Stanisław Supłatowicz - Ziemia Słonych Skał

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Supłatowicz - Ziemia Słonych Skał» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1958, Издательство: Czytelnik, Жанр: Приключения про индейцев, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ziemia Słonych Skał: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziemia Słonych Skał»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ziemia Słonych Skał” (napisana wspólnie z Jerzym Broszkiewiczem; pierwsze wydanie w 1958 r.) to autobiograficzna opowieść o dzieciństwie spędzonym wśród Indian, w puszczy u podnóża Gór Skalistych. Autor opisuje zwyczaje związane z wychowaniem i przygotowaniem chłopca do życia indiańskiego wojownika: lekcje jazdy konnej, polowania, poznawanie praw natury, zdobywanie własnego imienia. W tekście zawarte są fragmenty autentycznych pieśni indiańskich.

Ziemia Słonych Skał — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziemia Słonych Skał», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Handlarz powtórzył swe pytanie:

— A więc powiedz: co robią „twoi” Indianie? Wap-nap-ao wzruszył ramionami.

— Nic:

— Nic?

— Chcą zdaje się zdychać z głodu jak wilki w klatce.

— To nie wilki, bracie Wap-nap-ao, to ludzie.

— Wiem o tym.

Któryś z białych wyszedł na chwilę przed dom i zaraz powrócił. Postawił na stole niewielką butelkę z jasnego metalu. Powitał ją krzyk i radość innych. W kubki rozlewano jasny, przezroczysty płyn.

— Chodź się napić, Handlarzu — powiedział Wap-nap-ao.

— Woda ognista?

— Tak, tak — śmiał się Wap-nap-ao — come here, Francois, for a little woda ognista.

Handlarz podszedł do stołu. Nie śmiał się. Ale wypił kubek i usiadł koło Wap-nap-ao. Znowu zacisnąłem dłoń na nożu. Co będzie, jeśli duch wody ognistej opęta rozum Handlarza i rozkaże mu nas zdradzić?

Ale głos Handlarza był nadal spokojny i obojętny:. — Co ci z tego przyjdzie, jak Szewanezi wymrą w Dolinie Słonych Skał?

Wap-nap-ao obrócił się doń twarzą i zmrużył oczy.

— A cóż ty mnie tak o nich wypytujesz? Teraz Handlarz wzruszył ramionami.

— Wiesz dobrze, że Szewanezi i Siwasze przynoszą mi skóry na wymianę. Kiedy ich przepędzisz do rezerwatu, ja też będę musiał stąd odejść.

Brodaty człowiek, w którym dopiero teraz rozpoznałem jednego z dawnych posłów do naszego obozu, znowu zaczął rozlewać ognistą wodę i coś powiedział w swojej mowie, co inni przywitali grubym śmiechem.

Wap-nap-ao nie śmiał się, tylko szybko przechylił swój kubek ku wargom. W jego jasnych jak lód oczach mignął szybki cień.

— To prawda? — spytał Handlarz po słowach brodacza. Wap-nap-ao skinął głową.

— Prawda. Wygląda na to, że postanowili zemrzeć z głodu, a nie ruszą się z doliny.

— Więc co zrobisz?

— Coś tam zrobię.

— Co?

Wap-nap-ao wyjął fajkę. Nabił ją jasnym tytoniem, zapalił. Jego twarz ożywiła się.

— Jeszcze ciągle są zbyt silni, by próbować ich wziąć przemocą. Ale za miesiąc osłabną dostatecznie, by można najzaciętszych nawet wybrać gołymi rękami. Jadę do naczelnika po posiłki. Jeśli dostanę ze trzydziestu ludzi, za miesiąc otworzę dynamitem kanion i wezmę całe plemię bez jednego strzału. Jeszcze będą mi dziękować, że uratowałem ich od głodowej śmierci.

— A nie uciekną ci teraz? Wap-nap-ao roześmiał się.

— Kto? I którędy? Góry trzęsą się od lawin. Przez zasypany kanion nikt nie przejdzie. Zostawiłem tam zresztą czterech ludzi. Sami wojownicy zdołaliby jeszcze może się wydrzeć z doliny. Ale przecież nie zostawią rodzin.

— Taak — powtórzył powoli Handlarz — rodzin nie zostawią. Wap-nap-ao mruknął coś ze złością w swojej mowie.

Jego ludzie skończyli już posiłek i poczęli układać się na spoczynek. On jednak nie kładł się jeszcze. Siedział nadal przy stole. Jego oczy lśniły zza kłębów błękitnego fajkowego dymu ostrym światłem.

Handlarz też zapalił fajkę. W końcu powiedział:

— Nie jest przyjemnie umierać z głodu.

Wap-nap-ao w pierwszej chwili poruszył się gwałtownie, jakby chcąc unieść pięści do uderzenia, ale opanował gniew i oparł się z powrotem plecami o ścianę jak wielce znużony człowiek.

Jego głos był teraz bardzo zmęczony:

— Słuchaj, Francois — powiedział. — Słuchaj, ty głupi Tłusty Handlarzu. Ja wcale nie chcę, żeby oni zdechli z. głodu. Ja się modlę co dzień, żeby oni dobrowolnie wyszli z tej przeklętej doliny, żeby rzucili swoją przeklętą wolność i żeby poszli wreszcie do swojego przeklętego rezerwatu. Ja nie chcę ich śmierci. Ja nawet nie chcę, żeby szli w niewolę. Ja tylko muszę wykonać rozkaz…

— Dlaczego?

— Ty nie wiesz, dlaczego?

— Nie.

Wap-nap-ao uniósł do ust kubek, choć już nic w nim nie było.

