Michail Bułhakaŭ - Majstar i Marharyta
Здесь есть возможность читать онлайн «Michail Bułhakaŭ - Majstar i Marharyta» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Классическая проза, на белорусском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Majstar i Marharyta
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Majstar i Marharyta: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Majstar i Marharyta»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Majstar i Marharyta — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Majstar i Marharyta», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— A daj ja pasprabuju pa staroj zvyčcy, — skazaŭ Karoŭieŭ, pacior ruki, padźmuchaŭ na palcy.
— Ty hladzi mnie tolki, — pačuŭsia surovy Vołandaŭ hołas z kania, — tolki kab biez kalectva!..
— Miesir, paviercie, — adazvaŭsia Karoŭieŭ i prytuliŭ ruku da serca, — tolki i pažartuju, usiaho… — Tut jon raptoŭna vyciahnuŭsia ŭhoru, byccam humavy, z palcaŭ pravaje ruki skruciŭ niejkuju zamysłavatuju fihuru, zakruciŭsia, jak vint, potym niečakana raskruciŭsia i svisnuŭ.
Hetaha svistu Marharyta nie pačuła, ale jana ŭhledzieła jaho ŭ toj čas, jak jaje razam z haračym kaniom adkinuła sažniaŭ na dziesiać ubok. Pobač z joj z koraniem vydrała dub, a ziamla patreskałasia da samaje raki. Vializny kavałak bieraha z prystanniu i restaracyjaj vyniesła ŭ raku. Vada ŭ joj zakipieła, hajdanułasia, i na supraćlehły adłohi bierah vykinuła ceły račny tramvaj razam z pasažyrami. Da noh zachropšaha Marharycinaha kania ŭpała zabitaja rehientavym svistam hałka.
Majstra spałochaŭ hety svist. Jon schapiŭsia za hołaŭ i pabieh da kampanii, jakaja čakała jaho.
— Nu što ž, — zviarnuŭsia da jaho Vołand z vyšyni svajho kania, — usio zapłačana zhodna z rachunkam? Razvitalisia?
— Razvitaŭsia, — adkazaŭ majstar, supakoiŭsia i pahladzieŭ u tvar Vołandu adkryta i smieła.
I tady nad harami praniossia strašny trubny Vołandaŭ hołas:
— Para! — i pranizlivy svist, i rohat Biehiemota.
Koni rvanulisia, konniki padnialisia ŭhoru i paimčali. Marharyta adčuvała, jak jaje šalony koń hryzie i ciahnie za cuhli. Vołandaŭ płašč razharnuŭsia nad usioj kavalkadaj, hetym płaščom pačało zachinać viečarovy niebaschil. Kali na niejkaje imhniennie čorny płašč adniesła ŭbok, Marharyta na latu azirnułasia i ŭbačyła, što zzadu niama nie tolki roznakalarovych viežaŭ z aerapłanam nad imi, ale niama ŭžo i samoha horada, jaki apusciŭsia ŭ ziamlu i pakinuŭ pasla siabie adzin tolki tuman.
Razdziel 32
DARAVANNIE I VIEČNY SPAKOJ
Boža, moj boža! Jakaja žurbotnaja ziamla na zmiarkanni! Jakija tajamničyja tumany nad bałotami! Chto błukaŭ u hetych tumanach, chto šmat pakutavaŭ pierad smierciu, chto lataŭ nad hetaj ziamloj i nasiŭ na sabie niepasilny ciažar, toj viedaje.I jon biez žalu pakidaje ziamnyja tumany, bałacinki i rečki, zniasileny, jon addajecca z lohkim sercam u ruki smierci, bo viedaje, što tolki jana — adna…
Čaroŭnyja čornyja koni i tyja stamilisia i imčali svaich siedakoŭ pavolniej, i niepazbiežnaja noč pačała dahaniać ich. Kali adčuŭ jaje za plačyma, prycich navat nieŭhamonny Biehiemot, učapiŭsia kipciurami za siadło, lacieŭ maŭklivy i surjozny z raspušanym chvastom.
Noč pačała nakryvać čornaju chustkaju lasy i łuhi, noč zapalvała ćmianyja ahieńčyki dzieści daloka ŭnizie, ciapier užo nie cikavyja i nie patrebnyja ni Marharycie, ni majstru, čužyja ahieńčyki. Noč pierahnała kavalkadu, cierusiłasia na jaje zvierchu i siejała to tam to siam u zažuranym niebie biełyja plamy zoračak.
Noč huscieła i lacieła pobač, chapała konnikaŭ za płaščy, zryvała ich z pleč i vykryvała padmany. I kali Marharyta, abviejanaja prachałodnym vietram, raspluščvała vočy, jana bačyła, jak mianiajucca abliččy ŭsich, chto lacić pobač da svajoj mety. Kali nasustrač im z-za kraju lesu pačała ŭstavać barvovaja poŭnia, usie padmany kančatkova znikli, upali ŭ bałota, patanuła ŭ bałotach i začaravanaje pryvidnaje adziennie.
Naŭrad ci možna było ciapier paznać Karoŭieva-Fahota, samazvanca-pierakładnika pry tajamničym kansultancie, jakomu niepatrebny byli nijakija pierakłady, u tym, chto ciapier lacieŭ pobač z Vołandam pravaruč ad majstra. Na miescy taho, chto ŭ abšarpanym cyrkavym adzienni pakinuŭ Vierabjovy hory pad prozviščam Karoŭieva-Fahota, ciapier imčaŭ, cicha pazvońvajučy załatym łancuhom pavadoŭ, ciomna-fijaletavy rycar z nasuplenym, viečna niaŭsmiešlivym tvaram. Jon upiorsia padbarodkam u hrudzinu, jon nie hladzieŭ na poŭniu, jaho nie cikaviła ziamla, jon dumaŭ tolki pra niešta svajo, letučy pobač z Vołandam.
