• Пожаловаться

Alberto Moravia: Rzymianka

Здесь есть возможность читать онлайн «Alberto Moravia: Rzymianka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1974, категория: Классическая проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Alberto Moravia Rzymianka

Rzymianka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rzymianka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Adriana jest młoda i olśniewająco piękna. Wychowana została przez matkę, która przeżyła całe swoje dorosłe życie w przekonaniu, że nawet jeżeli miała kiedyś szansę na szczęśliwe i dostatnie życie, straciła ją przez ciążę i małżeństwo z ojcem Adriany. Teraz chce by córka nie powtórzyła jej losu i nie utrzymywała się tak jak ona z bieliźniarstwa, ale została kurtyzaną.

Alberto Moravia: другие книги автора


Кто написал Rzymianka? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Rzymianka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rzymianka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Powiedziałam to wszystko matce, bo wiedziałam, że wizyta u dyrektora trupy kabaretowej musi źle się skończyć, i upokarzała mnie myśl o jego odmowie. Ale matka od razu zaczęła krzyczeć, że jestem bez porównania piękniejsza od tych wszystkich wywłok produkujących się na scenie, że dyrektor powinien dziękować Bogu za możność zaangażowania mnie do swego zespołu, i tym podobne rzeczy. Matka nie miała pojęcia, na czym polega nowoczesna uroda, i była święcie przekonana, że kobieta tym jest piękniejsza, im obfitsze ma kształty.

Dyrektor oczekiwał nas w przyległym pokoju, skąd zapewne przez otwarte drzwi obserwował próbę. Siedział na fotelu stojącym w nogach rozgrzebanego łóżka. Na kołdrze stała taca z kawą, bo skończył właśnie jeść śniadanie. Był gruby i stary, ale wymuskany, wypomadowany i ubrany z krzyczącą elegancją, która dziwnie się nie zgadzała z rozrzuconą pościelą i stęchłym zaduchem tego ciemnego pokoju. Miał twarz kwitnącą, która zrobiła na mnie wrażenie uszminkowanej, bo poprzez różowość policzków prześwitywały nieregularne, ciemne, chorobliwe plamy. Nosił monokl i nieustannie poruszał wargami, ciężko dysząc i pokazując garnitur niezwykle białych zębów, których widok nasuwał zaraz myśl, że muszą być sztuczne. Jak już podkreśliłam, ubrany był nadzwyczaj elegancko; do dziś pamiętam jego muszkę o takim samym deseniu i kolorze jak chusteczka, wystająca z kieszonki. Siedział z wysuniętym naprzód brzuchem i kiedy skończył jeść, wytarł sobie usta, po czym powiedział znudzonym, prawie płaczliwym głosem:

— No, pokaż nogi!

— Pokaż nogi panu dyrektorowi! — ponaglała mnie matka.

Przestałam się wstydzić od czasu, kiedy zostałam modelką, zadarłam więc sukienkę i stanęłam nieruchomo, trzymając w rękach spódnicę i odsłaniając gołe nogi. Mam śliczne nogi, proste i wyjątkowo długie, tyle tylko, że w udach są bujnie rozrośnięte, krągłe, masywne. Dyrektor taksował mnie wzrokiem, kiwając głową, po czym zapytał:

— Ile masz lat?

— Skończyła osiemnaście w sierpniu — skwapliwie odpowiedziała matka.

Dyrektor nie wyrzekł ani słowa i dysząc podszedł do gramofonu, który stał na stole, gdzie walały się papiery i różne części garderoby. Pokręcił korbką, z namysłem wybrał płytę, nastawił ją i powiedział:

— A teraz spróbuj zatańczyć w takt tej muzyki… spódnicę trzymaj podkasaną…

— Była tylko kilka razy na lekcjach tańca — wtrąciła matka. Zdawała sobie sprawę, że będzie to decydująca próba, i znając moją niezdarność, bała się wyników egzaminu.

