Krzysztof Varga - Chłopaki nie płaczą

Здесь есть возможность читать онлайн «Krzysztof Varga - Chłopaki nie płaczą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Chłopaki nie płaczą: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłopaki nie płaczą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Chłopaki nie płaczą" to znakomita powieść Krzysztofa Varga, opowiadająca o perypetiach paczki przyjaciół.
Kultowa rzecz o piciu, paleniu i pannach.
"Boys Don't Cry" to jedna ze sztandarowych piosenek The Cure. Do tego tytułu nawiązywali muzycy, pisarze i reżyserzy, m.in. Muniek Staszczyk i Krzysztof Varga

Chłopaki nie płaczą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłopaki nie płaczą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wytaczający z piwnicy dwie beczki – białego i czerwonego wina.

Haszysz do woli. Dyskoteka z mordobiciem. Kartony piwa, no limits. Irlandzka wódka z lodem. Dżaba i Lewy wyciągają lód ze szklanek i wypijają na raz. Szmer uznania. Wizyta u narkomanów – gaullistów mieszkających w pięknym, dużym i starym drewnianym domu na odludziu. Spadzisty dach, weranda, coś w stylu starego Witkiewicza, tylko nie w Zakopcu ale w południowej Francji. Martwy wąż w wielkim słoju z nalewką. Dżaba próbuje.

Rozgrzewa w środku, uspokaja. Nie palcie tutaj, mówią narkomani – gaulliści, gapiąc się jednocześnie w telewizor pokazujący program o zamachach OAS. Tytoń jest szkodliwy dla zdrowia. Walą sobie w kanał. Przynajmniej płuca zostaną czyste.

Przed tą emigracją Tomka to był rzeczywiście niezły okres, pomijając to ciągłe upalanie się i pijaństwa u któregoś z nich, zazwyczaj u Tomka, gdy w środku nocy dzwonili do panienek, przyjedźcie dziewczyny, jest miło itd. Kiedyś upalili się u Dantona, który chyba jeszcze wtedy nie myślał o emigracji, choć przecież niedługo później wyjechał do Anglii. We czterech wypalili chyba kilka krzaków, bo gdy wsiedli do autobusu (to był 187, podróż z Ochoty na Dolny Mokotów trwała chyba dziesiątki godzin) ludzie patrzyli na nich z przerażeniem, Kaczorowi uciekły powieki, gonił je po całym autobusie, Tomek i Dżaba oczywiście dostali śmiechawy. A zaczęło się to wszystko chyba u Kingi na działce, trzy lata wcześniej. Dżaba siedział w domu i czytał „Arcydzieła francuskiego średniowiecza”, wpadli Kaczor z Tomkiem mówiąc: wstawaj, pakuj się, jedziemy na imprezę, weź śpiwór i coś do żarcia, samochód czeka. Faktycznie, było nieźle, Dżaba pobił wtedy swoisty rekord wypijając trzy półlitrówki wódki i jedną kremu cytrynowego (swoją drogą niezłe świństwo, słodkie aż do absurdu, zamulające i ciężkostrawne). Później wyciągali go z rzeki, wyglądało to groźnie, bo w tym miejscu Bug jest cholernie niebezpieczny, mnóstwo wirów, Dżabę już zaczynało wciągać, chyba nawet nie miał świadomości że jest w rzece, raz wyciągnęli go za rękę, później gdy wpadł po raz drugi, w ostatniej chwili złapali jego nogę, Bóg świadkiem, reszta też była kompletnie pijana, choć może bliżej rzeczywistości niż Dżaba, później Tomek i Kaczor na zmianę trzymali go pod pompą, nie był w stanie nawet wejść po schodach do domku. Kogo wy mi tutaj przywozicie, krzyczała na nich Kinga, a Ilona patrzyła z politowaniem, choć w ramach miłosierdzia dała mu swoją koszulkę, bo całe ubranie Dżaby było mokre, w piasku i wodorostach. I później Dżaba spał przez 24 godziny, dokładnie pełną dobę, a w pokoju obok towarzystwo oglądało filmy soft – pornograficzne, z których jeden był kuriozalny bo opowiadał o zombies szalejących na jakiejś wyspie, chyba na Pacyfiku. Naprawdę, pornos z nieboszczykami, chociaż same zombies nie kopulowały, tylko powstawały z ziemi i wynurzały się z morza a miłością zajmowała się cała ekipa naukowa, która na rzeczoną wyspę przypłynęła by badać tamtejszy folklor. Niezły ten folklor, prawda? To się nazywa połączenie Erosa z Tanathosem. Śmierć i miłość. Bo śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci.

