Clive Cussler - Podwodny Zabójca
Здесь есть возможность читать онлайн «Clive Cussler - Podwodny Zabójca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Podwodny Zabójca
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Podwodny Zabójca: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podwodny Zabójca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Podwodny Zabójca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podwodny Zabójca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wepchnięto ich do szopy przy jeziorze i zostawiono samych. Stali w ciemności, dzieci chlipały, starsi próbowali dodać otuchy młodszym.
Strach przed nieznanym był gorszy od bicia. Wtem przy wejściu powstało zamieszanie. Drzwi otworzyły się i wszedł Barker w otoczeniu strażników. Zdjął przeciwsłoneczne okulary i Therri po raz pierwszy zobaczyła jego niesamowite, blade oczy. Pomyślała, że mają kolor brzucha grzechotnika. Kilku strażników trzymało płonące pochodnie. Twarz Barkera wykrzywił szatański uśmiech.
– Dobry wieczór, panie i panowie – zaczął tonem przewodnika wycieczki. – Dziękuję za przybycie. Za kilka minut uniosę się wysoko nad tym miejscem w pierwszej fazie podróży w przyszłość. Pragnę podziękować wam wszystkim za pomoc w realizacji tego projektu. Jeśli chodzi o tych z SOS, żałuję, że nie pojawili się tu, żeby móc docenić pomysłowość tego planu.
Ryan odzyskał pewność siebie.
– Przestań pieprzyć. Co chcesz z nami zrobić?
Barker przyjrzał się jego zakrwawionej twarzy, jakby widział ją pierwszy raz.
– Ostatnio kiepsko pan wygląda, panie Ryan. Stracił pan dawną formę.
– Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.
– Wręcz przeciwnie. Odpowiedziałem, kiedy przyprowadzono pana do mnie. Powiedziałem, że pan i pańscy przyjaciele zginiecie natychmiast, kiedy przestaniecie być mi potrzebni. – Barker znów się uśmiechnął. – Już was nie potrzebuję. Oświetlę kopułę, żebyście mieli rozrywkę. To będzie ostatni widok, jaki zobaczycie.
Therri przeszły ciarki po plecach.
– A co będzie z dziećmi? – zapytała.
– A co ma być? – Barker przesunął lodowatym wzrokiem po więźniach, jakby patrzył na bydło prowadzone do rzeźni. – Myśli pani, że ktokolwiek z was mnie obchodzi? Młody czy stary? Chyba tyle, co zeszłoroczny śnieg. Świat zapomni o was, kiedy się dowie, że nic nieznaczące plemię eskimoskie kontroluje większą część mórz. Przepraszam, że nie mogę zostać dłużej. Nasz rozkład zajęć jest bardzo precyzyjny.
Odwrócił się na pięcie i zniknął w ciemnościach. Więźniów poprowadzono w kierunku jeziora. Po chwili ich kroki zadudniły na długim drewnianym pomoście. Na przystani było ciemno, paliły się tylko światła na dwukadłubowym statku o wyglądzie barki. Kiedy podeszli bliżej, Therri zobaczyła taśmowy przenośnik, biegnący równo z pokładem od skrzyni na dziobie do szerokiej pochylni na rufie. Domyśliła się, że dziwny katamaran to ruchome stanowisko karmienia ryb. Pokarm jest ładowany do skrzyni i transportowany taśmą do zsypu, skąd trafia do klatek z rybami. Przyszła jej do głowy straszna myśl i krzyknęła ostrzegawczo:
– Chcą nas utopić!
Marcus i Chuck, którzy też przyglądali się barce, na okrzyk Therri zaczęli się szarpać z prześladowcami, ale wkrótce zostali obezwładnieni ciosami pałek. Silne ręce chwyciły Therri i wepchnęły ją na statek. Potknęła się i upadła na pokład. W ostatniej chwili zdążyła osłonić ręką twarz. Poczuła straszny ból w kolanach. Miała usta zaklejone taśmą, wiec nie mogła krzyczeć. Potem skrępowano jej nogi w kostkach, przywiązano duży ciężarek do więzów na rękach, zawleczono ją na dziób barki i położono w poprzek taśmy przenośnika.
Poczuła przy sobie drugie, mniejsze ciało. Spojrzała w bok i zobaczyła ze zgrozą, że następną ofiarą w rzędzie jest Rachael, mała dziewczynka, z którą się zaprzyjaźniła. Dalej ułożono mężczyzn z SOS i wieśniaków. Silniki barki ożyły.
Z pomostu rzucono cumy i katamaran ruszył. Therri nie mogła zobaczyć, dokąd płyną. Udało jej się odwrócić twarzą do dziecka. Starała się pocieszyć dziewczynkę wzrokiem, choć była pewna, że ma w oczach strach. W oddali widziała blask kopuły, górującej nad drzewami. Barker dotrzymał słowa. Therri przysięgła sobie, że jeśli kiedykolwiek będzie miała szansę, zabije go własnymi rękami.
