Michail Bułhakaŭ - Majstar i Marharyta

Здесь есть возможность читать онлайн «Michail Bułhakaŭ - Majstar i Marharyta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Классическая проза, на белорусском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Majstar i Marharyta: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Majstar i Marharyta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Majstar i Marharyta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Majstar i Marharyta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— A daj ja pasprabuju pa staroj zvyčcy, — skazaŭ Karoŭieŭ, pacior ruki, padźmuchaŭ na palcy.

— Ty hladzi mnie tolki, — pačuŭsia surovy Vołandaŭ hołas z kania, — tolki kab biez kalectva!..

— Miesir, paviercie, — adazvaŭsia Karoŭieŭ i prytuliŭ ruku da serca, — tolki i pažartuju, usiaho… — Tut jon raptoŭna vyciahnuŭsia ŭhoru, byccam humavy, z palcaŭ pravaje ruki skruciŭ niejkuju zamysłavatuju fihuru, zakruciŭsia, jak vint, potym niečakana raskruciŭsia i svisnuŭ.

Hetaha svistu Marharyta nie pačuła, ale jana ŭhledzieła jaho ŭ toj čas, jak jaje razam z haračym kaniom adkinuła sažniaŭ na dziesiać ubok. Pobač z joj z koraniem vydrała dub, a ziamla patreskałasia da samaje raki. Vializny kavałak bieraha z prystanniu i restaracyjaj vyniesła ŭ raku. Vada ŭ joj zakipieła, hajdanułasia, i na supraćlehły adłohi bierah vykinuła ceły račny tramvaj razam z pasažyrami. Da noh zachropšaha Marharycinaha kania ŭpała zabitaja rehientavym svistam hałka.

Majstra spałochaŭ hety svist. Jon schapiŭsia za hołaŭ i pabieh da kampanii, jakaja čakała jaho.

— Nu što ž, — zviarnuŭsia da jaho Vołand z vyšyni svajho kania, — usio zapłačana zhodna z rachunkam? Razvitalisia?

— Razvitaŭsia, — adkazaŭ majstar, supakoiŭsia i pahladzieŭ u tvar Vołandu adkryta i smieła.

I tady nad harami praniossia strašny trubny Vołandaŭ hołas:

— Para! — i pranizlivy svist, i rohat Biehiemota.

Koni rvanulisia, konniki padnialisia ŭhoru i paimčali. Marharyta adčuvała, jak jaje šalony koń hryzie i ciahnie za cuhli. Vołandaŭ płašč razharnuŭsia nad usioj kavalkadaj, hetym płaščom pačało zachinać viečarovy niebaschil. Kali na niejkaje imhniennie čorny płašč adniesła ŭbok, Marharyta na latu azirnułasia i ŭbačyła, što zzadu niama nie tolki roznakalarovych viežaŭ z aerapłanam nad imi, ale niama ŭžo i samoha horada, jaki apusciŭsia ŭ ziamlu i pakinuŭ pasla siabie adzin tolki tuman.

Razdziel 32

DARAVANNIE I VIEČNY SPAKOJ

Boža, moj boža! Jakaja žurbotnaja ziamla na zmiarkanni! Jakija tajamničyja tumany nad bałotami! Chto błukaŭ u hetych tumanach, chto šmat pakutavaŭ pierad smierciu, chto lataŭ nad hetaj ziamloj i nasiŭ na sabie niepasilny ciažar, toj viedaje.I jon biez žalu pakidaje ziamnyja tumany, bałacinki i rečki, zniasileny, jon addajecca z lohkim sercam u ruki smierci, bo viedaje, što tolki jana — adna…

Čaroŭnyja čornyja koni i tyja stamilisia i imčali svaich siedakoŭ pavolniej, i niepazbiežnaja noč pačała dahaniać ich. Kali adčuŭ jaje za plačyma, prycich navat nieŭhamonny Biehiemot, učapiŭsia kipciurami za siadło, lacieŭ maŭklivy i surjozny z raspušanym chvastom.

Noč pačała nakryvać čornaju chustkaju lasy i łuhi, noč zapalvała ćmianyja ahieńčyki dzieści daloka ŭnizie, ciapier užo nie cikavyja i nie patrebnyja ni Marharycie, ni majstru, čužyja ahieńčyki. Noč pierahnała kavalkadu, cierusiłasia na jaje zvierchu i siejała to tam to siam u zažuranym niebie biełyja plamy zoračak.

Noč huscieła i lacieła pobač, chapała konnikaŭ za płaščy, zryvała ich z pleč i vykryvała padmany. I kali Marharyta, abviejanaja prachałodnym vietram, raspluščvała vočy, jana bačyła, jak mianiajucca abliččy ŭsich, chto lacić pobač da svajoj mety. Kali nasustrač im z-za kraju lesu pačała ŭstavać barvovaja poŭnia, usie padmany kančatkova znikli, upali ŭ bałota, patanuła ŭ bałotach i začaravanaje pryvidnaje adziennie.

Naŭrad ci možna było ciapier paznać Karoŭieva-Fahota, samazvanca-pierakładnika pry tajamničym kansultancie, jakomu niepatrebny byli nijakija pierakłady, u tym, chto ciapier lacieŭ pobač z Vołandam pravaruč ad majstra. Na miescy taho, chto ŭ abšarpanym cyrkavym adzienni pakinuŭ Vierabjovy hory pad prozviščam Karoŭieva-Fahota, ciapier imčaŭ, cicha pazvońvajučy załatym łancuhom pavadoŭ, ciomna-fijaletavy rycar z nasuplenym, viečna niaŭsmiešlivym tvaram. Jon upiorsia padbarodkam u hrudzinu, jon nie hladzieŭ na poŭniu, jaho nie cikaviła ziamla, jon dumaŭ tolki pra niešta svajo, letučy pobač z Vołandam.

