Krystyna Siesicka - Zapałka Na Zakręcie

Здесь есть возможность читать онлайн «Krystyna Siesicka - Zapałka Na Zakręcie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детская проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zapałka Na Zakręcie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zapałka Na Zakręcie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mada poznaje chłopaka innego od wszystkich dotychczas jej znanych: jest nieufny, samotny, tajemniczy, niechętnie opowiada o sobie, szczególnie o przeszłości… "Zapałka na zakręcie" to książka o sprawach ważnych i niełatwych – o skomplikowanym języku uczuć, o tym, jak trudno o miłości mówić, jak trudno spełniać czyjeś oczekiwania, nie zawieść zaufania najbliższych. Ta debiutancka powieść Krystyny Siesickiej chętnie czytana jest do dziś przez dorastające dziewczyny ciekawe książek o miłości, szczególnie tej pierwszej, najbardziej emocjonującej i niepewnej.

Zapałka Na Zakręcie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zapałka Na Zakręcie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Z babcią? Nigdy.

Przeszłyśmy do kuchni. Mama postawiła wodę na gazie. Był słoneczny dzień, za oknem widać było jasne niebo, błękitne i czyste. To tylko szyba była brudna i wyraźnie można było odczytać na niej napis, starannie wykaligrafowany palcem Marcina:

"MADA! KOCHAM CIĘ! MARCIN".

Spojrzałam na mamę. Przyglądała mi się uważnie.

– No tak… – powiedziała – myślę, że dla nas obydwóch ten tydzień to był przede wszystkim tydzień doświadczeń…

To było tak, jakbym szła pod górę po stromym oblodzonym zboczu i jakby kilka metrów przed szczytem obsunęła mi się noga. Nie miałam się czego przytrzymać, zaczęłam spadać w zawrotnym tempie, wszystko dokoła mnie zmieniło swój obraz, niczego nie mogłam poznać. Tylko spadałam, spadałam i pomału wypuszczałam z rąk wszystkie skarby, które udało mi się zebrać w drodze pod górę…

Bo następnego dnia, idąc do szkoły, nie spotkałam Marcina. Specjalnie szłam powoli, czekałam nawet przez chwilę przy skrzyżowaniu. Nazajutrz powtórzyło się to samo.

"Nie zadzwonię do niego!" – myślałam. – Niech się odezwie pierwszy!"

To była ta moja przekora, której nigdy nie umiałam się pozbyć, która drażniła Marcina, ale wiedziałam, że ją ceni.

– Twoje małe ambicyjki… – śmiał się zawsze i ulegał mi – niech ci będzie…

W dwa dni później spotkałam na naszej trasie Wojtka Ligotę. Podbiegł,do mnie zdyszany.

– Myślałem, że znowu się spóźnię! Już wczoraj tu przygnałem, ale, widać, po tobie! Słuchaj Mada, Marcin jest chory! Ma grypę.

– Leży?

– Tak. Marnie się czuje. Strasznie zdechły i nie w formie!

– Trudno być w formie, jak się ma grypę!

– Tak, ale on szczególnie skapcaniały! Gryzie się!

– On się zawsze gryzie, Wojtek! Trzeba do tego przywyknąć!

– Tak myślisz? Przywyknąć? O, ja mam inne zdanie na ten temat!

Nie było czasu na dyskusje.

– Marcin poleży jeszcze ze dwa dni, więc nie denerwuj się!

– Dobra. Dziękuję! Cześć, Wojtek!

– Cześć!

Wojtek pobiegł w swoją stronę, a ja do szkoły miałam już tylko kilka kroków.

Moja szkoła. Lubiłam ją, ale jakżebym chciała myśleć niej w czasie przeszłym! Na korytarzu czyhała na mnie Ula

– Chryste Panie, o której ty przychodzisz! Zaraz dzwonek! Daj odwalić matmę, każdy ma inny wynik, więc czekałam na ciebie!

Dzięki interwencji Ola moje wyniki stały się autorytatywne. Ula grzebała mi w torbie.

– Dlaczego właściwie nie byłaś u Hanki? Zabawa na medal! – zapytała wyjmując zeszyt.

– Wyjeżdżałam do babci.

– Mówiłyśmy o tobie! Zrobiłaś się nieznośna! Muchy w nosie! – popatrzyła na mnie z obrzydzeniem. – Gdyby nie ta matma, stałabyś się niestrawna! To jedno cię ratuje.

– Przesada…

– Żadna przesada! Miłość toczy ci szarą substancję, niedługo zostanie z niej goły matematyczny ogryzek!

Roześmiałam się. Ula miała na pewno trochę racji, bo nie wystarczało mi czasu na wszystko. Z czegoś musiałam zrezygnować. Oczywiście, rezygnowałam z większości pozaszkolnych kontaktów z dziewczętami. Ula dokuczała mi, ale rozumiała to świetnie. Wszystkie rozumiały. Marcin był wśród nich popularny. Cieszyły mnie uważne, pełne aprobaty spojrzenia, którymi go obrzucały, ilekroć spotykały nas razem. Byłam dumna, że mam ciągle tego samego Marcina, podczas gdy one wiecznie tasowały swoich chłopców! Niezadowolone – zmieniały satelitów albo opuszczone – szukały innych. A my nie. Byliśmy razem imponująco długo i dziewczęta doceniały ten fakt. Także i powaga Marcina liczona mu była na plus.

– On przynajmniej nie jest smarkaczowaty przyznawały – nawet śmiać się potrafi z umiarem, nie tak jak te rżące konie z naszej klasy!

