Rafał Ziemkiewicz - Polactwo

Здесь есть возможность читать онлайн «Rafał Ziemkiewicz - Polactwo» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Polactwo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Polactwo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Polskie społeczeństwo jest bardzo zróżnicowane. Z jedne strony są osoby przedsiębiorcze, ambitne i będące czymkolwiek zainteresowane. Z drugiej zaś mamy taki zaścianek, który nie interesuje się ani kulturą, ani polityką, ani niczym innym, co nie dotyczy jego samego.
Rafał A. Ziemkiewicz bardzo wprost mówi o tej zaściankowej grupie społecznej i nazywa ją polactwem. Czym jest polactwo? To ludzie, którzy żyją z wykorzystywania innych warstw, to pasożyty społeczne, ludzie zawistni, mało inteligentni – mówiąc delikatnie, podatni na demagogię i populizm. Polactwo nie posiada sprecyzowanych przekonań ani poglądów. Kocha tego, kto im w danej chwili więcej obieca.
Co zawdzięczamy polactwu? Na przykład to, że "chamuś w gumofilcach" stał się jednym z najbardziej popularnych polityków, a jego partia sama się broni przed prawem i odpowiedzialnością za liczne oszustwa i przekręty, których dopuścili się jej członkowie.
Ziemkiewicz mówi o tym, co złego przynosi Polsce tak zwane państwo opiekuńcze i nadmiernie rozbuchany socjal – tysiące lewych rent, zasiłki dla pseudobezrobotnych. Zasiłki, które przecież nikomu nie pomagają. Generalnie można przecież powiedzieć, że każda pomoc państwa, każdy zasiłek, prowadzi do zidiocenia społeczeństwa i uzależnienia go od świadczeń socjalnych. Ludzie uczą się bowiem tylko brać i brać, żyć na koszt innych, a samemu to już nic nie chcą robić.
Autor dokonuje także rozliczenia z partiami istniejącymi w Polsce afiszującymi się z prawicowymi poglądami. Ziemkiewicz prosto z mostu mówi, że albo pod mianem prawicy kryją się w Polsce partie tak naprawdę mające bliżej do socjalizmu – jak PiS, albo do narodowych oszołomów spod znaku Radia Maryja – jak LPR.
Michnik… No jakżeby. Oczywiście nie mogło zabraknąć całego rozdziału o naczelnym "Wyborczej". W końcu krytykowanie Michnika to już stały element publicystyki Ziemkiewicza. Krytyka może i słuszna – tylko zastanawiam się, czy ilość, w jakiej epatuje nią autor nie sprawi, że ludzie zaczną odczytywać jego krytykę jako bredzenie wariata rozpaczliwie trzymającego się jednego tematu i plującego jadem.
Wiele osób związanych z polską fantastyką miało pretensje do Ziemkiewicza o to, że jego literatura w pewnym momencie była wręcz niezjadliwa. Dialogi bohaterów aż ociekały jadem pełnym aluzji do bieżących wydarzeń. Rozumiem ludzi, którzy to krytykowali, ale jak dla mnie taki jad, cynizm i sarkazm czasami jest bardzo wskazany. Bo nie tylko Ziemkiewicza ostro wkurza uprzywilejowanie pewnych grup społecznych – na przykład górników. Darmowa edukacja i bezpłatna służba zdrowia – ktoś wierzy w te hasła? Proszę bardzo, ale ja tutaj zgadzam się w pełni z Ziemkiewiczem. Bowiem chyba każdy wie, jak wygląda i jedna, i druga instytucja w Polsce. Frustrujące jest też to, co dzieje się w Polsce i wyładowywanie złości czy robienie sobie jaj z pewnych rzeczy wydaje się jak najbardziej naturalne. A jak wygląda Polska? Powtarzając za Ziemkiewiczem – "wygląda tak, że tylko rzygać."
"Polactwo", które zostało wydane obecnie przez Red Horse, jest uaktualnioną i poprawioną edycją tej książki. Autor pociągnął pewne wątki dalej, dodał nowe trafne spostrzeżenia oraz opatrzył wydanie nowym wstępniakiem, który tworzy interesującą polemikę ze wstępem do pierwszego wydania książki.
"Polactwo" Rafała A. Ziemkiewicza śmiało może być uznane za jedną z najlepszych książek publicystycznych ostatnich lat. Świetne przemyślenia, trafne wnioski oraz bardzo ciekawe przykłady. Wszystko to sprawia, że publicystka Ziemkiewicza – bez względu na to, czy ktoś zgadza się z nim w poglądach, czy też nie – jest tak interesująca.

