Alfred Hitchcock - Tajemnica Nerwowego Lwa
Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Hitchcock - Tajemnica Nerwowego Lwa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Прочие приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Tajemnica Nerwowego Lwa
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Tajemnica Nerwowego Lwa: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tajemnica Nerwowego Lwa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Tajemnica Nerwowego Lwa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tajemnica Nerwowego Lwa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Aha, Martwa jak kłoda, synku. To był prawdziwy nabój. Nigdy nie sądziłem, że przyjdzie mi zabić jedno ze zwierząt Jima – Dawson potrząsnął głową ze smutkiem.
Jupe usiłował oderwać wzrok od rozszerzającej się, czerwonej plamy. Przełknął z trudem ślinę.
– Dziękujemy, doktorze. Jak ona się wydostała?
– To chyba moja wina. Musiałem ją zbadać, więc wstrzyknąłem jej środek usypiający. Czekając, aż zacznie działać, odszedłem na chwilę. Nim się połapałem, była na nogach i wybiegła z klatki. Z niewiadomych przyczyn zastrzyk nie podziałał. Pobiegłem po strzelbę do jeepa. Wożę ją na drapieżne jastrzębie.
– Czy możliwe, że ktoś wypuścił panterę? – zapytał Jupe.
– A któż by wpadł na tak wariacki pomysł? Rozszarpałaby go natychmiast. Nie, myślę, że klatka nie była należycie zamknięta.
– Sądzi pan, że ktoś mógł ruszać ten środek usypiający? Osłabić go jakoś?
Weterynarz spojrzał przenikliwie na Jupe'a.
– To mogło się zdarzyć, synu. Wożę wszędzie ze sobą podręczną apteczkę. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tu komuś nie ufać. Zaczynam się mocno niepokoić. Wszystko wskazuje na to, że ktoś się zawziął na Jima Halla. Oburzające, zwłaszcza że to taki miły facet.
Pete pochylił się nad martwą panterą.
– Musiał pan ją zabić, prawda?
– Musiałem, synu. Może wygląda jak niewinny kociak, ale wierzcie mi, to bezwzględny morderca. Bóg jeden wie, co jeszcze mogło się zdarzyć. – Dawson nagle zmienił ton i powiedział ostro: – Ale chciałbym wiedzieć, co tu właściwie robicie? Jim mówił mi, że przyjeżdżacie zobaczyć występ George'a. Dlaczego więc nie jesteście na planie filmowym?
– Byliśmy tam – odpowiedział Jupe niepewnie. – Potem pomyśleliśmy sobie, że się tu trochę rozejrzymy.
Dawson przyglądał im się bacznie.
– Jim wspomniał, że jesteście detektywami – uśmiechnął się blado. – Wykryliście już coś?
Jupe potrząsnął głową.
– Nie, proszę pana. Wciąż jesteśmy zupełnie zdezorientowani.
– Nic dziwnego – powiedział weterynarz. – Tyle tu niejasnych zdarzeń ostatnio. Żadnego sensu nie można się w nich dopatrzeć. A chcecie wiedzieć, co w tym wszystkim jest najbardziej zastanawiające?
Chłopcy patrzyli na niego pytająco. Włożył do ust cienkie cygaro, splunął, przytknął zapałkę do cygara, zaciągnął się i znowu splunął. Wreszcie wyjął cygaro z ust i wycelował nim w chłopców.
– No to wam powiem. Ile razy się tu pokażecie, jakieś zwierzę ucieka z klatki. Pomyślcie nad tym. Mam rację?
Chłopcy spojrzeli po sobie. Wreszcie Dawson przełamał napięcie, wybuchnąwszy śmiechem.
– Mam rację – powtórzył. Trącił butem martwą panterę. – Zaraz wrócę po tego kota. Póki co, dam wam dobrą radę.
– Co takiego, proszę pana? – spytał Bob.
– Miejcie się na baczności – odparł krótko. Odwrócił się i odszedł. Po chwili znikł im z oczu w wysokiej, falującej trawie,
ROZDZIAŁ 16. Żelazne pręty
Po odejściu Dawsona Jupe poprowadził swych towarzyszy w dół wzgórza, do ogrodzenia wzdłuż składowiska złomu. Stanęli przy nim, rozglądając się po rozległym placu. Cały był zawalony skrawkami żelaza. Tu i ówdzie uwijali się robotnicy.
– Po cośmy tu przyszli? – spytał Pete.
– Szukać przemyconych diamentów i klatki George'a – odparł Jupe.
– Myślisz, że diamenty są wciąż w klatce? – zapytał Bob.
– Wątpię. Zbyt długo poniewierała się na tym placu. Ale gdybyśmy ją znaleźli, może nasunęłoby się nam wyjaśnienie, jak je ukryto.
– Ale, Jupe – odezwał się Pete – jeśli diamentów nie ma już w klatce, gdzie mogą być? Czego właściwie mamy szukać? Papierowej torebki?