— Myślałem, że cała puszcza o tym wie — powiedział. Handlarz skrzywił się.

— Puszcza może wie. Ja nie wiem.

Dłoń Tanto zaciskała się na moim ramieniu. Każde ićh słowo trafiało w nas jak strzały goniące rannego łosia. Wap-nap-ao wzruszył ramionami.

— Obiecano mi, że jeśli sprowadzę Szewanezów do rezerwatu, otrzymam zwolnienie ze służby, nagrodę i pełną wysługę lat. Ty rozumiesz? Wysługę nie dla „sergeanta”, którym jestem już od dwunastu lat, od kiedy czerwoni pierwszy raz rozorali mi oszczepem plecy, ale wysługę „lieutnanta”. Rozumiesz?

— . Nie.

— Handlarzu — głos Wap-nap-ao był groźny — przestań mnie drażnić. Ja mam czworo dzieci. Ich matka nie ma czystej krwi białych. I moje dzieci jej także nic mają. Jeśli nie zostawię im dostatecznej ilości pieniędzy, moje dzieci będą głodować, jak…

— Jak te w Dolinie Słonych Skał? Wap-nap-ao uderzył pięścią w stół.

— Czemu czerwoni nie słuchają prawa?

— To nie ich prawo. — Ale moje i twoje.

Handlarz umilkł. Wap-nap-ao dyszał głośno, jak po długim biegu. Czy to był gniew? Czy tylko gniew?

Wstał powoli i pochylając się nad Handlarzem rzekł:

— Jeśli my nie usłuchamy tego prawa, złamie ciebie i mnie. Rozumiesz? Handlarz z nagłą pokorą skinął głową.

— Rozumiem.

Chwilę mierzyli się oczami. Wap-nap-ao wreszcie leniwie ziewnął.

— Obudź nas w południe.

— Nie przenocujecie?

— Nie.

, Handlarz pokiwał głową, jakby się obojętnie czemuś dziwił. Wap-nap-ao zaś ułożył się na jego skórach. Usnął od razu. Handlarz wyszedł.

Wiedzieliśmy już — nie zdradzi. Wiedzieliśmy o wiele więcej. Rozluźniła się dłoń Tanto na moim ramieniu, rozluźniły się moje palce na rękojeści noża. Przymknąwszy oczy widziałem przed sobą to twarz Handlarza, to oczy Owasesa. W izbie słychać było głośne oddechy śpiących, na dworze cp chwila wybuchało szczekanie i warczenie psów. Zapewne Handlarz karmił swoje. Tak — na pewno karmił swoje psy przed drogą do Doliny Słonych Skał. Bo jeśli biali odejdą w południe, my z Handlarzem wkrótce po nich będziemy mogli wyruszyć właśnie w stronę Doliny.

Słońce z wolna przesuwało się po ziemi. Jego jasna plama wędrowała coraz bliżej okna. Czas dłużył się. Psy umilkły już dawno. I w końcu w drzwiach stanął Handlarz wołając coś w języku białych. Jego cień na progu wskazywał południe.

Ludzie Wap-nap-ao wstawali powoli i niechętnie. Jakże niezdarnie zbierali się do drogi. Dopiero ostry okrzyk Wap-nap-ao przynaglił ich do pośpiechu. Handlarz żegnał ich stojąc w otwartych drzwiach.

Słyszeliśmy wszystko: szczekanie psów, chrzęst sani na śniegu, trzask butów. Potem wszystko zaczęło oddalać się, cichnąć, zamierać. Wracała ku nam cisza, otaczała nas jak łagodny oddech wiosennego wiatru. Na progu widniał nieruchomy cień Handlarza.

W końcu usłyszeliśmy jego głos:

— Wap-nap-ao odjechał. Moi bracia mogą wyjść.

— Niech Tłusty Handlarz wybaczy synowi Wielkiego Orła, że obraził go w swych myślach. Myślałem, że mój biały brat jest przyjacielem Wap-nap-ao i że wyżej stawia jego prawo od życia i swobody wolnego plemienia Szewanezów. Teraz wiem, że mój biały brat jest wielkim wojownikiem i dzielnym człowiekiem, że myśli jego są jasne i czyste jak woda w słońcu. Szewanezi nigdy nie zapomną Tłustemu Handlarzowi jego przyjaźni i zawsze będą jego przyjaciółmi, a syn Wysokiego Orła zawsze będzie jego bratem.

Tak mówił Tanto, gdy opuściliśmy kryjówkę i stanęliśmy przed Handlarzem, który słuchał nas z nieporuszoną twarzą. Gdy Tanto skończył, ja też uniosłem dłoń w górę i rzekłem:

— Sat-okh, młodszy syn Wysokiego Orła, wodza Szewanezów, też na-zawsze pozostanie bratem Tłustego Handlarza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ziemia Słonych Skał»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziemia Słonych Skał» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stanisław Lem - Pokój na Ziemi
Stanisław Lem
John Flanagan - Ziemia skuta lodem
John Flanagan
Andrzej Ziemiański - Przesiadka W Piekle
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom II
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Zapach Szkła
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Toy Toy Song…
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom III
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom I
Andrzej Ziemiański
Władysław Stanisław Reymont - Ziemia obiecana
Władysław Stanisław Reymont
Władysław Stanisław Reymont - Ziemia obiecana, tom drugi
Władysław Stanisław Reymont
Władysław Stanisław Reymont - Z ziemi chełmskiej
Władysław Stanisław Reymont
Отзывы о книге «Ziemia Słonych Skał»

Обсуждение, отзывы о книге «Ziemia Słonych Skał» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x