Katarzyna Grochola - Osobowość Ćmy

Здесь есть возможность читать онлайн «Katarzyna Grochola - Osobowość Ćmy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Osobowość Ćmy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Osobowość Ćmy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Osobowość Ćmy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Osobowość Ćmy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Może weźmiesz telewizor ode mnie?

Ode mnie, to znaczy z twojej sypialni, duży stoi w dużym pokoju, mały w twojej sypialni. Jest włączony przed snem, przez szybę widzę ten trupi blask, jak możesz zasypiać przy telewizorze?

– Nie, dzięki, odzwyczaiłam się.

– To pa, córciu. – Pa.

Dotykają się policzkami, udają, że to nic, doprawdy nic takiego, przecież da się przeżyć takie dotknięcie, ono nie zostawia śladów, bąbli, zaczerwienienia nawet. Już.

*

Basia znajduje tabliczkę z napisem „Zespół Adwokacki”, trzecie piętro, strzałka w prawo. Jest umówiona, nie powinna czekać, potem pojedzie do Julii, pomoże jej w przeprowadzce, Buba też obiecała, że będzie, ale Buba i tak nie może nosić, bo podobno dysk jej wypadł. W tym wieku? I Róża wpadnie, ale też nie bardzo będzie pomocna, bo lekarz ostrzegał, że poszły jej jakieś więzadła.

A jej, Basi, poszło tylko małżeństwo. Ot co, kręgosłup ma zdrowy i świetnie się czuje. I rozpocznie na nowo życie. Może na okres przejściowy Róża pozwoli jej mieszkać u siebie. Bo w tym gównianym fałszu nie będzie tkwić ani chwili dłużej.

Basia sztywno wyprostowana siedzi naprzeciwko wyprostowanej pani mecenas. Pani mecenas mówi szybko, teraz nachyla się ku niej, wyciąga palec wskazujący i dziobie powietrze w okolicach serca Basi.

– I właśnie dlatego pozwany będzie chciał powódkę natychmiast wykorzystać.

– Jaką powódkę?

– Jaką powódkę? – Pani mecenas patrzy na nią z niesmakiem. – Jak to jaką powódkę?! Panią! Pamiętam taki przypadek, jak pewna kobieta, nie wymienię jej nazwiska, rozumie pani, tajemnica służbowa, z tym że śmieszne to nazwisko miała, po mężu, cha, cha, cha, no, ale cóż, nie mogę… Otóż ta kobieta była przekonana, że mąż będzie lojalny. Naiwna!

Zupełnie jak pani! Nic bardziej błędnego!

Pani mecenas podnosi się, ma wąską spódnicę, z rozporkiem z tyłu, uderza pięścią w stół, Baśka podskakuje, pani mecenas patrzy jej prosto w oczy.

– Nic! Nic nie dostała!

– Mieszkanie nie jest moje. – Basia składa ręce na kolanach, dlaczego się poci, nigdy nie ma mokrych rąk, a teraz ma.

– Musi pani walczyć, zobowiązuję panią do walki we własnym dobrze pojętym interesie. Ona też czekała, i proszę. Do podziału było ogołocone ze wszystkich sprzętów mieszkanie! Wszystkich! Wziął nawet jej maszynkę do golenia nóg!

– Piotr ma swoją. – Basia próbuje coś zrozumieć, ale zrozumienie przychodzi jej z trudem.

– Więc pozwany, tu, w tym przypadku, zachowa się tak samo. Proszę uporządkować te sprawy, a resztę… zostawić mnie.

– Ale jemu naprawdę nie jest potrzebna moja maszynka…

Ma swoją…

Mecenas patrzy na nią z politowaniem.

– Proszę pani! Ja mogłabym tu wymienić nie takie przypadki jak pani! Zobaczy pani sama w sądzie, co się będzie działo!

– Ale myśli pani, że nie ma nadziei? Jest przecież rozprawa pojednawcza…

– To jak już pani uważa – mówi sztywno pani mecenas. – Proszę przyjść do mnie, jak się pani zdecyduje. Tracimy czas.

– Ale on ma kogoś innego – szepcze Basia. Dowody na to spoczywają w jej plecaczku, obok postawionym, przy krześle!

– Oczywiście!

Oczywiście? Co jest oczywistego dla tej obcej kobiety w tym, że Piotr, jej ukochany Piotr, me jest uczciwym człowiekiem? Właśnie że nie oczywiście!

Pani mecenas robi się radosna.

– Jakiż mężczyzna opuszcza tak atrakcyjną kobietę? – Pani mecenas już przemawia, nie do niej mówi, ale przemawia, staje obok biurka, opiera na nim upierścienioną dłoń, a pierścionek ma ładny, z szafirami, mówi w przestrzeń, nad Basią. – Jaki? Mężczyzna, który ma następczynię. Który nie zważa na świętość węzła małżeńskiego. Taki decyduje się odejść. Taki decyduje się okraść byłą żonę z ich wspólnoty majątkowej. Taki będzie manipulował faktami. Ale my się nie damy! Nie damy się!

Pani mecenas obchodzi stół, nachyla się nad Basią, teraz się jej zwierza.

