Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat

Здесь есть возможность читать онлайн «Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Inny Świat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Inny Świat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydane po raz pierwszy w 1953 roku w Londynie i wznawiane wielokrotnie wspomnienia Gustawa Herlinga – Grudzińskiego z sowieckiego łagru w Jercewie pod Archagielskiem ukazują się w serii Lekcja Literatury poprzedzone niezwykle interesującą rozmową, jaką z autorem książki przeprowadził znakomity znawca jego twórczości, Włodzimierz Bolecki. Książka Gustawa Herlinga – Grudzińskiego obok nieprzeciętnych walorów literackich jest przede wszystkim – co podkreśla w rozmowie Autor – dokumentalną relacją ofiary, kronikarza i badacza instytucji i mechanizmów sowieckiego "innego świata" zbudowanego na utopijnej, zbrodniczej ideologii lewicowo – totalitarnej.

Inny Świat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Inny Świat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czas pracy wynosił zasadniczo we wszystkich brygadach jedenaście godzin, po wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej podwyższono go jednak do dwunastu godzin. W brygadzie tragarzy na bazie żywnościowej, w której pracowałem najdłużej, nie było nawet i tych ram – praca zależała od ilości wagonów, a wagonów nie wolno było przetrzymywać, bo za każdą nadliczbową godzinę obóz płacił dyrekcji kolejowej. W praktyce więc pracowaliśmy niejednokrotnie po dwadzieścia godzin na dobę z krótkimi przerwami na posiłki. Nie obowiązywał nas „podjom”, jeśli przychodziliśmy do zony po północy; wracaliśmy wówczas na bazę około jedenastej w południe, pracując znowu tyle, ile trzeba było, aby opróżnione wagony mogły wrócić na czas z naszej bocznicy kolejowej do Jercewa. W ten sposób już przez same „nadgodziny” nasza norma wahała się na ogół od 150 do 200%. Mimo to w naszej brygadzie „tufta” stosowana była bardzo często choćby dlatego, że większość tragarzy miała ambicję figurowania na „czerwonej tablicy” stachanowców, z którą związane było prawo kupowania co pewien czas kawałka kiełbasy końskiej w sklepiku obozowym. „Tufta” na bazie żywnościowej polegała na doliczaniu – za zgodą dziesiętnika, który podpisywał wykazy brygadowe – paru metrów do odległości od wagonu do składu. Normy tragarskie składały się bowiem z dwóch współczynników – z ilości wyładowanego materiału i z odległości pomiędzy składem a wagonem. W pierwszym nie można było nic zmienić, bo do wagonów dołączone były wykazy frachtowe; drugi pozostawiał jednak brygadierowi pewien margines swobody i kalkulacji rachunkowej.

Niełatwo w pierwszej chwili zrozumieć, dlaczego w tych warunkach przydział do brygady tragarzy na bazie żywnościowej uważany był w obozie za coś w rodzaju awansu społecznego. Trzeba tu bowiem pamiętać, że praca w godzinach nadliczbowych nie należała na bazie do wyjątków, była raczej regułą, skoro 25 więźniów musiało wyładować żywność dla 30 tysięcy swych współtowarzyszy ze wszystkich „łagpunktów” obozu kargopolskiego i dla spółdzielni na wolności. A jednak na opróżnienie się miejsca każdego z nas czekały w obozie dziesiątki więźniów. Dlaczego? Chodziło tu głównie o dwa względy – jeden czysto materialny, a drugi moralny czy raczej psychologiczny. Pracując na bazie, mogliśmy często ukraść bądź kawałek solonej ryby, bądź trochę mąki, bądź wreszcie parę kartofli. Pracując w godzinach nadliczbowych, mieliśmy prawo wdawać się z naszymi przełożonymi współwięźniami, a często nawet z ludźmi wolnymi, w rokowania jak równi z równymi. Fakt, że przekraczaliśmy na ogół normalny więzienny dzień pracy, upoważniał nas do tego, aby nas o naddatki proszono. Rzecz prosta, nasi przełożeni mogli się zawsze w razie odmowy odwołać do władz obozowych, nadając procedurze dobrej woli charakter więziennego przymusu, ale w obozie utarł się zwyczaj, że nie uciekali się do tej ostateczności nigdy przed wyczerpaniem wszystkich środków łagodnej perswazji. My sami zresztą dbaliśmy usilnie o to, aby nas nie pozbawiano i tych skromnych pozorów wolności; tak silne jest w każdym więźniu pragnienie ocalenia najnędzniejszych choćby resztek własnej woli, że zapominając o naczelnej w obozach zasadzie samooszczędzania się, uważają za przywilej nieomal ciche prawo uświęcania bezgranicznego wyzysku pracy niewolniczej aktem własnej zgody. Jak gdybym tu słyszał Dostojewskiego: „Cały sens słowa aresztant oznacza człowieka bez woli; a wydając pieniądze, działa on już z własnej woli”. Różnica była tylko jedna: nie mieliśmy pieniędzy, ale mieliśmy za to resztki sił do pracy i płaciliśmy nimi za zachowanie najskromniejszych pozorów człowieczeństwa równie szczodrze, jak katorżnicy carscy swoimi kopiejkami.

