Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Fanny pomogła mi znaleźć lokum na dolnym Manhattanie, toteż na Święta Bożego Narodzenia byłem już z powrotem w Nowym Jorku. Okazało się, że pewien malarz, jej znajomy, zamierzał spędzić rok we Włoszech i Fanny namówiła go, żeby za pięćdziesiąt dolarów miesięcznie – na więcej nie byłoby mnie stać – wynajął mi pokój, który należał do jego mieszkania (wynajętego innym lokatorom), lecz mieścił się po drugiej stronie korytarza i dopóki się do niego nie wprowadziłem, służył za graciarnię. Gospodarz trzymał tu różne śmieci i niepotrzebne sprzęty: popsute rowery, nie dokończone obrazy, starą pralkę, puste puszki po terpentynie, gazety, pisma ilustrowane oraz niezliczone ilości drutu. Zgarnąłem wszystko pod jedną ścianę, tak więc do zamieszkania została mi zaledwie połowa pokoju, szybko się jednak przyzwyczaiłem do nowych warunków i uznałem, że to mi aż nadto wystarcza. Przez pierwszy rok cały mój majątek składał się z materaca, małego stolika, dwóch krzeseł, maszynki elektrycznej, kilku podstawowych sprzętów kuchennych i pudła z książkami. Żyłem skromnie, bez żadnych wygód, ale prawdę mówiąc, byłem szczęśliwy. Tak jak to ujął Sachs, gdy pierwszy raz wpadł z wizytą, mój pokój stanowił azyl duchowy, gdyż myślenie było jedyną czynnością, jaką dawało się w nim wykonywać. Miałem własną umywalkę i klozet, ale brakowało wanny czy prysznicu, drewniana podłoga zaś była w tak opłakanym stanie, że ilekroć przeszedłem się po niej na bosaka, musiałem potem wyciągać z nogi drzazgi. A jednak w tym właśnie pokoju wróciłem do przerwanej powieści i powoli los zaczął się do mnie uśmiechać. Miesiąc po tym, jak się wprowadziłem, otrzymałem stypendium w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów, o które wystąpiłem tak dawno temu, że zdążyłem o nim zapomnieć. Po upływie kolejnych dwóch tygodni dostałem drugie stypendium, siedem tysięcy dolarów, o które starałem się w tym samym okresie desperacji co o pierwsze. To było tak, jakby nagle cuda stały się na porządku dziennym. Mimo że połowę pieniędzy oddałem Delii, wciąż starczało mi na w miarę wygodne życie. Co tydzień jeździłem na wieś, żeby spędzić dzień lub dwa z Davidem. Nocowałem u zaprzyjaźnionego sąsiada. Trwało to około dziewięciu miesięcy, a potem, we wrześniu, sprzedaliśmy dom i Delia wynajęła mieszkanie w południowej części Brooklynu. Odtąd zabierałem dziecko na kilka dni do siebie. Oboje z Delią oddaliśmy się w ręce prawników; rozwód był w toku.

Fanny i Ben ogromnie się przejmowali moim nowym stanem kawalerskim. Nie lubię się wywnętrzać, ale jeśli się komuś zwierzałem, to tylko im; oni jedyni wiedzieli o moich rozterkach i wątpliwościach. Zmartwiła ich wiadomość, że się rozstałem z Delią, chyba nawet bardziej zmartwiła Bena niż Fanny. Fanny, zrozumiawszy, że to koniec, że nie zejdę się ponownie z żoną, raczej niepokoiła się o małego Davida. Sachs jednak koniecznie chciał mnie namówić, abym podjął jeszcze jedną próbę. Przez parę tygodni suszył mi głowę; poddał się dopiero wtedy, gdy przeprowadziłem się do miasta i zacząłem nowe życie. Nigdy nie spieraliśmy się z Delią w towarzystwie, toteż rozpad naszego małżeństwa z pewnością był szokiem dla wszystkich, którzy nas znali, a zwłaszcza dla tak bliskich przyjaciół jak Sachsowie. Chociaż wydaje mi się, że Fanny już od dłuższego czasu coś podejrzewała. Pierwszą noc po odejściu od Delii spędziłem u nich w domu; kiedy skończyłem im opowiadać o tym, co się stało. Fanny przez chwilę milczała, po czym oznajmiła: „Wiem, jak się paskudnie czujesz. Peter, ale myślę, że słusznie postąpiłeś. Zobaczysz, będziesz znacznie szczęśliwszy bez niej.”