Silniki pracowały tylko przez chwilę, potem zamilkły. Rozległ się plusk kotwicy, rzuconej do wody. Therri bezskutecznie zmagała się z więzami. Przygotowała się na najgorsze. Nie czekała długo. Po minucie usłyszała silnik przenośnika. Taśma zaczęła sunąć, przybliżając ją coraz bardziej do krawędzi pochylni i ciemnej, zimnej wody poniżej.
36
Austin prowadził swoją grupę szturmową przez las. Omijał ciemny plac przy słabo oświetlonej ścieżce, widocznej między drzewami. Posuwał się wolno i ostrożnie. Przed każdym krokiem upewniał się, czy nie nadepnie na leżącą gałązkę.
Choć od spotkania ze strażnikiem nikogo nie napotkali, miał nieprzyjemne uczucie, że są śledzeni. Instynkt go nie zawiódł. Kopuła rozbłysła jak gigantyczna żarówka i z placu dobiegł niski ryk.
Austin i reszta zamarli w miejscu, a potem padli na ziemię. Jednak nikt do nich nie strzelał. Ryk przybrał na sile. Wydobywał się z gardeł setek Kiolya. Na ich szerokie, uniesione twarze padał niebieskawy blask. Wpatrywali się w Barkera, który stał na podium przed hangarem statku powietrznego.
Przy monotonnym rytmie bębnów tłum zaczął skandować:
– Toonook… Toonook… Toonook…
Barker pławił się w uwielbieniu, upajał się nim. W końcu uniósł ręce. Dźwięk bębnów i chóralne okrzyki ucichły, jakby ktoś wyłączył głośnik. Barker przemówił w dziwnym języku, który narodził się za granicami zorzy polarnej. Jego głos z każdym słowem nabierał mocy.
Zavala podczołgał się do Austina.
– Co jest grane?
– Wygląda na to, że nasz przyjaciel zwołał jakiś wiec.
Austin patrzył spomiędzy drzew, zahipnotyzowany barbarzyńskim spektaklem. Zgodnie z opisem Bena, kopuła rzeczywiście przypominała ogromne igloo. Prywatna armia Barkera koncentrowała całą uwagę na swoim przywódcy i nie mogła zauważyć garstki intruzów, skradających się w lesie. Austin wstał i zasygnalizował pozostałym, żeby zrobili to samo. Ruszyli w półprzysiadzie między drzewami i w końcu wydostali się na otwartą przestrzeń nad brzegiem jeziora.
Okolica wokół przystani wydawała się pusta. Austin miał nadzieję, że wszyscy ludzie Barkera zebrali się przed wielkim igloo, ale wolał nie ryzykować. Szopa w pobliżu pomostu była wystarczająco duża, by mogło się tam ukryć wielu Kiolya. Austin podkradł się do ściany i wyjrzał zza rogu. Dwuskrzydłowe drzwi od strony jeziora były szeroko otwarte, jakby ktoś w pośpiechu nie miał czasu ich zamknąć.
Zavala i Baskowie stanęli na straży, Austin wszedł do środka i zapalił latarkę. W szopie leżały liny, kotwice, boje i inny tego rodzaju sprzęt. Austin zamierzał już wyjść, gdy zatrzymał go Ben, który wszedł za nim.
– Zaczekaj – powiedział.
Wskazał betonową podłogę. Przyklęknął na jedno kolano i zakreślił palcem mały odcisk stopy dziecka. Austin zacisnął zęby i wyszedł na zewnątrz. Zavala i bracia Aguirrez przyglądali się ruchomym światłom na jeziorze. Austinowi wydawało się, że słyszy odgłos silnika. Nie był pewien, bo wiatr wciąż przynosił głos Barkera. Sięgnął do plecaka, wyjął gogle noktowizyjne i przyłożył do oczu.
– To jakiś statek z niskimi burtami.
Wręczył gogle Benowi. Indianin spojrzał przez noktowizor.
– To katamaran, który widziałem, kiedy byłem tu pierwszy raz.
– Nie przypominam sobie, żebyś mi o nim mówił.
– Przepraszam. Tyle się wtedy działo. Kiedy przypłynęliśmy tu z Joshem Greenem moim kanu, ten statek stał przycumowany do pomostu. Nie wydawał mi się godny uwagi.
– Może być bardzo ważny. Opowiedz mi o nim.
Ben wzruszył ramionami.
– Na oko ma ponad piętnaście metrów długości. Rodzaj barki z dwoma kadłubami. Przez środek biegnie przenośnik taśmowy o szerokości paru metrów. Ciągnie się od dużej skrzyni na dziobie do spadzistej rufy. Pewnie służy do karmienia ryb.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Podwodny Zabójca»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podwodny Zabójca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Podwodny Zabójca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.