Krzysztof Varga - Chłopaki nie płaczą
Здесь есть возможность читать онлайн «Krzysztof Varga - Chłopaki nie płaczą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Chłopaki nie płaczą
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Chłopaki nie płaczą: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Chłopaki nie płaczą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Kultowa rzecz o piciu, paleniu i pannach.
"Boys Don't Cry" to jedna ze sztandarowych piosenek The Cure. Do tego tytułu nawiązywali muzycy, pisarze i reżyserzy, m.in. Muniek Staszczyk i Krzysztof Varga
Chłopaki nie płaczą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Chłopaki nie płaczą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Kwintesencja aproksymacji jest dominantą esterabiliów, mówi Tomek. Jesteśmy Fuckersami, mówi innym razem, we Włoszech jest wszystko inaczej, wypowiada się autorytatywnie. Mam włoskie koszule do sprzedania, i papierosy przemycane ze Stanów przez Sardynię, mam arabskie przyprawy i pachnidła, francuskie perfumy, angielski tytoń do fajek, hiszpańskie wino. Kości świętych, uzdrawiające balsamy i olejki zapachowe. Mam też niezwykłe afrodyzjaki po których dostąpicie kosmicznych orgazmów. Wlewamy wino w pępki kobiet i wylizujemy je stamtąd z łapczywą starannością. Siedzimy przy barku, odbierając właśnie przygotowane zimne drinki. Tomek jest teraz Anglikiem. Yeah.
Shit. Cool. Ma żonę Kathy. Kaśka – przedstawia się. To jest Polska, mówi z typowo angolskim akcentem. Jest dwa razy starsza od Tomka. Co to za gówno, mówi na jakiejś imprezie. Nie macie Nirvany, albo Metalliki? Sprzedawał paski na Camden, mówi o Tomku jego matka, gdy zażenowani z Kaczorem siedzimy u niej w domu czekając na telefon od Tomka. Pojebało go, mówię ja albo on. Zawsze chciał być obcokrajowcem, dodaje Kaczy, albo ja.
Kiedy nas odwiedzisz w Londynie, pyta się Tomek, to jest mój nowy adres, może byś wpadł za jakiś czas. Jasne, mówię, to byłoby miłe, nigdy nie byłem w Londynie. Widziałeś się z Andrzejem, pyta się, jakby naprawdę nie miał już żadnych pomysłów na podtrzymanie konwersacji. Czasami. Nie przeszkadza mu, że jego żonę poznali dokładnie wszyscy jego kumple? OD ŚRODKA! Nie wiem, może go to podnieca, chuj wie. Przez rok Tomek i Kathy siedzieli w RPA, akurat Mandela został prezydentem.
Waluś zabił Chrisa Haniego, więc zastanawialiśmy się z Kaczym, czy nie zlinczują tam Tomka, ale na kartce (Johannesburg by night) przyznał się, że mieszka w jakimś superstrzeżonym osiedlu „tylko dla białych” – druty kolczaste, psy, strażnicy, kamery. No tak, dobrowolny koncentrak. Biali bialim zgotowali ten los. Mieli tam robić interesy. Nie, nie, oczywiście, że nie diamenty, ani nic poważnego. Chodziło chyba o jakąś fabrykę ubrań, czy inne badziewie. Tomek przysłał mi list. Kochana Babciu! Sytuacja układa się pomyślnie. Udało nam się zdobyć pożyczkę z banku na zakup domu, a ponieważ ocenia się tutaj, że do końca tego roku ceny nieruchomości wzrosną o około 20%, myślę, że warto skorzystać z tej pożyczki. Powinna nam wystarczyć na kupno domu, oraz dwóch jednosypialniowych mieszkań, które po wynajęcie powinny spłacać tę pożyczkę.
Ponadto nawiązaliśmy współpracę z pewną amerykańską firmą. Jutro wyślemy im próbki swetrów, które wykonała dla nas ręcznie dziewczyna (o imieniu Beauty) pomagająca nam w domu. Zdaje się, że Babcia dostała list w stylu: Cześć Stary! Chujowo tu jest jak drut. Żadnej pracy, ani perspektyw. Trzeba stąd spierdalać, chociaż trochę szkoda, bo wóda leje się strumieniami, a czarne są niezłe dupy.
Wcześniej Tomek usiłował rozkręcić interes w Polsce. Nie, oczywiście, nie myślę już o tym paranoicznym szyciu półgolfów razem z Kaczym, prawie dziesięć lat temu. Później, jak pierwszy raz przyjechał z Kathy, przywieźli ze sobą angielskie filtry do wody i okazało się, że nie pasują do polskich rur. Mieli też plastikowy wynalazek do układania włosów w kształcie szubienicznej pętli, ale cóż, na rynku właśnie pojawiły się bardzo tanie podróbki. O termosach w kształcie Myszki Miki, Psa Pluto i Donalda już nie wspominam. No dobra, tak się tylko mówi.
Oczywiście, że wspominam. Są nietłukące, demonstrował Tomek rzucając je na podłogę. Myszka Miki – jeb! Pies Pluto – jeb!
Donald – jeb! Teraz chcieli otwierać jakieś knajpy w Bolesławcu.
