Уильям Шекспир - Sanety
Здесь есть возможность читать онлайн «Уильям Шекспир - Sanety» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Поэзия, на белорусском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Sanety
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Sanety: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sanety»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Sanety — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sanety», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Tak nie rabi! Achviara ja amal.
Dabi mianie, kab razam skončyć žal.
140
Razumnaj budź u žorstkasci samoj,
Mianie svajoj pahardaj nie karaj,
Kab nie prymusiŭ smutak horki moj
Skazać pra najharčejšy moj adčaj.
Skažy, što lubiš, choć nie lubiš bolš,
Skažy, jak doktar chvoramu, kali,
Kab supakoić pradsmiarotny bol,
Sto hod žyccia praročyć na ziamli.
Bajusia ja, kab na tvaje slady
Nie kinuŭ z rospačy haniebnych słoŭ,
Bo lichamysny sviet, jak zaŭsiahdy,
Pryniać za praŭdu tryzniennie hatoŭ.
Kab nie kranuŭ nas zdradnicki paklop,
Mnie ŭ vočy hlań, što ŭ sercy ni było b!
141
Vačyma ja ŭ ciabie nie zakachany,
Ŭ tabie jany znachodziać šmat pachib.
A sercu daspadoby ŭsie zahany,
Ŭtrapionymi jakimi ni byli b.
Tvoj hołas nie prynosić asałody,
Maje pačucci — dotyk, słych ci smak —
Nie mknucca, choć žadaješ ich prychodu,
Na tvoj bankiet jurlivy anijak.
I ŭsio ž, — ni ŭsim piaci im nie ŭdajecca,
Ni paasobna — serca ŭhavaryć,
Kab nazusim admoviłasia serca
Tabie słužyć, tvaim paddanym być.
Pakuta mnie prynosić i uciechu:
Karaješ ty, i ty ž naŭčyła hrechu!
142
Luboŭ — moj hrech, narodžany krasoju,
Ŭ abuzu nas i zaviała jana.
Ty paraŭnaj maju vinu z tvajoju:
I u mianie, i u ciabie — adna.
Z tvaich by vusnaŭ čuć dakor nie varta,
Bo cnotu hańbili jany ŭvieś čas.
Ja sam u rabaŭnictvie vinavaty:
Čužyja łožki praviaraŭ nie raz.
Nichto majho kachannia nie asudzić,
Jak i tvaich, što josć i što byli.
Spahadu ŭ sercy ty pasiej, kab ludzi
Mahli z jaje rasčulicca kali.
Zdarajecca i tak na našym sviecie:
Jak ty sviaciła, tak tabie pasvieciać.
143
Ty tolki hlań, jak haspadynia-maci,
Dzicia ssadziŭšy, łović pievunka.
Usia jaje uvaha na kurčaci,
Pavietra macaje ŭvieś čas ruka.
Zirni, jak płača biednaje dziciatka
Pa toj, što zaniata zusim druhim.
Uvieś svoj spryt i siłu biez astatku
Jana kładzie u palavanni tym.
I ty za tym imkniešsia, što ŭciakaje,
A ja, małoje, sledam pa ziamli.
Viarnisia ž da taho, chto tak čakaje,
I pacałuj, jak maci, prytuli.
Jak tolki zdziejsniš ty svaje žadanni,
Tady i mnie lahčej na sercy stanie.
144
Na radasć mnie i na pakutu mnie
Va mnie žyvuć adrazu dva kachanni.
Adno — kabiecina, za noč ciamniej,
Druhoje — druh u anhielskim ubranni.
Kab miesca dać u piekle mnie chutčej,
Dyk anhieła ŭsio spakušaje djabał:
Imkniecca addalić z maich vačej,
Zmuscić jaho ahniom svaich pahladaŭ.
Nie znaju, chto kaho adoleŭ tam,
Ale nie anhieł, mabyć, jak zdajecca.
Pajšli, pasiabravaŭšy, bačyŭ sam,
Dyk anhieł trapiŭ peŭna ŭ toje miesca.
Ci tak, ci nie — daznajemsia ŭ toj čas,
Kali jon z piekła vierniecca da nas.
145
Ja nienavidžu! — z vusnaŭ tych,
Jakija stvorany kachanniem,
Pačuŭ zbiantežany moj słych,
Kali zniabyŭsia ja dazvannia.
Maja kachanaja tady
Jazyk adrazu prykusiła,
Bo jon dahetul zaŭsiahdy
Nasiŭ pryjemnasci ad miłaj.
Jak svietły dzień zhaniaje zmrok,
Niby jakoha złoha ducha,
Majoj kachanaj jazyčok
Maju skryšyŭ adrazu skruchu.
«Ja nienavidžu!» — čuju. Ŭraz
Za tym ščaslivaje: «Nie vas!»
146
Duša maja, ziamli ŭsioj asiarodak,
Čamu pryhon ty cierpiš nad saboj?
