Pierre Boulle - Most Na Rzece Kwai

Здесь есть возможность читать онлайн «Pierre Boulle - Most Na Rzece Kwai» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Most Na Rzece Kwai: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Most Na Rzece Kwai»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Historia angielskich jeńców wojennych i budowanego przez nich w 1943 roku mostu w środku birmańskiej dżungli. Japoński pułkownik Saito, nadzorujący pracę jeńców musi szybko wybudować most. Gardzi żołnierzami, którzy wbrew zasadom kodeksu honorowego samurajów po klęsce oddali się do niewoli, zamiast popełnić samobójstwo. Angielski pułkownik Nicholson przesiąknięty duchem imperialnego ładu próbuje przeciwstawić się Saito. Brytyjskie dowództwo zrobi wszystko by zburzyć ważny, strategiczny obiekt… Dzieło to, nieprawdopodobnie prawdziwe, stało się klasyką naszych czasów. Zainspirowało powstanie jednego z hitów współczesnego kina. Film Davida Leana zdobył siedem Oskarów i ogromną popularność.

Most Na Rzece Kwai — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Most Na Rzece Kwai», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nad brzegami rzeki Kwai kapitan Reeves nie miał tabel, ale jako doświadczony inżynier, który posiada dużą wiedzę teoretyczną, mógł się bez nich obejść. Musiał tylko zwiększyć nieco zakres prac wstępnych i przed rozpoczęciem obliczeń wykonać szereg doświadczeń z próbkami materiałów konstrukcyjnych dla prostych obciążeń i kształtów. Mógł zatem wyznaczyć sobie współczynniki przy pomocy łatwych metod, używając do tego przyrządów, które kazał zrobić pośpiesznie, gdyż czas naglił.

Za zgodą pułkownika Nicholsona, pod niespokojnym wzrokiem Saito i ironicznym – Cliptona, zaczął pracę od tych właśnie doświadczeń. W tym samym czasie wykreślił możliwie najlepszą trasę toru kolejowego i przekazał plan majorowi Hughes do wykonania. Ze spokojniejszą głową, zebrawszy już dane potrzebne mu do obliczeń, przystąpił do najistotniejszej części dzieła: teoretycznego opracowania projektów i nakreślenia planu mostu.

Zabrał się do tego projektu z tą samą zawodową sumiennością, z jaką wykonywał niegdyś swoją pracę w Indiach, gdy przeprowadzał podobne roboty dla rządu, a nawet z gorączkowym zapałem, który dawniej na próżno usiłował rozbudzić w sobie przez odpowiednią lekturę (taką, jak np. Budowniczowie mostów), a który w pewnej chwili ogarnął go, spadł na niego jak czar, gdy usłyszał proste słowa dowódcy:

– Wie pan, Reeves, naprawdę liczę na pana. Jest pan tutaj jedynym człowiekiem o technicznych kwalifikacjach. Zostawię panu bardzo dużą inicjatywę. Idzie o to, aby wykazać nieprzyjacielowi naszą wyższość. Zdaję sobie sprawę z wszystkich trudności w tym zapadłym kraju, gdzie brak niejednego, ale za to wynik będzie tym bardziej godny pochwały.

– Może pan na mnie liczyć, Sir – odpowiedział Reeves, nagle porwany. – Będzie pan zadowolony, a oni zobaczą, co my potrafimy.

To była sposobność, na którą czekał przez całe życie. Zawsze marzył o podjęciu wielkiego dzieła z dala od udręki biurokratycznych wymogów, od idiotycznych zastrzeżeń urzędników, którzy – pod pretekstem oszczędności – przemyślnie rzucali mu kłody pod nogi i unicestwiali każdy jego wysiłek w kierunku stworzenia czegoś oryginalnego. Tutaj będzie zdawał sprawę tylko przed pułkownikiem. A ten dawał mu dowody sympatii; i choć przykładał dużą wagę do spraw organizacji i pewnych nieodzownych formalności, to przynajmniej był pojętny i w sprawach budowy mostów nie kierował się względami polityki czy oszczędności. Co więcej, z całą szczerością wyznał, że nie posiada żadnej wiedzy technicznej i oświadczył swemu współpracownikowi, że mu zostawi wolną rękę. Zapewne praca była trudna i brak było środków, lecz on, Reeves, wszystkie te braki uzupełni swa gorliwością. Czuł, jak przenika go podmuch zapału, który rozpala iskrę twórczą w duszy człowieka i rodzi pożar pochłaniający wszelkie przeszkody.

Od tej chwili dni jego szczelnie wypełniała praca. Zrobił najpierw szybko szkic mostu, tak jak sobie go wyobrażał, gdy patrzył na rzekę: cztery idealnie równe rzędy majestatycznych filarów, harmonijna i śmiała konstrukcja górna, wznosząca się wyżej niż o sto stóp nad wodą, z belkami poprzecznymi łączonymi metodą, którą sam wynalazł, a którą na próżno starał się kiedyś zastosować pracując dla zrutynizowanego rządu Indii; szeroki pomost otoczony solidnymi poręczami, na którym zmieści się nie tylko tor kolejowy, lecz także chodnik dla pieszych i jezdnia.

