– Na czym opieracie swój akt oskarżenia? – spytał Lucjan.
– Próżność twoja, drogi poeto, jest tak wielka, że barwisz nią nawet przyjaźń! – wykrzyknął Fulgencjusz. – Wszelka tego rodzaju próżność świadczy o straszliwym egoizmie, egoizm zaś jest trucizną przyjaźni.
– Och Boże! – wykrzyknął Lucjan. – Więc wy nie wiecie, jak bardzo was kocham?
– Gdybyś nas kochał, jak my się kochamy, czy byłbyś z takim pośpiechem i emfazą oddawał nam to, cośmy ofiarowali ci z taką przyjemnością?
– Tu nikt nic drugiemu nie pożycza, ale daje – rzekł szorstko Józef Bridau.
– Nie miej nas za twardych, drogie dziecko – rzekł Michał Chrestien – my jesteśmy tylko przewidujący. Lękamy się, iż któregoś dnia przełożysz może słodycze drobnej zemsty nad uciechy czystej przyjaźni. Czytaj Tassa 151 151 Torquato Tasso – sztuka Goethego z 1870, opowiadająca o XVI-wiecznym włoskim poecie, który podziwiany i wychwalany, stopniowo osuwa się w szaleństwo. [przypis edytorski]
Goethego, największe dzieło tego szczytnego geniusza, a ujrzysz tam, że poeta lubi błyszczące materie, uczty, triumfy, blask: otóż bądź Tassem bez jego szaleństwa. Świat i jego uciechy będą cię wołać? Zostań tu… Przenieś w krainę myśli wszystko, czego żądasz od swojej próżności. A skoro już musisz spłacić dług szaleństwu, niech cnota będzie w twoich uczynkach, a występek w myśli, zamiast byś, jak mówi d'Arthez, dobrze myślał, a źle czynił.
Lucjan spuścił głowę: przyjaciele mieli słuszność.
– Wyznaję, że nie jestem tak silny jak wy – rzekł, rzucając im urocze spojrzenie. – Nie mam ramion i barków dość krzepkich, aby udźwignąć Paryż, walczyć jak bohater. Natura dała nam odmienne temperamenty i zdolności, a wy znacie lepiej niż ktokolwiek kulisy występków i cnót. Jestem już znużony, wyznaję.
– Będziemy cię podtrzymywać – rzekł d'Arthez – to właśnie rola wiernej przyjaźni.
– Pomoc, jaką otrzymałem, jest znikoma, jesteśmy wszyscy w biedzie; niebawem potrzeba znowu mnie przyciśnie. Chrestien, wynajmujący przygodnie swe pióro, nie ma wpływów w księgarstwie. Bianchon jest poza kręgiem tego rodzaju spraw. D'Arthez zna jedynie firmy naukowe i specjalne, które nie mają nic wspólnego z wydawcami nowości; Horacy, Fulgencjusz Ridal i Bridau pracują w sferze idei będących o sto mil od wszelkiego handlu. Muszę się zdobyć na decyzję.
– Trzymaj się naszej: cierpieć! – rzekł Bianchon. – Cierpieć mężnie i ufać pracy!
– Ale to, co dla was jest tylko cierpieniem, dla mnie jest śmiercią – rzekł żywo Lucjan.
– Nim kur po trzykroć zapieje – rzekł z uśmiechem Leon Giraud – ten człowiek zdradzi pracę dla lenistwa i grzechów Paryża.
– Dokąd praca was zaprowadziła? – rzekł Lucjan, śmiejąc się.
– Kiedy się jedzie z Paryża do Włoch, nie spotyka się Rzymu w pół drogi – rzekł Józef Bridau. – Dla ciebie groszek zielony powinien rosnąć już przyrządzony na maśle.
– Ten cud dzieje się tylko dla pierworodnych synów parów 152 152 par – członek wyższej izby parlamentu we Francji w latach 1814–1848. [przypis edytorski]
Francji – rzekł Michał Chrestien. – Ale my, biedacy, siejemy groszek sami, podlewamy go i lepiej nam smakuje.
Rozmowa zeszła na żartobliwe tory; zmieniono przedmiot. Te przenikliwe umysły, te delikatne serca starały się zatrzeć małą sprzeczkę w pamięci Lucjana, który od tego czasu zrozumiał, jak trudno ich oszukać. Stopniowo ogarniała go rozpacz, którą starannie ukrywał przyjaciołom, uważając ich za nieubłaganych mentorów. Natura południowca, przebiegająca tak łatwo całą klawiaturę uczuć, rodziła w nim najsprzeczniejsze postanowienia.
Kilkakrotnie oświadczał zamiar rzucenia się w dziennikarstwo; zawsze przyjaciele odpowiadali:
– Niechże cię Bóg broni!
– Tam byłby grób pięknego, słodkiego Lucjana, którego znamy i kochamy – rzekł d'Arthez.