Polactwo — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Polactwo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie tylko partia komunistyczna podzieliła się na, jak trafnie nazwał to Jedlicki, „chamów” i „żydów”. W znacznym stopniu ten podział dotknął całe społeczeństwo i jest to jeszcze jedno ponure dziedzictwo peerelu, którego nie udało nam się przezwyciężyć. „Żyd” nadal boi się tu „chama”, „cham” boi się „żyda” – każdy patrzy na drugiego nieufnie i podejrzewa go o najgorsze.

Cudzysłowy są konieczne – czy jest się „chamem”, czy „żydem” to nie kwestia pochodzenia, tylko przynależności do pewnej grupy politycznej. Ekonomista, który pisze, że reformy były „obłędem” i „wyprzedażą” Polski, czyli to, co chcą słyszeć środowiska kolportujące różne parszywe „listy Żydów”, jest dla tych środowisk prawdziwym Polakiem, choć za jego aryjskość nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby złamanego grosza. I odwrotnie, politykowi partii liberalnej, który jasno się opowiada po stronie wolnego rynku, monetaryzmu i liberalizmu, ci sami ludzie urągają w swych pisemkach od „żydów”, chociaż jest wysokim, niebieskookim blondynem i pomiary antropologiczne na komisji poborowej do SS przeszedłby bez jednego punktu ujemnego (znowu nic nie zmyśliłem – oba wypadki jak najbardziej autentyczne, z łamów tej samej narodowo-katolickiej gazety; nie podaję nazwisk, bo nie chciałbym nikogo dotknąć, a w końcu chodzi o exemplum, nie o personalia).

Gdyby Familii udało się spełnić swoje marzenia i, powiedzmy, uzyskałaby całkowitą kontrolę nad mediami, to wcale nie oznaczałoby, jak ostrzegali liczni politycy Konfederacji, monopolu jednej opcji politycznej. Familia gotowa jest w sobie mieścić wszelkie polityczne opcje – w takich michnikowych mediach mieliby swoje miejsce i lewicowy Beylin, i prawicowcy od Halla, i katolik Turnau, i antyglobalista Domosławski… Familia nie jest opcją polityczną, tylko Towarzystwem. Towarzystwem eleganckim, najlepszym z możliwych, poza którym po prostu nie może istnieć nic godnego uwagi. Pamiętam pewnego redaktora z tego towarzystwa, z drugiego szeregu, ale na tyle wiernego, że dostał kolejno pod zarząd różne medialne przedsięwzięcia, a kiedy okazał się w tej dziedzinie totalnym antytalentem i wszystkie po kolei doprowadził do bankructwa, został dyrektorem państwowej instytucji kulturalnej, która zbankrutować nie może. Otóż u początków swojej kariery człowiek ów był szefem redakcji parlamentarnej w jednym z programów państwowego radia. Kiedy przez antenę przewinęło się już, na jego zaproszenie, coś ze dwudziestu posłów UD i KLD, plus kilku przedstawicieli „światłej części” SdRP, dyrektor programu zagadnął podwładnego, czy nie sądzi, że z czystej przyzwoitości należałoby zaprosić choć raz kogoś z PC, ZChN albo innej partii z tych okolic. Redaktor popatrzył na szefa z bezbrzeżnym zdumieniem i autentycznie zdziwiony zapytał: ale po co, panie dyrektorze? Co oni mogą mieć do powiedzenia?

Los Unii Demokratycznej, partii „ludzi rozumnych”, wiecznie sparaliżowanej konfliktami między frakcją „demokratycznej prawicy” i „społecznego liberalizmu”, dobrze pokazuje, co było istotą Familii. Kiedy odnosiła sukcesy, odnosiła je nie dlatego, że była lewicowa czy prawicowa, ale dlatego, że była elegancka. Gdy zaś zaczęto ją skreślać, to też nie dlatego, że była za bardzo czy za mało lewicowa, prawicowa, konserwatywna czy liberalna, ale dlatego, że była „arogancka”. To określenie, „arogancja”, było w kontekście UD, a potem UW, powtarzane wielokrotnie. To jasne: skoro jakieś towarzystwo mówi „my mamy monopol na kulturę, rozum, przyzwoitość”, to tak samo, jakby mówiło wszystkim innym: a wy jesteście chamami.

No, to jak my jesteśmy chamami, powiedziały na to chamy – to wy jesteście żydy!

