Jessica Steele - A jednak miłość

Здесь есть возможность читать онлайн «Jessica Steele - A jednak miłość» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

A jednak miłość: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «A jednak miłość»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Naylor Massingham uznał, iż Leith wywiera zły wpływ na jego kuzyna. Aby usunąć ją z pola zainteresowania Travisa, zaproponował jej fikcyjne zaręczyny, grożąc jednocześnie utratą posady, gdyby się nie zgodziła. Leith nie miała wyboru. Przyjęła warunki swojego szefa, choć, jak sadziła, jedynym uczuciem, które mogło ich połączyć, była wzajemna nienawiść…

A jednak miłość — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «A jednak miłość», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Chyba pójdę się przebrać – oznajmiła. Zbyt była rozgorączkowana, żeby wytrzymać w bezpośredniej bliskości Naylora, kiedy przejdą do salonu. Z uśmiechem przeprosiła towarzystwo i wyszła.

Jeżeli była wściekła, to jej narzeczony z pewnością dzielił ten nastrój, bo także wymówił się i odszedł w tym samym kierunku.

Żadne z nich nie odezwało się ani słowem, dopóki nie znaleźli się przed drzwiami sypialni.

– I co? – warknął, gdy Leith miała już wejść do sypialni. Chwycił ją za ramię i niezbyt delikatnie zwrócił twarz ku sobie.

Podniosła wzrok na jego agresywne, mroczne oczy.

– Co i co? – wybuchnęła.

– Widziałaś się z Travisem ostatniej nocy? – syknął.

– Chodzi ci o to, czy został na noc? A był tam, kiedy przyszedłeś po mnie rano? – odpaliła i zaczerpnęła tchu. – Oddać ci pierścionek? – zadrwiła. Była dość wściekła, żeby mieć na to odwagę. Odwróciła się tyłem.

Nie odeszła daleko. Zanim zdążyła dotknąć klamki, chwycił ją za ramiona i przycisnął do ściany.

– Nie! – zaprotestowała, ale on nawet nie udawał, że słucha. Całując, więził ją w żelaznym uścisku.

Jego pocałunki były brutalne i sprawiały ból. Usiłowała uwolnić się za wszelką cenę, ale to tylko wzmagało jego podniecenie.

Była równie wściekła na siebie, jak na niego. Wiedziała, że potrafi ją rozbroić. W chwili gdy jego złość nieco minęła albo może zmęczyły go pocałunki, zdołała uwolnić dłonie i wesprzeć je na jego piersi. Odepchnęła go z całej siły i – nagle poczuła, że jest wolna. Nie czekała na wyjaśnienia. Błyskawicznie znalazła się w sypialni i zamknęła drzwi.

Oparła się o nie plecami w obawie, że zechce wejść. Nasłuchiwała ze wstrzymanym oddechem. Nie dobiegał żaden szmer, więc uznała, że musiał sobie pójść.

Podeszła do okna i spojrzała na rozsłoneczniony trawnik. Poczuła, że jest zbyt wzburzona, by siedzieć w pokoju do samej kolacji. Postanowiła udać się na przechadzkę – przy odrobinie szczęścia może uda jej się nie spotkać Naylora.

Niedyskretne pytania i brutalny pocałunek wciąż jeszcze tkwiły w jej pamięci. Doszła jednak do wniosku, że gdyby nawet próbowała dowiedzieć się, dlaczego był taki wściekły i omal jej nie pobił, prawdopodobnie odpowiedź nie byłaby zbyt miła. W końcu i tak wszystko okaże się jej winą!

Po drodze zauważyła, że drzwi do salonu są zamknięte. Miała ogromną ochotę wyjść nie mówiąc nikomu ani słowa, ale czuła, że winna jest gospodarzom tę grzeczność. Nawet, jeśli nie będzie umiała odpowiedzieć na pytanie, co się stało z Naylorem.

Podeszła do drzwi salonu, przywołała na twarz miły uśmiech i weszła. Państwa Hepwood nie było w pokoju. Miała pecha, w salonie był właśnie Naylor.

Zatrzymała się raptownie i już miała wyjść, kiedy zawołał ją po imieniu. Wydawał się równie wzburzony, jak ona i natychmiast spojrzał na jej lewą dłoń.

– Szukałam pani Hepwood – powiedziała szybko przyłapując się na tym, że patrzy na jego usta, te same, które tak brutalnie ją całowały. Nagle zapragnęła podejść i pocałować go, tak jakby można było zetrzeć całe zło, które już się stało.

Pewnie uznałby ją za szaloną…

– Po co ci moja ciotka? – zapytał. Znowu był podejrzliwy.

– Nie zdradzę jej żadnej tajemnicy! – odparła kwaśno, porzucając swe pokojowe zamiary. – Powinna chyba wiedzieć, że idę na długi spacer.

– Ciotka jest na górze – odpowiedział i Leith zrobiła krok w kierunku wyjścia. Ale on znowu zawołał ją po imieniu, więc odwróciła się niechętnie.