– Mój mąż zrobił to samo przed rozwodem. Wziął nawet telewizor, który ja, proszę pani, dostałam jako nagrodę na dziesięciolecie pracy w tym zespole! I dlatego radzę uważać, radzę uważać! Załatwimy go!

*

Ksiądz Jędrzej trzyma słuchawkę przy uchu, odłożył widelec i mimo niezadowolonej miny Marty jednak rozmawia. A przecież wszystko stygnie!

– Nie możecie nie móc! To sprawa życia i śmierci!

Przecież pisałem! To ile? Dobrze. Nie, nie na konto, ja się sam zgłoszę i pokwituję w imieniu. Bardzo serdeczne Bóg zapłać.

Odkłada telefon komórkowy, pani Marta natychmiast przenosi go na parapet, kładzie tuż obok swojego. Ksiądz Jędrzej uśmiecha się przepraszająco, przecież wie, że cielęcina jest najważniejsza. Marta ją robi najlepiej na świecie, od wczoraj moczyła ją w specjalnej marynacie, z czosneczkiem, no ale cóż, są sprawy wagi najwyższej, plasujące się oczywiście tuż za obiadem, więc rozumie, doskonale rozumie i teraz rozmawiał nie będzie.

I ksiądz Jędrzej pochyla się nad talerzem.

Ale kiedy znów rozlega się sygnał, udaje, że nie widzi wzroku swojej gospodyni, rzuca się ku parapetowi, jest pierwszy, przed jej ręką, łapie telefon i odwraca się w stronę okna, żeby go ten bazyliszek w fartuchu przywiezionym przez niego z Włoch nie zabił wzrokiem.

– Halo?

Ksiądz Jędrzej słucha z rosnącym zdziwieniem, potem delikatnie odkłada telefon na parapet.

– Dostaliśmy siedem tysięcy na konto.

– Nie dostaliśmy, tylko ja dostałam. – Pani Marta patrzy prosto w oczy Jędrzeja.

– Pani, Marto? – Jędrzej wie, jaka to suma dla gospodyni, ale ona spokojna, wyciera ręce, odkłada zmiętą ścierkę, porządnie wiesza przy piecu, wygładza. – A skąd Marta ma takie pieniądze?

– I to mój telefon. – Pani Marta chowa komórkę do obszernej kieszeni rzymskiego fartucha, nie odpowiada od razu, bo i po co. Ale ksiądz Jędrzej czeka, a jedzenie stygnie.

– Gram… trochę… na giełdzie…

– O… hazard to wielki grzech… wielki…

– To szkoda, wielka szkoda – mówi pani Marta, ale pilnie obserwuje swojego chlebodawcę, spod oka spogląda, a w jej głosie nie słychać żalu za grzechy. – Ja nie wiedziałam, że to hazard, to tylko giełda. Ale tak sobie pomyślałam, że dziesięć procent będę przekazywać na te księdza przeszczepy…

Ach, niech ma klecha zagwozdkę! – myśli czule. I ksiądz Jędrzej trze potylicę, udaje, że go to nic nie obchodzi, ale nieudolnie udaje.

– Giełda, mówi pani? A, to miłosierny uczynek…

Piętnaście?

*

Buba siedzi obok Zenka.

Musi złapać oddech, przesadziła, a przecież Julia czeka.

Zenek zbliża twarz do jej twarzy. Biała Dama przestaje zabawiać ludzi, patrzy na nich przenikliwie, kiwa ręką na znak „Nie, nie rób tego”, ale Buba nie widzi, słabo jej jakoś, Zenek podaje jej butelkę mineralnej, przecież świat jest taki piękny, ciepły i spokojny, za chwilę będzie jeszcze cieplejszy i spokojniejszy, bo działka czeka na niego. Buba odmawia ruchem ręki. Zenek rozgląda się, jest bezpiecznie, wyjmuje strzykawkę. Buba chwyta go za rękaw.

– Poczekaj. Musisz brać? – No.

Buba patrzy na strzykawkę.

– Twoja?

– Dostałem. Prawie nowa.

– Zostaw.

– Od Gienka. On jest czysty.

– Nikt nie jest czysty. Zostaw.

Buba z wysiłkiem sięga do kieszeni, da mu, trudno, kupi sobie nową, jakie to ma znaczenie, stać ją. Podaje Zenkowi strzykawkę i igłę. Zenek patrzy z wdzięcznością, nie powinna mu dawać, teraz musi kupić dla siebie, musi mieć przy sobie, myśli, że zawsze, ale może dobry uczynek robi, kto wie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Osobowość Ćmy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Osobowość Ćmy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Katarzyna Leżeńska - Kamień W Sercu
Katarzyna Leżeńska
Katarzyna Grochola - Ja wam pokażę!
Katarzyna Grochola
libcat.ru: книга без обложки
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Podanie O Miłość
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Przegryźć Dżdżownicę
Katarzyna Grochola
Katarzyna Grochola - Serce na temblaku
Katarzyna Grochola
Отзывы о книге «Osobowość Ćmy»

Обсуждение, отзывы о книге «Osobowość Ćmy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x