– A co to ma wspólnego ze mną?
– Wiem, że w zeszłym tygodniu wyszliście razem ze studia. Eamon przekręcił się na swoim małym obrotowym fotelu i spojrzał mi prosto w twarz. Jego głowę okalały zamontowane na krawędzi lustra żarówki. Nie sprawiał już wrażenia wystraszonego, mimo że spod grubej warstwy pudru na jego czole wyciekał błyszczący strumyczek potu.
– Pytasz, czy kochałem się z wizażystką?
– Zgadza się – odparłem. – Nie obchodzą mnie twoje zasady moralne, Eamon. Jeśli chcesz, możesz podczas przerwy na reklamy przelecieć dziewczynę od świateł. Nie dbam o to, co robisz, kiedy nie jesteś na wizji. Pod warunkiem, że to nie zakłóca funkcjonowania programu. A zapłakana wizażystką, która nie może wykonywać swojej roboty, zakłóca funkcjonowanie programu.
– Bardzo mi pomogłeś, Harry – oznajmił cicho. Czasami mówił tak cicho, że trzeba się było bardzo skoncentrować, żeby go w ogóle usłyszeć. To dawało mu pewną władzę. – Od pierwszego naszego spotkania wszystko, co powiedziałeś, wydawało mi się bardzo sensowne. „Pamiętaj, że mówisz zawsze do jednej osoby”, stwierdziłeś. „Jeśli ty dobrze się bawisz, wtedy oni też będą się dobrze bawić”. Takie rzeczy może niewiele dla ciebie znaczą, ale pomogły mi przez to przebrnąć. Pomogły mi zaistnieć. Bez ciebie nie dałbym rady i jestem ci wdzięczny. Dlatego nie gniewam się, kiedy zadajesz mi pytanie, które… chyba się ze mną zgodzisz…? zabrzmiałoby nieco obcesowo, gdyby zadała je moja matka albo mój ksiądz proboszcz.
– Czy kochałeś się z wizażystką, Eamon?
– Nie, Harry. Nie kochałem się z wizażystką.
– To prawda?
– Prawda, Harry. Nie kochałem się z wizażystką.
– Dobrze. To wszystko, co chciałem wiedzieć.
– Ja przeleciałem wizażystkę.
– Widzisz tu jakąś różnicę?
– Bardzo dużą. To nie był początek jakiegoś ważnego związku, Harry. To był kulminacyjny punkt czegoś kompletnie pozbawionego znaczenia… i to właśnie mi się w tym spodobało. A Carmen… tak ma na imię wizażystką, Harry, tak brzmi jej imię… może i martwi się dzisiaj, że nie będzie powtórki z rozrywki, ale mocno podejrzewam, że to też jej się w tym spodobało. Sam fakt, że to było trochę ostre, trochę brutalne i tylko na jedną noc. Czasami kobieta chce, żebyś się z nią pokochał. Innym razem chce, żebyś ją tylko przeleciał. One się od nas niczym nie różnią. To cały sekret, Harry. Są po prostu takie same.
– Dlaczego nikt mi o tym wcześniej nie powiedział? Moje życie byłoby o wiele prostsze.
– Aktualnie otrzymuję dużo ofert, Harry. I nie wszystkie pochodzą od reklamodawców piwa. Carmen to urocza dziewczyna. Będę ją traktował z szacunkiem. I z przyjaźnią. Ale chciała dokładnie tego samego co ja i dostała to. Nie może oczekiwać ode mnie niczego więcej. I kiedy weźmie się w garść, sama to zrozumie.
– Nie jesteś pierwszym młodym facetem, który łajdaczy się na lewo i prawo, ponieważ jego szpetna gęba pojawia się raz w tygodniu w telewizji, Eamon. Staraj się prostu nie pakować swoich osobistych dramatów do tego studia, dobrze?
– W porządku, Harry – odparł łagodnym tonem. – Przykro mi, że to wpłynęło w negatywny sposób na naszą pracę, naprawdę mi przykro. Rozumiem poza tym, że jesteś moim producentem wykonawczym i mówisz mi to, ponieważ taka jest twoja rola. Ale jestem mężczyzną, jasne?
– Co ty powiesz? Naprawdę? Brzmi to bardziej jak cytat ze starego bluesa. „Jestem mężczyzną”. Chryste, robi się z ciebie pieprzony ogier. Niedługo będziesz reklamował płyn po goleniu.
– Jestem mężczyzną, Harry. I jestem tu po to, żeby umieścić moje nasienie w tak wielu miejscach, jak to możliwe. Po to tu jesteśmy. To właśnie robią mężczyźni.
