Clive Cussler - Podwodny Zabójca
Здесь есть возможность читать онлайн «Clive Cussler - Podwodny Zabójca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Podwodny Zabójca
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Podwodny Zabójca: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podwodny Zabójca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Podwodny Zabójca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podwodny Zabójca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– To znaczy?
– Trudno powiedzieć, ale dam ci pewien przykład. Wyobraź sobie, że jesteś politykiem, który ubiega się o urząd. Firmy hodujące ryby obiecują zainwestować setki milionów dolarów w rozwój twojego okręgu. Ludzie dostaną pracę, a inwestycje przyniosą rocznie miliardy dolarów, które uaktywnią gospodarkę. Kogo poprzesz?
Trout gwizdnął cicho.
– Miliardy? Nie miałem pojęcia, że w grę wchodzi taka forsa.
– Mówię tylko o ułamku światowego biznesu. Hodowle ryb istnieją na całym świecie. Jeśli jadłeś ostatnio łososia, krewetki czy małże, mogły pochodzić z Kanady, Tajlandii lub Kolumbii.
– Że też firmy hodowlane potrafią dostarczać takie ilości ryb.
– To prawdziwy fenomen. W Kolumbii Brytyjskiej hoduje się siedemdziesiąt milionów łososi, a łowi tylko pięćdziesiąt pięć tysięcy żyjących na wolności.
– Więc jak rybacy mogą konkurować z taką produkcją?
Gamay wzruszyła ramionami.
– Nie mogą. Kurta interesuje firma o nazwie Oceanus. Spróbujmy coś znaleźć. – Przebiegła palcami po klawiaturze komputera. – Dziwne. Zwykle Internet dostarcza aż za dużo informacji. A tu nie ma prawie nic o Oceanusie. Znalazłam tylko króciutki artykuł o sprzedaży Oceanusowi jakiejś przetwórni łososi w Kanadzie. Poszukam dalej.
Minęło piętnaście minut. Paul był znów pochłonięty Rowem Jawajskim, gdy nagle usłyszał głos Gamay:
– Mam! Znalazłam kilka zdań w materiale prasowym o fuzjach przedsiębiorstw. Oceanus najwyraźniej ma firmy na całym świecie. Ich zdolność produkcyjną ocenia się na ponad dwieście dwadzieścia sześć milionów kilogramów ryb rocznie. Po wchłonięciu pewnej amerykańskiej firmy Oceanus uzyskał dostęp do naszego rynku. Podobno Stany będą kupowały jedną czwartą jego produkcji.
– Dwieście dwadzieścia sześć milionów kilogramów?! Wyrzucam swoją wędkę. Chętnie zobaczyłbym jedną z tych hodowli. Gdzie jest najbliższa?
– W Kanadzie. To ta, o której wspominałam. Też chciałabym ją zobaczyć.
– Więc na co czekamy? Kurta i Joego nie ma, a my siedzimy bezczynnie. Na razie nie musimy ratować świata, a jeśli będzie taka potrzeba, zawsze są jeszcze Dirk i Al.
Gamay popatrzyła zmrużonymi oczami na ekran.
– Ta hodowla jest na wyspie Cape Breton. Nie tak blisko stąd.
Paul westchnął.
– Kiedy nauczysz się wierzyć w moją jankeską pomysłowość?
Gamay przyglądała się z rozbawieniem, jak Paul podnosi słuchawkę telefonu i wystukuje numer. Po krótkiej rozmowie uśmiechnął się triumfalnie.
– To był kumpel z działu transportu NUMA. Za kilka godzin odlatuje do Bostonu nasz firmowy samolot. Mają dwa wolne miejsca. Może uda ci się tak oczarować pilota, że podrzuci nas na Cape Breton.
– Warto spróbować – odrzekła Gamay i wyłączyła komputer.
– A co z twoimi badaniami nad ropuchą? – zapytał Paul.
– A co z twoim Rowem Jawajskim?
– Jest tam od milionów lat. Chyba może zaczekać jeszcze kilka dni.
Monitor komputera Paula też zgasł. Z ulgą, że wreszcie skończyła się nuda, rzucili się na wyścigi do drzwi biura.
10
Poranne zachmurzenie ustąpiło i nad Wyspami Owczymi ukazało się rzadko widywane słońce, oświetlając malowniczą scenerię. Krajobraz wydawał się pokryty zielonym suknem jak stół bilardowy. Nierówny teren był pozbawiony drzew, tu i tam widniały domki z trawiastymi dachami, czasem wieża kościoła. Wszędzie kamienne murki i ścieżki pomiędzy nimi.
Austin prowadził volvo profesora krętą drogą nadbrzeżną z widokiem na odległe góry w głębi lądu. Z morza o zimnym odcieniu błękitu wyrastały szare, wyszczerbione skały niczym skamieniałe płetwy wielorybów. Nad wysokimi, pionowymi klifami, wyrzeźbionymi przez morze w nieregularnej linii brzegowej, krążyły ptaki.
