Colleen McCullough - Ptaki Ciernistych Krzewów

Здесь есть возможность читать онлайн «Colleen McCullough - Ptaki Ciernistych Krzewów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Историческая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ptaki Ciernistych Krzewów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ptaki Ciernistych Krzewów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rozsławiona przez słynny serial australijska saga rodzinna, rozgrywająca się przez ponad pół wieku. Dzieje rodu Clearych, w którym urodziło się ośmiu synów i jedyna córka Meggie. Poznajemy jej dzieciństwo, młodość, nieudane małżeństwo i największy sekret: uczucie do młodego, ambitnego i przystojnego Ralpha, który jest księdzem. zaskakujące losy bohaterów, delikatność w rysunku postaci i paleta emocji, jakie towarzyszą wielkiej miłości, zjednały powieści miliony wielbicieli. Szerokie tło obyczajowe na tle wspaniałej przyrody Australii i Nowej Zelandii.

Ptaki Ciernistych Krzewów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ptaki Ciernistych Krzewów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czwartej niedzieli nie przebrała się i człapała po kuchni na bosaka, w szortach i bluzce, szykowała śniadanie – cotygodniowy kaprys Luddiego i Anne. Usłyszała kroki i odwróciła się od patelni, na której skwierczał bekon. Przez chwilę wpatrywała się we włochatego stwora stojącego w progu. Luke? To naprawdę on? Wyglądał jak jaskiniowiec. Olbrzym podszedł do niej, cmoknął w policzek i usiadł przy stole. Dołożyła bekonu na patelnię i zaczęła rozbijać jajka.

Do kuchni weszła Anne i uśmiechnęła się uprzejmie, choć miała ochotę mu wygarnąć. Co ten nicpoń sobie myśli, jak może tak zaniedbywać żonę?

– Cieszę się, że przypomniałeś sobie o istnieniu żony – powiedziała. – Chodźcie na werandę, zjemy razem śniadanie. Luke, pomóż Meggie, zanieś patelnię. Ja wezmę koszyczek z grzankami.

Ludwig Mueller urodził się w Australii, ale niemieckie pochodzenie wyraźnie było widać w jasnoniebieskich oczach, spłaszczonej siwej głowie, cerze tak czerwonej od piwa i słońca, jakby z policzków miała trysnąć krew. Oboje z żoną bardzo lubili Meggie, uważali jej pobyt u siebie za dar losu. Zwłaszcza Luddie cieszył się, widząc Anne szczęśliwą.

– Jak ci idzie, Luke? – spytał nakładając dużą porcję.

– Uwierzysz, jeśli powiem, że lubię tę pracę? – odparł ze śmiechem Luke, też nie żałując sobie jajek na bekonie.

Luddie obrzucił go przenikliwym spojrzeniem i kiwnął głową.

– Tak, masz odpowiedni temperament i jesteś właściwie zbudowany. Ta praca cię wywyższa, czujesz się lepszy od innych.

Luddie, związany z odziedziczoną plantacją, którą chętnie zamieniłby na życie w jakimś mieście, z zapałem studiował ludzką naturę, czytał oprawne w safian, opasłe tomy, na grzbietach których widniały takie nazwiska jak Freud, Jung, Huxley i Russell.

– Już myślałam, że w ogóle nie przyjedziesz zobaczyć się z Meggie – powiedziała Anne, pędzelkiem smarując ghi na grzance. Tylko w takiej postaci jadano tu masło. Lepsze takie niż żadne.

– Postanowiliśmy z Arnem popracować trochę w niedzielę. Jutro jedziemy do Ingham.

– To znaczy, że Meggie rzadko cię będzie widywać.

– Meg rozumie. To potrwa tylko parę lat, a mamy przecież letnią przerwę. Arne mówi, że załatwi mi na ten czas pracę w rafinerii w Sydney. Mógłbym wtedy zabrać Meggie ze sobą.

– Dlaczego tak ciężko pracujesz, Luke? – spytała Anne.

