Jerzy Andrzejewski - Ład Serca

Здесь есть возможность читать онлайн «Jerzy Andrzejewski - Ład Serca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ład Serca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ład Serca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ład serca uważany jest za pierwszy polski utwór nawiązujący do rozwijającego się w Europie nurtu humanizmu katolickiego i porównywany do powieści Georges’a Bernanosa i François Mauriaca. Akcja powieści rozgrywa się w ciągu jednej nocy w białoruskiej wiosce, w której splatają się losy kilkorga osób, stających przed odwiecznym wyborem pomiędzy dobrem a złem. Główny bohater, rozdarty wewnętrznie katolicki ksiądz, szukający drogi do ładu serca, stara się zachować wierność swojemu powołaniu, mimo własnych wątpliwości, otaczającego go zła, ludzkich słabości i zbrodni popełnianych w jego parafii.
Wydaje się że narracja powieści bardziej eksponuje zło, które nieubłaganie musi zwyciężyć… Bohater, choć czasami jest bezsilny i niepojmujący działań Opatrzności, za wszelką cenę próbuje jednak ocalić swoją wiarę: Panie! Daj mi siłę, pozwól, bym był od siebie mocniejszy i żebym ponad siebie wyrósł, pozwól memu sercu przejrzeć Twój ład…

Ład Serca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ład Serca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Z naszej wsi. Wychowaniec proboszcza. Michaś miał na imię.

– A proboszcz?

– Ksiądz Siecheń.

– Siecheń? – powtórzył Morawiec.

Nie, nigdy nie słyszał tego nazwiska.

Tymczasem Burak błądził wzrokiem po sklepieniu szałasu.

– Tamten mały bardzo przypominał Michasia – powtórzył.

Morawiec zwarł silnie szczęki.

– Nie myśl o tym… Cóż to? – rzucił nienawistnie. – Wyrzuty sumienia?

Burak nie odpowiedział. Wydało się nawet Morawcowi, iż cofnął się o krok, jakby chciał odejść. Zaraz jednak spostrzegł, że uległ złudzeniu. To mrok jedynie zgęstniał. Jednocześnie wypłynął szum wiatru, zakołysało się wszystko dokoła.

Morawiec, zdjęty nagłym strachem, chciał wyprostować się i wstać. Ale zbrakło mu sił. Miał wrażenie, że został oplątany i skuty ciężkimi łańcuchami. Szarpnął się. Nie puszczały.

Ogromny łomot runął z wysoka. Kłąb ostrych liści wcisnął się do szałasu.

– Burak! – krzyknął poprzez wzdęty bełkot.

Czuł, że opuszczają go siły. Jak przez mgłę widział niewyraźnie majaczący zarys sylwetki stojącego. Lęk przed samotnością napiął mu muskuły. Podczołgał się więc na rękach, wlokąc za sobą zdrętwiałe nogi. Zawirowało mu w oczach. I w chwili, w której uczuł na ustach wilgotny smak ziemi, przeniknął go na wskroś niespodziewanie wyszarpnięty ze świadomości błysk: Burak od dwóch dni nie żył.

VII

W pewnej chwili, gdy po kilku krótkich zdaniach rozmowa urwała się i zaległa cisza, spokojny wzrok księdza Siechenia zmusił Taisę do opuszczenia izby. Wolno, z niechętnym ociąganiem, kołysząc Józika w ramionach podeszła do drzwi. Już je otworzyła i znalazła się za progiem, w mroku kuchni, gdy nagle, jakby coś się jej przypomniało, zatrzymała się i odwróciła głowę.

