Krzysztof Varga - Chłopaki nie płaczą
Здесь есть возможность читать онлайн «Krzysztof Varga - Chłopaki nie płaczą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Chłopaki nie płaczą
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Chłopaki nie płaczą: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłopaki nie płaczą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Kultowa rzecz o piciu, paleniu i pannach.
"Boys Don't Cry" to jedna ze sztandarowych piosenek The Cure. Do tego tytułu nawiązywali muzycy, pisarze i reżyserzy, m.in. Muniek Staszczyk i Krzysztof Varga
Chłopaki nie płaczą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłopaki nie płaczą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dlaczego nie zwracacie uwagi na światowy dzień chorych psychicznie, dlaczego nie delektujecie się nocą Księżyca zamiast dniem Ziemi.
Chyba zwariowałeś Dziubas, mówi Grażyna.
Kurwa, spóźniłem się, powiedział Matka wciskając się w ławę Kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Rozumiesz, Kudłaty zadzwonił do mnie, że zepsuł mu się samochód, wziąłem więc taksówkę, żeby tu, kurwa, zdążyć, a jego jeszcze nie ma. Gdzie są Dziewule? Przy ołtarzu. Zaczęło się jakieś piętnaście minut temu. Matka szeleści zawiniętymi w papier kwiatami. Wyglądają jak świeżo skradzione z cmentarza. Gdzie jest mój brat? Stoi obok ciebie, odpowiedziałem, mimo że nie byłem jego bratem, odchyliłem się za to niebezpiecznie, żeby Matka mógł zobaczyć brata, który trzymał przed sobą jak chleb z solą wielkiego różowego słonia. Na chuj ten słoń? pyta się Matka. To prezent ślubny, kurwa, uspokój się, trzeba mu tłumaczyć jak dziecku. O kurwa, Matka już nie poznaje swojego brata. Dżaba, co się tak rozglądasz, nudzisz się? zapytał się stojący z tyłu Hipolit.
Patrzę czy Kudłaty nie przyszedł, odpowiada Dżaba, którego głowa kręci się na wszystkie strony niczym czołgowa wieżyczka z szybkostrzelnym działkiem. A jak miał kurwa przyjść, wtrącił się Matka, skoro pół godziny temu do mnie dzwonił z Sulejówka, a przecież taksówki nie weźmie. Zarabia piętnaście baniek a sępi na taksówkę. Dobrze przynajmniej że ten ślub jest bez mszy, bo bym tu zwariował, mówi Dżaba, który ma za sobą świeże doświadczenia uczestniczenia w brazylijskim serialu ślubów z mszami i kazaniami typu małżeństwo jest jak twierdza, którą wszyscy zewsząd oblegają, by się do niej wedrzeć i czynić w niej spustoszenia i zna na pamięć kolejność pojawiania się cytatów biblijnych i nawet zaczął już na głos powtarzać gdybym nie miał miłości, byłbym jak ten cymbał brzmiący, co, chyba sami przyznacie brzmi dosyć idiotycznie, więc Dżaba śmieje się jak kretyn i trzeba go uspokajać, ci którzy go nie znają patrzą się podejrzliwie i zarazem współczująco, no bo wiecie, w wielu rodzinach zdarza się niedorozwinięty, a ślub rzecz święta i familijna zarazem, więc trzeba przyprowadzić imbecyla. I Dżaba coś tam mamrocze pod nosem, może kolejne cytaty, a przed ołtarzem, nikt tego nie widzi, rozgrywa się monachomachia i otwierają się piekielne wrota. Poplątane języki ludzkości, jej poplątane umysły. Magia niezrozumiałego zawsze intryguje. Kiedyś Dżaba i Lewy chodzili po mieście mówiąc głośno i prowokacyjnie po łacinie, żeby zaimponować komu się da. Ci, którzy nawet nie pamiętają pierwszej deklinacji (nie, nie, przepraszam, obudzeni w środku nocy wymienią jakieś końcówki, może nawet prawidłowo odmienią rosa, rosae ale już na pewno popieprzą im się imiesłowy), więc ci koneserzy łacińskich sentencji typu scriptori pro penna, dabitur ei pulchra puella, które wypisują w kalendarzach między I am Antichrist, I am Anarchist stoją na przystanku i mówią Galia est omnis divisa (Lewy) a Dżaba na to in partes tres i tak dalej, a w kawiarni nostra Galli apelantur i jeszcze pewnie kilka wierszyków. I kiedyś tam za granicą, gdy pytają się ich, to u was uczą w szkołach łaciny, Lewy odpowiada: no jasne i starożytnej greki, i tak się zapędza, że jakiejś dziewczynie mówi protekcjonalnie: całkiem nieźle mówisz po angielsku, a ona: jestem z Manchesteru.
Manchester, Manchester, magiczne miejsce. Nigdy tam nie byłem, ale jeżeli wymyśla się tam TAKĄ muzykę, co coś w tym jest.
Matka, jak twoje buty, ktoś się wtrącił, i to był chyba Szaman, który stał rząd wcześniej, a może Dżaba, który był tuż obok.
