Arthur Conan Doyle - Groźny cień

Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Conan Doyle - Groźny cień» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: foreign_prose, foreign_antique, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Groźny cień: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Groźny cień»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Szkocja za czasów wojen napoleońskich. Krótko po ukończeniu szkoły przez Jacka Caldera do jego domu rodzinnego przybywa kuzynka, piękna Edie, której ojciec – brat ojca Jacka – niedawno zmarł.Ta zadziwiająco piękna młoda dama, wykształcona, bogata, o nienagannych manierach szybko skrada serce kuzyna oraz jego przyjaciela. Wkrótce jeden z nich zostaje odrzucony, ale po ukojeniu bólu młodzieńcy wciąż się przyjaźnią. Pewnego dnia ratują umierającego młodego żołnierza, bogatego cudzoziemca. Niebawem okaże się, że jego obecność wprowadzi zarówno miłosny ferment, jak i wojenne obawy…Artur Conan Doyle to szkocki pisarz tworzący w drugiej połowie XIX i pierwszej XX wieku. Znany przede wszystkim jako autor cyklu przygód Sherlocka Holmesa. Groźny cień to jego powieść z 1892 roku.

Groźny cień — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Groźny cień», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sypała przytem pieniędzmi, za wszystko płaciła, jak żądano, żadne z nas jednak nie wiedziało, czy i kiedy ukaże się dno tych niewyczerpanych niby skarbów.

Skoro matka jej oznajmiła, że cztery shilling'i tygodniowo w zupełności pokryją wszystkie jej osoby tyczące, wydatki, – Edie dobrowolnie podniosła tę sumę do wysokości siedmiu shilling'ów i sześciu pensów.

Pokój od południa, najsłoneczniejszy i którego okno całe tonęło w zieleni pnących roślin i bladoróżowych powojów, wspaniałomyślnie i jednogłośnie został przeznaczony dla niej, a po kilku dniach, kiedy przyozdobiła go mnóstwem ślicznych, w Berwick zakupionych, drobiazgów, przybrał zupełnie inny, elegancki i „kunsztowny” wygląd.

Do miasteczka jeździła regularnie dwa razy na tydzień, ponieważ zaś nasza poczciwa Johnnie i starożytna bryczka nie przypadły jej jakoś do gustu, więc wynajmowała w tym celu piękny gig Angus'a Whitehead'a, który zamieszkiwał duży folwark po drugiej stronie zbocza, więcej w głąb od brzegu.

I nie zdarzyło się chyba nigdy, by powróciła bez jakiejś drobnostki, którą ofiarowywała potem z radosnym uśmiechem. To przywiozła zgrabną fajeczkę dla ojca, to ciepły pled szotlandzki dla matki, książkę dla mnie, albo piękną obrożę dla Rob'a, naszego owczarka.

Nie wiem, czy kiedykolwiek pod słońcem żyła rozrzutniejsza od Edie kobieta.

Co jednak nam dawała najlepszego, to swoją obecność, – radość, wesołość i światło.

Dla mnie zmieniła świat cały.

Słońce świeciło teraz jaśniej, wzgórza okryły się piękniejszą zielonością, od morza szedł ożywczy, słony powiew, powietrze stało się przezroczyste i jakby bardziej błękitne…

Nasze dotychczasowe życie straciło swoją pospolitość, odkąd dzieliliśmy je z tą delikatną istotą, zgrzybiały, szary, posępny dom ojcowski przyoblekł jakiś świąteczny, uroczysty wygląd, słowem, pojaśniało wszystko od dnia, w którym jej stopy dotknęły naszego ubogiego progu.

Nietylko piękna twarz Edie czyniła te cudy, nie uroda, choć należała do najpowabniejszych, ani kibić i jędrne, młode kształty, chociaż nie znałem dziewczyny, która mogłaby się pod tym względem z nią porównać.

Ale przedewszystkiem jej sposób bycia, figlarne i trochę przekorne ułożenie, dziwna umiejętność prowadzenia „przymilnej” rozmowy, przedewszystkiem swoboda i dumne ruchy i wdzięk nieprzeparty, z jakim odrzucała suknię, lub pochylała ciemną głowę, wdzięk nieokreślony w każdem słowie, każdym czynie i w każdem spojrzeniu…

I czuliśmy się niby proch pod jej stopami.

A przeciągły, wymowny i trochę proszący wyraz czarnych oczu i serdeczne, ciepłe słowa dźwigały pokornych i wiodły w zawrotny wir wyżyn.

Niepodobna było jednak dosięgnąć tych szczytów.

Dla mnie pozostawała zawsze istotą niedościgłą, nieskończenie daleką, i królewsko dumną.

Nigdy nie umiałem pozbyć się tego uczucia, nigdy, pomimo przykrości, jaką mi to sprawiało i najkunsztowniejszych rozumowań.

Cokolwiek przemyślałem, nie mogłem jednak uznać, że ta sama krew płynęła i w jej żyłach, że była właściwie moją cioteczną siostrą i wieśniaczką, tak jak ja wieśniakiem.

Im więcej też ją kochałem, tem większą mię napełniała nieśmiałością, i obawą, ona zaś spostrzegła to o wiele wcześniej, niż domyśliła się pierwszego…

Kiedy byłem zdaleka, doznawałem dziwnego podniecenia i krew szybciej obiegała moje młode ciało, skoro zaś znaleźliśmy się razem, milkłem i drżałem tylko z trwogi, żeby jej nie obrazić jakiem nieopatrznem słówkiem, nie naprzykrzyć się sobą, nie rozdrażnić.

