– I myślisz, że to wszystko ma związek z zeszłorocznym masowym samobójstwem? Jessica potaknęła.
– Wierzymy, że był jakiś powód tego samobójstwa. Pryszlak, Kirkhope i wszyscy inni mieli jakiś motyw.
Bishop postawił kawę na podłodze i wstał. Wpychając ręce głęboko w kieszenie, podszedł zamyślony do kominka. Wpatrywał się w puste palenisko, po chwili znów odwrócił się do niej.
– Nie sądzisz, że to wszystko jest zbyt fantastyczne? – powiedział łagodnie. – Przyczyna samobójstw od wieków jest ta sama. Chęć ucieczki. Zawsze do tego się wszystko sprowadza.
– Można to określić inaczej. Wyzwolenie.
– No tak, wyzwolenie. To jest to samo.
– Niezupełnie. Ucieczka jest dezercją przed życiem. Wyzwolenie oznacza wolność, z której możesz korzystać. Tych trzydziestu siedmiu osób, które zabiły się w Beechwood, nigdy w żaden sposób nie prześladowano. Żadna z nich nie zostawiła wiadomości, dlaczego popełnia taki czyn, nie ustalono przyczyny nawet jednego samobójstwa. Musi być jakiś wspólny motyw ich samozniszczenia.
– I twój ojciec uważa, że wydarzenia ostatniego tygodnia mają z tym coś wspólnego?
– Nie jesteśmy pewni. Ale wiemy, do czego dążył Pryszlak i jego sekta. Ojciec mówił ci, że oczekiwali jego pomocy.
– Mówił mi, że wierzyli w potęgę zła. Nie bardzo wiem, co miał na myśli, używając słowa „potęga”.
– Chodziło mu o fizyczną istotę zła, o potężną siłę. Coś, co może być użyte jako broń. Pryszlak wierzył, że jest to nie tylko okultyzm, ale i nauka. Próbował wykorzystać swą wiedzę z obu tych dziedzin, aby móc spożytkować tę potęgę.
– Ale popełnił samobójstwo, zanim osiągnął cel.
– Chciałabym, abyśmy mogli być tego pewni.
– Och, daj spokój. Przynajmniej ten człowiek i jego obłąkani przyjaciele są w grobie. Nawet jeśli jest taka potęga – w co wątpię – to żaden z nich nie może już zrobić z niej użytku.
– Pod warunkiem że ich śmierć nie odegrała jakiejś roli w tych badaniach.
Bishop z przerażeniem spojrzał na nią.
– Nie myślisz logicznie. Co dobrego może przynieść taka wiedza, jeśli nie możesz jej wykorzystać.
Na twarzy Jessiki pojawił się wyraz determinacji, który umiał już rozpoznać. Sięgnęła po torebkę i wyciągnęła papierosy. Lekko drżącą ręką zapaliła jednego z nich. Wypuściła dym i spojrzała na niego chłodno.
– Skąd zatem te nagłe akty przemocy? Skąd to nagłe szaleństwo, panie Bishop?
– Chris.
– A zatem? Wzruszył ramionami.
– Któż to, u diabła, może wiedzieć? Nie jestem pewien, czy mnie to w ogóle interesuje.
– Zajmujesz się badaniem psychiki. Zjawiska paranormalne powinny się chyba znajdować w kręgu twoich zainteresowań.
– Oczywiście, ale lubię stać mocno nogami na ziemi. Ty bujasz w obłokach.
– Kiedy po raz pierwszy rozmawiałam z tobą, wydawało mi się, że darzysz szacunkiem mojego ojca.
– Szanuję jego pracę i jego zdanie w wielu kwestiach.
‘- Dlaczego nie w tej sprawie?
Odwrócił się od niej, opierając się łokciem o kominek, drugą rękę wciąż trzymał w kieszeni. Mała, ładna buzia uśmiechała się do niego ze zdjęcia zrobionego, gdy miała zaledwie cztery lata. Na rok przed śmiercią. Boże – pomyślał, a ogromny żal znów ścisnął mu serce – miałaby teraz prawie trzynaście lat. Nawet już wtedy widać było, że będzie wiernym wizerunkiem matki.
– Chris?
Otrząsnął się ze wspomnień.
– Jessico, to jest nieprawdopodobne. To wszystko są spekulacje.
