Erskine Caldwell - Poletko Pana Boga

Здесь есть возможность читать онлайн «Erskine Caldwell - Poletko Pana Boga» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Poletko Pana Boga: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Poletko Pana Boga»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Autor opisuje życie farmerów z amerykańskiego Południa. Główny bohater to Tay Tay, mężczyzna w średnim wieku, oraz jego dorosłe już dzieci: Buck, którego zdradza żona; Shaw – kawaler, Jill – puszczalska panna oraz Rosamunda, której mąż również chodzi na boki (m.in. z Jill oraz żoną Buck'a).
Na tytułowym "poletku" Tay Tay z synami kopie w ziemi i szuka ropy, która jednak nie chce się pojawić. Kopie tak od piętnastu lat.
Ciekawą postacią jest gruby Pluto, który jest w tej powieści uosobieniem dobra, łagodności, wybaczenia, nieśmiałości i spokoju.

Poletko Pana Boga — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Poletko Pana Boga», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Buck i Gryzelda wrócili, niosąc dwa wielkie arbuzy oraz solniczkę. Buck trzymał w ręku nóż rzeźnicki. Pluto, ujrzawszy ogromne arbuzy, zapomniał o swoich zmartwieniach i wyprostował się nieco. Tay Tay, który siedział w kucki, podniósł się także. Kiedy Buck i Gryzelda złożyli arbuzy na ganku, Tay Tay podszedł i pokrajał je na ćwiartki. Gryzelda przyniosła Plutowi przeznaczoną dlań porcję, on zaś począł jej dziękować za tę uprzejmość. Nie musiał podnosić się i chodzić po swój kawałek arbuza, skoro Gryzelda już wstała, a nie wiedział, czy byłby się ruszył, gdyby mu go nie przyniosła. Usiadła obok i patrzała, jak pogrążył całą twarz w chłodny miąższ. Arbuzy od dwóch dni chłodziły się na dnie studni i były zimne jak lód.

– Panie Swint – powiedziała Gryzelda, przyglądając się Plutowi – pan ma oczy podobne do pestek arbuza.

Wszyscy się roześmieli. Pluto czuł, że Gryzelda ma rację. Nieomal zobaczył siebie w tej chwili.

– E, Gryzeldo! – odparł. – Znowu się ze mnie nabijasz.

– Musiałam to powiedzieć. Bo pan ma takie małe oczki i taką czerwoną twarz, że wygląda zupełnie jak arbuz z dwiema pestkami.

Tay Tay zaśmiał się jeszcze głośniej.

– Jest pora na zabawę i pora na robotę – powiedział, wypluwając garść pestek. – A teraz przyszła pora na robotę. Musimy brać się do rzeczy, chłopaki. Dosyć na dziś nasiedzieliśmy się przy domu i teraz trzeba jechać w drogę. Muszę złapać tego albinosa przed ranem. No, zbierajmy się.

Pluto otarł ręce i twarz i odrzucił skórkę arbuza. Miał ochotę mrugnąć do Gryzeldy i położyć jej dłoń na kolanie. Po paru minutach zdobył się na odwagę, by mrugnąć do niej swymi pestkami arbuza, ale ani rusz nie mógł się zdecydować, żeby jej dotknąć. Myśl, że mógłby położyć dłoń na kolanach Gryzeldy, a może i popróbować wsunąć palce między jej uda, sprawiła, że twarz i kark oblały mu się rumieńcem. Począł bębnić palcami po schodkach w takt siedem ósmych, pogwizdując pod nosem, śmiertelnie wystraszony, żeby ktoś nie odczytał jego myśli.

– Buck ma przystojną żonę, co, Pluto? – odezwał się Tay Tay, wypluwając nową garść pestek arbuza. – Widziałeś gdzie ładniejszą dziewczynę? Tylko popatrz na tę śmietankową skórę i złoto we włosach, nie mówiąc o tej bladej niebieskości w oczach. A jak już ją wychwalam, to nie mogę pominąć i reszty. Widzi mi się, że Gryzelda jest najładniejsza ze wszystkich dziewczyn. Ma dwa najśliczniejsze sterczące cudeńka, jakie człowiek w ogóle może zobaczyć. Aż dziw, że Pan Bóg umieścił tyle śliczności pod jednym dachem z takim starym mantyką jak ja. Może i wcale nie zasługuję, żeby to oglądać, ale oświadczam ci, że póki można, napatrzę się, ile wlezie.

Gryzelda spuściła głowę zarumieniona.

– Dajże spokój, tato – poprosiła.

– Nie mam racji, Pluto?

– Bardzo z niej ładna kobitka – odrzekł. – To fakt.

Gryzelda zerknęła na Bucka i zaczerwieniła się znowu. Buck roześmiał się do niej.

– Synu – powiedział Tay Tay do Bucka. – Skądeś ty ją u diaska wytrzasnął, szczęściarzu jeden?

– Tam, skąd ona pochodzi, nie ma już więcej takich – odparł. – Wybrana jest z całego przychówka.

– I założę się, że dali spokój z chowaniem innych, kiedy przyszedłeś i zabrałeś tę najpiękniejszą.

– No, przestańcie już jeden z drugim! – zawołała Gryzelda, zasłaniając sobie rękami twarz przed ich wzrokiem.