Ale dyrektor zrobił gest ręką, jakby chciał ją uciszyć, puścił od początku płytę i ponownym ruchem ręki zachęcił mnie do tańca. Zaczęłam więc tańczyć, unosząc w rękach spódnicę. W rzeczywistości wyglądało to tak, że zaledwie poruszałam nogami to w jedną, to w drugą stronę, ciężko i ospale, a poza tym czułam, że robię to nie do taktu. Dyrektor stał przy gramofonie z łokciami opartymi o stół i z twarzą zwróconą w moją stronę. Nagle zatrzymał płytę, wrócił na fotel i wykonał ręką dość wymowny gest w stronę drzwi.

— Czy niedobrze poszło? — zapytała matka natarczywie i już agresywnie.

Odpowiedział nie patrząc na nią (szukał w kieszeni papierośnicy):

— Nie, nie poszło dobrze.

Wiedziałam, że kiedy matka przybiera pewien ton, zaraz zacznie się awantura, więc pociągnęłam ją za rękaw. Ale ona szorstko mnie odepchnęła i, wlepiając w dyrektora rozpłomienione oczy, powtórzyła jeszcze głośniej:

— Niedobrze poszło? A czy można wiedzieć, dlaczego?!

Dyrektor wyciągnął już papierosy i szukał teraz zapałek. Był otyły i wydawało się, że męczy go najmniejsze poruszenie. Chociaż sapał, odpowiedział spokojnie:

— Nie poszło dobrze, bo ona nie ma ani zdolności do tańca, ani odpowiednich warunków fizycznych.

Nastąpiło to, czego się obawiałam; matka zaczęła wykrzykiwać to samo, co zawsze: że jestem skończoną pięknością, że twarz mam jak Madonna, żeby popatrzył, co za piersi, biodra, nogi! Dyrektor obojętnie zapalił papierosa i patrzył na nią, czekając, aż skończy. Wreszcie powiedział znudzonym, płaczliwym głosem:

— Za kilka lat twoja córka zostanie może dobrą mamką… ale tancerką nigdy.

Dyrektor nie wiedział, do jakich wystąpień zdolna jest moja matka; toteż po chwili był tak zdumiony, że przestał palić papierosa i siedział z otwartymi ustami. Chciał coś powiedzieć, ale matka nie dopuściła go do głosu. Była chuda i wątła i trudno było doprawdy pojąć, skąd czerpie siły, żeby tak wrzeszczeć i tak gestykulować. Obrzuciła dyrektora stekiem wyzwisk, nie oszczędzając przy tym i trzech tancerek, które widziałyśmy w przyległym pokoju. Na koniec chwyciła jedwabny materiał na koszule, który dyrektor dał jej do uszycia, i rzuciła mu go w twarz, wołając:

— Koszule niech pan sobie szyje u kogo innego… choćby u swoich baletnic… Żeby mnie pan nawet chciał ozłocić, to ich nie wezmę! — Ta nagła decyzja była czymś zupełnie niespodziewanym dla dyrektora, który zamienił się w słup soli, spowity od stóp do głów w zwoje koszulowego jedwabiu. Ja tymczasem nie przestawałam ciągnąć matki za rękaw, prawie płacząc ze wstydu i upokorzenia. Na koniec dała się przekonać, zostawiłyśmy dyrektora odwijającego się z beli materiału i wyszłyśmy z pokoju.