– Czy badanie zjawisk paranormalnych nie zaczyna się od spekulacji? Tamtego wieczoru podczas wykładu powiedziałeś, że wierzysz w to, iż naturalna ewolucja człowieka zbliża się do przełomu, który doprowadzi do tego, że nauka i parapsychologia staną się jednym. Czy nie możesz sobie wyobrazić, że człowiek taki jak Pryszlak już osiągnął ten stan i dokonał wyłomu? Przynajmniej przemyśl to. Czy nie o tym opowiadasz swoim studentom? Czyż nie o to chodzi w twoich książkach? – o bezstronność z odrobiną realizmu i sceptycyzmu?
Jessica teraz stała, wysuwając głowę, podobnie jak czynił to jej ojciec.
– A może jesteś już za bardzo przesiąknięty cynizmem? Psychikę, panie Bishop, badać mogą ludzie o zdrowych umysłach, nie cynicy i nie fanatycy. Ludzie, którzy gotowi są na przyjęcie faktów i którzy chcą te fakty odkrywać.
Wskazała na niego trzymanym w ręku papierosem.
– Jesteś płatnym poszukiwaczem duchów. W porządku, wynajmujemy cię. Zapłacimy ci za usługi. Zapłacimy, żebyś skończył to, co zacząłeś dziewięć miesięcy temu. Chcemy, żebyś zbadał ten dom przy Willow Road. Może ty znajdziesz odpowiedź.
Bishop zatrzymał samochód, rozkoszując się miłym dla ucha dźwiękiem miażdżonego żwiru. Spojrzał na wysoki budynek z czerwonej cegły, zbudowany jeszcze za czasów królowej Anny, i powiedział:
– Wygląda na to, że ona ma parę groszy. Jessica obrzuciła wzrokiem dom.
– Kirkhope’owie są potęgą w przemyśle okrętowym. Przynajmniej byli w latach trzydziestych i czterdziestych, kiedy żył ojciec Dominica, ale jego potomkowie mają teraz kłopoty, gdyż skończył się okres dobrej koniunktury na statki.
– I tylko ona pozostała?
Schował okulary do kieszeni marynarki.
– Agnes Kirkhope jest ostatnim potomkiem w linii prostej. Po śmierci ojca, ona i jej brat przejęli majątek, ale z tego, co wiem, Dominie tylko w niewielkim stopniu brał udział w prowadzeniu interesów.
– Myślisz, że będzie chciała o nim mówić? Rodziny na ogół bardzo niechętnie opowiadają o swoich czarnych owcach.
– Sadzę, że zależy to od naszych pytań. Może nie będzie chciała, abyśmy zbytnio się w to zagłębiali.
– Kiedy agenci do spraw nieruchomości wynajęli mnie, abym zbadał Beechwood, chciałem zobaczyć się z właścicielami, ale mi nie pozwolili. Uważali, że nie jest to potrzebne. Właściwie mieli rację – tylko że ja lubię znać historię domu. Nie upierałem się wtedy, gdyż traktowałem to jako kolejną rutynową sprawę. Ale tym razem chcę wiedzieć jak najwięcej, zanim ponownie wejdę do tamtego domu.
– Najpierw musimy uzyskać pozwolenie na przeprowadzenie ponownych badań.
– Poprawka: w ogóle badań. Tamte nie zostały nawet rozpoczęte.
Zgasił silnik i chciał otworzyć drzwi. Jessica położyła mu rękę na ramieniu.
– Chris – powiedziała. – Naprawdę myślisz, że tak będzie najlepiej?
Zastanawiał się dobrą chwilę, zanim otworzył szeroko drzwi.
– Jeżeli opowiemy jej tę historię, przerazi się. Czy naprawdę sądzisz, że chciałaby znów rozgrzebywać sprawę dziwacznego samobójstwa brata i to, co gorsza, w powiązaniu z ostatnimi zbrodniami? Trzymajmy się wersji, jaką podałem jej przez telefon. I tak niechętnie zgodziła się mnie przyjąć, chociaż nie dałem jej żadnego powodu do niepokoju.
Poszli przez podjazd w kierunku masywnych drzwi frontowych, które otworzyły się, gdy tylko podeszli.
– Pan Bishop? – spytała ciemnoskóra, zażywna kobieta.
– I panna Kulek – odpowiedział. – Jesteśmy umówieni z panną Kirkhope.
Służąca skinęła głową, szczerząc zęby w uśmiechu.
– Proszę wejść, panna Kirkhope oczekuje państwa.
Z przestronnego holu wprowadziła ich do dużego, wysokiego salonu. Ściany ozdabiały obrazy, które przedstawiały płynące po morzu statki, zarówno staromodne żaglowce, jak i nowoczesne transatlantyki, a w różnych miejscach pokoju znajdowały się szklane gabloty z modelami statków.
Читать дальше