• Пожаловаться

J. Ballard: Fabryka bezkresnych snów

Здесь есть возможность читать онлайн «J. Ballard: Fabryka bezkresnych snów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

J. Ballard Fabryka bezkresnych snów

Fabryka bezkresnych snów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fabryka bezkresnych snów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Fabryka bezkresnych snów to najlepsza powieść Ballarda; jedna z niewielu naprawdę kultowych książek. To bajeczna przypowieść o znaczeniu i potrzebie marzeń, magii i fantazji w naszym życiu. Przygody Blakea – bohatera książki- mogą być tylko urojeniami chorej wyobraźni, ale też mogły zdarzyć się naprawdę. To nasze życie to przecież mieszanina snów, jawy, fantazji i rzeczywistości. Marzenia są piękne. Sny bywają okrutne. Fantazja jest potrzebna każdemu z nas.

J. Ballard: другие книги автора


Кто написал Fabryka bezkresnych snów? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Fabryka bezkresnych snów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fabryka bezkresnych snów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ponieważ zapomniałem unieść klapy, nie udało mi się wzbić wyżej niż na pięćset stóp, ale i tak zawsze podnieca-ły mnie nisko latające samoloty. Mniej więcej pięć mil na południe od lotniska silnik zaczął się grzać, a po kilku se-kundach stanął w płomieniach, wypełniając kabinę rozpa-lonym dymem. Pode mną leżało ciche nadrzeczne miastecz-ko, którego centrum handlowe i prowincjonalne ulice, po-rośnięte szpalerami drzew, wcisnęły się w szerokie zakole rzeki. Zobaczyłem też wytwórnię filmową i operatorów, kręcących się za kamerami na murawie. Pod wymalowaną na płótnie atrapą zakamuflowanego hangaru stało kilkana-ście przedpotopowych dwupłatowców, a aktorzy ubrani w skórzane stroje lotnicze z czasów pierwszej wojny świato-wej unosili gogle, by spojrzeć na mnie w górę, gdy szybo-wałem nad nimi, ciągnąc za sobą olbrzymi pióropusz dymu. Jakiś człowiek stojący na platformie wieńczącej metalową wieżę pomachał mi megafonem, jak gdyby chciał, bym za-grał w jego filmie.

Płonący olej, który wypełnił kabinę, parzył mi ręce i twarz. Postanowiłem posadzić samolot na rzece i utopić się, zamiast spłonąć żywcem. Pół mili dalej, za kortami teniso-wymi i parkiem otoczonym uschłymi wiązami, zobaczy-łem na trawiastym zboczu wiej ską rezydencj ę w stylu tudo-riańskim.

Kiedy samolot przelatywał nad parkiem, zajęły mi się buty. Parujący glikol wtargnął w nogawki moich spodni. Parzył mnie w nogi i groził ugotowaniem jąder. Po obu stro-nach kabiny pędziły wierzchołki drzew. Podwozie ścięło kruche górne gałęzie uschłych wiązów, a wtedy wśród drzew eksplodowała chmura szpaków, niczym szrapnel z pocisku. Siła uderzenia była tak duża, że drążek sterowy wyszarpnął mi się z rąk, a ja w ostatniej chwili krzyknąłem coś na spo-tkanie wznoszącej się ku mnie rzeki. Rozpadający się w powietrzu samolot, którego ogon utkwił między konarami, runął do wody. Gorące drobiny buchającego przez kadłub pyłu wodnego i pary uderzyły mnie w twarz. Poczułem szarpnięcie pasów i uderzyłem głową o drzwi kabiny, ale nie doznałem bólu, jak gdyby moje ciało należało w rze-czywistości do pasażera.

Byłem jednak pewien, że ani na chwilę nie straciłem przytomności. Samolot zaczął natychmiast tonąć. Gdy pró-bowałem rozpiąć pas, szamocząc się z nieznaną mi dotąd klamrą, kabinę wypełniła kipiąca, czarna woda, wirując ła-komie wokół mego brzucha. Zrozumiałem, że utopię się za kilka sekund.

I wtedy nawiedziła mnie pewna wizja.

3

WIZJA

Podtrzymywany przez skrzydła samolot spoczywał nie-ruchomo na wodzie. Z zalanego silnika unosiła się ogrom-na chmura pary, sunąca w kierunku brzegu. Dziób maszyny pochylił się do przodu, a rzeka bezceremonialnie ochlapy-wała spękaną szybę tuż przed moim nosem. Poluzowałem klamrę, zwalniającą zacisk pasa i zacząłem mocować się z drzwiami kabiny, gdy moją uwagę przykuła rozgrywająca się na wprost mnie scena.

Zdawało mi się, że widzę olbrzymie iluminowane malo-widło, rozjaśnione zarówno wzburzoną wodą, jak i moc-nym światłem, przesączającym się przez powierzchnię płót-na. Kiedy wypchnąłem drzwi kabiny pod przeciwny prąd, najbardziej zdumiała mnie niebywała wyrazistość szczegó-łów. Przede mną, na trawiastym zboczu, wznosiła się czę-ściowo drewniana rezydencja w stylu tudoriańskim. Przy-glądało mi się kilka osób, jakby upozowanych przez mala-rza na zwykłym, banalnym pejzażu. Żadna z tych osób nie ruszała się, jak gdyby zmrożona widokiem płonącego sa-molotu, który runął z popołudniowego nieba i spadł u ich stóp do wody.

