Alfred Hitchcock - Tajemnica Nerwowego Lwa
Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Hitchcock - Tajemnica Nerwowego Lwa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Прочие приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Tajemnica Nerwowego Lwa
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Tajemnica Nerwowego Lwa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tajemnica Nerwowego Lwa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Tajemnica Nerwowego Lwa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tajemnica Nerwowego Lwa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Co ci jest, Jupe? – zapytał Bob.
– N… nie – Jupe zarzucił sobie pręt na ramię. – Szybko! Musimy natychmiast wracać do składu!
– Ale dlaczego?! – zaprotestował Pete. – Tak się ucieszyłeś, że znalazłem ten pręt. Skąd wiesz, czy nie znajdę więcej?
– Wiem, bo nie ma tu dużo takich prętów, o jakich myślę – Jupe ruszył już przed siebie.
– To znaczy jakich? – zapytał Pete.
– Takich, w których są szmuglowane diamenty – odparł Jupe, idąc szybkim krokiem w stronę ogrodzenia.
Niedługo czekali na wracającego z okolic Chatwick Konrada. Nie sposób było po drodze wciągnąć Jupitera w rozmowę. Siedział w samochodzie, patrząc przez okno. Szczypał dolną wargę i od czasu do czasu kiwał głową, jakby na potwierdzenie własnych rozważań. Bob i Pete przywykli już do tych napadów milczenia. Wiedzieli, że Jupe wytłumaczy im wszystko w odpowiednim czasie.
Gdy tylko zajechali do składu, Jupe pobiegł do swej pracowni. Stanął nad warsztatem i wydał okrzyk przerażenia.
– Nie ma!
– Czego? – zapytał Bob.
– Żelaznego prętu. Podniosłem go wczoraj w parku-dżungli, kiedy Bo Jenkins nas gonił – pobiegł do stert złomu skrywających Kwaterę Główną. – Ten pierwszy pręt znikł również.
– O co właściwie ci chodzi? – spytał Pete.
Jupe potrząsnął niecierpliwie głową.
– Powiem wam później. Chodźcie, muszę znaleźć wujka Tytusa. Może on coś. wie.
Wujek Tytus był w domu, Jonesowie mieszkali po drugiej stronie ulicy, naprzeciw składu. Tytus z zadowoleniem pykał swą fajkę. Skinął ręką na widok chłopców.
– Bywajcie, chłopaki. Jak wam poszło dzisiaj?
– Całkiem nieźle, wujku – odparł Jupe. – Chciałem spytać…
– Nam też – przerwał mu wujek, – Tak, panie, niezły ruch w interesie.
– Co sprzedałeś, wujku? Jakieś pręty żelazne?
Wujek Tytus zakołysał się z krzesłem i skinął głową.
– Jakżeś się domyślił, spryciarzu? Tak, panie, właśnie tośmy sprzedali. Twoja ciocia i Hans wymietli skład ze wszystkich prętów. Były nam potrzebne – dodał, puszczając oko.
– Do czego, proszę pana? – zapytał Bob.
– Do czego? Do klatek, oczywiście. Mówiłem przecież, że je któregoś dnia wyszykujemy, nie, Jupe? No więc dziś wzięliśmy się z Hansem do tego i akurat przyszedł ten facet. Potrzebował dużych klatek dla zwierząt, i to pilnie. Pewnie jakiś nagły wypadek, skoro naraz potrzebował dużo klatek.
Jupiterowi zrobiło się słabo.
– Czy to był ten sam facet co wczoraj? Ten, co przedstawił się jako Olsen?
– Nie, nie ten typ. Jakiś inny. Bardzo miły. Widzisz, Jupe, co prawda zdecydowałem się zatrzymać te klatki dla cyrku, ale praca tego faceta jest tak bliska cyrkowej, że zmieniłem zdanie.
– Doprawdy? – powiedział Jupe głucho.
Tytus Jones skinął głową, zaciągnął się głęboko, wypuścił kłąb dymu i mówił dalej.
– No więc, skoro był tak miły i tak się martwił, i był w takiej potrzebie, postanowiłem pójść mu na rękę. Pracowaliśmy wszyscy jak szaleni. Wszędzie polowaliśmy na pręty. Ciocia zauważyła, jak rzuciłeś jeden koło twojej pracowni, i go wzięła.
– Ach, ciocia Matylda go wzięła – jęknął Jupiter.
– No i bardzo dobrze – powiedział Tytus. – Wciąż nam brakowało prętów, na szczęście Hans znalazł jeden na twoim warsztacie. Pomyśleliśmy sobie, na diabła ci on potrzebny. Taki szmelc stale trafia do składu i możesz sobie zawsze wziąć, co chcesz, pod warunkiem, że nie potrzebujemy tego dla klienta. Wiesz o tym dobrze.
Jupe pokiwał smętnie głową.
Wujek Tytus wytrzepał tytoń z fajki.
