Popisują się więc przed sobą, a przy okazji udzielają prawdziwych informacji mnie.
Ponadto robią to krótko i węzłowato, bo oboje chcą jak najszybciej powrócić z rękami do tego, co im właśnie przerwałem.
Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa Ale gdyby kowadłu przyjrzeć się bardzo, ale to bardzo dokładnie, gdyby w tym celu posłużyć się mikroskopem elektronowym, okaże się, ze nawet ono (kowadło) jest tylko chmurą atomów. Gdyby zaś sięgnąć jeszcze głębiej, okaże się, ze każdy z tych atomów to tez tylko chmura elektronów wirujących wokół jądra. Wszystko dookoła nas jest taką chmurą Jedne rzeczy – bardziej gęstą, inne – całkiem rzadką, ale chinina to chmura – więcej w niej wolnej przestrzeni niż solidnej materii A skoro tak, to nawet w kowadle da się zanurkować. Sukces bądź porażka w tej materii zależą od przyjętej skali. [Przypis: Myśleliście kiedyś o przenikaniu przez ściany? Ale nie na zasadzie hokus – pokus tylko naprawdę? To JEST możliwe. Ciało odpowiednio rzadkie powiedzmy eteryczne mogłoby się przecież przecisnąć między cząsteczkami z których zbudowana jest ściana. To tez tylko kwestia skali.
Kiedy Pan Bóg stwarzał świat stworzył te wszystkie jego cuda. Wierzę ze są one, od zarania, wpisane w reguły rządzące materią. Innymi słowy każdy cud da się objaśnić naukowo, tyle ze jeszcze nie dziś.]
* * *
To oczywiście tylko taka zgrabna teoria – w praktyce nie próbujcie zgłębiać kowadeł. Wystarczy wiedzieć, jak działają. Jak, jak, jak – „dlaczego” jest kwestią wtórną.
Spotykam ich w najdzikszych zakątkach Ameryki Południowej w dżungli nad Orinoko, gdzie biały człowiek jeszcze nie postawił stopy, na szczytach Andów, gdzie nieurodzajna ziemia rodzi tylko kamienie, na pustkowiach Gran Chaco, gdzie nie ma żywej duszy.
Jeden wkłada sobie piórka w nos, a na głowę indiańską koronę z piór, inny nie wkłada w ogóle nic i odprawia mszę na golasa, trzeci…
Zresztą, posłuchajcie…
Padre stał wypięty zupełnie nie po księżowsku z głową zanurzoną w zamrażarce Z grzechotem przesuwał zawartość w poszukiwaniu czegoś stosownego na dzisiejszą kolację. [Przypis: Padle (hiszp.) – dosłownie ojciec, ale potocznie znaczy ksiądz [przyp. tłumacza]]
– Będziemy musieli upiec węża zawołał spomiędzy zmrożonych mięsnych brył, bo już nic innego nie mam.
– Dzisiaj piątek rzuciłem przekornie.
Nie szkodzi odrzucił ksiądz to był wąż wodny, więc da się podciągnąć pod „dania rybne”.
W Wenezueli a rzecz dzieje się w samym jej środeczku na rozległych sawannach Los llanos o piątkowym poście słychać tylko z okazji Wielkiego Piątku natomiast opisywane przeze mnie zdarzenia miały miejsce w piątek powszedni.
– Tu, na llanos zaczął ksiądz kładąc przede mną półmetrowy kawał anakondy to właściwie wołowina powinna być uznana za postną Człowiek nawet oddycha wołowiną.
Miał stuprocentową rację. Żeby się o tym przekonać wystarczyło pociągnąć nosem milion sztuk bydła robi swoje Także z powietrzem
– Więc w piątek ciągnął rąbiąc anakondę maczetą powinniśmy się umartwić jedząc steki a tego węża zostawić sobie na niedzielę
* * *
Następnego dnia zjedliśmy potrawkę z iguany (metrowej długości jaszczurka na skali uczuć odpowiednik szczura) Wcześniej musieliśmy ją upolować Tak jak wszystko inne przez kolejne dni tygodnia.
W niedzielę była kapibara (największy gryzoń świata z wyglądu świnka morska wielkości prosięcia)
W poniedziałek rosół z bocianów (takie same jak polskie tyle ze dzioby mają czarne)
We wtorek kajman (kuzyn krokodyla)
We środę żółwie ogrodowe (naziemne)
We czwartek żółwie błotne (zgadnijcie czym pachną)
A potem jeszcze ryby ryby ryby, ryby Cokolwiek byle uniknąć wołowiny, bo ksiądz mieszkał tu już kilka lat i miał jej s e r d e c z n i e dość. [Przypis: Wyraz „serdecznie” nie jest w tym kontekście najszczęśliwszy ale za to przyzwoity. Ponadto w oryginale – czyli po hiszpańsku – było tu coś takiego na co język polski nawet bardzo specjalistyczny nie znalazł jeszcze odpowiednich słów. Nawet wielka encyklopedia anatomii człowieka stosuje wyłącznie obrazki [przyp. Tłumacza]]
* * *
Jerzy Pecold poszedł do seminarium wprost z rzeźni miejskiej Zanim poczuł powołanie zachowywał się jak każdy normalny chłopak w Pasłęku pił, palił, rwał panienki (niektóre do dziś nie mogą odżałować ze pewnego dnia przestał) Seminarium ukończył celująco trochę z przekory wobec wykładowców, którzy uważali, że rzeźnik z włosami do ramion nie może być księdzem. [przypis: A Jezus się, strzygł na jeża tak?] Wkrótce potem dał dyla na misje
Na misjach od biskupi daleko, ale do Pana Boga tuż tuż tak to ujął.
Zresztą wszyscy misjonarze których znam ujmują to podobnie ich wadą w Polsce jest nadaktywność nie mieszczą się od tego w sutannach w kościelnych strukturach w rutynach dyscyplinach. Za to świetnie pasują na misje Tam nadaktywność jest konieczna.
* * *
– Największy problem miałem, kiedy mi się zaczęli nawracać mówił przeżuwając anakondę. – Wyobrażasz sobie?! Misjonarz, który się boi nawróceń! Ale był powód tutaj ludzie mają po dwie rodziny jedną we wsi, a drugą na rancho Dwa domy dwie żony dwa stadka dzieci Nawracasz takiego faceta Chrzci się bierzmuje a po kilku latach prosi o ślub kościelny. Tylko z którą żoną ten ślub jak on ma DWIE? I co |a mam wtedy robić? ciągnął po chwili Tutaj to jest norma obyczajowa Oni tak żyli zanim przyszedł Kościół z przepisami o monogamii. Obie kobiety się znają, czasami nawet bardzo przyjaźnią dzieci to już nawet dokładnie nie wiadomo które z którą, jedna wielka harmonijna rodzina I on mnie teraz pyta czy ma jedną żonę porzucić? Ale w takim razie którą? I czemu ona ma być ukarana za jego nawrócenie? Czy Pan Bóg tego chce? No i co ja mam zrobić? Udzielić dwóch ślubów mi nie wolno. Wypiąć się na faceta tez nie mogę, bo to ja go ochrzciłem On jest niewinny wpadł w moje sidła.
– Wierzysz w czary? – zapytałem zdumiony.
– A jak mam nie wierzyć, kiedy sam widziałem.
– Ale przecież księdzu nie wolno…
Читать дальше