Koło południa Austin zobaczył miasteczko jak dla lalek, z domkami stłoczonymi na łagodnym zboczu wzgórza na krawędzi fiordu. Na kilkukilometrowym odcinku droga opadała o trzysta metrów. Opony samochodu piszczały na serpentynie bez barier ochronnych. Austin z ulgą wyjechał na prostą między morzem i kolorowymi domkami, usadowionymi na pochyłości niczym widzowie w amfiteatrze.
Przed maleńkim kościołem z niską, prostokątną wieżą na trawiastym dachu jakaś kobieta sadziła kwiaty. Austin zajrzał do rozmówek angielsko-farerskich i wysiadł z volvo.
– Orsaka. Hvar er Gunnar Jepsen ? – zapytał, chcąc się dowiedzieć, gdzie mógłby znaleźć Gunnara Jepsena.
Kobieta odłożyła łopatę i podeszła. Wyglądała na około pięćdziesięciu do sześćdziesięciu lat. Miała pociągłą, opaloną twarz, szare oczy koloru pobliskiego morza i srebrzyste włosy upięte w kok. Uśmiechnęła się promiennie i wskazała boczną drogę, która prowadziła na obrzeża miasteczka.
– Gott taak – podziękował Austin.
– Eingiskt?
– Nie, Amerykanin.
– Nie widujemy tu wielu Amerykanów – powiedziała po angielsku ze skandynawskim akcentem. – Witamy w Skaalshayn. Gunnar mieszka tam, na wzgórzu. Proszę pojechać tą wąską drogą. – Znów się uśmiechnęła. – Mam nadzieję, że pański pobyt tutaj będzie udany.
Austin jeszcze raz podziękował, wrócił do samochodu i przejechał około pół kilometra w żwirowych koleinach. Droga kończyła się przy dużym, krytym trawą domu z pionowych desek w kolorze ciemnej czekolady. Na podjeździe stał pick-up. Sto metrów w dół zbocza Austin ujrzał jak gdyby mniejszą kopię tego budynku. Wspiął się po schodach na ganek i zapukał.
Drzwi otworzył tęgawy mężczyzna średniego wzrostu. Miał okrągłą, rumianą twarz i cienkie pasma rudawych włosów, zaczesane z pożyczką na łysą czaszkę.
– Ja? – zapytał z uprzejmym uśmiechem.
– Pan Jepsen? Nazywam się Kurt Austin. Jestem znajomym profesora Jorgensena.
– Pan Austin. Proszę wejść. – Jepsen potrząsnął dłonią Kurta jak sprzedawca używanych samochodów w nadziei na transakcję. Potem wprowadził gościa do salonu w wiejskim stylu. – Profesor Jorgensen zatelefonował do mnie i uprzedził, że pan przyjedzie. Z Thorshavn to kawał drogi. Napije się pan?
– Dziękuję. Może później.
Jepsen skinął głową.
– Przyjechał pan trochę powędkować?
– Słyszałem, że na Wyspach Owczych można złapać rybę nawet na lądzie.
Jepsen uśmiechnął się szeroko.
– Niezupełnie. Ale prawie.
– Przeprowadzałem akcję ratowniczą na morzu w pobliżu Thorshavn i pomyślałem, że wyjazd na ryby byłby dobrym relaksem.
– Akcję ratowniczą? Austin… – Jepsen zaklął po farersku. – Powinienem był się zorientować. Jest pan tym Amerykaninem, który uratował duńskich marynarzy. Widziałem to w telewizji. Prawdziwy cud! Zobaczy pan, co będzie, jak miejscowi się dowiedzą, że mam u siebie takiego bohatera.
– Miałem nadzieję, że nikt mi tu nie będzie przeszkadzał.
– Oczywiście, że nie. Ale nie uda się zachować pańskiej wizyty w tajemnicy.
– Jedną osobę już spotkałem. Kobietę przed kościołem. Wydała mi się całkiem miła.
– Na pewno wdowę po pastorze. To kierowniczka poczty i główna plotkara. Wszyscy zaraz się dowiedzą, że pan tu jest.
– Czy to domek profesora tam poniżej na zboczu wzgórza?
Jepsen przytaknął i zdjął z gwoździa w ścianie klucz na kółku.
– Chodźmy, pokażę panu.
Austin wziął z samochodu swój worek marynarski. Kiedy szli ścieżką, Jepsen zapytał:
– Zna pan dobrze profesora Jorgensena?
– Poznaliśmy się kilka lat temu. Jest znanym na świecie naukowcem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Podwodny Zabójca»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podwodny Zabójca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Podwodny Zabójca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.