Gdybym wtedy znał głębiej naturę niewieścią, nie dręczyłbym się tak może napróżno, a z pewnością umiałbym lepiej wykorzystać chwile.

– Ogromnie zmieniłeś się, Jack'u, zupełnie niepodobny jesteś do dawnego – oznajmiła mi kiedyś Edie, przeciągle patrząc z pod rzęs czarnych i prześlicznych.

– Co innego mówiłaś, skorośmy się przywitali – zauważyłem zmienionym, któremu jednak usiłowałem nadać obojętność, głosem.

– Mówiłam, bo miałam na myśli po prostu twój wygląd, a teraz uderza mię twoje dziwne zachowanie. Wtedy byłeś ze mną despotyczny i szorstki i wszystko robiłeś po swojemu. Taki prawdziwy, mały mężczyzna. Pamiętam jeszcze te, wiecznie potargane, włosy i oczy, pełne złośliwości i coraz to pomysłowszych figlów! Dziś jesteś melancholijny i jakby trochę senny, z ust twoich płyną słówka miodowe…

– Każdy się z czasem wyrabia – przerwałem, cały drżący.

– Tak… ale… wolałam ciebie takim, jakim wtedy byłeś – szepnęła bardzo cicho.

Ogarnęłem ją szybkiem spojrzeniem. Myślałem zawsze, iż dotąd jeszcze nie przebaczyła mi dawnego traktowania.

Bo, żeby tego rodzaju „sposób bycia” mógł przypadać do smaku komu innemu, niż osobnikowi zbiegłemu z domu waryatów (bo tak przedstawiały mi się dzisiaj dawne moje figle), to już stanowczo przechodziło zakres mej inteligencyi.

I nagle stanął mi w oczach czas, w którym zastawszy ją, naprzykład, na progu, z książką na kolanach, umieszczałem na końcu giętkiego, leszczynowego pręcika drobne kuleczki gliny i poty w nią ciskałem, póki nie wybuchnęła płaczem.

Albo, schwytawszy w potoku Corriemuir największego, jakiegom mógł upolować, węgorza, ścigałem ją z tym węgorzem w ręku, z taką zaciekłością, że, nawpół martwa ze strachu, wpadała do kuchni, biegła do kolan mej matki i kryła się pod jej zbawczym fartuchem, ojciec zaś wymierzał mi potężne uderzenie warząchwią, albo czem miał pod ręką, zwykle w ucho, które – razem z węgorzem – odrzucało mię gdzieś, aż pod kredens…

Więc tego żałowała?…

A zatem będzie musiała się obejść, bo prędzej uschłaby mi ręka, nim popełniłbym znowu którąś z dawnych okropności.

Wtedy także po raz pierwszy uchwyciłem wątek i dostrzegłem charakterystyczny rys dziwnej, niezrównoważonej, natury kobiecej, i przyszła mi do głowy myśl genialna, że mężczyzna nie powinien zapuszczać się w żadne, karkołomne na temat ów, dociekania, a tylko mieć się na baczności i usiłować uczyć się, uczyć się, uczyć…

I przez chwilę znaleźliśmy się wreszcie na jednym poziomie, mianowicie, skoro oświadczyła, że zawsze robi to tylko, co jej się podoba i jak się jej podoba. Potem dodała z figlarnym uśmiechem, że jednak nie byłoby to nieprzyjemnie mieć mię tak na swoje usługi, jak naprzykład Rob jest posłuszny na głos rozsądku, objawiający mu się przez usta pewnego młodzieńca…

Tu każdy pomyśli, że jednak byłem kapitalnie głupi, pozwalając wodzić się pięknej dziewczynie na pasku.

I może w tem znalazłoby się ziarnko prawdy, należy przecież pamiętać, iż wtedy nie znałem żadnych prawie kobiet, z tą zaś spotykałem się pod jednym dachem.

Na głębsze usprawiedliwienie swoje dodam jeszcze, że Edie – jako rodzaj – rzeczywiście była niezwykłą rzadkością, przytem, mogę z czystem sumieniem zapewnić, iż miała „mocną głowę” i ujarzmiała po mistrzowsku.

Naprzykład major Elliott.

Człowiek ten pochował trzy żony i uczestniczył w dwunastu walnych bitwach.

Tymczasem Edie mogłaby owinąć go koło swojego paluszka, – niby mokrą szmatkę, – Edie, siedmnastoletnia dziewczyna, która zaledwie opuściła pensyę.

Jakoś wkrótce po jej przyjeździe spotkałem starego, wychodzącego z naszego folwarku. Szedł powoli i kulał, jak zwykle, jednak policzki dziwnie miał rozrumienione i nowy migotliwy błysk w oczach. Wyglądał o dziesięć lat młodziej.

Raz po raz podkręcał siwe wąsy, aż nastawił je w końcu niby szydła, prawie na linii oczu, a zdrową nogą stukał z taką butą, jakby conajmniej stawał do gry w foot ball .

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Groźny cień»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Groźny cień» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Groźny cień»

Обсуждение, отзывы о книге «Groźny cień» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x