Choć nigdy przedtem nie byłem w tym miasteczku -jak przypuszczałem, sądząc po obecności wytwórni filmowej, było to Shepperton – wydawało mi się, że rozpoznaję ich twarze, i że są to aktorzy odpoczywający w przerwie mię-dzy kolejnymi ujęciami. Najbliżej stała młoda ciemnowło-sa kobieta, ubrana w biały kitel laboratoryjny. Bawiła się w zamyśleniu z trojgiem małych dzieci na pokrytej płatkami piany murawie. Byli to dwaj chłopcy i dziewczynka-przy-cupnęli razem na huśtawce jak małpki na gałęzi, uśmiecha-jąc siew nadziei na rozpoczęcie jakiejś gry, którą próbowa-ła zaaranżować dla nich ta młoda kobieta. Dzieci przyglą-dały mi się chytrze kosymi spojrzeniami, jak gdyby przez cały dzień czekały, aż mój samolot specjalnie dla nich wy-ląduje w wodzie. Mniejszy chłopiec miał na nogach klamry ortopedyczne i pogwizdywał od czasu do czasu na swoje ciężkie stopy, chcąc je zachęcić, żeby wierzgały w powie-trzu. Drugi chłopczyk, przysadzisty mongoł z wielką gło-wą, szeptał coś ładnej dziewczynce o bladych policzkach i tajemniczym spojrzeniu.

Wyżej, w oknie na piętrze rezydencji, stała urodziwa ko-bieta w średnim wieku. Miała nieobecną twarz wdowy i, jak sądziłem, była matką dziewczyny w białym kitlu. W jednej ręce podtrzymywała brokatową zasłonę, a w drugiej zapomnianego papierosa, jakby zaniepokojona, czy moje gwałtowne przybycie nie ściągnie jej na dno wraz ze mną. Kobieta krzyknęła coś do dobiegającego sześćdziesiątki bro-datego mężczyzny, siedzącego na wąskiej plaży, dzielącej mnie od brzegu. Był chyba archeologiem, bo siedział w oto-czeniu sztalug, wiklinowego kosza i laboratoryjnych tacek, wciśnięty mocnym, acz otyłym ciałem w krzesełko tury-styczne. Koszulę przemoczyła mu woda, którą ochlapał go samolot, ale on wpatrywał się uporczywie w coś, co przy-kuło jego uwagę na plaży.

Ostatnim z siedmiu świadków był mniej więcej trzydzie-stoletni mężczyzna, ubrany jedynie w kąpielówki. Stał na końcu przystani z kutego żelaza, wcinającej się w rzekę spośród nadbrzeżnych hotelików, stojących za rezydencją. Mężczyzna malował wagonik miniaturowego diabelskiego koła, stanowiącego część wesołego miasteczka, wzniesio-nego dla dzieci na tej rozsypującej się, edwardiańskiej przy-stani. Mężczyzna znieruchomiał z pędzlem w dłoni i z nie-zmąconym spokojem przyglądał mi się swobodnie przez ramię, chełpiąc się jasną czupryną i efektowną, muskular-ną budową ciała filmowego atlety.

Woda sięgała mi już do piersi. Wciskała się do środka przez zalane tarcze instrumentów deski rozdzielczej. Spo-dziewałem się, że któryś ze świadków wypadku przyjdzie mi z pomocą, ale wszyscy stali niczym aktorzy czekający na sygnał reżysera, a ich sylwetki jarzyły się w wibrującym świetle, przesycającym powietrze. Rezydencję, wesołe mia-steczko na przystani i hoteliki na nabrzeżu otaczał silny, ostrzegawczy blask, jak gdyby już tylko kilka ostatnich mi-krosekund dzieliło je od jakiegoś niesłychanego nieszczę-ścia. Byłem niemal pewien, że w miasteczku rozbił się ogromny odrzutowiec albo że lada chwila pochłonie je nu-klearna katastrofa.

Za przednią szybą wirowała rzeka, chlustając ciemną pianą w spękane szkło. W ostatniej chwili spostrzegłem, że archeolog wstaje i wyciąga swe silne ramiona w kierunku wody, usiłując wydobyć mnie z samolotu siłą woli, jakby nagle zdał sobie sprawę z odpowiedzialności wobec mnie. Prawe skrzydło zniknęło pod powierzchnią wody i szarp-nięta prądem cessna przewróciła się na bok. Uwolniwszy się z pasa, odepchnąłem drzwi i wygramoliłem się z zala-nej kabiny na podpórkę lewego skrzydła. Wspiąłem się na kadłub i stałem na nim w poszarpanym kombinezonie lot-niczym, kiedy samolot pogrążał się w wodzie, wciągając w głębinę moje sny i nadzieje.

4

KTOŚ PRÓBUJE MNIE ZABIĆ

Leżałem na mokrej trawie u stóp rezydencji. Wokół mnie przepychali się ludzie, jak podczas pijackiej burdy, ale młoda kobieta w białym kitlu kazała im się cofnąć. – Doktor Miriam!

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fabryka bezkresnych snów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fabryka bezkresnych snów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Liz Fielding: Ocalić marzenia
Ocalić marzenia
Liz Fielding
Mercedes Lackey: Snow Queen
Snow Queen
Mercedes Lackey
Ronald Malfi: Snow
Snow
Ronald Malfi
Charles Snow: The New Men
The New Men
Charles Snow
Marina Diaczenko: Rytuał
Rytuał
Marina Diaczenko
Отзывы о книге «Fabryka bezkresnych snów»

Обсуждение, отзывы о книге «Fabryka bezkresnych snów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.