Po powrocie z pracy każdy brygadier wypełniał na czysto formularz wydajności pracy i odnosił go do biura „normirowszczyków”, rachmistrzów obozowych (więźniowie z ogólnych robót nazywali ich pogardliwie „pridurkami”, co najlepiej da się przetłumaczyć przez naszych „obiboków”), którzy przedstawione dane przeliczali według specjalnych tabel na procenty i odsyłali swoje wykazy do biura administracji obozowej. Cała ta procedura zatrudniała według moich przybliżonych obliczeń około trzydziestu osób na dwa tysiące więźniów w samym obozie jercewskim. Dane procentowe szły do biura zaopatrzenia, gdzie je przeliczano na „kotły”, i do sekcji finansowej obozu, gdzie indywidualne karty więźniów zapełniały się długimi kolumnami cyfr, odpowiadającymi w rublach i kopiejkach zarobkom więźniów przy wysokości płac ustalonej dla obozów pracy przymusowej. W czasie mojego półtorarocznego pobytu w Jercewie raz jeden tylko – l maja 1941 roku – do naszego baraku przyszedł płatnik obozowy z wykazami zarobków. Otrzymałem do podpisania ogromny formularz, z którego wynikało, że mój zarobek za sześć miesięcy wystarczył zaledwie na pokrycie kosztów utrzymania w obozie („konserwacja” baraków, odzież, jedzenie, koszty administracji), pozostawiając mi w gotówce wszystkiego 10 rubli, czyli równowartość six-pensa. Był dla mnie nie lada pocieszeniem fakt, że sam płacę za swoje więzienie łącznie z wydatkami na strażników, którzy mnie pilnują, i na enkawudzistów z Trzeciego Oddziału, którzy śledzą pilnie, czy tym, co mówię w obozie, nie zarobię na drugi wyrok. Ostatecznie jednak nie była to jeszcze sytuacja najgorsza. Znałem wielu więźniów, którzy nie zarabiali i na to, i każdego pierwszego maja dowiadywali się, ile wynosi minus na ich koncie. Nie umiem powiedzieć, czy tę dopłatę za koszty obozu „poprawczego” wpłacali już z zarobków na wolnej stopie, czy pozostawali jeszcze po ukończeniu wyroku przez pewien czas w obozie, aby wyrównać w nim swoje rachunki, czy wreszcie żądaną sumę wnosiły w formie kaucji ich rodziny.

Na krótko przed ukończeniem pracy więźniowie odnosili narzędzia do szopy i siadali kołem przy ognisku. Kilkanaście żylastych, pokrytych plastrami zakrzepłej krwi, czarnych od pracy i zbielałych jednocześnie od przemrożenia dłoni unosiło się nad płomieniem, oczy zapalały się chorobliwym blaskiem, a na zmartwiałych z bólu twarzach pełgały cienie ognia. To był koniec, koniec jeszcze jednego dnia. Jakże straszliwie ciążyły te ręce, jak kłuły w płucach lodowate igły oddechów, jak dławiły w gardle serca, jak uciskał pod żebrami pusty żołądek, jak bolały kości nóg i ramion! Na dany przez konwojenta znak podnosiliśmy się od ognia, niektórzy opierając się na wystruganych przy pracy kijach. Około szóstej ze wszystkich stron pustej, białej równiny ciągnęły już ku obozowi brygady niby żałobne orszaki pogrzebowe cieni, niosących na plecach swoje własne zwłoki. Idąc tak wijącymi się, krętymi ścieżkami, wyglądaliśmy jak macki olbrzymiej czarnej ośmiornicy, której łeb przebity w zonie czterema włóczniami reflektorów szczerzył ku niebu zęby połyskujących w ciemnościach okien baraków. W absolutnej ciszy wieczoru słychać było tylko skrzypienie butów na śniegu, przerywane jak świstami bata okrzykami konwojentów: prędzej, prędzej! Nie mogliśmy jednak prędzej. W milczeniu opieraliśmy się prawie o siebie, jak gdyby zrosnąwszy się można było łatwiej dotrzeć do oświetlonych już wrót obozu. Jeszcze ostatnie kilkaset metrów, jeszcze jeden wysiłek, a potem zona, łyżka, kawał chleba, prycza i samotność – upragniona, lecz jakże iluzoryczna samotność…

A przecież nie był to jeszcze koniec. Ostatnie trzysta – dwieście – sto metrów były śmiertelnym wyścigiem do bramy: brygady rewidowano na wartowni w kolejności przybycia. Bywało, że na samej mecie zwalił się ktoś w tłumie więźniów jak zrzucony z pleców worek. Podnosiliśmy go za ręce, aby nie opóźniać rewizji. Biada brygadzie, w której znaleziono jakiś niedozwolony przedmiot lub ukradziony ochłap. Odsuwano ją na bok i na mrozie, na śniegu rozbierano prawie do naga. Zdarzały się rewizje, które z sadystyczną powolnością ciągnęły się od siódmej do dziesiątej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Inny Świat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Inny Świat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Inny Świat»

Обсуждение, отзывы о книге «Inny Świat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x