Paul Auster - Lewiatan
Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Lewiatan
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Jasne. Przecież nie jestem z kamienia.
– I co było potem? Kochałyście się?
– Co ty! – zawołała Maria. – Jestem na to zbyt pruderyjna.
– Nie masz się co oburzać – powiedziałem. – Twoja przyjaciółka wygląda bardzo kusząco. Pewnie nie tylko facetom trudno jest się jej oprzeć.
– No dobrze, byłam podniecona. Gdyby Lillian wykonała jakiś gest w tym kierunku, kto wie, może by do czegoś między nami doszło. Nigdy nie spałam z kobietą, ale tamtego dnia chyba nie umiałabym odmówić. W każdym razie po raz pierwszy w życiu przemknęło mi to przez głowę. Ale Lillian nie chodziło o żaden seks, po prostu wygłupiała się i tyle. Przez cały czas, gdy robiła striptiz, obie pękałyśmy ze śmiechu.
– Pokazałaś jej w końcu ten notes z adresami? – spytałem.
– Tak. Zdaje się, że po powrocie z restauracji. Lillian bardzo długo go oglądała, ale nie potrafiła odgadnąć, do kogo należy. Wiedziała tylko, że ten ktoś musi być jej klientem, bo imienia Lilii używała wyłącznie na gruncie zawodowym.
– To chyba znacznie zawężało listę potencjalnych właścicieli.
– Niby tak, ale notes wcale nie musiał należeć do kogoś, kogo Lillian poznała osobiście. Ktoś zadowolony ze świetnej usługi mógł podać telefon komuś innemu. Przyjacielowi, znajomemu, koledze z pracy. Właśnie w taki sposób Lillian zdobywała nowych klientów. Właściciel notesu miał jej numer, ale to nie znaczy, że już się z nią kontaktował. Może człowiek, od którego go dostał, też się jeszcze z nią nie widział. Bo tak to się w tym zawodzie odbywa: imiona i telefony przekazywane są w poufnych rozmowach na zasadzie łańcucha. Niektórzy mężczyźni zapisują numer w notesiku i wcale później nie dzwonią. Zapisują tak na wszelki wypadek – gdyby żona od nich odeszła, gdyby nagle ogarnęła ich frustracja, gdyby poczuli straszliwą chuć…
– Albo gdyby akurat byli w Nowym Jorku przejazdem… – wtrąciłem.
– Zgadza się.
– Jednak jakąś wskazówkę zdobyłaś. Bo zanim spotkałaś Lillian, nie wiedziałaś nic. Teraz miałaś przynajmniej jakąś szansę.
– Tak, ale sprawy potoczyły się inaczej. Kiedy zaczęłam rozmawiać z Lillian, zrezygnowałam z szukania właściciela notesu.
– Nie chciała ci zdradzić listy klientów?
– Nie o to chodzi. Dałaby, gdybym ją poprosiła.
– A więc?
– Im dłużej rozmawiałyśmy, tym bardziej nam się krystalizował pewien plan. Nie wiem, skąd się wziął, bo żadna z nas go nie wymyśliła. Pomysł po prostu unosił się w powietrzu, wystarczyło po niego sięgnąć. Jakąś rolę niewątpliwie odegrało nasze przypadkowe spotkanie po latach. Tak nieoczekiwane i cudowne. Cieszyłyśmy się jak szalone. Nie zapominaj, że przyjaźniłyśmy się od dziecka. Byłyśmy jak siostry, jak papużki nierozłączki; jedna za drugą dałaby się pokroić. Uwielbiałam Lillian i zawsze mi się wydawało, że znam ją na wylot. I co? Po pięciu latach niewidzenia okazuje się, że moja przyjaciółka została kurwą. Szczęka mi opadła. Poczułam się strasznie, poczułam się… bo ja wiem… zdradzona. A z drugiej strony – i tu się robi mętlik – zdałam sobie sprawę, że zazdroszczę jej takiego życia. Lillian się nic a nic nie zmieniła. Wciąż była tą samą wspaniałą dziewczyną co dawniej. Szaloną, dowcipną, przezabawną. Miała czyste sumienie, wcale nie uważała się za kobietę upadłą, godną pożałowania. I to mi się najbardziej spodobało: jej poczucie totalnej wolności, że żyje według własnych reguł i w nosie ma, co inni o niej myślą. W tym czasie kiedy straciłyśmy z sobą kontakt, ja też wykonałam kilka zwariowanych numerów. Eksperyment nowoorleański, potem klub ze striptizem i „Naga dama”… za każdym razem posuwałam się coraz dalej, badałam granice własnej odwagi. Ale w porównaniu z Lillian czułam się jak zakonnica, jak nieszczęsna cnotka. I pomyślałam sobie: skoro ona może, dlaczego ja miałabym nie spróbować?
– Żartujesz!
– Daj mi skończyć. To było trochę bardziej skomplikowane. Kiedy opowiedziałam Lillian o znalezionym na ulicy notesie i tych wszystkich ludziach, z którymi zamierzałam się skontaktować, ona uznała, że to fantastyczny pomysł, po prostu genialny. Koniecznie chciała mi pomóc. Zaczęła sobie wyobrażać, że jest mną, że krąży po mieście i rozmawia z osobami, których nazwiska figurują w notesie. Niesamowicie się zapaliła. A ponieważ była aktorką, granie i wszelkiego rodzaju udawanie leżało w jej naturze.
– Więc się zamieniłyście, tak? To mi próbujesz powiedzieć? Że Lillian namówiła cię, byście się zamieniły miejscami?