Może nie powinien był tego robić, Matka od razu zaczął mówić o swoich butach – w prawym coś uwiera, kawałek twardej skóry wbija się między palce, lewy jest wykoślawiony, kilka miesięcy chodzenia w takich butach a zostanę kaleką na całe życie, więc będę musiał je oddać, a szkoda, bo takich drugich nigdzie nie dostanę, ten model został specjalnie sprowadzony z Włoch, kupiłem go w małym sklepie, gdzie mają tylko unikatowe obuwie, specjalnie sprowadzają pojedyncze pary, i dlatego przez kilka dni się zastanawiałem, czy oddać je, czy jednak męczyć się i w nich chodzić, no bo takich drugich nikt w tym mieście nie ma, Kudłaty oszalałby z zazdrości, te jego raciczki są śmiechu warte. Albo te buty Matki, takie jakby wojskowe, wszyscy myśleli, że Matka kupił je na giełdzie staroci, albo od jakiegoś żołnierza za wódkę, tak jak kiedyś można było kupić od żołnierzy całe umundurowanie za gorzałę, a rumuny kupowało się w zajezdniach autobusowych, bo dawano je pracownikom komunikacji jako obuwie służbowe. I okazuje się, że to wcale nie tak, te buty kosztowały trzy i pół bańki, oburza się Matka, Bata albo coś w tym stylu. Niepowtarzalne jak sam Matka. Może byśmy na chwilę skupili się na ślubie, ktoś mówi. Dobra, dobra, słuchamy przysięgi małżeńskiej – i że cię nie dopuszczę aż do śmierci – po chuj im to wszystko, ktoś się zastanawia wiercąc się nerwowo, wszyscy są zniecierpliwieni, co chwilę trzeba na przemian wstawać i klękać, modlić się lub milczeć, łatwiej tylko się pochylać lub prostować. Neobarokowe malowidła, niewyraźne witraże z przewagą błękitów, ksiądz ściska ręce Dziewulom, zapewne nie mogą się już doczekać pierwszego poślubnego jointa, trzeba szybko się stąd wydostać, żeby stanąć na początku kolejki, która posuwając się wśród pomrukiwań i półuśmiechów dźwigać będzie kwiaty, misie, pocałunki i braterskie poklepywania po ramieniu. Mistrz ceremonii z torbą ryżu, tutaj, tutaj, bierzcie, pełnymi garściami. Chodźmy na piwo, mówi Hipolit poprawiając krawat i wyrównując płaszcz. W kawiarni sięgamy wreszcie po papierosy, z namaszczeniem, kręcąc je w palcach, patrząc uważnie na filtry, jakby tam były zapisane tajne instrukcje, opierając łokcie o blat stolika. Jak się czujesz Bambisiu, Hipolit pyta się żony. Za kilka miesięcy awansuje na stanowisko wicedyrektora departamentu. Dwa dni później zadzwoni do mnie Matka by powiedzieć, że awans się dokonał i teraz pensja Hipolita będzie wynosić trzydzieści baniek. Będę wtedy tonął w długach, a chuda krótko obcięta trzydziestokilkuletnia kobieta w szaro – stalowym mundurku powie mi z grzecznym chłodem, że moje konto właśnie zostało zablokowane i nie da się zrealizować już żadnego czeku. Odpada przynajmniej problem wakacji.
Proponowali mi przejście do ich departamentu, mówi Grzesiek, który po raz kolejny stara się dostać na aplikację radcowską.
Przynajmniej będziesz miał kasę, mówię. Musimy się spotkać.
Oczywiście, oczywiście. Może w przyszłym tygodniu. Może, może.
Morze, morze.
I ten ślub zniknął gdzieś w mrokach dziejów, na weselu w knajpie na samym początku zabawy, która wierzcie mi, wcale nie była szalona, jeśli was tam nie było nie macie czego żałować, zajęliśmy osobne pomieszczenie, gdzie obstawiliśmy się butelkami z winem, szklankami piwa i kilkoma licealistkami. Nad nami dostojnie acz niebezpiecznie kołysząc się kręcił się wielki wentylator, dym z papierosów unosił się ku niemu wolno i nieodwołalnie. I właściwie to nic się nie stało, ktoś z kimś się potem przespał (swoją drogą trochę żenująca historia, nie ma co jej opowiadać) i nic się nie zmieniło. Podobno Zając miała jakieś kłopoty ze zdrowiem, powiadają że za dużo dragów, ale to nic pewnego. I pewnie będziemy już tak przechodzić do porządku dziennego z tymi kolejnymi weselami i pogrzebami. Coraz mniej nas śmieszy, tracimy poczucie humoru, to co kiedyś bawiło teraz denerwuje.
W całym samochodzie było napalone haszyszem, do tego jeszcze chodziła butelka rumu, Jezu, powietrza, pomyślałem, jak tak dalej pójdzie, to zanim dojedziemy do Zielonej Góry będę upalony jak Marley, a tutaj Muniek z Jankiem umawiają się, że następną fifkę odpalą za piętnaście kilometrów. W każdym razie jakoś dojeżdżamy, ruszamy w miasto, jak kowboje przed strzelaniną w corallu O.K. idziemy przez śródmiejski deptak, mocno stawiamy stopy, szeroko ramiona i tylko co jakiś czas pisk, O Jezu, patrz, to przecież Muniek. Wieczór zbliża się nieubłaganie, siedzimy w hinduskiej restauracji, kelnerka w niebieskiej sari i z czerwoną kropką na środku czoła, jakby ktoś przed chwilą strzelił jej z karabinu strzelca wyborowego idealnie w sam środek, zaraz powinna paść martwa. Janek spogląda nieufnie w kartę dań. Jednak dzisiaj będzie jadł. Raz w tygodniu robi sobie całodobową głodówkę dla oczyszczenia organizmu ze złych mocy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Chłopaki nie płaczą»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłopaki nie płaczą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Chłopaki nie płaczą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.