Następnie zabrał się do obliczeń i wykresów, a wreszcie do ostatecznego planu. Udało mu się zdobyć prawie że odpowiedni rulon papieru od swego japońskiego kolegi, który czasem w milczeniu przesuwał się za jego plecami, obserwował rodzące się dzieło, nie mogąc ukryć podziwu pełnego zakłopotania.

Pracował od świtu aż do zmierzchu bez chwili wypoczynku; dopóki nie zrozumiał, że czas mija zbyt szybko; aż do chwili gdy z przerażeniem spostrzegł, że dni są zbyt krótkie i że nie ukończy projektu w terminie, który sobie wyznaczył. Wtedy to – za pośrednictwem pułkownika Nicholsona – uzyskał od Saito pozwolenie świecenia lampy po wygaszeniu świateł. Od tego dnia, siedząc na chwiejącym się taborecie przed nędznym bambusowym łóżkiem zamiast pulpitu, z papierem rysunkowym rozpostartym na desce, którą sam z miłością wygładził, w blasku maleńkiej lampki olejnej zatruwającej barak cuchnącymi wyziewami, zręcznie przesuwając jedną ręką węgielnicę i ekierkę, sfabrykowane z niesłychaną troskliwością, przepędzał wieczory, a czasem noce na sporządzaniu planu mostu.

Odkładał przyrządy jedynie po to, by sięgać po nowy arkusz papieru i gorączkowo zapełniać go kolumnami obliczeń, poświęcając swój sen – po morderczej pracy w ciągu dnia – na wcielenie swej wiedzy w dzieło, które miało dowieść wyższości nad nieprzyjacielem, na zbudowanie mostu, który miał dźwigać japońskie pociągi w ich triumfalnym biegu ku Zatoce Bengalskiej.

Clipton sądził, że czynności związane z zachodnim modus operandi (najpierw zorganizowanie całości, potem żmudne dociekania i obliczenia techniczne) opóźnią realizację dzieła bardziej, niżby to uczynił bezładny prymitywizm Japończyków. Wkrótce jednak przekonał się, jak dalece płonną była jego nadzieja i jaki błąd popełnił pokpiwając sobie z owych przygotowań w ciągu nocy, gdy światło lampy Reevesa nie pozwalało mu zasnąć. Kiedy Reeves oddał majorowi Hughes całkowicie wykończony plan i gdy jego realizację podjęto z szybkością przekraczającą najbardziej optymistyczne marzenia Saito, Clipton skłonny był przyznać, że pozwolił sobie na zbyt łatwą krytykę metod cywilizowanego świata.

Reeves nie należał do ludzi, którzy, zahipnotyzowani teoretycznymi przygotowaniami, odsuwają w nieskończoność okres konkretnego działania, skupiając całą energię na pracy umysłu ze szkodą dla realizacji przedsięwzięcia. Stał jedną nogą na ziemi. Gdyby zresztą okazywał skłonność do zbyt głębokich badań teoretycznych i do spowijania mostu w mgłę abstrakcyjnych cyfr, pułkownik Nicholson skierowałby go z powrotem na właściwą drogę. Posiadał bowiem owo poczucie rzeczywistości właściwe przywódcy, który nigdy nie traci z oczu zamierzonego celu ani środków, jakimi dysponuje, i który czuwa, aby jego podwładni utrzymywali harmonijną proporcję pomiędzy teorią a praktyką.

Pułkownik zezwolił na wstępne doświadczenia pod warunkiem, że zostaną one szybko ukończone. Obejrzał też z aprobatą plan i kazał sobie wyjaśnić szczegółowo, na czym polegały innowacje dokonane przez geniusz wynalazczy Reevesa. Nalegał tylko na to, żeby kapitan się nie przepracowywał.

– Pięknie będziemy wyglądać, jak pan się rozchoruje. Reeves. Wszystko zależy od pana, proszę o tym pamiętać.

Stał się jednakże czujny i odwołał się do poczucia zdrowego rozsądku owego dnia, gdy Reeves, zatroskany, przyszedł wyrazić mu pewne skrupuły.

– Jest pewien punkt, który mnie niepokoi, Sir. Nie sądzę, żebyśmy musieli się z nim liczyć, ale pragnąłbym uzyskać na to pańską aprobatę.

– O co idzie, Reeves? – zapytał pułkownik.

– O suszenie drewna, Sir. Żadnej poważnej pracy nie powinno się wykonywać przy użyciu świeżo ściętych drzew. Trzeba wystawić je przedtem na działanie powietrza.

– Jak długo musiałoby schnąć pańskie drewno, Reeves?

– To zależy od jakości, Sir. Dla pewnych gatunków wskazany jest okres osiemnastu miesięcy, a nawet dwóch lat.

– To niemożliwe, Reeves – gwałtownie odparł pułkownik. – Dysponujemy w ogóle tylko pięcioma miesiącami.

Kapitan spuścił głowę zmartwiony.

– Niestety, wiem o tym, Sir, i to właśnie mnie gnębi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Most Na Rzece Kwai»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Most Na Rzece Kwai» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Most Na Rzece Kwai»

Обсуждение, отзывы о книге «Most Na Rzece Kwai» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x