• Пожаловаться

Waldemar Łysiak: Kolebka

Здесь есть возможность читать онлайн «Waldemar Łysiak: Kolebka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Историческая проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Waldemar Łysiak Kolebka

Kolebka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kolebka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Debiut ksiżkowy Waldemara Łysiaka, młodego wówczas 26-letniego pisarza. Jest to ksiżka szczególna – powieć historyczna z epoki napoleońskiej, przedstawiajca losy dwóch braci. Jest tu i epopeja wojenna, dramat wielkiej miłoci i dzieje spisku uknutego na życie Napoleona, a także galeria wielkich postaci historycznych Rok

Waldemar Łysiak: другие книги автора


Кто написал Kolebka? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kolebka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kolebka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ech, jakiś podobny z lica hultaj, małoż to razy się zdarza, ośmielę się zauważyć. Mnie raz pono widziano w Gnieźnie, gdym ja tymczasem w Berlinie za interesami bawił, zwyczajna rzecz – przerwał ciszę Bronikowski, lecz jakoś lękliwie i ostrożniej niż uprzednio. Landrat zdawał się nie słyszeć jego słów.

– Pan się nie turbuj, Rezler. To się da uładzić. Szczeniaka trzeba krótko, najlepiej ożenić z jakąś sąsiedzką córką albo na przykład z córką kapitana! Ręczę panu, że i Niemki są ciepłe, a jak gotują! Co, Ertli – zwrócił się do oficera – dałbyś mu dziewczynę, Ha? No, dość! bo, tego… no… sprawa jest taka. Tych trzydziestu nowych kolonistów…

– Kolonistów? Znowu?! – głos ojca zachrypiał gwałtownie i stłamsił się w napadzie kaszlu.

– Tych trzynaście, czy dwanaście rodzin z Wirtembergii posadzi pan nad stawem, Rezler. Wykarczują las, a… a i drzewo gorzelni się przyda i…

– Aber, Herr Scholz, ich bin…

– Panie Rezler, pan zawsze był wiernym poddanym króla, pan rozumiał znaczenie akcji kolonizacyjnej, pan wie, że dla pana tych kilkanaście rodzin to drobiazg. Pan się podporządkuje!

– Przecież ci przeklęci olendrzy, jak ich tu zwą, pan wie… Do czynszu płacenia ostatni są, do mędrkowania zaś pierwsi, a i o ziemię nie dbają, jak należy.

– Herr Rezler! Przecież nie na pańskiej ziemi siędą, tylko na królewskiej. Pana rzecz pomóc i dopilnować. Trochę to wysiłku kosztuje, wiem, ale też i mnie kosztuje sporo, by z powodu synalka nie ciągano pana po kreisgerichtach i regencjach. Tak! Niech pan popracuje nad Hansem i dba o pruskich poddanych na tej ziemi, a ja… – przerwał wpatrując się przez chwilę w ciemność. – Ot i już dojeżdżamy. Zbudź się, Ertli! – szarpnął siedzącego przy Dominiku oficera. – He, he, jak ten czas galopuje.

Dominikowi wydawało się, że ojciec jeszcze coś powie, ale zapadła cisza tak głęboka, że aż dźwięczało w uszach. Po raz pierwszy Dominik dostrzegł, jak głośne może być milczenie. Nigdy dotąd nie słyszał, by ktoś przemawiał do ojca takim tonem i by ojciec tak się kurczył, malał, tak gubił swoją siłę. Dominik nie rozumiał, dlaczego landrat, który gościł u nich już od tygodnia, dlaczego ten siny nochal odzywa się do ojca tak, jak ojciec zwykł mówić do księdza Lomazzo czy do Grety. Poczuł, jak narasta w nim złość przeciwko temu człowiekowi i przez chwilę zastanawiał się, czy nie warto go kopnąć w kolano, tak by w ciemności nie dostrzegł, kto to uczynił. Przestraszył się jednak własnej zuchwałości i jeszcze bardziej podkurczył nogi, z których jedna zamarzała w namoczonym buciku.

– Dominik, śpisz? – usłyszał pytanie starego, ale nic nie odrzekł. Wiedział, że lepiej jest udawać sen, lepiej dla ojca.

***

Obudził się nagle.

Słońce wpadało przez szybę i malowało przeciwległą ścianę w złociste pasy, w snopach światła kłębiły się burze pyłków, wirujących wokół siebie w przedziwnych splotach.

Późno – pomyślał, zjeżdżając z łóżka w miękkie pantofle, stojące obok skrzyni z ubraniami. Dwa kroki w kierunku drzwi i zatrzymała go panująca w domu cisza. Ojciec już pewnie nie śpi, a śniadanie, a Greta? Stąpał powoli w kierunku salonu, nasłuchując co chwila, ale w domu nic nie drgnęło, dwór cały milczał, martwy jakiś, zimny…

Tik-tak! Tik-tak! Tik-tak!… W jadalni kryło się maleńkie tykające życie, lecz zamiast szarpać ciszę, bardziej ją jeszcze pogłębiało swoją rytmiczną wędrówką. Stary zegar z Amorkiem siedzącym okrakiem na globusie, w otoczeniu kiści winogron, powiedział mu wszystko. Nie było jeszcze piątej, co w tej samej chwili potwierdziła dolatująca z zewnątrz pobudka koguta i znowu zapanowała cisza odmierzana tykaniem zegara. Dom spał.