Proboszcz stał przy łóżku Siemiona, dłońmi wsparty o poręcz, lekkim pochyleniem pleców zasłaniając leżącego. Z oddalenia kilku kroków wśród tego ciężkiego milczenia wydał się jej jeszcze bardziej obcy niż przed chwilą. Czyż był to ten sam człowiek, któremu z drżącym sercem i niemal ze łzami powierzyła przed wielu latami swoje dziewczęce grzechy i z którego rąk przyjmowała pierwszą komunię? Cóż pozostało z tamtej jego dobrotliwości, z uśmiechu, który w promieniu rannego słońca zdawał w siebie wchłaniać i radosny śpiew chłopców na chórze, i czystość umajonego ołtarza? A dzień, kiedy na tym samym miejscu klęczeli oboje z Siemionem: proboszcz splótł im dłonie stułą, w kościele był półmrok, pełno ludzi, deszcz dzwonił po dachu… wreszcie, gdy długo schyleni podnieśli głowy – ujrzeli przed sobą księdza stojącego w ogromnej jasności, z przymkniętymi oczami i twarzą tak bardzo cichą, iż tylko lekkie drżenie warg zdradzało modlitwę.

Teraz usta proboszcza wydały się Taisie zacięte i surowe. Stała jeszcze chwilę we drzwiach, jakby łudziła się, że ksiądz ją zawoła. Ale nawet się nie odwrócił. Cofnęła się więc i cicho zamknęła za sobą drzwi. Otoczyło ją gorąco i gęsty mrok ciasnych, zadymionych ścian i niskiego pułapu. W kuchni nie paliło się światło, tylko od uchylonych drzwiczek pieca padał na podłogę odblask dogasającego żaru.

Odurzona dusznym powietrzem, machinalnie przysiadła na stołku. Wprawdzie Józik coraz bardziej ciężył jej w ramionach, nie chciała go jednak kłaść do kołyski. Wolała mieć przy sobie. Często zresztą budził się i popłakiwał. Teraz wyjątkowo od dłuższego czasu spał. Ostrożnie więc rozluźniwszy dłonie, usunęła go na kolana. Łagodny pył światła, unoszący się nisko nad podłogą, wyłonił z półcienia drobną, spokojnie uśpioną twarzyczkę. Musiało śnić się dziecku coś przyjemnego, przesuwał mu się bowiem po buzi uśmiech zachwytu i drgały kąciki leciutko rozchylonych warg. Silniejsze uderzenie serca kazało Taisie nachylić się nad małym. Długo wpatrywała się w śpiącego.

Szum lasu biegł z daleka równym, miarowo rosnącym przypływem. Noc stała się jednolita i sięgnąwszy mrokiem po najodleglejsze krańce, zatrzymała się w miejscu. Tu była cisza. Już gdzieś spoza pieca, jak zawsze w taką porę, wykwitnął ćwierk świerszcza. Choć zrazu nieśmiały, przycupnięty w kącie, zaraz jednak wychynął z fantazją. O, te godziny wieczorne, godziny wypoczynku i oczekiwania, gdy za oknami ciemnieje błękitny zmierzch i niebo zstępuje na ziemię, gdy pod kuchnią syczy i pęka dopalające się drzewo, a cisza jest tak czysta, iż słychać chrobot własnego serca, które jak robaczek drzewny pracuje bez ustanku! Tylko patrzeć, a na dworze wśród radosnego poszczekiwania Podrostka rozlegną się znane kroki, silne ramię pchnie drzwi i na progu stanie Siemion, jak zawsze cokolwiek schylony, jest bowiem zbyt wysoki, aby mógł z wyprostowaną głową wejść do środka. Zanim zdejmie kurtkę, od razu, ledwie zdąży odetchnąć ciepłem, weźmie na ręce Józika. Będzie z nim chodzić po izbie szerokimi krokami, będzie pokrzykiwać wesoło, a gdy mały uniesiony ramionami ojca wysoko pod sam prawie sufit zbudzi się, cóż za radość widzieć jego oczy ożywione i ciekawie patrzące dokoła.