– Nie oparłbyś się ustawicznemu kontrastowi pracy i zabawy, który jest treścią życia dziennikarzy; otóż umieć się oprzeć – to podstawa cnoty. Byłbyś tak oczarowany władzą, prawem życia i śmierci nad dziełami myśli, że stałbyś się dziennikarzem w dwa miesiące. Być dziennikarzem – to dzierżyć władzę prokonsula 153 153 prokonsul – w starożytnym Rzymie tytuł nadawany od I w. p.n.e. konsulom po zakończeniu kadencji, równoznaczny z objęciem funkcji zarządu przydzielonej prowincji, z szerokimi uprawnieniami administracyjnymi, wojskowymi i sądowniczymi. [przypis edytorski]
w republice pióra. Kto może wszystko powiedzieć, dochodzi do tego, że może wszystko zrobić. To Napoleon wyrzekł to zdanie i jest ono dość zrozumiałe.
– Czyż nie będziecie przy mnie? – rzekł Lucjan.
– Nie będziemy! – wykrzyknął Fulgencjusz. – Raz będąc dziennikarzem, tak samo nie będziesz myślał o nas, jak tancerka opery, świetna, ubóstwiana, nie myśli w wybitej jedwabiem karecie o swojej wiosce, krowach i sabotach. Aż nadto posiadasz przymiotów dziennikarza: błyskotliwość i zwinność myśli. Nie zdołasz sobie odmówić dowcipnego słówka, choćby miało wycisnąć łzy z oczu przyjaciela. Spotykam dziennikarzy za kulisami: wstręt budzą we mnie. Dziennikarstwo to piekło, otchłań niesprawiedliwości, kłamstwa, zdrady, której nie można przejść i z której nie można wyjść czystym, chyba mając za przewodnika, jak Dante, boski laur Wergilego 154 154 mając za przewodnika, jak Dante, boski laur Wergilego – w Boskiej komedii Dantego jego przewodnikiem po piekle i czyśćcu jest rzymski poeta Wergiliusz. [przypis edytorski]
.
Im więcej przyjaciele bronili Lucjanowi tej drogi, tym bardziej chęć poznania niebezpieczeństwa wabiła go; już zaczynał zadawać sobie pytanie: czy nie byłoby śmieszne dać się jeszcze raz zagarnąć nędzy, nie spróbowawszy się jej bronić? Zrażony niepowodzeniem z pierwszym romansem, Lucjan niewiele miał chęci brać się do drugiego. Zresztą, z czegóż by żył? Wyczerpał przez ten miesiąc prywacji 155 155 prywacja – ograniczenie, obywanie się bez czegoś. [przypis edytorski]
zapas cierpliwości. Czyż nie mógłby robić uczciwie i szlachetnie tego, co dziennikarze robią bez sumienia i godności? Przyjaciele obrażali go nieufnością, chciał im dowieść swojej siły ducha. Może zdoła im dopomóc kiedyś, stanie się heroldem ich sławy!
– Zresztą, cóż to za przyjaźń, która cofa się przed solidarnością? – spytał jednego dnia Michała Chrestien, którego odprowadził do domu w towarzystwie Leona Giraud.
– Nie cofamy się przed niczym – odparł Michał Chrestien. – Gdybyś miał nieszczęście zabić kochankę, pomógłbym ci ukryć zbrodnię i mógłbym cię jeszcze szanować; ale gdybyś został szpiegiem, unikałbym cię ze wstrętem, gdyż stałbyś się podły i bezecny świadomie. Oto dziennikarstwo ujęte w dwóch słowach. Przyjaźń wybacza błąd, odruch namiętności; ale musi być nieubłagana dla rozmyślnego handlu duszą, mózgiem i myślą.
– Czy nie mógłbym zostać dziennikarzem, aby sprzedać zbiorek poezji i powieść, a później opuścić dziennik?
– Makiawel postąpiłby w ten sposób, ale nie Lucjan de Rubempré – odparł Leon Giraud.
– Dobrze więc – wykrzyknął Lucjan – dowiodę wam, że umiem być Makiawelem.
– Ha – wykrzyknął Michał, ściskając rękę Leona – zgubiłeś go tą uwagą! Lucjanie – rzekł – masz trzysta franków, to znaczy życie bez troski przez trzy miesiące; pracuj, napisz drugi romans, d'Arthez i Fulgencjusz pomogą ci stworzyć plan; pogłębisz się, będziesz powieściopisarzem. Ja zapuszczę się w te lupanary 156 156 lupanar (daw.) – dom publiczny. [przypis edytorski]
myśli, zostanę dziennikarzem na trzy miesiące, sprzedam twoje książki jakiemuś księgarzowi, napadając na jego wydawnictwa, napiszę ci recenzje, zdobędę je dla ciebie; zorganizujemy triumf, będziesz wielkim człowiekiem, a zostaniesz naszym Lucjanem.
Читать дальше