– Muszę zebrać pieniądze na farmę. Meg nie mówiła o tym?

– Nasza Meggie nie lubi się zwierzać, ty nam opowiedz.

Troje słuchaczy wpatrywało się w ożywioną twarz i błyszczące oczy Luke'a. Meggie nie odezwała się ani słowem, odkąd się pojawił, a on mówił i mówił o stepach na kresach, o szarych ptakach brologa stąpających z namaszczeniem po jedynej w Kynunie drodze, o tysiącach kangurów, o suchym upale.

– Już niedługo kawałek ziemi będzie należał do mnie. Meg wyłożyła na ten cel trochę pieniędzy, a jeżeli nadal będziemy pracować tak jak teraz, to najdalej za cztery, pięć lat zbierzemy odpowiednią sumkę. Wcześniej mógłbym kupić mniejsze gospodarstwo, ale z moimi zarobkami zostanę przy trzcinie dłużej i postaram się o porządną farmę. – Pochylił się obejmując wielkimi dłońmi filiżankę. – Wiecie, raz mało brakowało, a miałbym lepszy urobek od Arnego. Jednego dnia ściąłem jedenaście ton!

Luddie gwizdnął z podziwem i rozmowa zeszła na temat urobków.

Meggie w milczeniu popijała mocną herbatę. Och, Luke – myślała.

– Mówiłeś: parę lat, teraz: cztery czy pięć, a ile powiesz następny razem? Nie ulegało wątpliwości, że Luke przepadał za trzciną. Czy zechce z niej zrezygnować, kiedy przyjdzie pora? Czy zrezygnuje? I czy ona zechce czekać tak długo, żeby się o tym przekonać? Muellerowie byli dla niej dobrzy, nie obciążali nadmiernie pracą, ale jeżeli miałaby żyć bez męża, to tylko w Droghedzie. Mieszkając od miesiąca w Himmelhoch ani przez jeden dzień nie czuła się całkiem zdrowa, nie miała apetytu, męczyły ją napady męczącej biegunki, nie mogła otrząsnąć się z letargicznego otępienia. Nigdy dotąd nie narzekała na złe samopoczucie, więc te dziwne dolegliwości napełniały ją lękiem.

Po śniadaniu Luke pomógł jej pozmywać, a potem zabrał na spacer do najbliższego łanu trzciny, rozmawiając o tym, jak się ją tnie, jakie świetne chłopcy pracują w brygadzie Arnego, jaka świetna jest praca na świeżym powietrzu, o ile jest lepsza od strzyżenia owiec.

Zawrócili na wzgórze. Luke zaprowadził Meggie do cienistego chłodnego zakątka pod domem, między palmami. Anne urządziła tu oranżerię: w ustawionych pionowo i napełnionych ziemią kawałkach rury z terakoty rosły paprocie, pnącza i krzewy, a u dołu wielobarwne begonie. W wiszących metalowych koszykach kwitły orchidee i tuberozy. Tutaj Meggie przebywała najchętniej. Nawet w Droghedzie nie miała takiej ulubionej samotni, bo tam nie dałoby się wyhodować tyle roślin na takim małym skrawku ziemi.

– Prawda, jak tu ślicznie, Luke? Czy nie moglibyśmy za jakiś czas wynająć domu? Tak strasznie bym chciała sama czegoś takiego spróbować.

– A po co miałabyś mieszkać sama? To niebezpieczne. Nie jesteś tu szczęśliwa?

– Na ile można być szczęśliwym w cudzym domu?

– Musisz zadowolić się tym, co masz teraz, dopóki nie przeprowadzimy się na zachód. Rozumiesz?

– Tak, Luke.

Tak mu zepsuła humor, że nawet jej nie pocałował, choć miał taki zamiar. Klepnął ją tylko na pożegnanie, trochę za mocno, i ruszył drogą do drzewa, przy którym zostawił rower. Żeby zaoszczędzić na kolejce i autobusie przepedałował dwadzieścia mil, a teraz czekało go drugie tyle.