– Leith, ja… – zaczął powoli, ale nagle urwał. Coś, co zobaczył przez wysokie francuskie okno, nie pozwoliło mu dokończyć.

– Travis! – wykrzyknęła Leith, rozpoznając jego kuzyna. Pomyślała, że widok syna przyniesie pani Hepwood ogromną ulgę, kiedy u boku Travisa dostrzegła znajomą postać.

– Rosemary! – wyjąkała, kompletnie zaskoczona i pobiegła, żeby gorąco uściskać przyjaciółkę.

– Myślałem, że mama i tato będą tutaj, więc poszedłem na skróty przez trawnik – wyjaśnił Travis, roześmiany, najszczęśliwszy człowiek na świecie. – Cieszę się, że tu jesteś, Leith. Powinnaś wiedzieć pierwsza.

– Dzwoniłeś do Rosemary – domyśliła się.

– Jeszcze lepiej! – odparł, zaborczo obejmując ramieniem swoją miłość. – Po parszywej nocy pomyślałem, że oszaleję, jeśli czegoś szybko nie zrobię. Rano pojechałem do Dorset i…

– Pojechałeś do Hazelbury? Do domu Rosemary? – dopytywała się zdumiona Leith.

– Nie mogłem dłużej wytrzymać – odparł. – Wydawało mi się, że im dłużej Rosemary zostaje z rodzicami, tym bardziej wpajają jej swoje przesądy. W każdym razie trząsłem się jak osika, kiedy oznajmiłem państwu Green, że zamierzam poślubić ich córkę i…

– Poślubić! – ten okrzyk padł z ust Naylora. Och, pomocy – pomyślała Leith, za chwilę ktoś zapłaci głową. Miała podstawy, by przypuszczać, że to będzie jej głowa.

– Ależ tak! – wykrzyknął entuzjastycznie Travis, najwyraźniej w siódmym niebie i niewrażliwy na czyjeś groźne miny.

– Słuchajcie, Rosemary była cudowna. Kiedy zapytałem jej rodziców, co bardziej kochają, szacunek sąsiadów czy własną córkę, pokazali mi drzwi. A wtedy ona powiedziała, że postanowiła dać Derekowi rozwód i idzie ze mną.

– Czy ktoś mógłby powiedzieć mi… – zbyt spokojnie wtrącił się Naylor -… co się tu dzieje, do jasnej cholery?

Przez moment Travis wydawał się wytrącony z równowagi pytaniem kuzyna, ale już po chwili rozpłynął się w uśmiechach.

– Wybacz mi, Naylor – sumitował się. – Jestem cały w skowronkach. Zapomniałem, że nie znasz Rosemary. Myślałem, że Leith, pomimo moich usilnych błagań o dochowanie tajemnicy, powiedziała ci o wszystkim.

– Dalej! – ponaglił Naylor. Jego głos był bardziej spokojny niż kiedykolwiek. Cisza przed burzą.

– Leith jednak była naprawdę lojalnym przyjacielem – przyznał radośnie Travis. – Od chwili, gdy spotkałem Rosemary po raz pierwszy, była dla nas obojga ogromną pomocą. A potem, kiedy Rosemary miała kłopoty i nie chciała się ze mną widywać, Leith była naszym posłańcem, koiła ból mojego serca i… wyznaję… pijaństwa. Szczególnie jednej nocy, kiedy byłem zbyt zalany, żeby prowadzić, położyła mnie do łóżka Sebastiana i pozwoliła wszystko odespać.

Leith spojrzała na Naylora i dostrzegła, że ten aż kipi ze złości. O, Boże, to już koniec! – pomyślała.

– A więc… – zaczął Naylor dość groźnie, ale w tym momencie w salonie pojawili się rodzice Travisa.

– Travis! – zawołała Cicely i rozpromienionym wzrokiem spojrzała na młodą kobietę, którą jej syn wciąż obejmował ramieniem. – Widzę, że przywiozłeś przyjaciółkę!

– Rosemary to coś więcej niż przyjaciółka – dumnie odparł Travis. – Mamo, poznaj moją przyszłą żonę.

– TRAVIS!

Nagle wszyscy zaczęli mówić jednocześnie. Leith spojrzała na ciągle otwarte francuskie okno. Właściwie teraz już może iść na ten długi spacer. Zerknęła na Naylora, był pochłonięty obserwowaniem rodziny.

Leith cichutko wyśliznęła się na zewnątrz. Spojrzała na drogę, którą zamierzała pójść i nagle poczuła się dziwnie zagubiona. Droga przecinała otwarte pole… a ona nie chciała być dostrzeżona.

Nieco dalej, na lewo, znajdował się letni domek. W nadziei, że nie jest zamknięty, pobiegła ku niemu jak na skrzydłach.

Miała szczęście. Oszklone drzwi ustąpiły pod dotknięciem jej ręki. Weszła i przekonała się, że domek jest większy, niż wydawał się z zewnątrz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «A jednak miłość»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «A jednak miłość» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «A jednak miłość»

Обсуждение, отзывы о книге «A jednak miłość» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x