– Czyżby?
– Nie wiem, czy jest przekonany, ale zgodził się na, jak by to nazwać, eksperyment.
Bishop skrzyżował ręce na kolanach i z zainteresowaniem pochylił się do przodu.
Kulek ścisnął nos i na kilka sekund mocno przymrużył powieki, by złagodzić ból głowy. Gdy otworzył oczy, sprawiał wrażenie wyczerpanego.
– Wracamy do Beechwood. To znaczy do tego, co zostało z Beechwood. Bishop był oszołomiony.
– Dlaczego? Cóż to może dać? Jak powiedziałeś, tam są tylko ruiny.
Kulek cierpliwie potaknął i oparł na lasce długie, cienkie palce.
– Od początku wszystko się kręci wokół tego miejsca. Każdej nocy gromadzi się tam coraz więcej nieszczęśliwych ofiar czegoś, co nazywamy Ciemnością. Niektórzy umierają, innych znajdują rano stojących albo leżących bezradnie w gruzach. Musi być powód, dla którego tam przychodzą, coś ich tam ciągnie.
– Możesz tam pojechać, ale co to da? Próbowaliśmy przedtem, pamiętasz?
– I coś się stało, Chris – wtrąciła Jessica.
– Nieomal zabito Jacoba.
– A ty miałeś wizję – powiedział cicho niewidomy.
– Zobaczyłeś, co się stało w tym domu – dodała Jessica. – Widziałeś, jak umierał Pryszlak i jego zwolennicy.
– Nie rozumiesz, Chris, że wokół tego miejsca występują silne wibracje? Mimo że jest to tylko ruina, prądy będą takie same.
Kulek utkwił niewidzące oczy w Bishopie.
– Ale niebezpieczeństwo. Ty…
– Tym razem będziemy mieli ochronę. Teren będzie strzeżony przez wojsko, będziemy mieli potężne oświetlenie.
– Chyba nie chcesz pojechać tam wieczorem.
– Owszem, to jedyna właściwa pora.
– Oszalałeś. Jessico, nie możesz mu na to pozwolić. Armia nie będzie w stanie go ochronić. Jessica spokojnie patrzyła na Bishopa.
– Chris – powiedziała – chcemy, żebyś z nami poszedł.
Potrząsnął głową.
– Nie tędy droga, Jessico. To się mija z celem. Co możemy zrobić?
Kulek odpowiedział:
– Jedyną rzecz, jaka nam pozostała. Chcemy wejść w kontakt z Ciemnością. Spróbujemy porozmawiać z Borisem Pryszlakiem.
Dyskretne pukanie do drzwi oznajmiło przybycie kelnera z kawą i brandy.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY
Światła płonęły oślepiająco. Było jasno jak w dzień. Z domów przy Willow Road usunięto tych nielicznych mieszkańców, którzy tam jeszcze pozostali. Ulica przyciągała uwagę zbyt wielu ofiar Ciemności, by ktokolwiek mógł czuć się tu bezpiecznie. Wzdłuż krawężnika stały zaparkowane pojazdy wojskowe, wszystkie zwrócone w tym samym kierunku. Po obu stronach drogi rozstawiono silnie strzeżone zapory. Dwa potężne reflektory, rzucające szeroki snop światła, zasilane z własnych generatorów, zainstalowano na ciężarówkach i skierowano na otwartą przestrzeń, na której kiedyś było Beechwood. Uprzątnięto większość gruzów, aby umożliwić instalację kamer wideo, aparatury nagrywającej, liczników Geigera i innych specjalistycznych urządzeń, których Bishop nigdy przedtem nie widział, nie mówiąc już o tym, że nie potrafił ich nazwać. Lampy łukowe, podłączone do głównej sieci, ustawiono w strategicznych punktach dookoła terenu. Cały teren sprawiał nierealne wrażenie i Bishopowi zdawało się, że wędruje po planie zdjęciowym; iluzję tę potęgowały obsługiwane przez wojsko kamery. W pobliżu Kulek sprzeczał się z osobistym sekretarzem ministra spraw wewnętrznych na temat ilości zgromadzonego sprzętu i ludzi, twierdząc, że to wszystko może zaszkodzić przepływowi energii w powietrzu i utrudnić mu nawiązanie kontaktu psychicznego z Ciemnością. Sekretarz, szczupły, niski, drażliwy mężczyzna, o nazwisku Sicklemore, gniewnie odpowiedział, że przeprowadzają badanie naukowe, a nie seans w salonie, że polecono mu zebrać i zarejestrować wszystkie dane z eksperymentu, a cywilom zapewnić wszelką możliwą ochronę. Dodał, że przez lata parapsychologowie domagali się, aby naukowcy współpracowali z nimi. Kulek nie powinien zatem teraz narzekać, skoro w końcu do tego doszło. Niewidomy mężczyzna musiał ustąpić, zdając sobie sprawę, że sytuacja jest zbyt poważna, aby wdawać się w drobne utarczki. Stojąca obok ojca Jessica odetchnęła z ulgą, gdy spór został zażegnany.