Następnego dnia opowiedziałam wszystko malarzowi, który stał się do pewnego stopnia moim powiernikiem. Zaśmiewał się z powiedzenia dyrektora, że w przyszłości mogę zostać dobrą mamką, a potem rzucił:

— Moja biedna Adriano, nieraz ci już mówiłem, że popełniłaś omyłkę przychodząc na świat w dzisiejszych czasach… Trzeba ci było urodzić się czterysta lat temu: to, co teraz uważane jest za defekt, było wówczas zaletą, i odwrotnie… Ten dyrektor ma rację ze swojego punktu widzenia, wie, że publiczność chce oglądać szczupłe blondynki o płaskich piersiach, wąskich biodrach i wyzywającym, ironicznym wyrazie twarzy. Ty natomiast, chociaż nie gruba, jesteś jednak pełna, czarnowłosa, masz wydatny biust i krągłe biodra, a twarzyczkę łagodną i spokojną. Co możesz na to poradzić? Dla mnie nadajesz się doskonale… Bądź dalej modelką, potem, pewnego pięknego dnia, wyjdziesz za mąż i będziesz miała mnóstwo podobnych do ciebie dzieci, czarnych, pulchniutkich, z łagodnymi, spokojnymi buziami.

Powiedziałam energicznie:

— Tego właśnie chcę!

— Jesteś dzielną dziewczyną — odrzekł na to malarz. — A teraz pochyl się trochę na bok… o tak.

Ten malarz lubił mnie bardzo na swój sposób; i może gdyby nie wyjechał z Rzymu i pozostał nadal moim powiernikiem, dawałby mi dobre rady i moje sprawy przybrałyby inny obrót. Ale narzekał stale na trudności ze sprzedażą obrazów i korzystając z okazji, że w Mediolanie urządzano mu wystawę, wyjechał tam na stałe. Usłuchałam jego rady i byłam w dalszym ciągu modelką. Ale inni malarze nie byli tacy mili i uprzejmi jak on i nie miałam ochoty rozmawiać z nimi o moim życiu. Było to zresztą życie istniejące wyłącznie w mojej wyobraźni, składające się ze snów, marzeń i nadziei, bo w owym okresie nie przydarzyło mi się nic nowego.

Rozdział 2

Byłam więc w dalszym ciągu modelką, chociaż matka sarkała na mnie, że za mało zarabiam. W owym czasie była stale w złym humorze i chociaż mi tego nie mówiła, wiedziałam, że główną przyczyną jej niezadowolenia jestem ja. Jak już wspominałam, wielką stawką jej życia była moja uroda i spodziewała się Bóg wie jakich sukcesów i pieniędzy; zawód modelki traktowała jako pierwszy stopień, po którym nastąpić miał dalszy ciąg, bo, według jej stałego powiedzenia, „jedno wiąże się z drugim”. Widząc, że jestem nadal skromną modelką, była rozgoryczona i miała do mnie żal, jak gdybym przez swój brak ambicji odebrała jej pewny zarobek. Naturalnie nie mówiła mi wprost tego, co myśli, ale dawała mi to do zrozumienia opryskliwym zachowaniem, aluzjami, westchnieniami, smutnymi spojrzeniami, jednym słowem, na wszystkie możliwe sposoby. Był to nieustający szantaż; zrozumiałam wówczas, dlaczego tyle dziewcząt prześladowanych stale w taki właśnie sposób przez ambitne i zawiedzione w swoich nadziejach matki ucieka nagle z domu, oddając się pierwszemu lepszemu mężczyźnie, byle tylko skończyć raz na zawsze z tym piekłem. Oczywiście matka postępowała tak dlatego, że mnie kochała; ale było to uczucie, jakie miewają gospodynie dla kur, które dobrze się niosą; a gdy kury przestaną się nieść, gospodynie zaczynają ważyć je w ręku i zastanawiają się, czy nie opłaciłoby się ich zarżnąć na rosół.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rzymianka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rzymianka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Lisa Gardner: Druga Córka
Druga Córka
Lisa Gardner
Mary Balogh: Gwiazdka
Gwiazdka
Mary Balogh
Arthur Clarke: Pierworodni
Pierworodni
Arthur Clarke
Barbara Cartland: Córka Pirata
Córka Pirata
Barbara Cartland
Отзывы о книге «Rzymianka»

Обсуждение, отзывы о книге «Rzymianka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.