— Čamu jon hetak pieramianiŭsia? — spytałasia Marharyta cicha pad vietrany posvist u Vołanda.

— Rycar hety kaliści niaŭdała pažartavaŭ, — adkazaŭ Vołand i zaviarnuŭ da Marharyty svoj tvar z adnym bliskučym vokam, — jaho žart, kali jon havaryŭ pra sviatło i pra ciemru, byŭ nie zusim dobry. I rycaru daviałosia pažartavać pasla hetaha namnoha bolej, čym jon mierkavaŭ sam. Ale sionnia takaja noč, kali zakryvajucca rachunki ŭsich daŭhoŭ. Rycar svoj doŭh vypłaciŭ i rachunak zakryŭ!

Noč adarvała i pušysty chvost u Biehiemota, sadrała z jaho šersć i razviejała jaje kamiaki pa bałotach. Toj, chto byŭ katom, ciapier akazaŭsia chudzieńkim junakom, demanam-pažam, lepšym šutom, jaki choć kali byŭ na sviecie za ŭvieś čas. Ciapier zacich i jon i lacieŭ niačutna, padstaŭlaŭ svoj małady tvar pad sviatło, jakoje strumieniła poŭnia.

Zboč ad usich lacieŭ, pabliskvajučy stałlu daspiechaŭ, Azazieła. Poŭnia pieramianiła i jaho tvar. Biassledna znikli niedarečnyja, niepryhožyja ikły, i kryvoje voka akazałasia falšyvym. Vočy ŭ Azazieły byli adnolkavyja, parožnija i čornyja, a tvar bieły i chałodny. Ciapier lacieŭ sapraŭdny Azazieła, jak deman biazvodnaje pustyni, deman-zabojca.

Siabie Marharyta nie mahła bačyć, zatoje jana bačyła, jak pieramianiŭsia majstar. Vałasy jaho ŭ miesiačnym sviatle bialeli i zaplalisia ŭ kasu, i jana lacieła ŭ pavietry. Kali viecier raschilaŭ płašč majstra, Marharyta bačyła na jaho batfortach zorački šporaŭ, jakija to patuchali, to zaharalisia. Hetak, jak i junak-deman, majstar lacieŭ i nie zvodziŭ vačej z poŭni, ale ŭsmichaŭsia joj, niby dobraj znajomaj i lubimaj, i niešta marmytaŭ sam sabie, jak pryvyk rabić u pakoi № 118.

I, narešcie, Vołand lacieŭ taksama ŭ svaim sapraŭdnym abliččy. Marharyta nie zmahła b skazać, z čaho zrobleny pavady ŭ jaho kania, i dumała, što, mahčyma, heta miesiačnyja łancužki i sam koń — tolki hłyba ciemry, a hryva hetaha kania — chmara, a špory konnika — biełyja znački zorak.

Hetak lacieli moŭčki doŭha, pakul sama miascovasć unizie nie pačała mianiacca. Zažuranyja lasy patanuli ŭ ziamnoj ciemry i paciahnuli za saboju ćmianyja nažy rečak. Zjavilisia i pačali pabliskvać vałuny, a miž imi začarnieli prorvy, kudy nie dastavała miesiačnaje sviatło.

Vołand spyniŭ svajho kania na kamianistaj, sumnaj, plaskataj viaršyni, i tady konniki rušyli dalej stupoju, słuchali, jak koni truščać padkovami kamiennie i kremień. Poŭnia asviatlała placoŭku jarka i zialona, i Marharyta chutka razhledzieła ŭ pustelnaj miascovasci kresła, a na im biełuju postać čałavieka. Mahčyma, jon byŭ hłuchi albo zanadta zadumaŭsia. Jon nie čuŭ, jak dryžała ziamla pad ciažaram koniej, i konniki nie patryvožyli jaho, kali padjechali.

Poŭnia dobra dapamahała Marharycie, sviaciła lepiej, čym elektryčny lichtaryk, Marharyta bačyła, što čałaviek, jaki zdavaŭsia slapym, paciraje ruki i nieviduščymi vačyma hladzić na poŭniu. Ciapier užo Marharyta bačyła, što pobač z ciažkim kamiennym kresłam, na jakim pabliskvajuć u miesiačnym sviatle niejkija iskarki, lažyć vializny vastravuchi sabaka i hetaksama tryvožna, jak i haspadar, hladzić na poŭniu. La noh u čałavieka lažać čarapki, i rasciakajecca niavysachłaja čorna-čyrvonaja łužyna. Konniki spynili koniej.

— Vaš raman pračytali, — zahavaryŭ Vołand i zaviarnuŭsia da majstra, — i skazali tolki adno, što jon, na žal, nie skončany. Dyk voś, mnie chaciełasia pakazać vam vašaha hieroja. Amal dzvie tysiačy hadoŭ siadzić jon na hetaj terasie na viaršyni i spić, ale kali nadychodzić poŭnia, bačycie, jaho pačynaje mučyć biassonnie. Jano mučyć nie tolki jaho, ale i jaho viernaha vartavoha sabaku. Kali heta praŭda, što bajazlivasć — sama ciažki čałaviečy niedachop, to, badaj, sabaka tut nie vinavaty. Adzinaje, čaho bajaŭsia smieły sabaka, heta navalnicy. Ale toj, chto lubić, pavinien padzialać los taho, kaho jon lubić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Majstar i Marharyta»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Majstar i Marharyta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Majstar i Marharyta»

Обсуждение, отзывы о книге «Majstar i Marharyta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x