— Čamu jon hetak pieramianiŭsia? — spytałasia Marharyta cicha pad vietrany posvist u Vołanda.
— Rycar hety kaliści niaŭdała pažartavaŭ, — adkazaŭ Vołand i zaviarnuŭ da Marharyty svoj tvar z adnym bliskučym vokam, — jaho žart, kali jon havaryŭ pra sviatło i pra ciemru, byŭ nie zusim dobry. I rycaru daviałosia pažartavać pasla hetaha namnoha bolej, čym jon mierkavaŭ sam. Ale sionnia takaja noč, kali zakryvajucca rachunki ŭsich daŭhoŭ. Rycar svoj doŭh vypłaciŭ i rachunak zakryŭ!
Noč adarvała i pušysty chvost u Biehiemota, sadrała z jaho šersć i razviejała jaje kamiaki pa bałotach. Toj, chto byŭ katom, ciapier akazaŭsia chudzieńkim junakom, demanam-pažam, lepšym šutom, jaki choć kali byŭ na sviecie za ŭvieś čas. Ciapier zacich i jon i lacieŭ niačutna, padstaŭlaŭ svoj małady tvar pad sviatło, jakoje strumieniła poŭnia.
Zboč ad usich lacieŭ, pabliskvajučy stałlu daspiechaŭ, Azazieła. Poŭnia pieramianiła i jaho tvar. Biassledna znikli niedarečnyja, niepryhožyja ikły, i kryvoje voka akazałasia falšyvym. Vočy ŭ Azazieły byli adnolkavyja, parožnija i čornyja, a tvar bieły i chałodny. Ciapier lacieŭ sapraŭdny Azazieła, jak deman biazvodnaje pustyni, deman-zabojca.
Siabie Marharyta nie mahła bačyć, zatoje jana bačyła, jak pieramianiŭsia majstar. Vałasy jaho ŭ miesiačnym sviatle bialeli i zaplalisia ŭ kasu, i jana lacieła ŭ pavietry. Kali viecier raschilaŭ płašč majstra, Marharyta bačyła na jaho batfortach zorački šporaŭ, jakija to patuchali, to zaharalisia. Hetak, jak i junak-deman, majstar lacieŭ i nie zvodziŭ vačej z poŭni, ale ŭsmichaŭsia joj, niby dobraj znajomaj i lubimaj, i niešta marmytaŭ sam sabie, jak pryvyk rabić u pakoi № 118.
I, narešcie, Vołand lacieŭ taksama ŭ svaim sapraŭdnym abliččy. Marharyta nie zmahła b skazać, z čaho zrobleny pavady ŭ jaho kania, i dumała, što, mahčyma, heta miesiačnyja łancužki i sam koń — tolki hłyba ciemry, a hryva hetaha kania — chmara, a špory konnika — biełyja znački zorak.
Hetak lacieli moŭčki doŭha, pakul sama miascovasć unizie nie pačała mianiacca. Zažuranyja lasy patanuli ŭ ziamnoj ciemry i paciahnuli za saboju ćmianyja nažy rečak. Zjavilisia i pačali pabliskvać vałuny, a miž imi začarnieli prorvy, kudy nie dastavała miesiačnaje sviatło.
Vołand spyniŭ svajho kania na kamianistaj, sumnaj, plaskataj viaršyni, i tady konniki rušyli dalej stupoju, słuchali, jak koni truščać padkovami kamiennie i kremień. Poŭnia asviatlała placoŭku jarka i zialona, i Marharyta chutka razhledzieła ŭ pustelnaj miascovasci kresła, a na im biełuju postać čałavieka. Mahčyma, jon byŭ hłuchi albo zanadta zadumaŭsia. Jon nie čuŭ, jak dryžała ziamla pad ciažaram koniej, i konniki nie patryvožyli jaho, kali padjechali.
Poŭnia dobra dapamahała Marharycie, sviaciła lepiej, čym elektryčny lichtaryk, Marharyta bačyła, što čałaviek, jaki zdavaŭsia slapym, paciraje ruki i nieviduščymi vačyma hladzić na poŭniu. Ciapier užo Marharyta bačyła, što pobač z ciažkim kamiennym kresłam, na jakim pabliskvajuć u miesiačnym sviatle niejkija iskarki, lažyć vializny vastravuchi sabaka i hetaksama tryvožna, jak i haspadar, hladzić na poŭniu. La noh u čałavieka lažać čarapki, i rasciakajecca niavysachłaja čorna-čyrvonaja łužyna. Konniki spynili koniej.
— Vaš raman pračytali, — zahavaryŭ Vołand i zaviarnuŭsia da majstra, — i skazali tolki adno, što jon, na žal, nie skončany. Dyk voś, mnie chaciełasia pakazać vam vašaha hieroja. Amal dzvie tysiačy hadoŭ siadzić jon na hetaj terasie na viaršyni i spić, ale kali nadychodzić poŭnia, bačycie, jaho pačynaje mučyć biassonnie. Jano mučyć nie tolki jaho, ale i jaho viernaha vartavoha sabaku. Kali heta praŭda, što bajazlivasć — sama ciažki čałaviečy niedachop, to, badaj, sabaka tut nie vinavaty. Adzinaje, čaho bajaŭsia smieły sabaka, heta navalnicy. Ale toj, chto lubić, pavinien padzialać los taho, kaho jon lubić.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Majstar i Marharyta»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Majstar i Marharyta» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Majstar i Marharyta» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.