Bishop przedarł się przez tłum techników, policjantów i personelu wojskowego, z których wszyscy mieli do wykonania określone zadanie, i wśród tego całego zamieszania ujrzał Edith Metlock, siedzącą samotnie na płóciennym krześle. Podszedł do niej i usiadł obok.
– Jak się czujesz? – spytał. Uśmiechnęła się słabo.
– Trochę się denerwuję – odpowiedziała. – Nie jestem pewna, czy to właściwy sposób.
– Jacob sądzi, że jedyny.
– Pewnie ma rację – powiedziała zrezygnowana.
– Wojsko nas ochroni – zapewnił ją.
– Nie rozumiesz, Chris. Muszę pozwolić, by ta… ta ciemność przeniknęła do mojego umysłu. To tak, jak bym pozwoliła, by zły duch nawiedził moje ciało, tylko że, w tym przypadku będzie to paręset demonów.
Wskazał stojących w pobliżu dwóch mężczyzn, którzy cicho rozmawiali.
– Oni będą z tobą.
– Obaj cieszą się ogromną sławą jako media, to zaszczyt dla mnie, że będę z nimi pracowała. Ale nasza połączona siła jest niczym w porównaniu ze skumulowanym oddziaływaniem zła. Już czuję jego obecność i to mnie przeraża.
– Może nic się nie stanie.
– Z jednej strony chciałabym, żebyś miał rację, z drugiej – wiem, że to wszystko trzeba powstrzymać, zanim będzie za późno.
Bishop milczał przez chwilę ze schyloną głową, jakby przyglądał się ziemi wokół swych stóp.
– Edith – powiedział w końcu – pamiętasz, jak te dwie wariatki przetrzymywały nas w domu Kuleka. Zanim przyszłaś, jedna z nich powiedziała, że Lynn, moja żona, w dalszym ciągu jest „aktywna”. Możesz mi wyjaśnić, co miała na myśli?
Medium ze współczuciem poklepało go po ręce.
– Prawdopodobnie chciała powiedzieć, że duch twojej żony jest związany z innymi, opanowanymi przez Ciemność.
– Nadal jest jej częścią?
– Nie wiem. Możliwe. Dlatego jesteś tu dzisiaj? Bishop wyprostował się.
– Z mnóstwem rzeczy musiałem się ostatnio pogodzić. Przyznaję, że wielu nie rozumiem, ale gdy pomyślę, w jaki sposób zamordowali Lynn… – z trudem powstrzymał gniew – zrobię wszystko, by zniszczyć tę siłę… Jacob nie jest pewny, kto wywołał wizje, gdy byliśmy poprzednio w Beechwood, ty czy ja sam, czy połączenie nas obojga. Przypuszczam, że jestem tylko składnikiem, który chce wrzucić do wspólnego kotła.
Padł na nich cień i gdy unieśli głowy, zobaczyli Jessikę.
– Wszystko jest już prawie gotowe, Edith. Jacob chciałby, żebyś razem z innymi zajęła swoje miejsce.
Bishop pomógł medium wstać, zauważając przy tym, jak bardzo jest wyczerpane. Podeszli do Jacoba Kuleka rozmawiającego z grupą ludzi, w której znajdowali się komisarz policji, młodo wyglądający major i kilkoro mężczyzn i kobiet – znanych naukowców i metafizyków. Przypomina to jakiś cholerny cyrk, pomyślał ponuro Bishop.
Kulek przerwał rozmowę, gdy Jessica pociągnęła go za rękaw i coś mu powiedziała. Kiwnął głową, po czym zwrócił się do otaczających go osób.
– Proszę wszystkich, którzy nie biorą bezpośrednio udziału w operacji, o opuszczenie terenu. Czy mógłby pan dopilnować tego, panie komisarzu? Jak najmniej straży, jak najmniej techników. Warunki do tego, co zamierzamy zrobić, są wystarczająco złe, nie musimy ich pogarszać. Panie majorze, trzeba wyłączyć reflektory.
Читать дальше