A ja marzyłam o tym, żeby usłyszeć kiedyś rżący śmiech Marcina. Wiedziałam, że jego powaga jest w większej mierze smutkiem niż statecznością.

Następnego dnia nie było jeszcze Marcina na naszej wspólnej drodze, a w czwartek szłam na drugą lekcję, więc bez szansy, że go spotkam. Wyszłam z domu trochę wcześniej i zadzwoniłam do niego z automatu. Moja ambicyjka nie wytrzymała dłużej. Telefon przyjęła gosposia.

– Nie ma! Poszedł dziś do szkoły! Kończyłam zajęcia wcześniej niż on i rozprawiwszy się z ambicyjka w sposób ostateczny, postanowiłam zrobić Marcinowi niespodziankę: w odpowiednim czasie przespacerować się pod jego szkołą. Odniosłam do domu torbę z książkami i zaraz wybiegłam z powrotem, żeby zdążyć na drugą. Kiedy dochodziłam do bramy boiska, zauważyłam Wojtka przebiegającego jezdnię. "Ten to się zawsze spieszy! – pomyślałam – zawsze mu pilno!" Zaczęłam się rozglądać i już po chwili dojrzałam Marcina przechodzącego przez boisko. Podeszłam bliżej, żeby zawołać go, kiedy dojdzie do bramy. Ale w tej samej chwili, w której ja zawołałam: "Marcin!" – to samo zawołała inna dziewczyna.

Stała bliżej niż ja. Marcin zatrzymał się, nie widziałam jego twarzy, widziałam tylko pogodny uśmiech tamtej. Mówiła coś bardzo szybko, śmiała się odrzucając głowę do tyłu. Była śliczna. Wyglądała na starszą ode mnie, na swobodniejszą, dziewczyna z seksem, filmowy kociak. Chwyciła Marcina za rękaw płaszcza i szarpnęła go z całej siły. Kiedy ja tak zrobiłam kiedyś, Marcin przytrzymał mi rękę i powiedział niechętnie:

– Oj, nie lubię takiego tarmoszenia, Mada!

Nie lubił tarmoszenia? A tamta co robiła? Złapała teraz klapy jego płaszcza i trzęsła Marcinem jak opętana! Rozejrzał się, jakby czuł na sobie mój wzrok albo jakby się go obawiał. Nie zauważył mnie, bo cofnęłam się szybko i przeszłam na drugą stronę ulicy. Kiedy znowu spojrzałam w ich stronę, szli obok siebie. Dziewczyna mówiła bez przerwy, Marcin słuchał pochylając głowę w jej stronę. To było wstrętne, ale poszłam za nimi, poszłam aż do małej cukierni, której drzwi bezlitośnie oddzieliły mnie od Marcina.

– Mamo? – zapytałam przy obiedzie z zupełnym spokojem. – Pamiętasz, nie chciałam kiedyś wysłuchać tego, co mogłaś mi powiedzieć na temat Marcina…

– Pamiętam!

– Powiedz mi to teraz, dobrze?

– Miałam ten zamiar. Przyznam ci się szczerze, że szukałam tylko okazji.- No więc jest okazja! – dziobnęłam energicznie ziarenko zielonego groszku.

Kiedy po powrocie od babci Emilii spostrzegłam napis na oknie, mama pominęła tę sprawę grobowym milczeniem. Po prostu kazała mi umyć szybę. I od tej chwili pozostawała chłodna i zasadnicza.

– Marcin… mówiła mi jego matka… obracał się w okropnym jakimś środowisku! Pił, wieczorami wracał do domu późno, nie uczył się…

– I to wszystko? – zdziwiłam się.

– To sporo, ale nie wszystko! Były tam jakieś dziewczęta, zwłaszcza jedna… – mama odsunęła talerz z nie dojedzonym drugim daniem.

– To nie powód, żebyś nie jadła mamo! Spojrzała na mnie gwałtownie.

– Czemu jesteś taka…? – zapytała niespokojnie.

– Jestem zupełnie normalna, mamo! Chcę, żebyś zjadła obiad! Czy w tym jest coś dziwnego? Co on takiego wyprawiał z tymi dziewczynami? Mordował je i zakopywał w piwnicy?

– Mada!

– Więc co mówiła jeszcze jego matka, powiedz mi mamo!

– Powiedziała, że przez Marcina możesz tylko płakać, bo jest przyzwyczajony do innych dziewcząt niż ty! I że albo się zmienisz pod jego wpływem, albo on machnie na ciebie ręką i znajdzie sobie łatwiejszą!

– To wszystko?

– Tak. I co ty na to, Mada?

– Możesz być spokojna, mamuś! Nie zmieniłam się pod wpływem Marcina, bo zdaje się, że na tym najbardziej ci zależy!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zapałka Na Zakręcie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zapałka Na Zakręcie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - Ścieżka Sztyletów
Robert Jordan
Marek Krajewski - Widma W Mieście Breslau
Marek Krajewski
Marion Lennox - Ostry zakręt
Marion Lennox
Matthew Pearl - Cień Poego
Matthew Pearl
Larry Niven - Pierścień
Larry Niven
Arthur Conan Doyle - Groźny cień
Arthur Conan Doyle
Eliza Orzeszkowa - Gdzie szczęście?
Eliza Orzeszkowa
Guillaume Apollinaire - L'hérésiarque et Cie
Guillaume Apollinaire
Отзывы о книге «Zapałka Na Zakręcie»

Обсуждение, отзывы о книге «Zapałka Na Zakręcie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x