Jupe spochmurniał.
– Prawdę mówiąc, Pete, nie wiem, gdzie mogą być. Myślę, że Olsen i Dobbsie też nie wiedzą. Gdyby wiedzieli, już by je znaleźli.
– Olsen i Dobbsie przetrząsnęli wczoraj to całe składowisko i niczego nie znaleźli – powiedział Bob. – Zdaje ci się, że będziemy mieli więcej szczęścia?
– Jest jasno – odparł Jupe. – To nam daje nad nimi przewagę.
– Najbardziej wariacki pomysł, jaki w życiu słyszałem – mruknął Pete.
Robotnik, pracujący najbliżej ogrodzenia, odszedł w głąb placu.
– Chodźmy – powiedział Jupiter.
Odnaleźli miejsce, w którym Olsen przeszedł przez ogrodzenie poprzedniego wieczoru, i w kilka chwil znaleźli się między stertami rupieci. Zdawać się mogło, że zebrano tu wszystkie pogruchotane samochody z Kalifornii. Z przeciwległej strony placu dobiegł hałaśliwy brzęk, któremu wtórował miarowo zawodzący pisk.
– Chodźmy zobaczyć, jak pracuje ta rozdrabniarka metali – powiedział Jupe.
Kilkaset metrów od nich stał ogromny dźwig. W jego kabinie widać było maleńką sylwetkę operatora. Z żałosnym skowytem znad sterty złomu uniosły się żelazne kleszcze, w których tkwił wrak samochodu. Operator przesunął lewar i kabina obróciła się. Żelazne kleszcze rozhuśtały się ze zgrzytem nad rumowiskiem. Potem zatrzymały się, powodując niebezpieczne zakołysanie tkwiącego w nich samochodu. Następnie zjechały gwałtownie w dół i otworzyły się. Samochód spadł z łomotem. Z głośnym łup-łup-łup samochód potoczył się naprzód, podrygując szaleńczo.
– Transporter – powiedział stojący na stercie złomu Pete. – Wiezie samochód prosto do tej szopy,
Transporter posuwał się w równych szarpnięciach. Gdy stary samochód zniknął w paszczy szopy, pas zatrzymał się.
Przeraźliwy, narastający skowyt rozdarł powietrze. Chłopcom mało bębenki w uszach nie popękały.
– Pracuje rozdrabniarka metali – stwierdził Jupe.
– Uff! – szepnął Pete. – Zupełnie, jakby żywcem zjadał samochód.
Dźwig znowu wziął obrót. Olbrzymie kleszcze zawisły w górze, rozkołysane, jakby wypatrywały następnej ofiary. Potem ze zgrzytem opadły na kolejny wrak i odstawiły go do paszczy szopy.
Jupe odwrócił się.
– Dobra, już wiemy, Jak to pracuje. Wracajmy do naszej tajemnicy.
Bezskutecznie myszkowali jakiś czas wśród złomu.
– Może by mi lepiej poszło, gdybym wiedział, czego szukam – powiedział Pete, kopiąc jakiś rupieć.
– Stój, Pete! – zawołał Jupe. – Co to było?
Podbiegł do Pete'a i podniósł ostrożnie jakiś przedmiot.
– Wygląda jak klatka – powiedział Bob. – A raczej jak coś. co było kiedyś klatką.
– Też mi klatka! – obruszył się Pete, – Nie ma prętów. Już prędzej wygląda na połamaną skrzynię.
– Pewnie przeszło to już przez rozdrabniarkę metali – zdecydował Jupe. – Jak pamiętacie, rozdrabniarka oddziela metal od innego materiału, i tamten materiał odrzuca.
– Ha-ha! – zawołał Pete zbiegając ze sterty rupieci i dzierżąc długi i czarny pręt żelazny. – Ta rozdrabniarka to lipa. Nie odróżnia żelaza. Jak to nazwiesz?
Jupe był tak uradowany, że prawie krzyczał w podekscytowaniu.
– Dobra robota, Pete! To może być właśnie to, czego szukamy! Daj mi to, chcę obejrzeć.
Pete podał mu pręt, który Jupiter natychmiast wypuścił z rąk.
– Dziurawe łapy! – prychnął Pete.
– Ja nie… nie spodziewałem się… – Jupe pochylił się i podniósł pręt. – To dziwne. Jest strasznie ciężki.
– Pewnie, że ciężki – powiedział Pete. – Jak myślisz, dlaczego tak narzekałem, gdy dźwigałem tony takich prętów z samochodu twego wujka?
Jupe patrzył na pręt w zamyśleniu.
– Nie zdawałem sobie sprawy. Jestem pewien, że ten, który wziąłem… – urwał z otwartymi ustami.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Tajemnica Nerwowego Lwa»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tajemnica Nerwowego Lwa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Tajemnica Nerwowego Lwa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.