– Nikt mnie do niczego nie namawiał – odparła Maria. – Wspólnie postanowiłyśmy.
– A jednak…
– Słowo daję, od początku do końca o wszystkim decydowałyśmy razem. W wyniku eksperymentu życie mojej przyjaciółki odmieniło się. Zakochała się w takim jednym facecie, którego nazwisko widniało w notesie, i po jakimś czasie się pobrali.
– Ta historia staje się coraz bardziej dziwna – powiedziałem.
– To prawda – przyznała Maria. – W każdym razie Lillian ruszyła w miasto, zaopatrzona w jeden z moich aparatów i notes z adresami. Piąta, lub szóstą osobą z jej listy był mężczyzna, za którego potem wyszła za mąż. Czułam, że mój pomysł z notesem kryje w sobie wielkie możliwości, tylko że te możliwości otworzyły się przed Lillian, a nie przede mną.
– Widziałaś tego faceta? Może Lillian go wymyśliła?
– Byłam świadkiem na ich ślubie. Z tego, co wiem, Lillian nie przyznała się mężowi, jak wcześniej zarabiała na życie, ale czy miała obowiązek? Mieszkają teraz w Berkeley w Kalifornii. Facet wykłada na uczelni i naprawdę świetny z niego gość.
– A ty jak wyszłaś na zamianie?
– Średnio. A raczej kiepsko. W dniu, w którym Lillian wybierała się na pierwsze spotkanie wyposażona w mój aparat, była umówiona na popołudnie z jednym ze swoich stałych klientów. Kiedy zadzwonił rano, żeby potwierdzić godzinę, Lillian wyjaśniła mu, że niestety musi wyjechać do chorej matki, ale – dodała szybko – poprosiła koleżankę o zastępstwo; jeśli klient zgodzi się na tę podmianę, ona mu ręczy, że na pewno tego nie pożałuje. Nie pamiętam dokładnie jej słów, ale taki był mniej więcej sens. Lillian zrobiła mi taką reklamę, że w końcu facet uległ. No więc po południu siedzę w mieszkaniu Lillian i czekam na dzwonek do drzwi, czekam na faceta, z którym muszę iść do łóżka, chociaż nigdy w życiu go nie widziałam. Wreszcie się zjawił: mały, krępy, po czterdziestce, z owłosionymi kłykciami i żółtymi zębami. Na imię miał Jerome i był handlowcem. Nie pamiętam, co sprzedawał, chyba alkohol, ale równie dobrze mogły to być ołówki czy komputery. Nie robiło mi różnicy. Punktualnie o trzeciej rozległ się dzwonek u drzwi. Ledwo gość wszedł do środka, od razu zrozumiałam, że nic nie wyjdzie z naszej randki. Gdyby facet był choć trochę bardziej atrakcyjny, może bym się jakoś zmusiła, ale Jerome budził we mnie taki wstręt, że po prostu nie dałam rady. Spieszyło mu się, co rusz spoglądał na zegarek, jakby chciał czym prędzej zacząć i czym prędzej skończyć. Nie wiedziałam, jak się wykręcić. W każdym razie przeszliśmy do sypialni i zaczęliśmy się rozbierać. Cały czas zastanawiałam się, co robić. Bo co innego tańczyć nago na barowej ladzie, a co innego pieprzyć się z tłustym, owłosionym jak goryl typem, na którego widok mnie mdliło. Wcześniej schowałam aparat w łazience i teraz pomyślałam sobie, że jeśli chcę mieć jakąś dokumentację z tej nieudanej akcji, to trzeba się brać do roboty. Przeprosiłam na chwilę faceta i znikłam w łazience. Drzwi zostawiłam uchylone. Odkręciłam wodę, wyjęłam aparat i przez szparę w drzwiach zaczęłam pstrykać zdjęcia. Widok miałam pierwszorzędny. Jerome leżał wyciągnięty na łóżku, z wzrokiem utkwionym w sufit, i bawił się swoim flakiem, próbując go usztywnić. Wyglądało to obrzydliwie, a zarazem komicznie. Cieszyłam się, że mogę tę scenkę utrwalić na kliszy. Myślałam, że zdążę zrobić ze dwanaście zdjęć, ale po sześciu czy siedmiu Jerome nagle poderwał się z łóżka i ruszył w stronę łazienki. Zanim się zorientowałam, co zamierza, chwycił za klamkę i otworzył drzwi na oścież. Kiedy zobaczył mnie z aparatem w ręku, dostał świra. Oszalał, naprawdę mu odbiło. Zaczął się wydzierać, wrzeszczeć, że nie pozwoli się szantażować, nie dopuści, abym zniszczyła mu małżeństwo, po czym wyrwał mi aparat i raz po raz walił nim o wannę. Usiłowałam wydostać się z łazienki, lecz złapał mnie za ramię i zaczął okładać pięściami. To był koszmar. Wyobrażasz sobie? Dwoje nagich, obcych sobie ludzi tłukących się w różowej okafelkowanej łazience. Jerome stękał, krzyczał, darł się wniebogłosy, cały czas grzmocąc mnie gdzie popadnie; wreszcie po jednym z ciosów straciłam przytomność. Tym ostatnim ciosem złamał mi szczękę, ale szkód było znacznie więcej. Miałam złamany nadgarstek, dwa pęknięte żebra i pełno siniaków na ciele. Spędziłam dziesięć dni w szpitalu, a potem przez sześć tygodni chodziłam z zadrutowaną szczęką. Tak, mały tłusty Jerome nie żałował pięści. Sprawił mi niezły łomot.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Lewiatan»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.