Nagle Józik żałośnie zakwilił. I byłby się przebudził, gdyby Taisa szybko go nie uspokoiła lekkim kołysaniem. „Śpij, maleńki, śpij…” Nie zanuciła jednak w obawie, że głos może spłoszyć dziecku sen. Usłyszała tylko melodię. I jednocześnie zdała sobie sprawę, że piosenka, którą od lat śpiewają dzieciom wszystkie matki tych stron, istnieje w niej niezmiennym i uporczywym rytmem od wielu godzin. Znała ją od dzieciństwa. Sama ileż razy tymi łagodnymi i pełnymi tęsknoty dźwiękami usypiała Józika. A przecież tylekroć słyszane – prawdziwie usłyszała je po raz pierwszy dopiero ubiegłej nocy.

Gdy w pewnej chwili dobiegł ją jęk Siemiona, wówczas zdecydowała się. Instynkt podszepnął jej, iż w podobnej godzinie, kiedy świat zostaje rozdarty i kona w strzępach, tylko pewność bliskiej śmierci odegna od człowieka rozpacz. Jakaż bowiem inna siła mogłaby jej ramionom dać tyle namiętnego spokoju, jaka inna przyszłość pozwoliłaby bezpiecznie spocząć przy Siemionie w ciemnościach? Słowa pociechy? Łzy? Wszystko daremne! Śmierć, wystarczy ją jedną przyjąć, aby cierpienie, jak wzburzona rzeka pędząca ciasnym łożyskiem, wystąpiło z opornych brzegów i rozlało się dokoła w cichy nurt. Nie ma innego ratunku. Jak podtrzymać serce, gdy przestaje bić, jak dłoniom drętwiejącym przywrócić prężność, a powiekom nie pozwolić zamknąć się? Wyjść naprzeciw śmierci. To wszystko.

Gdy trzymając w ramionach uciszone ciało Siemiona słyszała niedaleki oddech uśpionego Józika, zdała sobie sprawę, że za niewielką ilość godzin, może jutro o tej porze, nikt z nich trojga nie będzie żył. Cóż znaczyło życie bez Siemiona? Był dla niej i dla małego, za którego czuła, tym, czym są korzenie i pień dla gałęzi. Jego śmierć podcinała ich oboje i wlokła za sobą. Kiedy to zrozumiała, ogarnął ją spokój, jakby weszła w sen, który nigdy ma się nie skończyć. I wtedy usłyszała w sobie ową melodię. To w jej powolnym rytmie kołysała Siemiona, jak przedtem zwykła kołysać Józika. Śpiew, odganiający od śpiących dzieci złe duchy, pędził wiatr. Niby zwolniona błyskawica przełamywał ciemność.

Teraz słyszała to samo. Kołysanka łopotała w niej cicho i łagodnie. Więc taka jest śmierć?

Z izby, w której ksiądz Siecheń został z Siemionem, dobiegał stłumiony i monotonny szmer. Taisa drgnęła, zaskoczona ledwie uchwytnym głosem. Nie mogła zorientować się, kto mówi. Była pewna, że Siemion ciągle śpi. Kiedyż go opuściła? Wydało się jej, że już bardzo długo, od wielu godzin, siedzi w kuchennym półmroku ze śpiącym Józikiem na kolanach. A przedtem co było? Chciała przypomnieć sobie, co robiła, zanim tu weszła. Ale nie zdążyła uchwycić pierwszego z brzegu obrazu, gdy rozwiał się zaraz, zacierając następne. Uczuła tylko, że przed chwilą dręczył ją jakiś niepokój. „Nie, nie – podszepnął jej głos wewnętrzny – to wszystko sen.”

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ład Serca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ład Serca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jerzy Żuławski - Na srebrnym globie
Jerzy Żuławski
Jerzy Pilch - The Mighty Angel
Jerzy Pilch
Jerzy Kosiński - The Painted Bird
Jerzy Kosiński
Jerzy Edigey - Sprawa dla jednego
Jerzy Edigey
Jerzy Edigey - Walizka z milionami
Jerzy Edigey
Jerzy Pilch - Miasto utrapienia
Jerzy Pilch
Jerzy Andrzejewski - Miazga
Jerzy Andrzejewski
Jerzy Żuławski - Zwycięzca
Jerzy Żuławski
Отзывы о книге «Ład Serca»

Обсуждение, отзывы о книге «Ład Serca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x