– Brednie – stwierdziłem. – To robią chłopcy.
Ale później, widząc, jak wychodzi ze studia z naszą najładniejszą asystentką, pomyślałem sobie – dlaczego nie?
Dlaczego nie wolno mu umieszczać swojego nasienia w tylu miejscach, w ilu tylko zdoła je umieścić? Po co miałby je oszczędzać? I co było takiego wspaniałego w samotnym małym doniczkowym kwiatku, który pielęgnowałem?
Nagle pojawiło się mnóstwo zasad, których musiałem przestrzegać.
Mogłem zostać w małym, położonym na poddaszu mieszkanku Cyd, ale musiałem się wynieść, zanim Peggy się obudzi. Cyd cieszyła się, że zostaję z nią po tym, jak mała zaśnie, cieszyła się, że śpię z nią w starym mosiężnym łóżku pod oprawionym w ramki plakatem z Przeminęło z wiatrem. Musiałem jednak wyjść przed nadejściem poranka.
Właściwie zasad nie było mnóstwo. Była tylko ta jedna. Ale ja miałem wrażenie, jakby było ich wiele.
– Może później będzie inaczej – stwierdziła. – Jeśli uznamy… no wiesz… że chcemy ciągnąć to dalej. Jeśli będziemy chcieli się ze sobą należycie związać.
Kiedy tylko odwróciła ode mnie te swoje szeroko osadzone brązowe oczy i zgasiła światło, poczułem, że nie mam wcale ochoty na należyty związek. Szczerze mówiąc to, co czułem, było odrobinę mniej skomplikowane.
Chciałem spać w ramionach mojej dziewczyny, wiedząc, że nie obudzi mnie o świcie i nie każe wracać do domu. Chciałem związku, w którym nie będę musiał pamiętać o zasadach. A jeszcze bardziej chciałem, żeby nasz związek wyglądał tak jak przedtem, zanim wszystko się porąbało.
* * *
Byłem pogrążony w głębokim śnie, kiedy wargi Cyd dotknęły moich.
– Kotku – szepnęła. – Przepraszam cię. Ale już czas.
Na dworze było wciąż ciemno, słyszałem jednak podskakujące na dachu nad naszymi głowami gołębie – niezawodny znak, iż pora wkładać gatki i zmywać się, nim wzejdzie słońce.
– Wszystko to sobie świetnie obmyśliłaś, prawda? – westchnąłem, odsuwając się od niej i wstając z łóżka.
– Żałuję, że nie możesz zostać, Harry. Naprawdę.
– Ile czasu minęło, odkąd rozstałaś się z ojcem Peggy?
Trzy lata? Może więcej? Ilu przedstawiłaś jej od tamtego czasu mężczyzn?
– Ty jesteś pierwszy – odparła cicho i zacząłem się zastanawiać, czy to prawda.
– Nie rozumiem po prostu, co w tym złego, jeśli mała zobaczy, jak wcinam miskę płatków kukurydzianych. Jezu… widuje mnie przez cały tydzień.
– Już o tym rozmawialiśmy – powiedziała w ciemności Cyd. – Twoja obecność rano wprawiłaby ją w zakłopotanie. Proszę, spróbuj to zrozumieć. Ma pięć lat… ty trochę więcej.
– Peggy mnie lubi. Ja też ją lubię. Zawsze się ze sobą świetnie dogadywaliśmy.
– Tym bardziej powinieneś teraz wyjść. Nie chcę, żebyś stał się dla Peggy wujkiem. Chcę, żebyś był kimś więcej albo kimś mniej. Ale nie wujkiem. Ona zasługuje na coś lepszego. Podobnie jak ty.
– Dobrze – odparłem. – Niech ci będzie.
– Powinieneś mnie kochać za to, że taka jestem – stwierdziła, bardziej rozgniewana niż urażona. – Powinieneś zrozumieć, że próbuję ją po prostu ochronić, że robię to, co dla niej najlepsze. Ty też masz małe dziecko. Wiesz, jak to jest. Jeśli ktoś powinien to zrozumieć, to właśnie ty.
Miała rację.
Powinienem ją kochać.
* * *
Po raz pierwszy w życiu zrozumiałem nagle, dlaczego mężczyźni w moim wieku powinni wiązać się z młodszymi kobietami.
Przedtem nigdy tego nie pojmowałem. Ciała trzydziestolatek są nadal sprężyste i można z nimi o wielu rzeczach pogadać. Są wciąż młode i poznały trochę życie – prawdopodobnie w tym samym stopniu co my.
Читать дальше