– No więc ten facet oczom nie wierzył, jak mu pokazaliśmy cztery gotowe klatki. Zapłacił mi po sto dolarów za sztukę, nawet bez farby. Powiedział, że w takich, jak są, jego zwierzętom będzie dobrze jak w domu.
– Te klatki dostałeś w Dolinie Chatwick, prawda, wujku?
– Aha. Na wielkim składowisku złomu. Im tam nie zależy na klatkach, Zajmują się tylko starymi samochodami. Mają wspaniałą maszynę, która je zjada. Ależ to robi hałas!
Jupe spuścił głowę z rezygnacją. Jego najgorsze podejrzenia potwierdziły się. Pan Jones przeciągnął się, wstał i gdy zbierał się do wyjścia, Jupe zadał mu ostatnie pytanie.
– Ten człowiek, co ma zwierzęta, i potrzebował dla nich klatek… Czy znasz jego nazwisko, wujku?
Wujek Tytus uśmiechnął się życzliwie.
– Pewnie, że znam. Łatwe do zapamiętania – zapatrzył się w przestrzeń, przywołując na pamięć łatwe do zapamiętania nazwisko. – Nazywał się… czekaj… tak! Hall. Oto jak się nazywał. Jim Hall.
Jupiter bez słowa patrzył na swych przyjaciół.
ROZDZIAŁ 17. Jupiter wyjaśnia
Zatelefonowali do agencji “Wynajmij auto i w drogę” i tu przynajmniej dopisało im szczęście. Worthington był wolny i gotów do ponownej wyprawy do parku-dżungli. W oczekiwaniu na jego przybycie, chłopcy przekąsili coś niecoś na prędce w kuchni cioci Matyldy.
– Dobra, Jupe – powiedział Bob, sadowiąc się na tylnym siedzeniu rolls-royce – najwyższy czas, żebyś nam wyjaśnił, co się dzieje.
– To bardzo proste – odparł Jupe. – Bracia Hall przemycają diamenty w żelaznych prętach.
– Gorzej ci, Jupe? – odezwał się Pete. – Mówisz o takich prętach jak ten, który znalazłem na składowisku złomu?
Jupe skinął głową.
– Ależ to było lite żelazo. Jak można w czymś takim szmuglować diamenty?
– W takim nie można. Można natomiast w wydrążonym pręcie. Pamiętasz, jak byłem zaskoczony, gdy podałeś mi znaleziony pręt? Otóż był o wiele cięższy od tego, który znalazłem w parku-dżungli, i od tego, który wziąłem wcześniej z ciężarówki wujka. Był o tyle cięższy, że nagle wszystko mi zaskoczyło.
Wiedziałem w tym momencie, że do moich rąk trafiły wydrążone pręty z klatek. Wiedziałem też, że pręty i klatki, które przywiózł wujek Tytus, musiały być kupione na składowisku obok parku. Tam Jim Hall wyrzucił klatkę George'a i prawdopodobnie inne klatki również.
– Ale skąd wiedziałeś, że te twoje pręty zawierają diamenty? – zapytał Bob.
– Nie byłem pewien, dopóki nie dowiedziałem się, że to Jim Hall kupił od wujka Tytusa klatki. Nigdy by nie przyszedł po nie, gdyby diamenty nie były wciąż w nich ukryte. Co za pech. Miałem już te pręty i straciłem je. Jednego tylko wciąż nie wiem. Dlaczego Hall czekał tak długo.
Pete miał jednak pewne wątpliwości.
– Coś mi tu nie gra. Jeśli Hall wiedział, że w klatkach są diamenty, dlaczego w ogóle wyrzucał te klatki?
– Być może palił mu się grunt pod nogami – powiedział Jupe. – Nie mógł przecież dopuścić, żeby je wytropiono na terenie jego posiadłości. Może uważał, że będą sobie bezpiecznie leżały na tym rumowisku za płotem i pozbiera je potem kawałek po kawałku. Ale wymieszały się z innym żelastwem i tak je kupił mój wujek.
– To prawdopodobne – odezwał się Bob. – Pan Hall mógł spytać właściciela składowiska, co się z nimi stało, i tak trafić do twego składu, Olsen i Dobbsie też muszą wiedzieć o prętach. Właśnie sobie przypomniałem, że przecież Olsen, kiedy przyszedł do składu, najpierw pytał o pręty. Pamiętasz?
Jupe skinął głową.
– Zastanawiam się, czy któryś z nich był tajemniczym klientem – dodał Bob.
– Tajemniczy klient? – zapytał Pete.
– No ten, co kupił całą stertę sztab i prętów od pani Jones, w czasie gdy byliśmy z pierwszą wizytą w parku-dżungli. Mogły wśród nich być także pręty z diamentami.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Tajemnica Nerwowego Lwa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tajemnica Nerwowego Lwa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Tajemnica Nerwowego Lwa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.