Tamtego roku Sachsowie wydawali mnóstwo przyjęć i na większość mnie zapraszali. Znali wprost niewiarygodnie dużo ludzi; miałem wrażenie, jakby niemal pół Nowego Jorku przewijało się przez ich dom. Malarze, pisarze, profesorowie, krytycy, wydawcy, właściciele galerii – wszyscy przyjeżdżali do Brooklynu, siadali przy dużym owalnym stole, opychali się przysmakami, które Fanny przyrządzała na kolację, pili i gadali do późnej nocy. Ben zawsze był wspaniałym gospodarzem i niestrudzonym mistrzem ceremonii: sypał z rękawa dowcipami, rzucał błyskotliwe uwagi i pilnował, aby rozmowa przy stole płynęła wartkim nurtem. Te spotkania stanowiły moją główną rozrywkę. Fanny z Benem zajmowali się mną nieustannie, nie szczędzili wysiłków, żebym zaczął udzielać się towarzysko. I chociaż nigdy nie mówili o tym wprost, wiedziałem, że starają się mnie wyswatać; nie zapraszaliby tylu niezamężnych kobiet, gdyby mój los tak bardzo nie leżał im na sercu.

Na początku 1979 roku, jakieś cztery miesiące po moim powrocie do Nowego Jorku, poznałem u Sachsów pewną osobę, która odegrała istotną rolę w śmierci Bena. Maria Turner miała wówczas dwadzieścia siedem, może dwadzieścia osiem lat; była wysoką kobietą, spokojną, zrównoważoną, o krótkich blond włosach i pociągłej, kościstej twarzy. Daleko było Marii do piękności, ale moją uwagę zwrócił żar w jej szarych oczach, a także kontrast między jej powściągliwym zachowaniem i skromnym, nienagannym strojem a zmysłowym wdziękiem i erotyzmem, jaki od niej promieniował, kiedy na przykład zakładała nogę na nogę, pozwalając, by spódnica podjechała wyżej, albo kiedy przyjmując ode mnie ogień, leciutko dotykała mojej dłoni. Nie próbowała mnie kokietować czy się zalecać. Sprawiała wrażenie porządnej dziewczyny z dobrego domu, która do perfekcji opanowała zasady savoir-vivre’u, lecz nie ma ochoty dłużej się do nich stosować, sprawiała też wrażenie osoby posiadającej jakąś cenną tajemnicę, którą w zależności od humoru i kaprysu wyjawi albo nie.

Mieszkałem na Varick, ona niedaleko na Duane, więc po przyjęciu u Sachsów wróciliśmy jedną taksówką na Manhattan. Od tego zaczęła się nasza znajomość, czy raczej trwający niemal dwa lata związek erotyczny. Świadomie używam tego określenia, chociaż to wcale nie znaczy, że nasze stosunki ograniczały się wyłącznie do cielesnych i że poza łóżkiem nie przejawialiśmy sobą żadnego zainteresowania. Faktem jednak jest, że nie szeptaliśmy do siebie czułych słówek, nie żyliśmy w świecie sentymentalnych iluzji i po tej pierwszej nocy charakter naszej znajomości właściwie się nie zmienił. Marii wcale nie zależało na więzi, o jakiej inni marzą, nie znała też miłości w tradycyjnym znaczeniu tego słowa – to było uczucie leżące poza jej zasięgiem. Ze względu na mój ówczesny stan ducha chętnie zaakceptowałem narzucone przez nią warunki.

Nie rościliśmy wobec siebie żadnych praw, każde z nas żyło własnym życiem i widywaliśmy się sporadycznie. Ale istniała między nami prawdziwa sympatia, pewna intymność, której z nikim innym nie udało mi się osiągnąć. Musiało jednak minąć trochę czasu, zanim się w tym wszystkim połapałem. Z początku Maria wydawała mi się odrobinę przerażająca, może nawet lekko zboczona (co stanowiło dodatkową podnietę podczas naszych pierwszych kontaktów), ale później zrozumiałem, że po prostu jest osobą niekonwencjonalną, ekscentryczną, która podporządkowała swoje życie wymyślonym przez siebie przedziwnym, skomplikowanym rytuałom. Wszystko w jej życiu było usystematyzowane, każde doświadczenie było nową przygodą, z którą wiązało się nowe ryzyko i nowe ograniczenia, zaś każda rzecz i każde zdarzenie podpadało pod inną, odrębną od pozostałych kategorię. Ja podpadałem pod kategorię seksu. Tamtej pierwszej nocy Maria wyznaczyła mi rolę kochanka i była to rola, którą grałem do samego końca. W jej dziwnym, uporządkowanym świecie łączył nas rytuał erotyczny; był to zaledwie jeden z wielu jej rytuałów, ale całkiem odpowiadała mi rola, w której zostałem obsadzony, i nigdy na nią nie narzekałem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x