Na afarboŭku scien nie škoda srodak,
A što za toj farbovanaj scianoj?
Čamu na svoj prytułak tymčasovy
I nie tryvały traciš mnoha tak?
Zbiraješ spadčynu ty admysłova,
Kab bolš zdabyčy mieŭ slapy čarviak?!
Uzbahačaj, duša, svaju skarbnicu, —
Dla dzion nastupnych zastaniecca skarb,
Choć z panadvorku budzie mienš ilsnicca
Nikomu nie patrebnych, tannych farb.
Tady nad smierciu stanieš haspadyniaj,
Jaje ŭsia ŭłada nad žycciom zahinie.
147
Chvareju ja. Chvaroba ŭsia — luboŭ.
Nieŭtajmavanaj smahaj palić serca.
Atruty raz pakaštavaŭšy, znoŭ
Jaje šukaje, pje i nie napjecca.
Lačyŭ chvarobu doktar — rozum moj, —
Ciapier admoviŭsia, bo tak i varta:
Jakija b leki jon ni radziŭ joj,
Prymać ich nie zhadžajecca uparta.
Jak nieprytomny ja ŭ takoj biadzie,
Biez rozumu, nibyta utrapiony.
Badziajucca i słovy aby-dzie,
Ad ich i dumki — ŭ roznyja starony.
Kažu, naprykład, ty — sviatło dla voč,
A sapraŭdy — piakielnica, jak noč.
148
Jakija vočy mnie dało kachannie,
Jak praŭdu błytaje z chłusnioj pahlad!
Ci, moža, rozumu pryjšło zhasannie
I jon u błytaninie vinavat?
Kali ŭsio dobra, što im daspadoby,
Čamu ž nie zhodny sviet i ludzi z tym?
A kali nie, dyk ci nie lepš było by
Pryznać, što praŭdy ŭ ich niama zusim?
I što b skazali vočy ab pryhožym,
Kali slaza biassonnia kryje zrok?
Nam sonca navat pasviacić nie moža,
Kali na niebie pokryva z abłok.
Luboŭ sumysla slozy šle na vočy:
Schavać za imi ŭsie zahany choča.
149
Jak možaš ty, hareznica, skazać,
Što ja ciabie nibyta nie lublu,
Kali z taboj vychodžu vajavać
Ja na istotu ŭłasnuju svaju?
Ci siabravaŭ ja z voraham tvaim?
Ci zalacaŭsia da tvaich lichich?
Kali ž hladzieła pohladam błahim,
Ci nie sustreŭ jaho moj scipły ŭzdych?
Ci josć što-niebudź vartaje ŭ mianie,
Čaho b da noh tvaich ja nie sichiliŭ?
Jak tvoj zahad z-pad viejek milhanie,
Chiba jaho nie vykanaŭ kali?
Tvaja varožasć sviedčyć ab adnym:
Viduščych lubiš ty, ja ž staŭ slapym.
150
Dzie ty takuju ŭładu nabyła,
Kab panavać — biassilnaja — nad siłaj,
Chłusić, što dzień pryhož nie ad sviatła,
Chłusić na iscinu mianie schiliła?
Jakim prymusam ty ŭtłumiła mnie
Dabrom ličyć zło ŭsio tvajoj istoty,
I tak, što hrech ciapier mnie pryjamniej,
Čym samaja pryvablivaja cnota?
Ciapier za toje ŭsio ciabie lublu,
Za što b napeŭna musiŭ nienavidzieć.
Kali zniavažyć chto luboŭ maju,
Dyk z im mianie ty nie pavinna kryŭdzić.
Kali mahu niavartuju lubić,
Dyk varty bolš ja sam lubimym być.
151
Luboŭ nie viedaje zhryzot sumlennia,
Tym časam maci ich — sama luboŭ.
Kab nie šukać pasla tabie zbaviennia, —
Lepš nie nahadvaj mnie svaich hrachoŭ.
Kab hrešnych dumak ty sama nie mieła,
Adkul by ich daznałasia duša?
Pakul nie spakušaje zmusta cieła,
Nichto nie moh by płoci spakušać.
Jana ŭstaje, jak rab pierad carycaj,
Tvajo imia pačuŭšy i zahad,
Kab, metu ŭceliŭšy, da noh schilicca,
Pačucciem hordasci napoŭniŭšy pahlad.
Biez žadnych kajanniaŭ tabie toj rady,
Chto ŭzdymy viedaje i zaniapady.
152
Ciabie paznaŭšy, klatvu ja narušyŭ,
Ty ž pryviała dzvie zdrady za saboj:
Zahańbiŭšy spačatku łožak mužaŭ,
Pasla zhrašyŭšy znoŭ pierada mnoj.
Ale jakoj ža ja šukaju praŭdy,
Kali ja sam dalej ciabie pajšoŭ:
Ja klaŭsia vykryvać tvaje zavady
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Sanety»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sanety» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Sanety» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.