– Bardzo nie lubię sprzeciwiać ci się, Gryzeldo – ciągnął z uporem Tay Tay – ale jak już raz zacznę o tobie mówić, nie mogę przerwać. Po prostu muszę cię wychwalać. I chyba to samo robiłby każdy, kto by cię tak obejrzał jak ja. Kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, jak Buck cię stamtąd przywiózł, zachciało mi się z punktu klęknąć i coś polizać. To rzadkie uczucie u człowieka, i jeżeli już na mnie przychodzi, to z dumą mówię o tym przy tobie.

– Proszę cię, tato… – szepnęła.

Tay Tay mówił dalej, ale nikt nie mógł dosłyszeć jego słów. Siedział na pniu, gadał sam do siebie i wpatrywał się w ubity, biały piasek u swoich stóp.

Pluto lekko poruszył rękami. Miał chęć przysunąć się bliżej do Gryzeldy, ale zabrakło mu odwagi. Obejrzał się, czy ktoś nie patrzy. Wszyscy mieli wzrok skierowany w inną stronę, więc szybko położył dłoń na nogach Gryzeldy. Gryzelda obróciła się i trzepnęła go w twarz tak błyskawicznie, że nawet nie zdążył zauważyć, skąd cios pochodzi. Uczuł falę krwi napływającą do piekącego policzka, a w uszach zadźwięczały mu dzwonki. Kiedy zdołał otworzyć oczy, Gryzelda stała już przed nim, a Buck i Shaw skręcali się ze śmiechu.

– Ja cię nauczę pozwalać sobie ze mną, ty kupo siana! – krzyknęła ze złością. – Niech pan nie myśli, że jestem Jill. Może ona nie zawsze daje panu po gębie, ale ja na pewno będę tak robiła. Za następnym razem już pan nie popróbuje czegoś podobnego!

Tay Tay wstał i przeszedł przez podwórko, by sprawdzić, czy Pluto mocno oberwał.

– Pluto nie chciał zrobić nic złego, Gryzeldo – usiłował ją uspokoić. – Nie skrzywdziłby cię, szczególnie przy Bucku.

– Niech pan lepiej idzie sobie obliczać te głosy – powiedziała.

– Słuchajże, Gryzeldo, przecież wiesz doskonale, że Pluto nie może odjechać, póki Jill nie wróci z jego wozem.

– A na piechotę nie łaska? – spytała, śmiejąc się z Pluta. – Nie wiedziałam, że już nawet nie może chodzić.

Pluto popatrzał rozpaczliwie dokoła, jakby szukając, czego by się przytrzymać. Przerażała go myśl, że miałby wyjść na żar słoneczny i maszerować w czerwonym pyle. Oburącz uchwycił się krawędzi schodków.

Shaw zauważył, że ktoś idzie od stodoły ku domowi. Potem spojrzał raz jeszcze i poznał Czarnego Sama. Kiedy Murzyn zbliżył się, Shaw wyszedł z podwórka na jego spotkanie.

– Panie Shaw – powiedział Czarny Sam, zdejmując kapelusz – ja bym okropnie chciał zamienić słówko z pana ojczulkiem. Muszę się z nim zobaczyć.

– A o co idzie? Przecież ci mówiłem, co powiedział o jedzeniu.

– Ja nie wiem, panie Shaw, ale wciąż jestem głodny. Chciałbym zobaczyć się z pana ojczulkiem, bardzo proszę pana szanownego.

Shaw odwołał ojca za dom.

– Panie Tay Tay, u mnie w domu skończyło się jedzenie i przez cały dzień nie mieliśmy co do ust włożyć. Moja stara jest okropnie głodna.

– Co to ma znaczyć, u diabła starego, że przychodzisz tu i zawracasz mi głowę, Sam? – wrzasnął Tay Tay. – Kazałem powiedzieć, że dam ci trochę żarcia, jak tylko będę miał czas. Nie wolno ci tu przyłazić i naprzykrzać mi się w ten sposób. Wracaj do domu i przestań mnie męczyć. Dziś wieczorem jadę złapać człowieka, który jest cały biały, i nie mam głowy do czego innego. Ten bielas pomoże mi znaleźć żyłę.

– Chyba pan nie mówi o czarodzieju, prawda, panie Tay Tay? – zapytał z lękiem Czarny Sam. – Panie Tay Tay szanowny, ja bardzo proszę, niech pan tu nie sprowadza czarodzieja. Proszę pana Tay Tay, ja bym nie wytrzymał, jakby tu był czarodziej.

– Zamknij się, psiakrew – powiedział Tay Tay. – Nie twoja rzecz, co robię. Wynoś mi się do domu i nie przychodź tu, jak jestem zajęty.

Murzyn cofnął się. Chwilowo zapomniał o głodzie.

Myśl, że zobaczy na farmie albinosa, zapierała mu dech w piersiach.

– Zaczekaj – powiedział Tay Tay. – Jeżeli zarżniesz tego muła i zjesz go, kiedy mnie tu nie będzie, to jak wrócę, zapłacisz mi za niego, i to nie pieniędzmi, bo przecież wiem, że nie masz grosza przy duszy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Poletko Pana Boga»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Poletko Pana Boga» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Poletko Pana Boga»

Обсуждение, отзывы о книге «Poletko Pana Boga» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x