W czasie wojny na górze rozdrapano tę straszną bliznę, odnowiono ranę, przecinającą polskie społeczeństwo na nierówne części. Zresztą wszystkie podziały, wydobyte ze zbiorowej pamięci, nałożyły się na siebie. Podział na „chamów” i „żydów”, podział na zaborców i okupowanych, na fornali i dziedziców, na rządzącą partię i jej poddanych, na władzę i społeczeństwo, zlały się w jeden wielki podział na „nas” i „onych”. Państwo w tym podziale jest strukturą z zasady należącą do onych. Tu jest sedno naszych społecznych nieszczęść: państwo polskie dla większości swych mieszkańców nie jest ich państwem.

Francis Fukuyama sformułował tezę, podjętą przez wielu myślicieli i powszechnie dziś podzielaną, że oprócz kapitału finansowego, kapitału pracy i kapitału wiedzy, czwartym, zasadniczym czynnikiem cywilizacyjnego rozwoju jest kapitał społecznego zaufania. Nie może się szybko i dobrze rozwijać społeczeństwo podzielone, w którym rządzeni przyjmują z biernym oporem albo wręcz sabotują wszystkie zarządzenia władzy, a i na siebie nawzajem patrzą tak podejrzliwie, że wszelkie transakcje zawierać trzeba na zasadzie „z ręki do ręki”.

Nasz wieszcz na długo przed Fukuyamą tę samą intuicję ujął w słowach: „Jeden, jeden tylko cud – z polską szlachtą polski lud!”. Ten cud jak dotąd się nie ziścił.

*

Nie lubię słowa „antysemityzm”. Niewiele ono wyjaśnia, raczej zaciemnia sprawę. W odniesieniu do problemu, z jakim mamy miejsce w Polsce, znacznie poręczniejszym wydaje mi się słowo „żydofobia”. Polactwo słowem „Żyd” zwykło określać każdego obcego, i w każdym Żydzie widzi obcego, a obcy oznacza kogoś wrogiego. „Żydem” w pewnym momencie zostanie każdy, kto cokolwiek w Polsce zaczyna znaczyć. Zdawałoby się, że buraczana fizjonomia Leppera przynajmniej jego jednego ochroni na sto procent przed takim oskarżeniem, a dopiero co widziałem w kiosku książeczkę „Cała prawda o Lepperze”, na okładce której wódz „Samoobrony” wyobrażony był w mycce, a paski na krawacie miał biało-niebieskie. Pluję sobie zresztą w brodę, że książeczki tej nie kupiłem, bo już następnego dnia nakład we wszystkich okolicznych kioskach był wyczerpany. A jeśli i Lepper może być ukrytym Żydem, to co dopiero ludzie o bardziej inteligentnym wyglądzie?

Ten smród ciągnie się za nami z głębin ruskiego zaboru i pewnie będzie się ciągnął jeszcze długo. W chłopskiej, pańszczyźnianej nieufności polactwa do władzy gotowość na przyjęcie do wiadomości, że ten czy tamten jest Żydem jest tak nieustająca, że wystarczy tylko rzucić hasło, bez silenia się na najgłupsze choćby dowody. Znikąd się ta nieufność nie bierze – wychrzczonych Żydów było w aparacie bezpieczeństwa i partii sporo, wielu z nich zmieniało nazwiska, wielu zbrodniarzom dorobiono potem fałszywe życiorysy i do dziś dziennikarz natyka się ze zdziwieniem na fakt, że historia rodziny wysokiego urzędnika państwowego zaczyna się od roku 1957, a wykazywanie się nadmiarem ciekawości w tej sprawie grozi zawodową i cywilną śmiercią. Nie są niczyim zmyśleniem plugastwa środowisk żydowskich z Zachodu o „polskich obozach koncentracyjnych”, „polskich nazistach”, „oddziałach polskich i niemieckich likwidujących warszawskie getto” czy Armii Krajowej, „która eksterminowała polskich Żydów najpierw u boku hitlerowców, a po ich wycofaniu się, samodzielnie”. Nie są wytworem chorej wyobraźni pazerni adwokaci z Nowego Jorku, którzy z shylockowską bezwzględnością zabierają się do odbierania dzisiejszym właścicielom majątku nie na rzecz ich prawowitych właścicieli i spadkobierców, ale przyznając sobie na mocy jakiejś dziwnej, plemiennej logiki prawo własności do mienia, które kiedykolwiek należało do Żydów, choć Żydzi ci i ich gminy dawno już bezpotomnie i bez prawnych spadkobierców zginęli – dodajmy, przy całkowitej i haniebnej obojętności żydowskiej społeczności zza oceanu, która się dziś wzięła za „odzyskiwanie” ich majątków.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Polactwo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Polactwo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Polactwo»

Обсуждение, отзывы о книге «Polactwo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x