Dominik wybiegł na podwórze i pomaszerował w kierunku stodół, oddalonych od dworu, schowanych za sadem, który rozkwitał radośnie. Daleko nie zaszedł. Minął spichrze, załatwił ranną potrzebę pod stajniami, przyłożył ucho do ściany obory i słuchał przez jakiś czas sapania i chrząkania wieprzy, potem raz jeszcze zawrócił ku sadowi, nie bacząc, że mu błoto utaplało białe pantofle.

Stał na pagórku wśród bieli, którą tryskały jabłonie, i próbował dojrzeć zabudowania dworu. Ale śnieżność kwiatów przesłaniała widok i tylko z przeciwnej strony jawiło się okienko z czerwonym dachem gorzelni, którą ojciec postawił w zeszłym roku. Dominik wspiął się na najbliższe drzewko, lecz dwór dalej bawił się w chowanego, oprawiony w parkowy starodrzew i skryty za nim, tak że tylko fragmenty czterokolumnowego portyku prześwitywały między olbrzymimi wiązami. Z dala dochodziły pogwizdywania chłopów wychodzących do pracy w polu.

Wracał nucąc cichutko zasłyszaną melodyjkę. Na widok otwartego okna sypialni ojca zamknął usta i stanął bez ruchu, wstrzymując oddech, w obawie by nie zbudzić starego. Zrobił krok w kierunku wejścia, potem drugi i trzeci, lecz o dziwo, zamiast do drzwi zbliżał się do okna, którego okiennice, szeroko rozrzucone na boki niczym ramiona, zdawały się przywoływać, zapraszać… Czuł, że nie idzie, lecz stąpa na palcach, że się skrada jak złodziej, ale nie odczuwał wstydu, tylko ciekawość i strach, że go ktoś nagle dostrzeże.

Ścieżką między klombami dotarł do celu, przykucnął pod okiennicą i nasłuchiwał świstliwego oddechu ojca. Ręką odgonił natrętną pszczołę, której brzęczenie wydawało mu się tak potężne, że mogłoby obudzić służbę. U góry nic się jednak nie poruszyło. Z pokoju nadal promieniowała niczym nie zmącona cisza. Dominik podniósł się i ostrożnie uchwycił zawiasę okiennicy. Drugą ręką namacał rzeźbiony profil parapetu i oparł nogę na cokole. Dwoma energicznymi ruchami pozbył się obuwia i powoli zaczął ciągnąć tułów wzwyż.

W pokoju panował półmrok. Słońce penetrujące wschodnią część dworu nie miało tu jeszcze dostępu. Dominik położył brodę na okapniku i cal po calu wgryzał się wzrokiem w czeluść komnaty, do której wstęp był mu wzbroniony, podobnie jak Hansowi i służbie. Nawet Greta nie miała do tego prawa. Co prawda kiedyś, dawno, matka przyprowadziła go tutaj, posadziła na kanapie i długo mówiła o sprawach, których nie pojmował. Natomiast po śmierci matki ojciec zamykał komnatę na klucz, bacząc, by nikt w niej nie gościł, prócz tych, których o to prosił.

Teraz wzrok chłopca odkrywał tajemniczy ląd, ślizgał się po sprzętach i ścianach pokoju, z którego biło dziwne ciepło, pachnące perfumami i pomadą, dotykał mebli, czerwono-złotych tapet i wiśniowych kotar, wił się wśród mnogości porcelanowych figurek, bibelotów, luster i sreber. Z przeciwległej ściany, na prawo od drzwi, których klamkę z głową lwa znał jedynie od strony korytarza, patrzył na chłopca stary, brzydki mężczyzna w żołnierskim mundurze, z trójgraniastym kapeluszem na głowie. Pod portretem, na frędzlastym kobiercu, krzyżowały się dwa rapiery i pyszna krócica, o rękojeści poprzecinanej zwojami arabesek.

Świstanie ojcowego nosa dochodziło z lewej strony, gdzie wzrok Dominika nie sięgał. Podciągnął się ostrożnie, lekkim odbiciem pozbawił bose stopy oparcia i zawisł na okapniku, wsuwając głowę w ciepły półmrok wnętrza. Przechyliwszy się jeszcze bardziej, przebiegł wzrokiem po kotarze szerokiego łoża. Zesztywniał nagle, czuł, że ręce zaczynają mu drżeć, że mu coś wędruje pod gardło i płonie twarz. Zamknął oczy i zaraz odemknął je, bojąc się, że to, co zobaczył, umknie bezpowrotnie.

Włosy dziewczyny odcinały się ostro od włochatej piersi ojca, zrastając się gęstymi splotami ze zmiętą pościelą, brudną, zsuniętą na dywan, który mościł podłogę od ściany do ściany. Rybia biel brzucha i rozrzuconych bezwstydnie ud, lśniące fałdy kobiecego ciała, przygarniętego owłosioną ręką mężczyzny, przypominały Dominikowi obrazek z ukradkiem przeglądanego albumu, na którym mocarny pół-człowiek pół-diabeł, z kopytami i ogonem, obejmował otyłą kobietę obok źródła obrośniętego winoroślą. Jedynie piersi kobiece, tam nabrzmiałe, pełne jak melony, tu leżały płaskie i rozmyte, prawie niewidoczne.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kolebka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kolebka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Waldemar Łysiak: Lider
Lider
Waldemar Łysiak
Colleen McCullough: Ptaki Ciernistych Krzewów
Ptaki Ciernistych Krzewów
Colleen McCullough
Steven Saylor: Rubikon
Rubikon
Steven Saylor
Edigey Jerzy: Król Babilonu
Król Babilonu
Edigey Jerzy
Margit Sandemo: Gdzie Jest Turbinella?
Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Kolebka»

Обсуждение, отзывы о книге «Kolebka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.