Trzy! Trzy knajpy w miasteczku, w którym nie ma już zapotrzebowania nawet na jedną. To jest POLSKA! Powiedziała Kathy, gdy mało co nie zderzyliśmy się z jakimś rozpędzonym mercedesem przy Placu Defilad. Kurwa, mogłeś zadzwonić, powiedziałem Tomkowi, gdy przyznał się, że jest tu już od tygodnia a wyjeżdża następnego dnia rano. Wieczory spędza w towarzystwie brata ciotecznego z żoną, siostry ciotecznej z narzeczonym (dlaczego to nie ja!) i swojego ojca z jego drugą, albo trzecią żoną. Nadal piszesz książki, spytała się Kathy w drodze na Starówkę. Tak, teraz piszę między innymi o was. Zdrowo obrobię wam dupy, mówię. Musisz nam przysłać egzemplarz do Londynu, w angielskiej wersji, dodaje Kaśka. Jasne. Wpadnij do Londynu, mówi Tomek. Koniecznie. Może na wiosnę. To naprawdę dobry pomysł. London can you wait? For all the things I have to say. London can you wait? śpiewa kolejne „nowe The Smiths”, które nazywa się Gene. Ktoś napisał, że Gene jest wystudiowanie dekadenckie. Deca dance. Dance macabre. Dance transe.
Kocham wakacje w Polsce, wrzeszczał Mały leżąc na Nowym Świecie, gdy wreszcie go zdjęliśmy z naszych umęczonych ramion po tym jak nieśliśmy go przez całe miasto, nie dość że miał złamaną nogę to na dodatek był kompletnie pijany, Jezu, jakie to żenujące, totalnie nawalony kaleka, jeszcze by tego brakowało, żeby na przykład zlał się w spodnie. Mały, ile ty masz lat, kurwa, przyjeżdża taki z Anglii albo Afryki tylko po to, żeby chlać naszą wódę. Mógłbyś przynajmniej coś zarobić. Więc kładą Małego na chodniku, obok kule, przed nim czapka, którą wyciągnął z zanadrza Ojciec, zarabiaj Mały, kurwa, dawać kasę, wrzeszczy na przechodniów Mały, kocham wakacje w Polsce. Było już późne popołudnie, do kina na „Terror Mechagodzilli” poszliśmy na 11.30, tak żeby seans kończył się o 13.00 i można było zacząć pić oficjalnie. Wtedy jeszcze chodziliśmy do SDP – u, gdzie Ojciec miał sfałszowaną legitymację, wchodziliśmy na nią po sześciu, ceny w takich lokalach były dumpingowe, braliśmy po kotlecie, cztery piwa i ćwiartce wódki na głowę, ale raz Kaczor, który właśnie spadał pod stół, pociągnął za sobą obrus, wszystko się spierdoliło na podłogę, całe szczęście udało się uratować kilka piw, więc wyszliśmy spokojnie, portier chciał zasłaniać nam wyjście własnym ciałem, kelnerka dzwoniła po milicję, było uroczo, w końcu wylądowaliśmy u Kaczora, gdzie doszło do pojedynku na szable między gospodarzem a Ojcem, chłopcy w pewnym momencie chyba zaczęli walczyć naprawdę, przedtem jednak na przystanku interweniujący w obronie spokoju społecznego patrol milicji aresztowaliśmy, zaciągnęliśmy w krzaki i zmusiliśmy do konsumpcji alkoholu z gwinta, zabierając im czapki, chłopcy byli przerażeni, ale ich wybór, jeśli chce się być przedstawicielem władzy to trzeba się liczyć z niebezpieczeństwami. I tak mieli szczęście że wszyscy byliśmy heteroseksualni. Komunizm chylił się ku upadkowi, wszyscy byli zdemoralizowani, nie dziwota, że się tak skończyło, Kaczor tak się z nimi sfraternizował, że nawet ich zaprosił do siebie na balangę, tylko przyjdźcie z kumplami, mówił, i najlepiej żebyście mieli tarcze i kaski. Nie przyszli. W zamian za to biegaliśmy w czapce kolesia, który właśnie służył w lotnictwie i zajmował się naprawianiem helikopterów. Ubieraliśmy się w garnitury i smarowaliśmy włosy brylantyną żeby wczuć się w klimaty międzywojenne, znaliśmy na pamięć sztywne ruchy Bogarta, wiedzieliśmy jak uchylić się od lecącej kuli, wykonać grymas numer cztery, jak elegancko wsadzić rękę do kieszeni i trzymać ją tam, pocącą się, nerwowo przebierającą palcami. Później traciliśmy poczucie rzeczywistości, padaliśmy jak żołnierze w samobójczych atakach na bagnety. Spaliśmy w wannach, zalegaliśmy pokłady wyobraźni.
Co jakiś czas następowały zawały i tąpnięcia, wybuchy metanu i śmiechu. Dżaba na morfinie, po małym zabiegu medycznym – wszędzie kolory, lekkość bytu wcale znośna, t o t a l n a b e z p r o b l e m o – w o ś ć.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Chłopaki nie płaczą»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Chłopaki nie płaczą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Chłopaki nie płaczą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.