– Gołąbeczka! – powiedziała Anne do męża. – Jego bym zatłukła!

Minął styczeń, kiedy pracy przy trzcinie było najmniej, ale Luke się nie pokazał. Pojechał z Arnem do Sydney. Ciotka Arnego miała dom w Rozelle, niedaleko Kolonialnej Rafinerii Cukru, nie musieli więc dojeżdżać i oszczędzali na biletach tramwajowych. W betonowej fortecy można było dostać pracę dzięki znajomościom. Luke i Arne nosili worki z cukrem, a po pracy pływali i jeździli na desce surfingowej.

Meggie została z Muellerami i przemęczała się przez monsunową porę deszczową. W tej części kontynentu w trwającej od marca do listopada porze suchej nie było właściwie sucho, ale w porównaniu z porą deszczową przyjemnie. W czasie monsunów niebo raz po raz rzygało wodą, a kiedy potop ustawał, obłoki białej pary unosiły się nad ziemią, trzciną, dżunglą, górami.

Meggie coraz bardziej tęskniła za Droghedą. Wiedziała, że północny Queensland nigdy nie będzie jej domem. Przede wszystkim nie odpowiadał jej klimat. Brzydziła się wielkich ropuch, tarantuli, karaluchów, szczurów – wielkich, agresywnych, głodnych – które zatruwały życie nocą, ale najbardziej brzydziła się wychodków zwanych w miejscowej gwarze dunny, tak samo jak zdrobniale Dungloe, którego mieszkańcy nigdy nie mieli dość żartów opartych na tej zbieżności. W tym klimacie nie można było kopać dołów ziemi, groziły wybuchem epidemii tyfusu lub innej choroby. Dlatego korzystano ze smołowanych blaszanych pojemników, wymienianych raz na tydzień, choć to wydawało się Meggie za rzadko. Nie mogła przyzwyczaić się do cuchnących i kipiących od robactwa urządzeń sanitarnych. Z przygnębieniem myślała o tym, że pewnie będzie tu mieszkać tak długo, aż Luke straci siły do pracy przy trzcinie. Duma nie pozwalała jej przyznać się rodzinie, że mąż ją zaniedbuje, zawzięła się, że wytrzyma, nawet do końca życia.

Minął rok, kończył się powoli drugi. Niezmierna serdeczność Muellerów trzymała Meggie, rozdartą wewnętrznie, w Himmelhoch. Bob natychmiast przysłałby jej pieniądze na bilet powrotny, wystarczyło poprosić go o to w liście, ale Meggie nie mogła się zdobyć na przyznanie, że Luke zostawił ją bez grosza. W dniu, w którym napisałaby o ty rodzinie, zostawiłaby Luke'a na zawsze, a na ten krok jeszcze się nie zdecydowała. Wszystko w jej wychowaniu i naturze przeciwstawiało się tej decyzji: nadzieja na dziecko, przekonanie o świętości ślubów małżeńskich, pogląd, że mąż kieruje losem żony, a także nieugięta, uparta duma i ciche przeświadczenie, że zawiniła tak samo jak Luke. Gdyby ona była inna, może i on zachowywałby się zupełnie inaczej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ptaki Ciernistych Krzewów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ptaki Ciernistych Krzewów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Colleen McCullough - La huida de Morgan
Colleen McCullough
Colleen McCullough - El Primer Hombre De Roma
Colleen McCullough
Colleen McCullough - El Desafío
Colleen McCullough
Colleen McCullough - El caballo de César
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Czas Miłości
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Credo trzeciego tysiąclecia
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Antonio y Cleopatra
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Morgan’s Run
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Las Señoritas De Missalonghi
Colleen McCullough
Colleen McCullough - 3. Fortune's Favorites
Colleen McCullough
Colleen McCullough - Sins of the Flesh
Colleen McCullough
Отзывы о книге «Ptaki Ciernistych Krzewów»

Обсуждение, отзывы о книге «Ptaki Ciernistych Krzewów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x