W tamtych czasach za dziesięć dolców można było solidnie się nażreć i napić w Victorii, wtedy chyba najbardziej szpanerskim hotelu w Warszawie, bo przecież nie było jeszcze wtedy Mariotta a remont Bristolu trwał od przynajmniej kilkunastu lat i nie było widać końca, tak, tak, to był cudowny koniec lat 80, niektórzy przeczuwali że coś się tu zmieni, ale ważniejsze były imprezy w akademikach. Wtedy jeździliśmy już na Kica, zabawy zaczynały się w piątki wieczorem, niektórzy z nas wracali do domów w poniedziałki rano, a stamtąd po kąpieli i wreszcie solidnym posiłku na uczelnię, tylko po to, żeby przesiedzieć sześć godzin w „Szafocie”. Miało się zdrowie, co? Zdaje się, że nie było jeszcze wtedy sklepu na Kobielskiej i trzeba było posuwać na Wiatraka, a tam zawsze można było dostać w mordę, niektórzy chodzili na metę do Kaszlącego, który podobno kilka lat później się powiesił. Może nie mógł znieść konkurencji całodobowych sklepów z alkoholem, które nagle tak wspaniale wykwitły, niczym magiczne kwiaty, ale niedługo później okazało się że w nich też sprzedają podrabianą wódkę, od której ludzie tracili wzrok i rozum popadając w ciemność i szaleństwo. Kiedyś poszliśmy z Jasiem na metę do hotelu robotniczego, portierka myślała że jesteśmy z policji, to wszystko przez twarz Jasia, wygląda na przedstawiciela systemu totalitarnego, równie dobrze mógłby grać SS – manów w filmach o obozach koncentracyjnych, jak i oficerów SB, katujących antykomunistycznych opozycjonistów.

Niedaleko stamtąd była druga meta, u Pięknej Ireny, ale nigdy tam nie dotarliśmy, można tam było zastawić zegarki, sztućce, antyki, wszystko, choć ja raczej nie miewałem zegarków, bo jeżeli już jakiś mi się trafił to go od razu prałem w pralce, razem z papierosami, zapałkami i dokumentami, bo jak się brałem do wielkiego prania to do bębna wrzucałem wszystko nie patrząc czy coś jest w kieszeniach. U Kaczora siedzieliśmy w siedmiu, może ośmiu przy stole, oglądając w telewizji „Annę Kareninę”, i Kaczor, który zawsze lubił takie zagrywki zaproponował żebyśmy niczym carscy oficerowie na filmie wypijali po kieliszku i przechodzili pod stołem. Wiecie, Kaczy jest upadłym szlachciurą, choć czasami przyznaje się, że pochodzi ze starego rodu góralskiego, Kaczy – Gąsiennica, śmiechu warte, na ścianie w jego domu wiszą szable i ciupaga, stąd to jego rozdwojenie, choć jest też tam bumerang, więc skąd twój ród Kaczy, chciałoby się zapytać, ale odpuszczamy sobie. Więc przechodziliśmy pod stołem, chodziło chyba jednak głównie o to, żeby nikt nie migał się od picia, wtedy nie można było mówić: nie chcę, nie mogę.

Rzeczywiście, spiliśmy się wszyscy okropnie, większość jakoś zapakowała się do samochodu Szamana, Dżaba też tam chciał wejść, ale ręką zamiast objąć klamkę, to wsadził ją do wlewu benzyny i tam mu się zaklinowała, gdyby ktoś nie był w miarę przytomny, chyba Ojciec, który wtedy jeszcze nie miał wrzodów, to Szaman by pojechał ciągnąc za sobą Dżabę z jego uwięzioną ręką. Gdy już wszyscy pojechali, zostali tylko Dżaba z Kaczorem, postanowili pójść do Grażyny, był późny wieczór, ale Grażyna jeszcze nie spała, plotkowały o czymś z Sitkową, a tu, proszę, goście, goście, nawaleni jak nigdy. Kaczy chyba się przewrócił w przedpokoju, a może nie, Dżaba zobaczył pościelone łóżko matki Grażyny, więc się tam władował, trzeba go było wyciągać za kończyny, wiecie w pewnym momencie senność jest górą. Chyba trzy razy byli stamtąd wyrzucani, ostatnim razem wyszli przez szybę w drzwiach na klatkę, Kaczor przez tydzień nosił bandaże na rękach, no ale wtedy jeszcze nigdzie nie pracował, więc ręce nie były mu specjalnie potrzebne. Kaczor dał się przekonać i poszedł do domu, ale Dżaba był nieugięty, wracał jak morowe powietrze, tak jak kiedyś wrócił niechcący do siebie do domu, gdy balowali u Tomka, poszedł odprowadzić na przystanej jakieś kobiety, co by o nim nie mówić, zawsze był akuratny wobec kobiet, i gdy wracał pomyliły mu się domu, znacie te blokowce na wielkich osiedlach, wszystkie są takie same, więc Dżaba kompletnie pijany wrócił przez pomyłkę zamiast do Tomka to do siebie, i może wszystko byłoby dobrze, gdyby nie otworzyła mu jego własna matka. To się nazywa mieć pecha, pomyślał wtedy Dżaba i padł bez przytomności w przedpokoju. To były czasy, chciałoby się powiedzieć. Każdy ma takie, na jakie sobie zasłużył, można ripostować. Zapytajcie się ich, co o tym sądzą. To była inna planeta, powiedzą, inny wymiar, zwycięstwo nadrealności.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Chłopaki nie płaczą»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłopaki nie płaczą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Chłopaki nie płaczą»

Обсуждение, отзывы о книге «Chłopaki nie płaczą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x